Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


[Kalamir] Kalamir vs Coltis - walka 1 (2010-04-22)
 Rozpoczęty przez »Kalamir, 28-02-2011, 19:01

1 odpowiedzi w tym temacie
»Kalamir   #1 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 36
Dołączył: 21 Lut 2009
Cytuj
Dokładnie tak. Przed wami prawdziwy skarb, który błędnie uznałem za stracony (myślałem, że skasowałem go). To jest pierwsza walka KALAMIR vs Coltis jaką napisałem 22 kwietnia roku ubiegłego. Dokładnie 4 dni przed zakończeniem walki, którą oddałem na forum. Jakże inna, jakże pretensjonalne xD miała być wielką pracą literacką w której nie walczył tylko Kalamir...ooo nie... spotkał się tu oddział pod dowództwem Lorgana (Kalamir i Machu) oraz Coltisa i Naoko.

Przed wami wersja z warsztatu - czyli totalny brak korekty, całkiem surowa wersja robocza, która nigdy nie została opublikowana, poprawiona ani wspomniana komuś innemu niż Lorganowi. OOOOff... zak zobaczycie jak sie kończy to nie uwierzycie własnym oczom... nie będę spoilerował.

NIEKANONICZNE

vs Coltis real.doc
Oryginał :D
Pobierz Plik ściągnięto 756 raz(y) 90 KB




Ostatnio zmieniony przez Lorgan 27-07-2013, 14:16, w całości zmieniany 2 razy  
   
Profil PW
 
 
*Lorgan   #2 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa
Cytuj
Mankamenty techniczne tej pracy da się zauważyć już na wstępie, gdzie pojawia się odwołanie do nieistniejących przypisów. Nie po to jednak zabrałem się za czytanie, żeby marudzić o drobnostkach, jak przy każdej zwykłej walce. To odrobina alternatywnej historii i tak właśnie zamierzam ją potraktować. Nawet pomimo tego, że Kalamir robi błędy w imionach wymyślonych przez siebie bohaterów...

Nie spodobało mi się mistrzowskie strzelectwo kogoś, kto do broni palnej nie powinien mieć nawet smykałki, jak również mordowanie dla zabawy każdego, kto się do niego zbliży w złych zamiarach. Zawsze wyobrażałem sobie Kalamira raczej jako jednego z tych dobrych, który nie będzie pozbawiał życia chłystków, którzy sami nie wiedzą, co robią. O brutalnym znęcaniu się nawet nie wspomnę. Niezwykle marny wstęp do czegoś, na szczęście, trochę lepszego.
Po osobliwym przywołaniu postaci naszego nieodżałowanego Kimena, nadszedł czas relacji Eryka. Bardzo klimatycznej relacji, która przywiodła mi na myśl najlepsze akcenty z kalamirowych prac. Dalej też nie było źle, choć moim zdaniem fabuła kształtowała się dosyć mętnie. Za dużo przeskoków, akapitów i dziwacznych nagłówków. Zapewne przyznałbym temu opowiadaniu siódemkę, gdyby nie fatalna taktyka walki. Cóż to była za masakra. Jakbym czytał przygodach Benny Hilla. Nawet finalne momenty i odwrócenie szali zwycięstwa nie zmyły złego smaku. Częściowo zrobiło to dopiero nietypowe zakończenie, które do opowiadania pasuje idealnie, lecz w klasycznej walce skończyłoby się zaniżeniem oceny ;)

Wystawiam 6/10.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 

Odpowiedz  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 16