Poziom mocy Merlin poznaliśmy już dawno, więc wcale nie dziwi fakt, że przegrywa walki z postaciami o znacznie wyższej mocy. Charakter Meliodasa też mi się jakoś specjalnie nie podoba, ale wydaje mi się, że był to konieczny krok, żeby rozwinąć fabułę w kierunku, w którym idzie. A u Bana liczę na potężny power up i chyba na to się zapowiada po przedstawieniu domu Króla - tym bardziej w kontekście słów Soraty
Sorata napisał/a:
Autor chyba celowo podkreślał jego beznadzieję ustami kolejnych postaci, żeby zagrać twistem.
z czym całkowicie się zgadzam i właśnie do tego wydaje się prowadzić narracja mangi.
Było nudno jak flaki z olejem, ale zdrada Meliodasa trochę ożywiła serię. Oby to poszło w jakimś ciekawym kierunku, bo na sensowne wykorzystanie czeka pół tuzina dobrze nakreślonych antagonistów. Grzechy niestety wypadają na ich tle dość marnie. Przoduje w tym Merlin, której ani prawdziwa forma, ani rodowód w ogóle mi nie pasują.
Jak zobaczyłem tą telenowelę z Meliodasem i Elizabeth to odpuściłem sobie czytanie. Strasznie miałka zrobiła się ta seria, już nawet Naruto z przegiętymi technikami było ciekawsze, a tutaj? Szkoda, zapowiadało się, że będzie to moja ulubiona manga...
Konflikty przybierają na sile i nie sposób się nudzić teraz, gdy do walki dołączył klan bogiń, a na jaw wychodzą machinacje Gowthera z poprzedniej wojny. Postaci poboczne walczące na powierzchni doczekały się kolejnego upgrejdu - nowy chapter kończy przebudzenie mocy Kinga. Odrodzony Mael to póki co niedościgniona istota i chyba tylko Król Demonów przewyższa go mocą. Z kolei braciszek Hawka to również miły nowy aspekt podróży po czyśćcu.
[ Dodano: 15-10-2018, 09:05 ]
Spoiler:
Nareszcie Ban ma coś do roboty, ale takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem. Grzechy zyskały healera, który jest badassem. Nie spodziewałem się również uratowania Maela i zakresu przebudzonej mocy Kinga. Bardzo podoba mi się taki obrót sprawy.
[ Dodano: 27-02-2019, 08:55 ]
Starcie z Zeldorisem i Democentaurem (Motaro? ) nabrało rozpędu. Fakt, że nawet hypowany Mael miał spore problemy, pokazuje tylko jak ładnie domyka się cała seria. Pięknie stopniowane napięcie w ostatnich rozdziałach wybuchło w momencie przybycia Bana. Każdy panel z jego udziałem od momentu wyjścia z Czyśćca jest niesamowity. Mam słabość do postaci zdobywających coś przez ciężką pracę i wyrzeczenia. Nie mogę się doczekać, co zaprezentuje przeciwko Królowi demonów.
[ Dodano: 20-05-2019, 14:08 ]
Zastanawiam się, czy Nanatsu no Taizai faktycznie chyli się ku końcowi, czy czeka nas jeszcze finałowe starcie gigantów. W tej chwili, wydaje mi się, że ostatnia bitwa jeszcze przed nami. Podobny zabieg autora wskoczył na samym końcu w Kongou Banchou. Z wprowadzonych przeciwników, jedyny ocalały będzie chyba należał(a) do klanu bogiń.
Twist na koniec okazał się dość tani i mizerny w egzekucji (nic do niego nie prowadziło). Wydaje się istnieć wyłącznie po to, żeby móc zakończyć historię w najszczęśliwszy sposób także dla Zeldrisa (odzyska władzę nad ciałem, żeby żyć długo i szczęśliwie ze swoją wampirzą miłością, którą niedawno oswobodził Meliodas).
Twist na koniec okazał się dość tani i mizerny w egzekucji (nic do niego nie prowadziło). Wydaje się istnieć wyłącznie po to, żeby móc zakończyć historię w najszczęśliwszy sposób także dla Zeldrisa (odzyska władzę nad ciałem, żeby żyć długo i szczęśliwie ze swoją wampirzą miłością, którą niedawno oswobodził Meliodas).
Pozdr.
Tak myślałem, że będzie bardzo szczęśliwe zakończenie. Właśnie tak przebiegało to w Kongou Banchou, łącznie z przeciąganiem niektórych wrogów na stronę protagonistów. A w Nanatsu wskazywało na to wiele - nawet niektóre Przykazania okazały się tylko niezrozumianymi pionkami w wojnie złych i faktycznie nie były takie jednowymiarowe.
[ Dodano: 04-12-2019, 12:18 ]
Kolejne starcia za nami, a końca nie widać. Czy popularność Nanatsu no Taizai ma szansę przekształcić je w jeszcze solidniejszy tasiemiec?
Spoiler:
Nareszcie udało się uśmiercić któregoś z głównych bohaterów. Nie spodziewałem się co prawda, ze będzie to Escanor, ale sposób w jaki odszedł, był wystarczająco spektakularny i łzawy. Niby pokonanie Króla demonów podsumowuję całą mangę, ale zakończenie ostatniego rozdziału sugeruje, że nie wszystko jeszcze zostało powiedziane w temacie Artura i Merlin.