Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


[Poziom 1] Naoko vs NPC (Katan Ukire) - walka 1
 Rozpoczęty przez »Naoko, 10-02-2016, 16:55
 Zamknięty przez Lorgan, 20-02-2016, 16:58

7 odpowiedzi w tym temacie
»Naoko   #1 
Zealota


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 594
Wiek: 33
Dołączyła: 08 Cze 2009
Skąd: z piekła rodem



Była przekonana, że po ostatniej wizycie, przez długi czas nie znajdzie się na terenie Khazaru. Lumen jednak zadecydował inaczej i tak oto znowu przedzierała się przez dżunglę. Musiała uważać na każdym kroku, by nie wpaść albo w jakąś przeogromną pajęczynę, albo nie potknąć się o wystający konar. Dodatkowo irytowały ją wszystkie muszki, meszki i komary lgnące do niej z każdej możliwej strony. Odgarnęła liście zasłaniające jej drogę i zatrzymała się w półkroku.
Arafel była na miejscu. Dotarła do niewielkiej polany, na środku której został usypany kurhan pokaźnych rozmiarów. Nie przypominał w niczym tych spotykanych na co dzień. Nie był tylko wybrzuszeniem terenu pokrytym mchem i koniczyną – śniegiem, w przypadku Nag. Przypominał bardziej piwnice podziemne spotykane w maleńkich miasteczkach. I tak jak do nich, do kurhanu prowadziły drewniane drzwi z metalowymi okuciami.
Nim podjęła się tej samolubnej wyprawy, zabrała trochę informacji na temat Meitou i jego położenia, przez co mogła być pewna jednego – ostrze było łakomym kąskiem. Zatem prawdopodobieństwo spotkania łowcy skarbów lub innego przeciwnika było bardzo wysokie. Zanim wyszła z cienia drzew, rozejrzała się uważnie. Po kilku minutach bacznej obserwacji stwierdziła, że może wyjść z ukrycia. Nie tracąc czasu, doskoczyła do wejścia i szybko zbadała drzwi. Były otwarte. Zaklęła cicho pod nosem i aktywowała Hachlafę, by bezszelestnie znaleźć się po drugiej stronie wejścia.
Cieszyła się, że na potrzeby tej misji zmieniła swoje szpilki na wygodne, skórzane buty, bo zapewne uderzyłaby głową o niskie sklepienie. Ruszyła w głąb korytarza. Otaczała ją nieprzyjemna woń zgnilizny i wilgoci, a na domiar złego poruszała się prawie w egipskich ciemnościach, przez co zmuszona była do podtrzymywania stropu gołymi rękoma.

- Fuj – niemal zapłakała na głos, gdy wyczuła pod dłońmi jakąś dżdżownicę.
Przyspieszyła kroku, mając nadzieję, że ten ciemny, wąski tunel dokądś ją zaprowadzi: do celu, przeciwnika, jakiegoś wyjścia. Cokolwiek.

Przez jakiś czas czuła, że cały czas schodzi coraz głębiej. Zanim zdążyła odpowiedzieć sobie na pytanie kto wymyślił taki „sprytny” grobowiec, zorientowała się, że poziom w korytarzu wyrównał się i idzie w linii prostej. Kilka chwil później zobaczyła, że zbliża się do jakiegoś większego, oświetlonego pomieszczenia. Gdy tylko znalazła się w zasięgu cienia, aktywowała Ne'elam i zakradła się do wyjścia z tunelu. Ujrzała salę w kształcie okręgu z niewielkim, kamiennym grobowcem. Na ziemi znajdował się półmetrowy świetlik chemiczny, który oświetlał pomieszczenie delikatnym, żółtym światłem. I tyle. Nic więcej.

- Trochę kiepsko – skwitowała pod nosem.
Wiedziała już, że ktoś niedawno był w grobowcu. Pytanie tylko, czy ta osoba – lub osoby – dalej znajdowały się w środku. Arafel, mimo kiepskiego wykształcenia historycznego, zdała sobie sprawę, że ta sala jest tylko przykrywką dla prawdziwego grobowca.
- Muszę znaleźć tylko jakąś wajchę lub coś takiego... - szepnęła i zaczęła przechadzać się po fałszywym grobowcu.

Już po kilku minutach wiedziała, że nie znajdzie tajemniczego przejścia. Plując sobie w brodę za brak znajomości archeologii i innych podobnych, usiadła nieopodal grobowca. Mogła albo porzucić nadzieje na odnalezienie Meitou, albo czekać na tych którzy prawdopodobnie weszli już w jego posiadanie i najzwyczajniej w świecie ukraść je. Pokiwała z zadowoleniem głową. To był dobry plan. Tylko kto powiedział, że łowcy skarbów są jeszcze w kurhanie?
Załamana spojrzała w sufit i wówczas spadła na nią kropla. Otarła wodę z czoła i wówczas poczuła kolejną kroplę. I jeszcze jedną.

- Nawet umarli szczą na mój los – mruknęła pod nosem i podparła dłonią ziemię, by wstać. Dopiero wówczas wyczuła, że gleba w tym miejscu jest bardziej wilgotna i pokryta delikatnymi roślinkami.
- Co do...?
Nagle ziemia pod jej stopami zapadła się w błyskawicznym tempie, a Arafel zaczęła łapać się delikatnych pnączy. Chwilę później wisiała kilka metrów pod fałszywym grobowcem, w dziurze, której koniec otwierał się na wielką przepaść, a tak przynajmniej myślała białowłosa.
- Na Lumena – mruknęła, zastanawiając się, czy mogłoby być gorzej.
Bóg Babilonczyków postanowił jej odpowiedzieć, ponieważ młode, delikatne pnącza zaczęły pękać pod ciężarem jej ciała. Przekręciła oczami.
- Naprawdę?!

Na domiar wszystkiego, spadł na nią chemiczny świetlik, który w jakiś sposób przetoczył się do dziury. Najpierw uderzył ją boleśnie w głowę, następnie lampa przetoczyła się po jej biuście i spadła w przepaść, nim dziewczyna zdołała złapać ją nogami. Spodziewając się ujrzeć coraz bardziej niknące światełko, jakie było jej zdziwienie, gdy zatrzymało się kilka metrów pod jej stopami. Skoczyła i wylądowała na posadzce, kończąc wszystko zgrabnym przewrotem.
Była na pierwszym piętrze kamiennej komnaty, również w kształcie okręgu, jednak z dziesięciokrotnie większą średnicą. Podniosła lampę i przyjrzała się płaskorzeźbom na pobliskiej ścianie. Przedstawiały sceny batalistyczne. Widocznie grobowiec został wybudowany na cześć jakiegoś wojownika.
- A gdzie indziej mogłoby znajdować się Meitou, baka – mruknęła do siebie.
Przeszła się pod ścianą, badając płaskorzeźby. Strzelcy, zabójcy, kawaleria – wszyscy ostatecznie klękali przed wysoką postacią wojownika dzierżącego ogromny miecz. Złotooka przyjrzała się uważnie. Tak, to był jakiś król, ponieważ miał wyrzeźbioną koronę na głowie, lub bardzo nietypową czapkę. Powstrzymała chichot i przeszła do kolejnej płaskorzeźby. Przedstawiała króla i postać stojącą tuż za nim. A tuż za plecami króla wystawał długi kij.
- Na Lumena, robi się ciekawie – całkowicie zapominając o misji, Arafel zaczęła badać scenę, myśląc, że trafiła na starożytne homo porno.
Nagle usłyszała dźwięk przesuwanych kamiennych drzwi. Schowała świetlika w torbie i skryła się za szczątkami jakiejś rzeźby. Ktoś się zbliżał. I ten ktoś, na jej szczęście, miał przy sobie światło, dzięki czemu mogła mu się przyjrzeć.

Do wielkiej komnaty wkroczył samotny mężczyzna, niezbyt wysoki, może nawet niższy od niej. Szczupły, czarnowłosy, ubrany w strój inspirowany tradycyjnym, samurajskim – luźne baggy z niskim kroczem, wygodny podkoszulek na grubych ramiączkach. Na ramionach i przedramionach nosił skórzane ochraniacze. Przez plecy miał przewieszony rzemień, do którego prawdopodobnie przymocowany był miecz. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Bez słowa rozstawił kilka świetlików dookoła sali i podszedł do jednej z lepiej zachowanych rzeźb. Przedstawiała potężnego wojownika, który unosił miecz w geście triumfu.
- Fionn mac Cumhaill, starożytny król Kashei... Któż inny mógłby być w posiadaniu Meitou, jeśli nie ty?
Podszedł jeszcze bliżej i stanął przed podestem, z którym znajdowała się rzeźba. Dopiero teraz do Arafel dotarło, że był to kamienny grób. A na nim znajdował się pakunek owinięty w płótno. Czyżby była to broń, po którą przyszła? Poczuła mrowienie w palcach. Teraz miała szansę!
Nim nieznajomy sięgnął po pakunek, odbiła się od posadzki i wyskoczyła w tym samym kierunku. Jednak mężczyzna był szybszy. Bez problemu pochwycił przedmiot w płótnie, jednocześnie drugą ręką odpychając złotooką. Arafel uderzyła o posadzkę, jednak natychmiast aktywowała Ne'elam, by skryć się w cieniu. Jej przeciwnik odłożył pakunek z powrotem na grobowiec i sięgnął po swój miecz. Katana zalśniła złowrogo w zielonkawym świetle świetlików.

- Hola, spokojnie – Arafel zaczęła krążyć wokół przeciwnika. - Może najpierw pogadamy?
Odpowiedziało jej milczenie.
- No dobra, źle zaczęłam. Jednak na pewno możemy dojść do porozumienia bez używania siły, co?
Mężczyzna wysunął do przodu stopę i uniósł katanę na wysokość oczu. Arafel była przekonana, że obserwuje w odbiciu idealnej tafli swoje plecy. Sprytnie. Jednak niewystarczająco. I tak nie mógł jej zauważyć.
- Skoro nie chcesz po dobroci...

Przyspieszyła kroku, przemieszczając się bezszelestnie dookoła Katany. Co dziwne, jej przeciwnik wydawał się śledzić jej kroki, ponieważ obracał się z lekkim opóźnieniem w jej kierunku. Jego twarz dalej nie przedstawiała żadnych emocji. Podniosła z posadzki niewielki kamyk i, korzystając z położenia cieni, podeszła prawie pod sam nos mężczyzny. Spokojnym gestem rzuciła kamień za plecy przeciwnika. Jego reakcja była niesamowita. Błyskawicznie odwrócił się i przeciął kamyk na pół, nim zdążył sięgnąć ziemi. W tym samym czasie złotooka złapała go w łokciu swoim własnym zagięciem w łokciu i z całej siły pociągnęła do tyłu. Znalazła się na plecach przeciwnika, unieruchamiając jedną z jego rąk. Ten jednak nie przejął się ani tym, ani bólem. Lewą ręką podrzucił katanę i złapawszy ją w locie, pchnął ostrzem za siebie. Arafel obróciła się profilem, jednak to wystarczyło, by uchwyt zelżał. Wyrwał się i ciął z półobrotu. Złotooka nie zdążyła odskoczyć i poczuła tuż nad piersiami strugę ciepła. Spojrzała w dół. Rana na szczęście nie była zbyt głęboka. Widząc, że nie ma większych szans, postanowiła szybko zakończyć sprawę. Aktywowała Hachlafę, dzięki której znalazła się dwa metry od Meitou. Już miała po nie sięgnąć, gdy poczuła mocne szarpnięcie za włosy. Padła na plecy i zobaczyła zbliżające się ostrze. Zatrzymała je w dłoniach, łącząc je na ostrzu niczym do modlitwy. Przez chwilę siłowa się z mężczyzną, jednak nie widząc nadchodzącego zwycięzcy, ponownie przejęła inicjatywę. Kopnęła go w żołądek. Następnie sięgnęła po leżący nieopodal pył i rzuciła nim w oczy przeciwnika. Zaczął kasłać i trzeć powieki. Arafel tymczasem doskoczyła do Meitou i rozwinęła płótno, w którym się znajdowało. W chwili, gdy sięgnęła po rękojeść, przeciwnik kopnął ją z całej siły w plecy. Przeleciała nad grobowcem i wylądowała na innym, umieszczonym nieopodal. Gdy tylko zdała sobie sprawę, że przeciwnik pikuje w jej kierunku, sięgnęła po pierwszą rzecz w zasięgu ręki i zasłoniła się przed atakiem.

Siła ataku wzniosła kurz, przysłaniając widoczność. Dopiero gdy opadł, Arafel zdała sobie sprawę, że udało się jej zablokować uderzenie. Spojrzała zdziwiona na przedmiot który trzymała. Była to owinięta w płótno czerwona, połyskująca włócznia. Co dziwne, wyglądała na całkiem nową, co było niemożliwe, jeśli znajdowała się w kurhanie.
Szybko wstała na równe nogi i pobiegła w kierunku wyjścia. Po chwili przeciwnik zagrodził jej drogę, szykując się do kolejnego ataku. Z pomocą włóczni po raz kolejny sparowała uderzenie. Natychmiast odbiła się najpierw od podłoża, by wylądowawszy na mieczu mężczyzny, odepchnąć się jeszcze raz. Wyleciała w powietrze, zostawiając za sobą skonfundowanego Katanę. Wydawało się, że nad czymś myśli. Nie było jednak czasu, by dowiedzieć się o czym. Przecisnęła się przez szczelinę i pobiegła przed siebie. Gdy dotarła do rozwidlenia dróg, skręciła w lewo i niemal natychmiast ujrzała wyjście. I światło.
Przyspieszyła. Mężczyzna był blisko, czuła jego wzrok na karku. Wbiegła w strugę światła i zamarła. Znajdowała się nad kilkudziesięciometrową przepaścią. Dookoła niej nie prowadziła żadna ścieżka. Pod sobą miała tylko jezioro o nieznanej głębokości.

- Nie masz wyjścia. Oddaj Gáe Dearg.
- Ha?
- Oddaj Gáe Dearg, a obiecuję puścić cię wolno.
Arafel spojrzała w dół i uśmiechnęła się smutno. Mężczyzna wyciągnął rękę.
- Cóż, nie wszystko musi iść po naszej myśli, prawda?
Przytaknął. Odwróciła się w jego kierunku i lekko przekrzywiając głowę, posłała mu najładniejszy uśmiech, na jaki było ją stać.
- Baj baj
- Czek...!
Złotooka skoczyła. Przycisnęła do piersi włócznie i bezdźwięcznie zanurzyła się we własnym cieniu, gdy ten pojawił się na tafli wody. Po kilku chwilach wypłynęła na brzegu. Sucha. Cała. Dzierżąc w dłoni Meitou.
- Dzięki wielkie! - Krzyknęła w kierunku skonfundowanego Katany, który dalej stał na krawędzi, nie śmiąc iść w jej ślady. Pomachała w jego kierunku i po chwili znikła w gąszczu dżungli.


Za lekceważenie prawdziwej urody, tej nieopisanej przez zwykłe zwierciadło
Zgromieni przez lepszą, aż łzy z gniewu trwonią
W sedno trafiło stare porzekadło
Mądrość, nie seksapil jest straszliwszą bronią.
   
Profil PW WWW
 
 
^Curse   #2 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 551
Wiek: 36
Dołączyła: 16 Gru 2008
Skąd: Lublin/Warszawa?

Naoko:
Początek jest całkiem w porządku, przynajmniej pod względem poprawnościowym. Pomyślałam, że nieźle napisanym testem możesz ładnie podciągnąć ocenę końcową. Niestety potem troszkę ci się posypało... Zauważyłam zdecydowanie zbyt wiele powtórzeń i dziwnych sformułowań, a całości brakuje dynamiki. Przy tak krótkim tekście ciężko to odpuścić. Pomijam już nawet detale świadczące o braku planu jak to, że na początku opisujesz Meitou jako ostrze, które okazuje się być ostatecznie włócznią. Na plus jest narracja - zdecydowanie bardziej zjadliwa, niż wersja pierwszoosobowa.
Jako, że fabuła jest znikoma, liczyłam na fajną walkę. Katana oddałaś nieźle, ale styl jego walki już średnio. Jakoś mi to ciąganie za włosy i kopanie w plecy do niego nie pasuje. Domyślam się, że mogło być ci ciężko ze względu na staty, ale z drugiej strony mogłaś bardziej wykorzystać swoją moc, która idealnie pasuje do miejsca pojedynku. Dorzucić więcej akcji w półmroku i zielonym blasku świetlików... Mogło być naprawdę klimatycznie, a wyszło przeciętnie. Poza tym nurtuje mnie jedna kwestia. Odmieniasz imię Katan w formie żeńskiej w ramach nadania mu ksywki 'Katana'? Zgubiłam się w pewnym momencie ;)
Ogólnie tekst, nawet przy takiej długości, mógł być dobry, a może nawet bardzo dobry, ale wymagał dopracowania i dopieszczenia. W obecnej formie wygląda jak szkic i jest średnio.

Ocena: 5,5
   
Profil PW Email
 
 
^Genkaku   #3 
Tyran
Bald Prince of Crime


Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227
Wiek: 39
Dołączył: 20 Gru 2009
Skąd: Raszyn/Warszawa

Pewnie jeszcze dwa lata temu spokojnie dostałabyś za tą walkę siódemkę. Niestety na obecną chwilę apetyty i oczekiwania sędziów są na tyle wysokie, że ciężko się przebić. Bardzo krótka praca. Mi osobiście zabrakło porządnego, fabularnego wstępu. Co, gdzie, jak, dlaczego, skąd, po co etc?
Rozpoczynasz od razu w dziczy i przy kurhanie, pobieżnie omawiając założeniu ninmu. Z tego co zaprezentowałaś podobało mi się kilka rzeczy. Przebieg i choreografia starcia. Zachowanie twojej bohaterki i przeciwnika :ok: Szkoda, że zabrakło akcji w tej akcji. Wszystko opisane jest bez dynamiki i dość "sucho". Niestety trafiło się też kilka powtórzeń.

Ostatecznie 6,5/10
   
Profil PW Email Skype
 
 
»Drax   #4 
Yami


Poziom: Wakamusha
Posty: 242
Wiek: 33
Dołączył: 06 Sie 2010
Skąd: Gliwice

Naoko

Krótko mówiąc, w mojej opinii, nie popisałaś się tą walką. O ile wstęp był dobry ( pomijając kwestię tego, o czym mówił Gen - wzięłaś się tam tak trochę z dupy i brakło mi takiego typowego prologu), to już samo starcie dosyć mocno kulało.
W dodatku nie spodobało mi się to, jak przedstawiłaś swojego przeciwnika. Mimo jego prostoty, wydaje mi się on postacią dosyć klimatyczną i można go było naprawdę fajnie zaprezentować, ale Tobie to niestety nie wyszło. Świadczy o tym chociażby to ciągnięcie za włosy, które nijak ma się do "czystego kenjutsu", którym szczyci się twój przeciwnik.
W dodatku miałaś fajne pole do manewru, by zaprezentować moce zarówno swoje, jak i przeciwnika - tego też brakło.
Końcówka nawet mi się spodobała - nie pokonałaś go w najbardziej oczywisty ze sposobów, a po prostu wykiwałaś. Za to plus wędruje na twoje konto. Niestety, to za mało.

Suma summarum, nie uważam byś zasłużyła na wygraną tym wpisem. Przeciwnik niema łatwego poziomu trudności, a Tobie nie udało się temu sprostać.

Ocena: 6/10


Per aspera ad astra.
   
Profil PW Email
 
 
»oX   #5 
Rycerz


Poziom: Ikkitousen
Stopień: Samurai
Posty: 740
Wiek: 33
Dołączył: 21 Paź 2010
Skąd: Wejherowo

Naoko,

pisałem o tym już jakiś czas temu na sb, jednak teraz mam okazję napisać oficjalnie tutaj. Jesteś osobą, która często gęsto zwracała innym uwagę na poprawność językową, literówki i tego typu błędu. Tutaj zrobiłaś ich naprawdę sporo, czego się kompletnie nie spodziewałem. Sporo powtórzeń, jak chociażby:
Cytat:
Przez jakiś czas czuła, że cały czas schodzi coraz głębiej

lub dziwnych błędów, jak:
Cytat:
Przyspieszyła kroku, przemieszczając się bezszelestnie dookoła Katany

Oddałaś krótki tekst, co już można pominąć, bo ninmu sporo nakreśliło. Jednak mogłaś go przeczytać chociaż raz ;) Zajęłoby to może 10 minut, a odnalazłabyś sporo błędów i ocena poszłaby do góry.
Idąc dalej.. ninmu dało zarys historii, ale to też skopałaś. Znalazłaś się przy jakimś kurhanie w porównywaniu jakiejś broni. Tak, o. Nawet krótki wstęp by się przydał. Może ktoś Ci to zlecił? Twojej postaci akurat taka broń się średnio przyda, co innego Katanowi. Tego zabrakło. Plus, że zaczęłaś wykorzystywać swoją moc w walkach, bo w przypadku Graversha tego zabrakło. Trochę nie wykorzystałaś miejsca walki, a dawało spore pole do popisu komuś, kto działa w cieniu.. i to dosłownie ;)
Zabrakło też epilogu. Wyszłaś z.. włócznią ;) i nic dalej. A szkoda. Zastanawiam się, na ile napisałby walkę Twitch gdyby nie zrezygnował. Jego szansę były na pewno mniejsze, niż Twoje. Po przeczytaniu tekstu już nie mam takiego zdania ;)
Lubię Arafel, jej dialogi, zachowania, ale to wciąż nie to. Oddanie przeciwnika, jak inni pisali, średnie. Ze szczególnym naciskiem na styl walki :) Lorgan mnie goni, więc muszę kończyć, ale myślę, że wszystko zostało mniej więcej opisane.

Ocena: 5.5 - do szóstki dużo nie zabrakło. Zwykła, prosta korekta i sprawa załatwiona. A tak niestety jest jak jest.
   
Profil PW Email
 
 
»Twitch   #6 
Yami


Poziom: Wakamusha
Posty: 1053
Wiek: 35
Dołączył: 08 Maj 2009

Naoko

Może i byłem z początku zawiedziony, że jednak przechwyciłaś mi to ninmu, ale byłem strasznie ciekaw Twojego wykonania i pomysłu. Dużo się głowiłem jak nawiązać kontakt z Katanem, a jeszcze dłużej jak powiązać to ze zdobyciem Mitou. Wydaje mi się jednak, że Ty nie chciałaś tak bardzo się na tym skupić, na otoczce fabularnej, a stawiałaś bardziej na walkę. I to Cię zgubiło. Niestety nie przekonało mnie doprowadzenie do starcia, przypadkowe znalezienie się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie i uważam, że mogłaś to opracować lepiej. Starcie było w porządku, była wymiana ciosów i dynamika, fajne zastosowanie mocy, ale było też sporo powtórzeń, literówek. Przyznam, że to zaskoczyło mnie bardziej niż pomysł na realizację ninmu, bo tego zawsze pilnowałaś. Szkoda, ale liczę, że to po prostu wpadka i przy kolejnym wpisie utrzesz nosa wszystkim krzykaczom. Ostatecznie nie zdobyłaś broni, ani nie pokonałaś oponenta. Liczę, że ninmu nie zostanie zamknięte i będę miał okazję oddać walkę, a co więcej zobaczyć Twoją opinię na jej temat.

Ocena: 5,5/10


Little hell.
   
Profil PW
 
 
*Lorgan   #7 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa

Naoko - To nie było takie złe. Narracja nadała opowiadaniu lekki i przyjemny ton. Fabuła też niczego sobie. Nigdy nie twierdziłem, że walka musi być długa. W wielu dotychczasowych przypadkach okazała się wręcz za długa - praktycznie wszystkich, w których wystawiłem mniej niż 6,5-7, a liczyły sobie przeszło 15 tysięcy znaków - moim zdaniem. Złota zasada powinna być taka, że pisze się o tym, o czym się chce, a nie o tym, o czym się powinno. Niestety przyzwala to także na wodolejstwo i wiele innych dewiacji, więc nigdy jej twardo nie wspierałem :DD Tło historii można zazwyczaj pominąć, albo streścić w kilku zdaniach. Nie zawsze jest przecież ważne. Skoro jednak załatwiłaś sprawę w ten sposób, nic nie usprawiedliwia braku korekty. Nawet brak czasu, który najpewniej był za to odpowiedzialny. Pomimo pewnych zgrzytów stylistycznych, tekst czytało się dość gładko. Tym bardziej chciałbym mieć możliwość przeczytania go bez przeszkadzajek. Jeżeli jeszcze kiedyś znajdziesz się w podobnej sytuacji, zwróć się o pomoc do społeczności. Ktoś ci tę korektę przeprowadzi. Nie musisz być Zosią-samosią, nawet kiedy Babilon świeci pustkami. To samo tyczy się rad i inspiracji, chociaż nic nie wskazuje, żebyś miała z tym problem.
Na specjalną uwagę zasługuje oryginalny wizerunek Katana (nie Katany). Nie był zgodny z moim wyobrażeniem, ale i tak zdołał wywrzeć pozytywne wrażenie. Szkoda, że to o wiele za mało do pobicia jego Trudności.

Ocena: 6/10
______________________________________________________________

Oddaję swój głos na NPC.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 
*Lorgan   #8 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa

..::Typowanie Zamknięte::..


Naoko - 35 pkt. (0 głosów)

NPC - 42 pkt. (6 głosów)

Zwycięzcą został NPC!!!

Punktacja:

Curse +10
Genkaku +10
Drax +10
oX +10
Twitch +10
Lorgan +10


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 

Temat zablokowany  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 14