1 odpowiedzi w tym temacie |
»Sorata |
#1
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1471 Wiek: 39 Dołączył: 15 Gru 2008 Skąd: TG
|
Napisano 12-09-2016, 21:59 Until Death do us part
|
Cytuj
|
Manga już od samego początku zapowiada się typowo. Najpierw pojawia się panna w opałach - Haruka Tohyama jest jasnowidzem i z tego powodu jest poszukiwana przez organizacje chcące wykorzystać ją do realizacji niecnych interesów. Dlatego też prosi o pomoc swojego przyszłego/niedoszłego męża - Mamoru. Tak się składa, że (jak przystało na rycerza na białym koniu) jest mistrzem miecza zawodowo zajmującym się eksterminacją gangsterów. Chcąc nie chcąc, przygarnia dziewczynkę, na szczęście szybko odcinając się od jakichkolwiek loliconowych zapędów. Okazuje się, że jej umiejętności doskonale współgrają z jego.
Mimo potencjału nie czyta się komiksu tak dobrze jak można by się spodziewać. Mnie najbardziej zawiódł główny bohater. Szermierz w pierwszej chwili kojarzy się z Zatoichim, ale to złudzenie zostaje szybko rozwiane. Mamoru jest co prawda niezrównanym wojownikiem, ale brakuje mu charyzmy i różnorodnych umiejętności ślepego mistrza. Nawet wzrok częściowo naprawia mu technologia. Postaci poboczne trochę ratują to wrażenie płytkości. I tak każdy ma zazwyczaj jedną dominującą cechę, ale przy mnogości bohaterów i retrospekcjach ich historii, pomaga to przetrawić raczej miałką fabułę. Szczególnie polubiłem inspektora policji - mam czytelniczą słabość do determinacji w obliczu silniejszego wroga.
Częściowo pomaga fakt, że autor zdecydował się na konwencję realistyczną. Żeby przetrwać w świecie "Until death...", trzeba posługiwać się bronią. W tej roli sprawdzi się nawet "marna" pałka teleskopowa, ale dla mojego mózgu, przyzwyczajonego do shounenowych pojedynków z wykorzystaniem supermocy, ten pomysł był powiewem świeżości.
Cała manga rysowana jest we wspaniałym stylu. Na pierwszy plan wysuwają się smukłe postaci. Tła, mimo że również zdetalizowane, nie robią aż takiego wrażenia. Obok kreski najbardziej zachwyciły mnie pojedynki ( a mogło być inaczej?). Przemyślana choreografia, ciekawe kombinacje ciosów i różnorodne style walki z wykorzystaniem futurystycznych projektów i materiałów. Muśnięcie sci-fi jest na tyle niedostrzegalne, żeby nadal nazywać tytuł realistycznym. Póki co, pod płaszczem kolejnych pojedynków, mangaka zacieśnia relację pomiędzy postaciami, a z wydarzeń zaczyna się formować duży, wspólny obraz.
Ode mnie 5/10, głównie przez niewielką głębię bohaterów. Nie jest to poziom godny hardcorowego shounena (bohaterowie Feng Shen Ji - brr), ale i tak mnie to gryzło. |
Kryteria oceny walk: Klimat 4/10 Mechanika 3/10 Warsztat 3/10. W razie wątpliwości - konsultuj. Pomoc: https://tenchi.pl/viewtopic.php?p=17457#17457 |
|
|
|
»Shadow |
#2
|
Yami
Poziom: Wakamusha
Posty: 251 Wiek: 28 Dołączył: 28 Maj 2015 Skąd: Zagłębie kabaretowe
|
Napisano 31-01-2018, 15:58
|
Cytuj
|
Until Death Do Us Part, a właściwie Shi ga Futari o Wakatsu Made to lekko futurystyczna historia wspomaganego najnowszymi zdobyczami techniki duetu, złożonego z niewidomego mistrza miecza i dziewczyny obdarzonej darem przewidywania przyszłości.
Sama historia dla mnie jest bardzo świeża, ze względu na połączenie dwójki bohaterów, o tak odmiennym stylu.
Postacie są bardzo dobre, a projekty samych bohaterów są bardzo różnorodne i bardzo mi się podobały. Nie ma zbyt dużego rozwoju postaci, prawdopodobnie z dwóch powodów:
1) większość postaci jest już na szczycie swoich możliwości, a te, które muszą ćwiczyć, wykonują to na uboczu (poza głównym wątkiem fabularnym).
2) ułatwia czytanie. Nie musimy oglądać jak postać się doszkala i możemy skupić się na wątku.
Kreska bardzo przypadła mi do gustu, szczególnie kolorowe strony, nad którymi widać, że bardzo się skupiono.
Ode mnie 8/10 |
W więziennej rozpaczy... |
|
|
|
| Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 12
|