Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


[Shadow] Nie. Jestem. Zabawką.
 Rozpoczęty przez RESET_Shadow, 13-01-2016, 00:56

1 odpowiedzi w tym temacie
RESET_Shadow   #1 


Poziom: Keihai
Posty: 41
Dołączył: 24 Kwi 2017
Cytuj
Przedmowa.
W tekście znajdują się wulgaryzmy. Są w pełni zamierzone i tekst bez nich miałby nieco inny wydźwięk. Z góry za nie przepraszam i odradzam czytanie ludziom na nie uczulonym.
Resztę zapraszam do czytania.

Równolegle do:
"Bajka o tym, jak Cień stał się siejącym postrach smokiem i powrócił w szeregi Optimy z nową siłą i determinacją"

Powiązanie:
Spoiler:

W momencie, w którym agent Shadow wrócił do Sanbetsu i zdał raport ze swoich dotychczasowych przygód został skierowany przymusowo na dalsze leczenie u znanego i cenionego w całej Ishimie terapeuty. Ta miniatura dotyczy właśnie tego momentu.



- Więc uważa pan, że jest postacią fikcyjną? - Zaskoczony terapeuta nie tylko uniósł oczy znad notatnika, ale i przestał na drapać się po brodzie "bo tak jest profesjonalniej".
- Lumenie. - Agent wiercił się na kozetce, jakby leżał nie na skórze, a madejowym łożu.
/A mówiłem, że nas nie zrozumie.../
- Kto tak mówi do groma? "Więc uważa pan, że"? No kur.wa. Pan też jesteś wymyślony.
- W moim fachu tak się mówi. Taki żargon.
- Chu.j tam żargon. To bzdurny stereotyp. Ten kretyn, co nas pisze, zwyczajnie nie ma pojęcia o pracy terapeuty, a że jest zbyt leniwy żeby zrobić porządny research, to wiedzę czerpie z durnych babilońskich komedii romantycznych.
- Sądzi pan, że jest bohaterem literackim?
- O! Znowu, kur.wa. Widzi pan? W poprzedniej wypowiedzi chciałem trzy razy użyć wariacji słowa "chu.j", bo to jeden z moich ulubionych wulgaryzmów. Ale nie da się, bo byłyby powtórzenia, źle by się kur.wa czytało.
- Skoro już o tym mowa, nie wydaje się panu, iż nadmierna ilość przekleństw i kolokwializmów jest świadectwem kiepskiego warsztatu oraz ubogiego słownictwa? Inaczej rzecz ujmując, nie uważa pan, że gdyby był w istocie postacią literacką, to sprawniej i piękniej władałby językiem?
Mężczyzna zastygł na moment, w bezruchu analizując argumenty specjalisty, po czym wybuchnął płaczem i ze zdwojoną energią wrócił do tarzania się po kozetce.
- Zajebiście kur.wa. Pisze nas jakiś jeb.any grafoman, trzynastolatka co się naczytała "69 twarzy Silvera" i fanfictiony pisze...
- Dlaczego pan płacze?
- Tyle masz pan dyplomów na ścianie, taki łysiejący, brodaty, a nie kumasz. - Rzekł cicho, a łzy wartkimi strugami popłynęły po jego policzkach. - Jestem postacią literacką, chu.j, trudno. Miałem jednak nadzieję, że wychodzę spod pióra... Kur.wa, znowu. Myślałem, że pisze mnie jakiś łebski gość z talentem. Że jestem bohaterem powieści, cholera, może nawet jakiegoś grubszego cyklu. Miliony egzemplarzy, pomnik i wieczne życie, nie tylko na kartach ksiąg, ale i w wyobraźni czytelników. Że będą mnie czytać dzieci w szkołach! Przecież to, że jestem zmyślony, nie znaczy, że nic mi się od życia nie należy, prawda?
Terapeuta bez słowa pokiwał głową, by zaznaczyć, że słucha. Kierowany intuicją podejrzewał, że to nie koniec monologu.
- Przygody, strzelaniny, pościgi, romanse, to miało mi osłodzić mój pseudożywot. Da pan wiarę, że ostatnio znalazłem taką, co ją chcę nazywać "tą jedyną" i "miłością, która nie trafia się realnie"? Chol.era, mógłbym nawet przeżywać szarpiące duszę tragedie i paraliżujące umysł rozterki moralne, jeżeli ktoś miałby to przeczytać, i miałoby to dla niego jakąś wartość. Rozrywkową, edukacyjną, oczyszczającą, wszystko, kur.wa, jedno...
- W czym, pana zdaniem, tkwi problem? - Terapeuta zdecydował się wtrącić, uznając, że klient zbytnio zagłębia się w szczegóły.
- Problem, szanowany panie, tkwi w tym, że jeżeli pisze nas grafoman, to kąpiemy się w gównie po uszy, rozumie pan? Leżymy i kur.wa kwiczymy.
- Rozumiem. Dlaczego pan tak uważa?
- Znowu powiedział pan "uważa". To już trzeci czy tam czwarty raz. Lepiej by było użyć synonimu, na przykład "sądzi".
- W takim razie, dlaczego pan tak sądzi?
- Bo jeżeli pisze nas grafoman, to w najlepszym wypadku jesteśmy bohaterami jakiegoś nędznego opowiadanka, pozbawionego nie tylko estetyki, ale i jakichkolwiek walorów artystycznych, czy sensu, i bez szans na dotarcie do szerszego grona czytelników. Będziemy mieli szczęście jeżeli ten piszący nas chu.jek dobrze powstawia przecinki. Czy odpowiednio akcentuję końce zdania? Pauzy, które robię między słowami, są w porządku?
- Wysławia się pan w pełni zrozumiale. - Terapeuta ukradkiem spojrzał na wiszący nad drzwiami zegar. - Czy moglibyśmy wrócić do tego tematu na następnej sesji? Chciałbym abyśmy porozmawiali chwilę o pańskim dzieciństwie.
Klient uspokoił się, otarł łzy i sztywno usiadł na kozetce, kładąc dłonie na kolanach.
- Nikt tego już nie robi.
Czujne ucho terapeuty wychwyciło zrezygnowanie.
- Czego nikt nie robi?
- Nikt nie rozmawia o dzieciństwie na sesjach. Chyba, że jacyś postrzeleni fanatycy tego wariata, co to chciał ten tego własną matkę. Kur.wa, zaraz mi pan powiesz, że moje przeświadczenie o tym, jakobym... Kur.wa mać. Że myślę, że jestem pisany, napisany, przepisany, co to ma właściwie za znaczenie, bo mam nerwicę na skutek strachu przed tym, że tatuś utnie mi siusiaka, za to, że jak miałem cztery lata, to chciałem ożenić się z mamusią. - Klient spojrzał terapeucie w oczy, ale najwyraźniej nie dostrzegł w nich tego, czego szukał, bo momentalnie spuścił wzrok. - Nie, nie będziemy rozmawiać o moim dzieciństwie. Ale mogę panu, jeżeli to pana interesuje, opowiedzieć o swoim największym życiowym lęku, który towarzyszy mi od jakichś trzech, czterech minut.
- Ależ proszę, chętnie posłucham.
Terapeuta uśmiechał się serdecznie, mimo, że czuł się urażony i spisał już klienta na straty, klasyfikując go jako jeden z najcięższych przypadków z zaleceniem terapii mocnymi lekami.
- Najbardziej na świecie boję się, że ten grafoman co nas pisze, nagle stwierdzi, że fabułka jest gówno warta, albo że pisanie nie jest jednak tym, co mu sprawia przyjemność i nigdy nie dokończy historii. Przerwie w połowie. Utknę tu na zawsze, z bezrozumnym idiotą i nikt, nigdy się o tym nie dowie.
Nim terapeuta zdążył sformułować uspokajającą, a przy tym miłą i asertywną odpowiedź, która świadczyłaby o jego doświadczeniu, klient poderwał się z kozetki, sprintem przebiegł przez gabinet, skoczył na lamparta, albo jak wolą wędkarze - szczupaka, wybił okno głową i wyleciał, z wysokości czwartego piętra, wprost na ulicę.
/Tak!/ Wrzasnął prorok w głowie agenta, szczerząc nieistniejące zęby w szaleńczym uśmiechu.
"Niedoczekanie, ch.ujowy grafomanie!" - pomyślał Cień, coraz szybciej zbliżając się do asfaltu. Przypadek sprawił, że tego dnia rolnik Gito wiózł siano na swej zielonkawej, trochę podniszczonej, ale wciąż sprawnej odkrytej ciężarówce. Agent trafił w sam środek ogromnego stogu ususzonej trawy. Z kilkoma złama
Spoiler:

Koniec.

Ostatnio zmieniony przez Shadow 19-04-2017, 17:55, w całości zmieniany 2 razy  
   
Profil PW Email
 
 
^Genkaku   #2 
Tyran
Bald Prince of Crime


Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227
Wiek: 39
Dołączył: 20 Gru 2009
Skąd: Raszyn/Warszawa
Cytuj
Burzenia czwartej ściany na tenchi jeszcze nie było. Trzeba ci przyznać, że lubisz niebanalne rozwiązania. Co do samego tekstu - przeszkadza mi (i nic na to nie poradzę) ten wulgarny język twojego bohatera. Wiem, że pewnie ma to na celu nadać mu wyrazistości, ale do mnie to nie trafia. Sam tekst i pomysł oceniam na 7/10. Przy okazji porównując go z twoją ostatnią walką, widać u ciebie spore postępy. Tak trzymać ;)
   
Profil PW Email Skype
 
 

Odpowiedz  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 14