Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


Studia: płatne czy ,,darmowe"?
 Rozpoczęty przez Starke, 04-10-2013, 01:33

13 odpowiedzi w tym temacie
»Naoko   #11 
Zealota


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 594
Wiek: 33
Dołączyła: 08 Cze 2009
Skąd: z piekła rodem
Cytuj
Tudum! :DD
Coyote napisał/a:
Chyba trochę głupi jesteś, nie?

Starke napisał/a:
Chyba trochę tak, skoro próbuję konwersować z tak wybrakowanymi jednostkami jak Ty.

Może to będzie niepotrzebne wtrącenie z mojej strony, ale... Really? Chce się Wam?

A odnośnie tematu - nieważne, gdzie studiujesz. Jak masz coś wynieść, to zrobisz to nawet z najgorszymi wykładowcami. Jeżeli jesteś wybitną jednostką, to i takie prywatne uczelnie jak Harvard za ciebie zapłacą - przez co będą darmowe. A jeśli jesteś przeciętniakiem, to nawet na Harvardzie nic nie zdziałasz (bo na pewno można tam się dostać po znajomościach, jak wszędzie :DD ), a pieniądze pójdą w błoto. Tyle. Będę już cicho :DD


Za lekceważenie prawdziwej urody, tej nieopisanej przez zwykłe zwierciadło
Zgromieni przez lepszą, aż łzy z gniewu trwonią
W sedno trafiło stare porzekadło
Mądrość, nie seksapil jest straszliwszą bronią.
   
Profil PW WWW
 
 
Starke   #12 


Posty: 102
Wiek: 37
Dołączył: 07 Lut 2012
Skąd: Z przypadku
Cytuj
Nie, nie chce mi się. Najzwyczajniej w świecie kiepsko znoszę przemądrzałe dzieciaki, które na dodatek nie opanowały sztuki dyskusji – ot, odruch bezwarunkowy. Nadmiernie złośliwy, sorry ;)
Chętnie przeczytałbym i odniósł się do jakiejś przemyślanej wypowiedzi, ale to może zbyt wygórowane wymagania z mojej strony (?).
By skończyć tę śmieszną dyskusję... Drogi kolego Coyote. Nie wiem, jaką masz miarę sukcesu. Jeśli majątkową, spudłowałeś: dwa samochody, stumetrowa ,,kawalerka” i stabilne, przyzwoite dochody plasują mnie gdzieś pośrodku klasy średniej. Więcej mi, na tę chwilę, nie potrzeba. Naukową? Znowu pudło. Raczej nie ,,bujam się” na uniwersytecie; skracam lub przedłużam innym ,,bujanie się” na nim, jako wykładowca i koordynator kilku projektów. Mam nadzieję ,,pobujać się” jeszcze kilka dziesięcioleci, bo tytuł ,,prof. dr hab.”, choć zupełnie nie interesuje mnie prestiżowo, daje spore możliwości, które zamierzam wykorzystać. Co do walk: fRPG, w tym PBF, nie są moim hobby już od kilku lat. Gdy nim były, gracze dość entuzjastycznie odnosili się tak do prowadzonych przeze mnie sesji, jak i do napisanych przeze mnie walk. Nawet te dwa wpisy na Tenchi, moim zdaniem niezbyt udane, plasują się zdecydowanie powyżej Twojej średniej. Nie biorę Cię w ogóle pod uwagę jako przeciwnika, jesteś po prostu za słaby. Ale, jakbyś miał jakieś wątpliwości, a ja kartę, chętnie i bez większego wysiłku pokażę Ci, gdzie Twoje miejsce ;)
Pzdr.


World on fire with a smoking sun,
Stops everything and everyone,
Brace yourself for all will pay,
Help is on the way!
   
Profil PW Email
 
 
»Sorata   #13 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1471
Wiek: 39
Dołączył: 15 Gru 2008
Skąd: TG
Cytuj
Ja zapytam z innej beczki. Napisałeś:
Cytat:
Raczej nie ,,bujam się” na uniwersytecie; skracam lub przedłużam innym ,,bujanie się” na nim, jako wykładowca i koordynator kilku projektów.


Nie wiedziałem, że budujesz karierę na uczelni. Teraz ciekaw jestem, czy twoje podejście do studiów płatnych/darmowych jest wynikiem samego studiowania, czy bardziej obserwacją studentów już podczas ich uczenia? Jak ty byś to ocenił?


Kryteria oceny walk: Klimat 4/10 Mechanika 3/10 Warsztat 3/10. W razie wątpliwości - konsultuj. Pomoc: https://tenchi.pl/viewtopic.php?p=17457#17457
   
Profil PW Email
 
 
Starke   #14 


Posty: 102
Wiek: 37
Dołączył: 07 Lut 2012
Skąd: Z przypadku
Cytuj
Nie wiem, czy można to nazywać budowaniem kariery na uczelni – nie interesują mnie funkcje korporacyjne wewnątrz uniwersytetu (abstrahując od faktu, że siłą rzeczy żadna licząca się funkcja mnie póki co nie dotyczy). Od uczelni potrzebuję zaplecza instytucjonalnego, bez którego trudno cokolwiek zrobić, przede wszystkim zaś biblioteki.
Myślę, że mój pogląd na studia płatne i ,,darmowe” został ukształtowany raczej przez lata studenckie, gdzie musiałem znosić na zajęciach ludzi (zazwyczaj zdecydowaną większość), która podchodziła do tych zajęć jak do nielubianych przedmiotów w podstawówce. Zero zainteresowania, zero zaangażowania, minimum wysiłku – wydawało mi się to zupełnie bez sensu. Pół biedy, gdy taka grupa zjawiała się na wykładzie, na którym kontakt wykładowcy ze słuchaczami był zazwyczaj ograniczony, ale na ćwiczeniach obniżało to znacząco poziom zajęć. O jakichś inicjatywach ponad nie warto nawet wspominać. Z relacji znajomych z liczących się polskich i zagranicznych uczelni prywatnych wiedziałem, że tam wygląda to nieco inaczej – prawie nikt nie był tak lekkomyślny, by inwestować pieniądze w coś, czego nie lubi lub nie uznaje za przydatne. Oczywiście, zdarzały się też wyjątki w postaci dzieciaków, którym rodzicie zaplanowali przyszłość (na ,,darmowych” też zresztą takowe występują), jednak nie było to aż tak częste, jak pozbawione pomysłu na siebie dzieciaki na ,,darmowych”, które teraz, po latach, artykułują swoją nienawiść do świata i ludzi za to, że w swoim czasie nikt nie pomyślał za nie.
Jako wykładowca jedynie utrwaliłem się w swoim przekonaniu. Wydziały nie mogą znacząco podnieść poziomu, bo nie będą miały studentów, od liczebności których zależy wysokość dofinansowania. Przesiew odbywa się wyżej, wskutek czego w moim instytucie rok w rok studia podejmuje kilkadziesiąt osób, z których może kilka dożywa w męczarniach licencjatu, a raz na dwa/trzy lata nie pojawia się żadna praca magisterska. Jednocześnie instytut ma bardzo wysokie notowania naukowe i w zasadzie powinien zostać przekształcony w placówkę badawczą, co w naszym systemie oczywiście nie wchodzi w grę (por. Trinity College w Oxfordzie). Gdy mam natomiast zajęcia ze studentami spoza instytutu, aż nazbyt często słyszę, by ich za mocno ,,nie cisnąć” – jeszcze się biedactwa zmęczą i zestresują. Wydaje mi się to niepoważne.
Osobiście żałuję też, że w Polsce szwankuje system szkolenia zawodowego, a na to, co jest, patrzy się z góry. Fakt, że ktoś nie nadaje się na studia nie znaczy, że ów ktoś jest głupi czy gorszy. Ma inne priorytety, inne potrzeby, inne zdolności – dlaczego zatem nie realizuje ich w inny sposób? Zupełnie nie przemawia też do mnie zamiana akademii/politechnik w uniwersytety. W tych pierwszych, mimo nierzadko bardzo wysokiego poziomu naukowego, nacisk kładziono na kompetencje zawodowe, przekazywanie których z kolei nigdy nie było priorytetowym zadaniem uniwersytetu. Teraz praktycznie wszyscy patrzą na uniwerek jak na coś, co ma zapewnić pracę, zawód – i stąd dramat milionów młodych ludzi, którzy chcieliby mieć pracę po historii, psychologii, filologii polskiej...
I tu wracamy do punktu wyjścia. Wspomniane wyżej kierunki są oferowane także w ramach studiów zaocznych czy prywatnych-płatnych, ale jednak większym zainteresowaniem cieszą się kierunki ,,zawodowe” (technologiczne, medyczne, prawnicze etc). Jak zaznaczyłem w pierwszym poście, pieniądz po prostu wymusza dyscyplinę.
Pzdr.


World on fire with a smoking sun,
Stops everything and everyone,
Brace yourself for all will pay,
Help is on the way!
   
Profil PW Email
 
 

Odpowiedz  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 12