Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


Piszemy po "polskiemu", czyli wątek językowy
 Rozpoczęty przez *Lorgan, 11-03-2009, 10:40

18 odpowiedzi w tym temacie
^Coyote   #11 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 669
Wiek: 35
Dołączył: 30 Mar 2009
Skąd: Kraków
Cytuj
Alexx napisał/a:
Może ja polecę bardzo interesującego vlog'a, w którym chłopacy wypowiadają się na temat niektórych kwestii poruszonych tutaj przez Czarka oraz Lorgana :-)

:P

A vlog słaby niestety. Pewnie to ty z chudym kolegą :P


"No somos tan malos como se dice..."
"Nie jesteśmy tacy źli jak się o nas mówi..."
   
Profil PW Email WWW
 
 
*Lorgan   #12 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa
Cytuj
ShoutBox napisał/a:
»Naoko: Math... chyba nie uzgodniliśmy, że mówiliśmy o kulturze wysokiej, nie rozrywkowej :DD
»Curse: popularnej* :DD kultura wysoka tez pelni fukcje rozrywkowe :DD
»Curse: tak tylko gwoli scislosci xD
»Naoko: nie - właśnie miałam na mysli rozrywkową, nie pomyliłam się, celowy zabieg Curse ^^ nie uznaję kultury wysokiej jako czysto rozrywkowej, ponieważ ten termin pojawił się stosunkowo niedawno ^^
»Curse: w takim razie byc moze musze uzupelnic swoja wiedze, bo nie slyszalam takiego terminu :DD ( a jakby nie patrzec mam z tym zagadnieniem sporo wspolnego :DD )
*Lorgan: kultura wysoka jest czysto rozrywkowa? łot? Naoko, o ile dobrze zrozumiałem, Curse chodziło raczej o to, że kultura wysoka i niska (masowa) może być rozrywkowa :DD
»Naoko: oj, to ja zrozumiałam ^^ tylko po prostu nie korzystam z określenia "popularna" - wolę ją nazywać rozrywkową, ponieważ w większości przypadkach ma tylko tę jedną cechę ^^
»Naoko: ech... jak ja nienawidzę tych tłumaczeń na SB ^^ wolę rozmowy twarzą w twarz - rzadko dochodzi do niedomówień...
»Curse: to nie kwestia sb, naoko, tylko bardziej rozumienia i uzywania konkretnych terminow ;)
»Naoko: też, ale co zrobisz, że ja wielu terminów nie uznaję, bo nie zgadzam sie z ich definicją? :D
*Lorgan: widzę tu sporo trudnych do pominięcia problemów, ale to materiał na dłuższą dyskusję :DD
»Curse: naoko, zwrocilam na to uwage tylko dlatego, ze zauwazylam jak sama tak robisz ;)
*Lorgan: tym niemniej, zupełnie nie przemawia do mnie Twoje stanowisko i chętnie wyjaśniłbym Ci, gdzie wg mnie robisz błędy :twisted:

Uznałem, że ten temat nadaje się na dyskusję rozpoczętą w ShoutBox'ie. Zaczynamy:

"Nie korzystam z określenia "popularna" - wolę ją nazywać rozrywkową, ponieważ w większości przypadkach ma tylko tę jedną cechę".

Jak wspomniała Curse, cechy rozrywkowe posiada również kultura elitarna (wysoka), w związku z czym cała dystynkcja (między nią a nie-nią, kulturą "niską") dotyczy czegoś innego, mianowicie popularności i dostępności. Jeżeli mówisz lub piszesz o kulturze rozrywkowej, w zasadzie nie wiadomo o co chodzi.

Pozdrawiam.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 
^Genkaku   #13 
Tyran
Bald Prince of Crime


Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227
Wiek: 39
Dołączył: 20 Gru 2009
Skąd: Raszyn/Warszawa
Cytuj
Lorgan napisał/a:

Jak wspomniała Curse, cechy rozrywkowe posiada również kultura elitarna (wysoka), w związku z czym cała dystynkcja (między nią a nie-nią, kulturą "niską") dotyczy czegoś innego, mianowicie popularności i dostępności. Jeżeli mówisz lub piszesz o kulturze rozrywkowej, w zasadzie nie wiadomo o co chodzi.


Zgadzam się. Zarówno kultura masowa/popularna jak i tak "wysoka" pełnią rolę rozrywkowe. Obie pełnią też funkcję wychowawczą, edukacyjną etc, ale oczywiście kultura "wysoka" w znacznie większym stopniu niż ta "niska".
Chyba że Naoko miała na myśli jeszcze jakąś inną kulturę np kulturę bakterii :P
   
Profil PW Email Skype
 
 
»Insoolent   #14 
Zealota


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 195
Wiek: 33
Dołączyła: 20 Gru 2009
Skąd: Olsztyn, Warszawa
Cytuj
Nie będę kopiować zdań Curse. Uczyli mnie na studiach dokładnie tego samego i w ten sam sposób, co ją. Także krótko mówiąc: zgadzam się z nią :P

"Nie korzystam z określenia "popularna" - wolę ją nazywać rozrywkową, ponieważ w większości przypadkach ma tylko tę jedną cechę".

Takiej terminologii używa się między innymi w środowisku naukowym, dlaczego więc nie korzystać z tych terminów? Tym bardziej, że przez to lepiej będziesz zrozumiana, kiedy chcesz przekazać swoje myśli.


bo ja też chcę mieć posty przedzielane kreską ! :P
Ostatnio zmieniony przez Insoolent 19-06-2012, 21:46, w całości zmieniany 1 raz  
   
Profil PW Email
 
 
Starke   #15 


Posty: 102
Wiek: 37
Dołączył: 07 Lut 2012
Skąd: Z przypadku
Cytuj
Zastanawiam się nad dwiema kwestiami.

Pierwsza, chyba ważniejsza: dlaczego akurat w tym temacie? ,,Kultura rozrywkowa", nawet jeśli nie jest pojęciem skonwencjonalizowanym (martwą metaforą), przekazuje dość trafnie intencje autorki sformułowania, która je dodatkowo uzasadniła. Naoko kładzie nacisk na pewien aspekt kultury popularnej i abstrahuje z niej pewien sens, w sposób, jak dla mnie, zrozumiały i całkiem rozsądny. Można się z tym zgodzić lub nie, ale nie widzę powodu, by podciągać tę kwestię pod temat tyczący się poprawności językowej. Mam wrażenie, że Wittgenstein już dawno temu w sposób bardzo przekonywujący (przynajmniej mnie) wytłumaczył, jak i dlaczego semantyka języka jest i musi być zmienna, w zależności od intencji, okoliczności etc.
Nie ustalimy tu raczej żadnego paradygmatu. Więcej: próba ustalenia takowego akurat w tym kontekście trąci, z całym szacunkiem, faszyzmem językowym.

Druga kwestia jest mniej (w tym temacie) istotna.

,,Jak wspomniała Curse, cechy rozrywkowe posiada również kultura elitarna (wysoka), w związku z czym cała dystynkcja (między nią a nie-nią, kulturą "niską") dotyczy czegoś innego, mianowicie popularności i dostępności. Jeżeli mówisz lub piszesz o kulturze rozrywkowej, w zasadzie nie wiadomo o co chodzi."

Ależ niewątpliwie, tak jak i szereg innych pojęć (np. przemoc, seks, świętość).
Kultura wysoka i kultura niska rzeczywiście różnią się popularnością i dostępnością, ale czy nie różnią się również rozrywkowością? Jeśli coś jest mniej dostępne (ze względu na takie czynniki, jak np. wiedza), a przez mniej popularne, czy nie jest również, dzięki temu, mniej rozrywkowe? Oczywiście można sobie zadać pytanie: dla kogo (dla jakiej grupy)?, tyle, że to nas raczej zbyt daleko nie poprowadzi. Kultura wysoka jest niezwykle popularna w sferach inteligenckich, a mimo to nie nazywamy jej ,,kulturą popularną", z racji tego, że nie jest popularna w społeczeństwie rozumianym en masse. Nie jest popularna, bo nie jest dostępna, tak jak dostępne i popularne nie są również wina francuskie z tzw. wyższej półki czy niektóre mocniejsze alkohole (tu dochodzi również czynnik ceny, który kultury wysokiej raczej nie dotyczy, ale nawet gdyby go nie było, zdecydowana większość nie doceniłaby bourbona xxx, ze względu na brak kompetencji smakowych).
Zakładam zatem, że kultura popularna lub niska jest tak nazywana dlatego, że może w niej partycypować i czerpać z niej przyjemność każdy, jako że wymaga to relatywnie niewielkich kompetencji kulturowych. Skoro tak, nie widzę powodu, by nie mógł równolegle funkcjonować termin ,,kultury rozrywkowej", jako że kultura ta (czy raczej, ta część kultury) jest komunikatywna i łatwa w przyswajaniu dla wszystkich, którzy posiadają jakiekolwiek kompetencje kulturowe.

Aspekt, który chcemy podkreślić, zależy od kontekstu. Z reguły mówimy ,,kultura popularna", oddając jej powszechność. Nieco rzadziej korzysta się z terminu ,,kultura niska", jako że jest to termin nacechowany, mimo wszystko, negatywnie (o ,,kulturze niskiej" nie mówią ci, którzy mają kompetencje by partycypować w ,,kulturze wysokiej"; jeśli mówią, mówią z przekąsem; najczęściej jednak korzystają z tego terminy osoby, którym wydaje się, że mają jakiekolwiek kompetencje – co zresztą powoduje niezły ubaw w ,,wyższych sferach"). Termin ,,kultura rozrywkowa" jest o tyle trafny, że w prosty sposób podkreśla jeden z jej najważniejszych aspektów: rozrywkowość.

Posiłkując się przykładami:

Jedna z ,,cięższych" oper Wagnera, ,,Tannhäuser", dostarcza wprawionemu estecie wielu doznań. Płacze, wzrusza się, kontempluje dźwięk. Kryterium przyjemności spada tu na drugie miejsce; zastępują je uczucia, która zwykło się (moim zdaniem, nie do końca poprawnie) określać mianem ,,wznioślejszych"). Podobnie, lektura ,,Agesilaosa" Słowackiego. Moim zdaniem, świetny dramat; nie powiem jednak, żebym się przy nim ,,dobrze bawił". ,,Agesilaos" jest trudny, tak jak trudny jest ,,Horsztyński" czy wiele innych dzieł Słowackiego. By czerpać z nich jakąkolwiek przyjemność, trzeba mieć spore kompetencje kulturowe (w tym przypadku: historyczne i literaturoznawcze). Tyle, że przyjemność nie jest tu, ponownie, kategorią pierwszego planu. ,,Agesilaos" wkurza, drażni, prowokuje, budzi smutek, zażenowanie, często skłania do refleksji.
Tak samo Homer. Jestem konsumentem kultury wyższej i to w pełnym sensie tego słowa: czytam Homera w oryginale, przez co widzę nieporównywalnie więcej niż mój brat, który czyta go w przekładzie. Mój brat jest konsumentem ,,kultury niskiej"; lubi Achillesa, bo odpowiada to jego ideałom. I mniej więcej tyle rozumie z Iliady, że Achilles był uczuciowy, dzielny i potężny. Mógłby zrozumieć więcej, nawet bez kompetencji językowych, ale ogranicza go wiele czynników, które dla mnie nie są barierą. Dlatego ja bawię się Homerem, ale nie nazwałbym tego pod żadnym pozorem ,,rozrywką". Każdy problematyczny termin dostarcza mi materiału do rozmyślań na długie godziny; z części tego zrobię artykuł, z innej – pole do wymiany poglądów przy piwie z innymi fanami Homera. Kategoria przyjemności pozostanie przy tym na drugim planie (tudzież pozostaje kategorią towarzyszącą).

,,M jak miłość" czy Iwan i Delfin przede wszystkim dostarczają rozrywki. Należą do kultury niskiej, ich głównym zadaniem jest zabić czas, w możliwie przyjemny sposób. Jest w tym pewien przekaz, nie przeczę, ale raczek nikt nie będzie się całą noc zastanawiał, dlaczego ten a tamten zginął, dlaczego ta zwrotka brzmi inaczej niż tamta. Nie taka jest funkcja tych tworów ,,kultury niskiej" (tj. nie taką funkcję wyznacza im społeczeństwo; to dość istotne rozróżnienie, o czym dalej); one mają przede wszystkim dostarczać rozrywki, cała reszta to dodatki.

Oczywiście, ostatecznie jest to podział sztuczny, bo zarówno kultura wysoka, jak i kultura niska mają za zadanie dostarczać te same doznania. ,,Tannhäuser" w swojej epoce należał do 'mainstreamu', ,,Agesilaosa" czytali ci nieliczni, którzy potrafili czytać, dzieła Homera to zachowane z tradycji oralnej manuskrypty, recytowane przed rzeszami, tak jak i przed rzeszami występował teatr należącego dziś dzień do kultury wysokiej Eurypidesa. Broniewski również nie pisał z dedykacją: dla nielicznych fajnych. Pisał: dla tych, którzy zrozumieją. Jednak: intencje autora sobie, reakcja publiki (ergo: funkcja społeczena) sobie.

Pierwszym kryterium jest rozrywkowość, drugim: zrozumienie i pełna partycypacja w (bo nie trzeba przecież rozumieć tego, co sprawia nam przyjemność; dlatego zresztą należące do kultury wysokiej ,,Do Elizy" mogło się stać swego czasu hitem dzwonków domofonowych). Dlatego uważam propozycję Naoko za jak najbardziej trafną i ciekawą.

Pzdr.
Ostatnio zmieniony przez Starke 20-06-2012, 04:28, w całości zmieniany 3 razy  
   
Profil PW Email
 
 
*Lorgan   #16 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa
Cytuj
Czarek napisał/a:
,,Kultura rozrywkowa", nawet jeśli nie jest pojęciem skonwencjonalizowanym (martwą metaforą), przekazuje dość trafnie intencje autorki sformułowania, która je dodatkowo uzasadniła. Naoko kładzie nacisk na pewien aspekt kultury popularnej i abstrahuje z niej pewien sens, w sposób, jak dla mnie, zrozumiały i całkiem rozsądny.

Problem tworzy się w momencie, w którym pojęcie "kultury rozrywkowej" ma zastąpić "kulturę masową". W żadnym wypadku nie mają one tych samych desygnatów i tego właśnie dotyczyły opinie moje i Twoich poprzedników.
Czarek napisał/a:
Można się z tym zgodzić lub nie, ale nie widzę powodu, by podciągać tę kwestię pod temat tyczący się poprawności językowej.

Zagadnienie wiąże się ściśle z językiem, a skoro to forum o mandze i anime, a nie lingwistyczne, widzę wyraźny powód, żeby podciągnąć tę kwestię pod temat tyczący się poprawności językowej.
Czarek napisał/a:
Nie ustalimy tu raczej żadnego paradygmatu. Więcej: próba ustalenia takowego akurat w tym kontekście trąci, z całym szacunkiem, faszyzmem językowym.

Dziwne stwierdzenie - oczywiście, że nie ustalimy tutaj paradygmatu. Wszak nie decydujemy o kształcie i kierunku badań żadnej nauki ;)
Czarek napisał/a:
Kultura wysoka i kultura niska rzeczywiście różnią się popularnością i dostępnością, ale czy nie różnią się również rozrywkowością?

Różnią się, ale owa różnica nie pokrywa się zakresem z popularnością, czyli stanowi zupełnie inny podział. Ten wątek zwodzi na manowce, ponieważ dyskusja dotyczy głównie próby zastąpienia "kultury masowej", "kulturą rozrywkową".

Skoro jednak zacząłeś się zastanawiać nad kontekstowym znaczeniem "kultury rozrywkowej" i ja dorzucę do tego spostrzeżenie. Wiąże się ono z naszą kochaną i wiecznie żywą martyrologią. Rozrywkowość nie porusza zwykle Polaków jak Smoleńsk, pedalska żydo-komuna, prywatyzacja, czy ceny w skupach papryki. Jako naród egzaltujemy się od wieków naszymi niepowodzeniami, czego "kultura rozrywkowa" w żaden sposób nie oddaje.

Pozdrawiam.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 
Starke   #17 


Posty: 102
Wiek: 37
Dołączył: 07 Lut 2012
Skąd: Z przypadku
Cytuj
Z wypowiedzi Naoko nie wynika, że próbuje zastąpić jeden termin drugim, tylko, że preferuje jeden termin ponad drugi (ergo, akcentuje jeden aspekt ponad inny). Nie kwestionuje pojęcia ,,kultury popularnej" (pojęcie ,,kultura masowa" w ogóle się nie pojawia), co innego jest dla niej ważniejsze. O ile dobrze rozumiem intencje autorki, oczywiście.

Tymczasem Wy (wybacz zbiorczą formę, ale nie jesteś w tym osamotniony) zdajecie się traktować temat tak, jak potraktowalibyście zagadnienie gramatycznej czy ortograficznej poprawności, a zagadnień semantycznych nie da się w ten sposób potraktować, bo to nie jest jakiś jeden, jasno określony system, którego kształt raz na jakiś czas zmienia rada mędrców (dostosowując zresztą jedynie system normatywny do rzeczywistości, która ma tych mędrców w dupie). Znaczenia są negocjowane na bieżąco – i w zasadzie tylko tyle możemy z desygnatem ,,kultury rozrywkowej" zrobić: rozważyć sposób jej oznaczania.

Kultura masowa, niska, popularna (i pewnie jeszcze jakieś epitety) to określenia mniej lub bardziej skonwencjonalizowane, odnoszące się do tego samego desygnatu, co ,,kultura rozrywkowa", tak sądzę (i szerzej to uzasadniłem).
Mogę mieć rację, mogę się też mylić, ale nie rozstrzygniemy tego inaczej jak w temacie poświęconym znaczonemu (kulturze masowej-niskiej-popularnej-rozrywkowej), a nie samemu tylko znaczącemu. Dlatego, moim zdaniem, problem wykracza daleko poza temat, w którym się znalazł, a którego cel brzmi:

Lorgan napisał/a:
Jeżeli macie jakiś problem dotyczący gramatyki lub ortografii naszego języka i chcielibyście podzielić się swoimi wątpliwościami z szerszą publiką, nie ma na Tenchi lepszego miejsca.


Gdybyśmy weszli niewiele głębiej wyszłoby nam, że pozostałe trzy z popularnych pojęć, tj. kultura niska, kultura popularna i kultura masowa mają inny odcień znaczeniowy i podkreślają inny aspekt (=różnią się od siebie). Czy znaczy to, że oznaczają inne znaczone, inny desygnat? Z reguły: nie, pojęcia te traktuje się wymiennie. Osoba mniej wrażliwa użyje ich bezrefleksyjnie (na oznaczenie tego samego desygnatu), osoba wrażliwsza użyje tego pojęcia, które będzie lepiej pasowało do kontekstu. Inaczej: lepiej odda jej intencje.
Może chcieć uwypuklić inną cechę znaczonego, może też przesunąć zakres pojęcia, w efekcie zmieniając desygnat (choćby mówiąc o kulturze masowej, a nie opopularnej czy o popularnej, a nie o niskiej). Naoko robi to pierwsze, w czym nie widzę problemu, bo póki co nikt nie potrafi udowodnić, że nie ma racji.

Pzdr.
Ostatnio zmieniony przez Starke 22-06-2012, 02:30, w całości zmieniany 1 raz  
   
Profil PW Email
 
 
*Lorgan   #18 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa
Cytuj
Czarek napisał/a:
Z wypowiedzi Naoko nie wynika, że próbuje zastąpić jeden termin drugim, tylko, że preferuje jeden termin ponad drugi (ergo, akcentuje jeden aspekt ponad inny).

Wypada tylko dopisać, że ten akcentowany przez siebie aspekt uznaje w zasadzie za jedyny. Kierując się nim, jako jedynym, dochodzimy z kolei do problemu:
Genkaku napisał/a:
Zarówno kultura masowa/popularna jak i tak "wysoka" pełnią rolę rozrywkowe.

To raczej nie jest tak głębokie zagadnienie, jak wynika z Twoich postów, Czarku.
Czarek napisał/a:
Tymczasem Wy (wybacz zbiorczą formę, ale nie jesteś w tym osamotniony) zdajecie się traktować temat tak, jak potraktowalibyście zagadnienie gramatycznej czy ortograficznej poprawności, a zagadnień semantycznych nie da się w ten sposób potraktować, bo to nie jest jakiś jeden, jasno określony system, którego kształt raz na jakiś czas zmienia rada mędrców (dostosowując zresztą jedynie system normatywny do rzeczywistości, która ma tych mędrców w dupie). Znaczenia są negocjowane na bieżąco – i w zasadzie tylko tyle możemy z desygnatem ,,kultury rozrywkowej" zrobić: rozważyć sposób jej oznaczania.

Obawiam się, że radosne słowotwórstwo i żonglerka terminami naukowymi, nie są dobrym, dla wzajemnego zrozumienia, pomysłem. A o tym właśnie rozmawiamy - o właściwościach komunikacyjnych. Możesz sobie definiować np. qualia jako kwarki, ale kiedy nie piszesz traktatu epistemologicznego i nie forsujesz rewolucyjnej teorii, tylko prowadzisz rozmowę w SB, będziesz źle zrozumiany, jeśli użyjesz jednego za drugie. Jesteśmy uczeni terminów w jakichś określonych konwencjach, żeby móc się porozumiewać. Skoro tak powołujesz się na późnego Wittgensteina, możesz uznać, że to gra językowa właściwa środowisku naukowemu.
Czarek napisał/a:
Kultura masowa, niska, popularna (i pewnie jeszcze jakieś epitety) to określenia mniej lub bardziej skonwencjonalizowane, odnoszące się do tego samego desygnatu, co ,,kultura rozrywkowa", tak sądzę (i szerzej to uzasadniłem).

Ja niestety wciąż sądzę inaczej. Przemycasz w tym miejscu bardzo kontrowersyjną tezę. Kultura rozrywkowa nie zwraca tylko uwagi na inny aspekt tej samej grupy desygnatów (jak w przypadku masowej i popularnej). Sięga swym zakresem o wiele dalej.

Pozdrawiam.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 
Starke   #19 


Posty: 102
Wiek: 37
Dołączył: 07 Lut 2012
Skąd: Z przypadku
Cytuj
Oczywiście, ze stwierdzeniem, że kulturę masową cechuje jedynie rozrywkowość zgodzić się nie zamierzam. Zresztą, mam wrażenie, że i Naoko nie to miała na myśli (,,w większości przypadków"), choć przyznaję, że bez tego dodatku z jej strony byłoby się (jej) łatwiej obronić. Gdyby w ogóle się broniła, bo póki co...

Nie bagatelizowałbym natomiast roli ,,radosnego słowotwórstwa" – to nie uczeni i specjaliści rozstrzygają o tym, czy metafory zostaną czy też nie skonwencjonalizowane. Stety lub niestety. Bronię tego terminu nie tylko dlatego, że uważam go za trafny (z pewnymi zastrzeżeniami, moimi i Twoimi; podobne zastrzeżenia mam do pozostałych trzech terminów – gdybym ich nie miał, również protestowałbym przeciw propozycji Naoko), ale również dlatego, że jest to termin używany. Na pewno rzadziej, niż kultura popularna czy masowa, ale chyba częściej, niż np. niska (o który to termin nikt nie będzie, jak sądzę, kruszył kopii).

Kwestii nie uważam za prostą, bo określenie trafności terminu wymaga znajomości tematu i kompetencji, by się po nim poruszać – a poruszanie się po rejonie szeroko pojętej kultury to nie byle jakie zadanie. Z mojego punktu widzenia można albo zaryzykować (choćby, popełnieniem błędu), albo podarować sobie dyskusję jako jałową.
Bo na poziomie terminologii (te oznaczają zgodnie ze słownikiem to, te tamto, a tamtych w słowniku w ogóle nie ma), bez głębszego wejścia w temat, który mógłby dać materiału do jej uzasadnienia lub też obalić jej trafność, będziemy się kręcić w kółko.

I tu się chyba zatrzymam. Kwestia byłaby warta przeformułowania i zawarcia w osobnym temacie, jako poboczna wobec refleksji nad naturą kultury wysokiej i niskiej. Oczywiście, na poziomie spomiędzy SB a postu na PBF-ie ;)
Może kiedyś.

Pzdr.


World on fire with a smoking sun,
Stops everything and everyone,
Brace yourself for all will pay,
Help is on the way!
   
Profil PW Email
 
 

Odpowiedz  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 13