Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


[Azyl] Księżycowe Ogrody
 Rozpoczęty przez *Lorgan, 24-06-2011, 12:36

21 odpowiedzi w tym temacie
*Lorgan   #1 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa
Cytuj
Zasady korzystania z Azylu

Status: Sacrum

Poziom: 2

Jest w Rikoukei takie miejsce, gdzie nigdy nie wschodzi słońce, a labirynt idealnie przystrzyżonych krzewów lśni srebrzyście w delikatnym świetle wiecznie obecnego księżyca. Gdzieniegdzie stoją kunsztowne stoliki i krzesła wykonane z kości słoniowej.
Brzmi nieprawdopodobnie? Zgadza się, Księżycowe Ogrody nie są prawdziwe. Tak czy inaczej są... W snach ludzi, którzy je odwiedzają i w umyśle ich nieśmiertelnego opiekuna.
Żeby się do nich dostać, trzeba przyjąć sekretny specyfik w formie kadzidła i zapaść w trans. Mary senne prowadzą wówczas do przepięknego, roślinnego labiryntu, który istniał co prawda rzeczywiście, lecz spłonął w roku 1422, w Rikoukei. Jedyne co po nim zostało, to fragment pomnika, który stał niegdyś w centralnej części. Spod jego fundamentów wyrastają czasem dziwne, fioletowe pędy, z których zresztą przygotowuje się specyfik wprowadzający w trans.
Pomnik, choć teraz nie do rozpoznania, był w kształcie służącej kobiety. Pojawia się ona również w transach, podając gościom ogrodów herbatę lub wino. Nigdy się jednak nie odzywa, więc nie sposób ustalić jakim cudem to miejsce istnieje. Doskonale wiadomo jednak w jakim celu - umożliwiać osobiste spotkania ludziom z różnych zakątków świata.
Największą zaletą Księżycowych Ogrodów jest prywatność. Labirynty w niezrozumiały sposób pozwalają odnaleźć osoby, które (świadomie lub nie) chce, bądź powinno się spotkać. Nie ma szans na podsłuchanie o czym rozmawiają inni. Nie można nawet zdać sobie sprawy z obecności kogoś, kogo nie ma się tam spotkać.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 
^Coyote   #2 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 669
Wiek: 35
Dołączył: 30 Mar 2009
Skąd: Kraków
Cytuj
Kiedy opary dostały się do moich nozdrzy, poczułem ostry, korzenny zapach. Z każdym kolejnym wdechem świat zaczynał coraz bardziej wirować, aż zupełnie straciłem z nim kontakt. Kiedy się ocknąłem,siedziałem na trawie w labiryncie przystrzyżonych krzewów.
- A więc tak to działa - stwierdziłem,wciąż lekko niepewny i podszedłem do małego stolika z dwoma krzesłami.
Na blacie już czekała na mnie filiżanka herbaty.
- Przybywaj Picie - powiedziałem głośno - mam nadzieję ,że nie jesteś tchórzem..


"No somos tan malos como se dice..."
"Nie jesteśmy tacy źli jak się o nas mówi..."
   
Profil PW Email WWW
 
 
^Pit   #3 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Seikigun Bushou
Posty: 567
Wiek: 34
Dołączył: 12 Gru 2008
Cytuj
<piszę jednocześnie w obu azylach, by po prostu nie przeciągać. Jakoś wybrnę z pierwszego, choćby to miało być trywialne pójście za potrzebą albo chociaz taka wymówka>

"Zanurz się w świat Szamanów", wydawał się mówić ten rytuał. Wdychanie oparów nie było dla mnie pierwszyzną, w końcu będąc młodszym próbowało się wszystkiego. Ale chyba po raz pierwszy efekt był tak silny. Drażniący nozdrza zapach świeżo ubitej ziemi działał. Do tego niedługo potem nie byłem w stanie określić co było ziemią a co niebem, gdyż wszystko wirowało. Na wszystkich bogów, czy zawsze tak to wyglądało? Czy to była śmierć?
Jasne światła zgasły. Zrobiło mi się zielono przed oczami. Wyrósł przede mną krzewiasty labirynt, ciągnący się kilometrami. Ogród, psia mać, pułapka.
A może jednak nie? Przeszedłem kawałek i znalazłem się na krótko przystrzyżonym trawniku. Był tam kwadratowy stół, na którym stał porcelanowy dzban i filiżanki z herbatą. Do tego dwa krzesła z których jedno okupował już mój rozmówca - Kojot. Przysiadłem się, złapałem łyk, popatrzyłem mu w oczy i zacząłem.
- O czym chciałbyś ze mną porozmawiać?
   
Profil PW Email
 
 
^Coyote   #4 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 669
Wiek: 35
Dołączył: 30 Mar 2009
Skąd: Kraków
Cytuj
- Po raz pierwszy mamy okazję normalnie porozmawiać. Szkoda ,że to co chcę ci powiedzieć nie jest niczym przyjemnym, ale tak to już bywa, kiedy zajmuje się tym ,czym się zajmujemy.
Upiłem łyk herbaty.
- Nie będę owijał w bawełnę ,bo nie zostało wiele czasu.. Babilon szykuje na was spektakularny zamach, a winę chce zrzucić na nas. Normalnie nie kłopotałbym się was powiadamiać, ale tym razem możemy coś wspólnie ugrać dla każdego z nas. Zainteresowany?


"No somos tan malos como se dice..."
"Nie jesteśmy tacy źli jak się o nas mówi..."
   
Profil PW Email WWW
 
 
^Pit   #5 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Seikigun Bushou
Posty: 567
Wiek: 34
Dołączył: 12 Gru 2008
Cytuj
- Babilon, powiadasz? - zagaiłem, jednak wciąż nie mając ufności co do jego zachowań, jak i miejsca. Ogrody były wytworem naszej wyobraźni, ale nie chciałem, powiedzmy, utknąć tu na zawsze. Z drugiej strony ciekawiło mnie, co mój niedawny przeciwnik miał do przekazania. Prawdopodobnie miało to związek z kradzieżą DNA agentów, a jakakolwiek nowa informacja na ten temat była na wagę złota. - Zamieniam się w słuch!
Złapałem herbaty, czekając na słowa szamana.
   
Profil PW Email
 
 
^Coyote   #6 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 669
Wiek: 35
Dołączył: 30 Mar 2009
Skąd: Kraków
Cytuj
- Zaatakują was wkrótce w Fojikawie. Nie znam szczegółów ,ale bądź czujny i uprzedź kolegów.. Ktoś z naszych również tam będzie, żeby pomóc.
Wstałem od stolika i przyjrzałem się Pitowi. Potem zniknąłem z azylu.


"No somos tan malos como se dice..."
"Nie jesteśmy tacy źli jak się o nas mówi..."
   
Profil PW Email WWW
 
 
^Pit   #7 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Seikigun Bushou
Posty: 567
Wiek: 34
Dołączył: 12 Gru 2008
Cytuj
Nagle zdałem sobie sprawę z tego, że mój rozmówca miał na myśli coś zupełnie innego, nowego i prawdopodobnie mi jeszcze nieznanego.
- Zmasowany atak na Sanbetsu? Od strony Pustyni Rozpaczy? - zapytałem. Nic innego raczej nie wchodziło w grę. Nasze systemy ostrzegania i twarda siatka zabezpieczeń nie pozwoliły by na takie wtargnięcie. Z drugiej strony, jeśli przybyli by pod pozorem szerzenia wiary... nie, nawet tego nie musiało być. Skoro wcześniej udało się dwóm zealotom, to tak samo może udać się to większej ich liczbie. Przemyślawszy to szybko w głowie, zapytałem o wspomnianego khazarczyka.
- Co on będzie tam robił? I w ogóle dlaczego go nie powstrzymasz?
Dlaczego mnie ostrzegał? Czyżby był tak pewny tego, że jego kraj zatriumfuje? A może blefował cały ten czas, robiąc mi mętlik w głowie i odwracając uwagę od czegoś jeszcze gorszego? Tyle pytań, żadnej jednolitej odpowiedzi. Nie byłem dobry w czytaniu języka ciała. Po doświadczeniach z kobietami coś tam pewnie potrafiłem dostrzec, ale ta rozmowa, to była zupełnie inna para kaloszy. Czekałem czy coś jeszcze powie, wypijając do dna herbatę z filiżanki. Ale on nie odpowiedział nic i zniknął. Sen się rozwiał. Wróciliśmy do rzeczywistości.
   
Profil PW Email
 
 
^Tekkey   #8 
Generał
Paranoia Agent


Poziom: Genshu
Stopień: Shogun
Posty: 536
Wiek: 34
Dołączył: 24 Cze 2011
Cytuj


A mogę zrobić wszystko! Wystarczy Twoja krew.~
   
Profil PW Email
 
 
^Genkaku   #9 
Tyran
Bald Prince of Crime


Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227
Wiek: 39
Dołączył: 20 Gru 2009
Skąd: Raszyn/Warszawa
Cytuj
Genkaku otworzył powoli oczy rozglądając się po okolicy. To nie był jego pierwszy raz, kiedy za pomocą mieszanki odpowiednich ziół poddał się transowi, który przeniósł jego świadomość do tego niezwykłego, tajemniczego miejsca. Skąpany w księżycowym blasku ogród, jak zawsze sprawiał wrażenie spokojnego i skłaniał do refleksji.
Szybka odpowiedź Tory wywołała w nim bardzo ambiwalentne uczucia. Mimo wszystko, najważniejszy był jednak fakt, że spotkanie, o które ją prosił zostało umówione, czym rycerka spłaciła dług zaciągnięty wobec Kito. W oczekiwaniu wyciągnął z kieszeni marynarki paczkę papierosów i staranie wybierając, zapalił jednego, zaciągając się głęboko.
   
Profil PW Email Skype
 
 
*Lorgan   #10 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa
Cytuj
Niebo pociemniało, kiedy Lorgan Gravier zmaterializował się w ogrodach. Z oddali dało się słyszeć pierwsze grzmoty i zaobserwować błyski przecinające chmury.
- Chyba źle działam na to miejsce - stwierdził zafrasowany i wsunąwszy ręce do kieszeni, podszedł do Genkaku. - Zawsze chciałem poznać winnego upadku Sanbetsu. Szkoda, że nie mogliśmy spotkać się twarzą w twarz.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 

Odpowiedz  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 12