Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


[Poziom 0] Coltis vs Shiro Kumori - walka 1
 Rozpoczęty przez »Shiro Kumori, 13-04-2010, 13:50
 Zamknięty przez Lorgan, 19-04-2010, 08:55

8 odpowiedzi w tym temacie
»Shiro Kumori   #1 
Agent


Poziom: Keihai
Posty: 58
Wiek: 34
Dołączył: 17 Sty 2010
Skąd: Kielce

Coltis
Shiro


Shiro leżała gdzieś w śniegu. Rozcięcie na ręce pozbawiało dziewczynę coraz więcej krwi. Z każdą sekundą obraz stawał się coraz bardziej rozmazany, dźwięki odleglejsze, aż wreszcie wszystko się skończyło...



Shiro obudziła się zalana potem, jej serce dudniło. Pierwszy raz od dłuższego czasu naprawdę się bała. Mimo koszmaru, dziewczyna była jednak dość radosna tego ranka, pierwszy raz od ponad tygodnia, nie obudził jej ból głowy. Po wciśnięciu przycisku na pilocie, pokój wypełnił się delikatną muzyką. Po powierzchownym uprzątnięciu stolika z pustych opakowań po lekach – pozostałości po tygodniowej kuracji po misji w reaktorze – siadła na kanapie i zaczęła rozmyślać. Praca w Agencji, jak i samo życie w wielkim mieście nie było tak przyjemne jak sądziła. Uważała, że przyczyni się do budowy idealnego świata, ale zaczęła mieć wątpliwości...
Z zamyślenia wyrwał ją sygnał transmitera Agencji. Był to niewielki komputer zakładany powyżej nadgarstka. Shiro wzięła urządzenie do ręki i zaczęła czytać wiadomość.

Witaj,

Twoim kolejnym zadaniem, będzie stworzenie raportu na temat systemu obronnego tamtejszej bazy zakłócania satelitarnego. Chodzi o kilka zdjęć i opis zewnętrzny, dogłębna infiltracja nie wchodzi w grę. Dostęp do środka mają tylko pracownicy, a instytucje rządowe zatrudniają jedynie Babilończyków. To ma być tajna misja, rząd Babilonu nie może niczego podejrzewać. Zresztą w środku i tak nie ma pewnie nic interesującego. Transport będzie czekał jutro o 10. W załączniku masz dodatkowe informacje.


Ze sporej ilości przydatnych informacji Shiro wygrzebała techniczne szczegóły na temat bazy. Działa ona na dość prostej zasadzie. Radar namierzał satelitę, jeden laser określa jego dokładną pozycję, a drugi, „oślepiał” go. Niszczenie satelitów mogło doprowadzić do pogorszenia, napiętych już stosunków międzynarodowych, więc oślepianie ich, bez uszkadzania jakichkolwiek podzespołów było najlepszym rozwiązaniem dla średnio rozwiniętego kraju. Dziewczyna wyróżniła również fakt, że Glitzerdorf, to zakuta wiocha gdzieś na krańcu świata i warunki do robienia tam czegokolwiek są wybitnie beznadziejne.



Do miejsca lądowania miała się dostać za pomocą zmodyfikowanej do celów szpiegowskich wersji wojskowego Lotniczego Transportera Piechoty. W kabinie siedział jeden pilot, wiec Agentka zajęła drugie miejsce. Mężczyzna był tak zajęty, że jedynie cicho się przywitał, nie odwracając nawet wzroku. Dopiero po chwili, gdy wszystko było gotowe odwrócił się w stronę dziewczyny, zwiesił na chwile oczy, po czym szybko powiedział:
-Dobra, lecimy. Przed nami prawie godzina w tej klitce.
Podczas lotu, Shiro dowiedziała się mimowolnie o tym, że pilot ma na imię Fujio i na co dzień lata trzy razy większym transporterem, w którym „bez problemu można wyciągnąć nogi i się trochę rozluźnić”. Zaraz przed lądowaniem Agentka ubrała ciepły płaszcz. Był on biały, zapinany na kilka guzików, posiadał kaptur wyłożony ciepłym materiałem, zakończony imitacją futra. Po wyjściu, poczuła uderzenie mroźnego powietrza. Przeklęła w myślach i założyła kaptur oraz szalik odsłaniając tylko oczy. Transporter pospiesznie odleciał. Pozostanie na terytorium wroga nie było najlepszym pomysłem. Jedyną rzeczą jaka rzuciła się dziewczynie w oczy były drzewa, wszystko inne przykryte było sporą warstwą śniegu. Wydawałoby się, że niska temperatura nie ma wpływu na florę, chociaż wyglądała ona trochę sztucznie, jakby zatrzymała się w czasie. Zapewne ta kraina wyglądała inaczej przed terraformacją, ale rząd postarał się o jak najszybsze załatwienie formalności, mając gdzieś naturę nie przygotowaną na nagłe obniżenie temperatury. Shiro nie zbliżała się nawet do wioski, od razu skierowała się w stronę celu. Tak jak sądziła, po drodze nie było nikogo. Mróz skutecznie zmusił wszystkich do pozostania w ciepłych domach. Misja przebiegała aż nazbyt łatwo. Podczas robienia kilkunastu zdjęć i sporządzania dwóch stron notatek nie spotkała nikogo. Po zakończeniu zadania, wysłała dane do Centrum i skierowała się z powrotem do miejsca odbioru. Nie zdążyła jednak do niego dotrzeć. Na wysokości wioski, drogę przeciął jej niewysoki mężczyzna o jasnych włosach.
-Kogo ja tu widzę, czyżby kolejny bezbożny agencik Sanbetsu? Na takim pustkowiu.
-Czyżby kolejny durny klecha Babilonu. Niech zgadnę, przejdę po twoim trupie.
-Prawie się zgodzę. Z tą różnicą, że nie przejdziesz...

W tym momencie w dłoniach Zealoty pojawił się rewolwer. Głośny strzał odbił się echem po lesie. Po chwili kleryk zobaczył wybiegającą zza drzewa dziewczynę mierzącą do niego z pistoletu. Cisza znów została przerwana przez wypalany z ogromną prędkością proch. Po kilku kolejnych chybieniach. Oboje byli już dość zmęczeni unikami i skokami. Shiro wychyliła się zza drzewa, kiedy przed jej oczami pojawiła się lufa Dragoona. Szybkim odskokiem uniknęła kuli, lecz nagle poczuła się dziwnie. Jakby coś w ułamku sekundy wessało jej całe powietrze z płuc. Nie mogła złapać oddechu, upadła. Zdołała jeszcze wymierzyć w Zealotę trzymającego uniesioną dłoń i wystrzelić. Poczuła ulgę, gdy życiodajny tlen dostał się z powrotem to jej płuc. Gdy wstawała, przed oczami mignął jej okuty czarny but. Instynktownie zasłoniła twarz ręką w której po chwili poczuła ogromny ból spowodowany zderzeniem z twardym materiałem. Upadła na plecy, a tuż nad nią pojawił się mężczyzna trzymający w ręku nóż. Przykucnął. Popełnił błąd, założył, że dziewczyna ma jakiś pancerz i zrobił spory zamach. Shiro wykorzystała czas by dobyć własny sztylet i odbić zbliżające się w stronę jej serca ostrze. Zealota próbował kolejnych ataków, ale każdy został precyzyjnie odbity, czy to kastet, czy nóż, żaden cios nie dosięgnął Agentki. Coltis nie zauważył kiedy z dłoniach dziewczyny pojawił się drugi sztylet, którego szybki lot w stronę tchawicy Zealoty wyrwał go z szału. W ostatnim momencie złapał ostrze między palce, lecz jego prędkość i siła była tak duża, że przechyliło kleryka i upadł na plecy. Shiro wstała z ziemi, tylko po to, żeby niemalże upaść, gdy kolejny raz brakło jej powietrza w płucach. Zdążyła jednak zrobić krok, ale ból spowodowany ściskiem w żebrach był nie do wytrzymania. W dłoniach kleryka znów zagościł potężny rewolwer. Shiro nieudolnie odskoczyła, lecz kula ta musnęła jej ramie. Ostry ból przeszył całe jej ciało. Ostatnimi resztkami sił zdążyła jednak przyciągnąć leżący obok Zealoty sztylet, który ranił go w wyciągniętą dłoń. Dragoon upadł obok niego, a strata koncentracji sprawiła, że Shiro zdołała wziąć haust powietrza. Następne próby użycia mocy również kończyły się bolesnymi rozcięciami na dłoniach. Coltis próbował jeszcze wstać, ale kopniak wymierzony w jego nos skutecznie mu w tym przeszkodził. Kolejny cios podeszwy również zmierzał w stronę jego twarzy i tak jak dwa kolejne, bez problemu dosięgnął celu. Gdy wreszcie się opanowała, zobaczyła słabo oddychającego, zemdlonego mężczyznę. Krew z jego głowy zaczęła powoli zabarwiać śnieg w pobliżu. Zebrała ekwipunek z ziemi i zostawiła Coltisa na pastwę mrozu. Po dalszym odpływie adrenaliny z powrotem poczuła ogromny mróz. Założyła kaptur i szalik. Lodowate powietrze zagłuszyło ból w ramieniu. Trzeba było zresztą jak najszybciej dotrzeć do strefy odbioru, a nie miała materiałów na żaden, nawet prowizoryczny bandaż. Szybkim ruchem podniosła ekran transmitera, wciskając kilka klawiszy zrobiła szybką diagnostykę ciała, którą wysłała do Centrum. Po przejściu kilkudziesięciu metrów obraz przed oczami zaczął się rozmazywać. Dźwięki otoczenia stawały się coraz to odleglejsze. Uszła jeszcze kilka kroków, po czym upadła. Obróciła się na plecy i czekała. Nagle wszystko wydało jej się znajome, ale nie zdążyła sobie przypomnieć skąd. Nim wszystko zniknęło, zdążyła uchwycić jeszcze wzbite w powietrze chmury śniegu i ledwo słyszalny dźwięk silników. Poczuła ulgę, po czym wszystko przestało mieć znaczenie...



Shiro usłyszała przytłumiony głos pochylonego nad nią mężczyzny:
-Nie ruszaj się, już kończymy - nie miała zamiaru - Zaraz poczujesz się lepiej.
Medyk miał rację. Lek przeciwbólowy zadziałał niemal natychmiastowo. Po kilkunastu sekundach po bólu nie było śladu. Dziewczyna nabrała ochoty, aby wstać i pociąć truchło kleryka. Paraliż całego tułowia skutecznie jej to uniemożliwił. Zdążyła niewyraźnie wybełkotać:
-Co się tam stało?
-To ty nam powiedz. Znaleźliśmy cie w takim stanie, jakbyś spotkała całą armię Babilonu - ledwo rozszyfrowała co lekarz do niej mówi
-Był tam Zealota, macie go?
-Na miejscu nie zauważono nikogo - Shiro nie wiedziała, czy bardziej ją irytuje, oficjalny ton wcinającego się do rozmowy oficera, czy fakt, że nie wezmą kleryka na "przesłuchanie" - znaleziono cie w stanie krytycznym leżącą na śniegu
-Przyjęłam, odmaszerować - ukrywanie zdenerwowania nie było mocną stroną Agentki, szczególnie w tym stanie.
Dziewczyna była naprawdę wkurzona, ale wizja ciepłego pokoju, spokojnej muzyki oraz wieczoru w barze sprawiła, że nieco się rozchmurzyła.
   
Profil PW Email
 
 
RESET_Coltis   #2 


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 36
Dołączył: 27 Cze 2014

Coltis
Shiro Kumori

- Glitzerdorf, ach Glitzerdorf – zabrzmiał głęboki spokojny głos, należący do mężczyzny z długimi blond włosami, lśniącymi aż od nadmiaru pomady. Ciemny płaszcz tego człowieka kontrastował z bielą otulającą całą wioskę. Wszędzie wokół leżał śnieg mimo faktu, że od dłuższego czasu w innych zakątkach kontynentu panowała późna wiosna – kwiecista i słoneczna.
- Nigdzie nie ma tak świeżego powietrza jak tutaj. Oddychanie w tym mikroklimacie jest jak narkotyk.
Niewielka osada, do której właśnie zmierzał zealota, leżała u podnóża niewielkiej góry i dzieliła na dwie części iglasty las. Coltis przyjechał tu ciężarówką prowadzoną przez jednego z mieszkańców Glitzerdorfu. Starszy człowiek zabrał go za niewielką opłatą, wracając z zapasami niedostępnych na miejscu przedmiotów. Pożywienia dostarczali łowcy, polując na dzikie zwierzęta mieszkające pośród drzew, tak samo ubrania można było robić ze skór, niestety po resztę trzeba było jeździć do "cywilizacji". Jasnowłosy Babilończyk często odwiedzał wioskę, jednak dopiero pierwszy raz był tutaj służbowo. Na szczęście nie musiał się spieszyć. Udał się w kierunku znanej karczemki, mijając po drodze ośnieżone drewniane domki. Na jedynej ulicy nie spotkał nikogo. Wszyscy zajmowali się swoimi sprawami, ponieważ sezon turystyczny dawno minął – potencjalni klienci mieli już zimy po dziurki w nosie i nieprędko za nią zatęsknią. Coltis wszedł do pomieszczenia, w którym paru ludzi popijało grzane piwo i majestatycznie sunąc między stolikami dotarł do baru.
- O, któż to do nas przybył! Sebastian, miło cię widzieć! - zakrzyknął od razu właściciel pijalni, jadłodajni i noclegowni w jednym.
- Faktycznie. Ile czasu się nie widzieliśmy, trzy miesiące? - odparł sucho zealota, jednak przez jego twarz przepłynął cień uśmiechu. Karczmarz znał jego manierę wyrażania uczuć i rozweselił się jeszcze bardziej.
- Co cię sprowadza po tak krótkiej nieobecności?
- Przyjedzie tutaj turysta, z którym mnie umówiono.
- Doprawdy? Ta urocza młoda dama, która czeka tu na kogoś? Nie spodziewałem się, że chodzi akurat o ciebie.
- Kto powiedział, że nie mogę być oczekiwany – zaśmiał się krótko Coltis – Jak się nazywa dama?
- Jakaś Shiro. Siedzi już od wczoraj. Strasznie mało gada i pilnuje, żeby nikt nie wtykał nosa w nie swoje sprawy.


- Shiro Kumori. Dostanę tu pokój dla jednej osoby – powiedziała niska kobieta, strasznie blada, z jasnymi włosami i na dodatek ubrana na biało. Wyglądała jak śnieżynka, która przywdziała ludzką postać, a przynajmniej tak pomyśleli wszyscy siedzący przy stolikach. Rezerwacja faktycznie się zgadzała i właściciel wydał klucz do pokoju na piętrze. Agentka miała czekać w wiosce na informatora, wyciągnąć od niego wszystko co wie, a potem go zabić. Teren należał do zealotów Babilonu i nie można było ryzykować, że facet ,zaraz po otrzymaniu zapłaty, opowie to samo klechom za jeszcze większą sumkę.


Kontakt Sebastiana na pewno nie miał być kobietą, chyba że miała głos dojrzałego mężczyzny, a jej charakterystyczna cecha to ryża bródka. Nośnik z danymi chciał zdobyć oprócz zealoty ktoś jeszcze. Człowiek z dyskiem umówił spotkanie w południe na pobliskiej górze, z dala od ciekawskich oczu mieszkańców wioski, ale dopiero po tym jak Coltis uparł się, żeby transakcja odbyła się w okolicach Glitzerdorfu - to był jego teren i uważał, że ma nad nim kontrolę. Teraz pojawiła się mała komplikacja, a jej imię wskazywało na to, że pochodzi z Sanbetsu. Szanse na pomyłkę były niewielkie.
- Jeśli nienawidzę czegokolwiek bardziej niż tępych barbarzyńców z Khazaru, to są to właśnie Agenci – mruknął do siebie zealota. Jasna postać w płaszczu przystosowanym do zimowego klimatu schodziła właśnie z piętra, na którym mieściły się pokoje gościnne. Na pewno nie usłyszała słów Sebastiana, pomimo to od razu zwróciła na niego uwagę. Starała się nie patrzeć zbyt długo, ale Babilończyk przyciągał wzrok, gdyż wyróżniał się spośród reszty obecnych – długi czarny płaszcz ze srebrnymi obszyciami nie był nawet ocieplany, a oczy, pomimo że zielone, przypominały wmarznięte w twarz kostki lodu. Ich spojrzenia spotkały się i w krótką chwilę urosło ciężkie do wytrzymania napięcie. Shiro miała ochotę coś powiedzieć, ale słowa uparcie pozostawały jedynie w jej głowie. Zealota skorzystał natomiast z sytuacji, budując przewagę psychologiczną.
- Chwalcie Światłość – zaczął od religijnego powitania, skierowanego niewątpliwie do kobiety w bieli. - Co cię sprowadza do Glitzerdorfu o tej porze roku?
- Pilnuj swoich spraw misjonarzu. Chwalmy Światłość – odparła obojętnie agentka Kumori. W rzeczywistości zdenerwowała się bardzo. Wiedziała, że klecha powie coś zupełnie neutralnego, co jednak wyprowadzi ją z równowagi. Miała świadomość, że wyruszyła na tereny Babilonu i może tam napotkać przeciwników, chociaż w odprawie nie wspomniano o żadnej przeszkodzie, jednak nie miała pojęcia, czy siedzący sobie spokojnie przy stoliku człowiek jest magiem, czy tylko zwykłym natchnionym kaznodzieją, zaczepiającym kogo popadnie. Należało jak zawsze założyć najgorszą możliwość. Czas spotkania już się zbliżał i Shiro postanowiła wyruszyć na wyznaczone miejsce, szła jednak ostrożnie i co chwilę oglądała się dyskretnie za siebie. Jeśli Babilończyk z karczmy rzeczywiście był zealotą, to mógł zacząć ją śledzić, albo spróbować zaatakować z zaskoczenia. Tymczasem Coltis faktycznie udał się za agentką, lecz poruszał się znanymi sobie leśnymi ścieżkami. Po kierunku, w którym zmierzała kobieta w białym płaszczu odgadł, że informator również z nią umówił się w górach, więc postanowił znaleźć się tam pierwszy.


Gdy agentka była już blisko ustalonego miejsca, postanowiła rozejrzeć się wokół i sprawdzić, czy przypadkiem Babilończyk nie ukrywa się gdzieś w pobliżu. Całkiem możliwe, że miała rację, jednak wóz człowieka posiadającego cenne wiadomości już tam stał. Duży szary bus stał spokojnie w miejscu, którego nie było widać z dołu, a przy nim facet w okularach i z rudą bródką palił papierosa. Zauważywszy Shiro uniósł na chwilę wojskową czapkę z daszkiem w geście powitania. W kaburze na jego lewym biodrze widniała broń, nie starał się jej ukryć.
- Do spotkania mamy jeszcze dziesięć minut, miała być wymiana "w przelocie" – zauważyła chłodno białowłosa.
- Cóż, wyrobiłem się szybciej niż myślałem – wzruszył ramionami palacz. - Ty też jesteś wcześniej, więc prędzej będziemy to mieli z głowy.
Sięgnął po nośniki z danymi do schowka w samochodzie i już miał ruszyć w stronę kontrachentki, ale po paru krokach padł na ziemię z dziurą w głowie. Huk wystrzału jeszcze odbijał się echem od ośnieżonych z wierzchu skał. Agentka znieruchomiała i od razu zauważyła blondyna w czarnym płaszczu, który spokojnie szedł w jej kierunku.
- Mała, zagubiona owieczko, masz pecha. To także mój kontakt.
- Cholera – cicho zaklęła Shiro.
- Czyżbyś miała ochotę z nim porozmawiać? Niech zgadnę: przesłuchać? Zawsze dostajecie takie same misje – drwił zealota dalej. - Ja wolę prostsze zadania. Nawet jeśli pojawi się nieproszony gość, to przecież tylko jedna kulka więcej do posłania w czyjąś czaszkę.
W tym momencie Dragoon wystrzelił ponownie. Białowłosa momentalnie odskoczyła w bok i dobyła swojej niezawodnej beretty, po czym odpowiedziała ogniem na atak przeciwnika, jednak ten już schronił się bezpiecznie za busem.
- Może pogadamy? - zaproponował Coltis.
- Nie ma o czym. - nadeszła odpowiedź z drugiej strony wozu i usłyszał trzask pękającej szyby. Drzwi bagażnika zostały rozerwane pociskiem tuż obok jego głowy.
- Naprawdę trzeba cię nauczyć pokory, Shiro.
- Skąd znasz moje imię, przeklęty klecho?
- Można powiedzieć, że Glitzerdorf to "moja" wioska.
Sebastian ostrożnie wyszedł zza samochodu i spokojnie skierował się w stronę agentki. Gdy tylko wystawiła rękę, żeby strzelić posłał w to miejsce swoją kulę.
- Ręce przy sobie – rzucił do skulonej na przedzie busa przeciwniczki i podszedł do ciała informatora. Chciał zabrać nośniki danych, ale zorientował się, że już ich tam nie ma. "Kiedy miałaś czas, żeby je zwędzić, blada jędzo?" z podziwem pomyślał Coltis. Postanowił wykurzyć niską kobietkę zza osłony. Przestrzelił najpierw oponę, ale agentka nie wystraszyła się za bardzo, więc odszedł szybko parę kroków i władował dwa pociski tam, gdzie, miał nadzieję, znajduje się zbiornik paliwa. Przerażona Shiro wyskoczyła zza samochodu i zaczęła w biegu pruć z beretty do Babilończyka, ten jednak zamiast robić uniki z pogardliwym uśmiechem celował jej w nogi i naciskał spust póki nie skończyła mu się amunicja. Eksplozja wstrząsnęła podłożem i popchnęła białowłosą, która i tak nie mogła już utrzymać równowagi i potykając się runęła na ziemię. Uderzenie spowodowało, że z głośnym świstem wypuściła powietrze. Chciała się natychmiast poderwać i rzucić na przeciwnika, lecz zealota zatrzymał ją gestem wyciągniętej ręki. Shiro zaczęła się dusić, nie mogąc złapać powietrza. Tak bardzo potrzebowała teraz odetchnąć, jednak nie było to możliwe. Coltis czuł jak zawartość jej płuc przepływa mu między palcami razem z tym co agentka próbowała wciągnąć przez nos i otwarte bezsilnie usta. Kobieta ostatkiem sił sięgnęła po jeden ze sztyletów, które nosiła z tyłu za pasem. Ostrze pomknęło w kierunku zealoty burząc jego koncentrację, jednak chybiło. Czar przestał działać. Łapczywie zachłystując się górskim powietrzem Shiro wstała na nogi i nie zważając na gwałcone mrozem płuca zawróciła sztylet swoją mocą. Sebastian nie spodziewał się tego i klinga boleśnie wbiła się mu w ramię.
- Przeklęta! - wrzasnął wściekle blondyn i wyrwał broń, wciąż jeszcze lekko wibrującą i szykującą się do kolejnego ataku. Odrzucił to pokryte runami paskudztwo najdalej jak potrafił i natychmiast wyciągnął własny nóż, o rękojeści zakończonej wizerunkiem głowy lwa, takiego samego jak na murach Isztar. Ostrze było szerokie i lekko zakrzywione, o nieco egzotycznym wyglądzie. Coltis jeszcze raz rozprostował dłoń przed agentką i pozbawił ją oddechu. Gdy już opadła na kolana, a oczy prawie wyszły na wierzch wyciągnął z jej zaciśniętej dłoni dyski z danymi informatora. Nagle spod białego płaszcza wyleciała kolejna runiczna niespodzianka. Tego się właśnie spodziewał zealota i przez chwilę musiał odpierać ataki swoją bronią. Jak na prawie uduszoną Shiro radziła sobie całkiem nieźle i musiał odpuścić czar, żeby nadążyć z blokowaniem ciosów. W międzyczasie białowłosa wstała i rzuciła się na przeciwnika w locie łapiąc gotowy do zadania ciosu sztylet. Siła z jaką kobieta wpadła na Coltisa zrzuciła ich z góry prosto w las rozciągający się w dole. Sebastian grzmotnął o ziemię z niewiarygodną prędkością, wypuszczając z ręki nóż i poczuł jak pękają mu niektóre żebra. Dodatkowo czuł na sobie ciężar bladej pracownicy Agencji, zamierzającej się na niego i zdecydowanej zadać ostateczny cios. Zealota sięgnął do kieszeni po kastet, który zawsze miał w pogotowiu i trzepnął zaskoczoną Shiro prosto w szyję, drugą ręką wyrywając z niej powietrze.
- Mała owieczka pójdzie grzecznie spać – powiedział, spychając z siebie nieprzytomne ciało z rosnącym na szyi krwiakiem. Podszedł do drzewa i uderzył w nie z całej siły, śnieg który spadł z iglastych gałęzi zakrył ciało oponentki. Powoli, trzymając się za bolący tors, Babilończyk ruszył do wioski, aby odpocząć.
- "Szukajcie, a znajdziecie" – zacytował starożytne pisma. - A może i nie?
Śmiejąc się w duchu Sebastian Ifulentius Coltis uznał misję za zakończoną.
   
Profil PW Email
 
 
*Lorgan   #3 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa

Shiro Kumori – Twój warsztat wymaga rozwoju. Z ledwością, nie zawsze i w sposób sztuczny unikasz powtórzeń, zaś w opisach stosujesz jedynie najprostsze sformułowania literackie. Niemniej widać po edytorce, że się starasz. Jeżeli nie stracisz zapału, szybko podniesiesz poziom.
Historia przedstawiona we wpisie nie była w mojej opinii najwyższych lotów. Rutynowa misja, równie rutynowe ‘nieprzewidziane’ komplikacje. Jedynym momentem, który zadziałał na wyobraźnię, było lądowanie w Babilonie. Tylko wtedy na moment poczułem Twoją postać.
Ostatnim zarzutem jest zbyt mała interakcja z przeciwnikiem. Zbyt krótka i zbyt płytka, dokładniej rzecz ujmując. Wasz dialog wręcz woła o pomstę. Zastanawiam się też, dlaczego w pewnym momencie padło "Coltis coś tam", skoro ani razu się nie przedstawił.
Samo starcie wyszło Ci o dziwo całkiem zgrabnie. Znalazło się kilka zdań zakończonych w niewłaściwym miejscu, niepotrzebnie dodawanych określeń itp., ale czytało mi się mimo wszystko płynnie i szybko.

Ocena: 5,5/10
______________________________________________________________

Coltis – Mała rada na początek: jeżeli przedstawiasz działania pojedynczej postaci, w tym wypadku ‘Coltisa’, nie musisz za każdym razem pisać o kogo chodzi. Jasnowłosy Babilończyk często odwiedzał wioskę ...bla bla bla... Coltis wszedł do pomieszczenia. O taką właśnie sytuację mi chodzi. Wystarczyłoby, żebyś napisał samo "wszedł do pomieszczenia" ;)
Cała reszta bardzo dobra. Dialogi, walka, opisy i taktyka bez żadnej większej okazji do przyczepienia się. Podoba mi się Twój sposób pisania. Jeżeli włożysz odrobinę więcej wysiłku w fabułę, bez problemu (i jako pierwszy na Tenchi) przekroczysz u mnie ósemkę w sakli ocen.

Ocena: 7,5/10
______________________________________________________________

Oddaję swój głos na Coltisa.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 
»Kalamir   #4 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 36
Dołączył: 21 Lut 2009

Witam, witam! Wciąż nieobecny Kalamir pojawia się by ocenić wasze wspaniałe prace :D jak zwykle poziom wysoce zadowalający :D to też gratulacje dla zawodników.
_____
Shiro Kumori, wielki zawód. Pierwsze akapity twojej pracy obudziły we mnie pokłady pozytywnej energii. Płynąłem pomiedzy twoimi słowami jak po pięknej amazonce, ciesząc się widokami i cykając zdjęcia, które można by pokazać innym sędziom. Myślałem sobie, będzię ocena 9 w debiucie! Wtedy zaczeło się starcie. Kompletnie olałeś dobrze zapowiadającą się fabułę, wrzuciłeś znikąd Coltisa i od razu do łubu dubu! Notabene, łubu dubu wcale nienajgorsze, niestety momentami nielogiczne. Rozumiem przewage prędkości. Jednak w bezpośrednim starciu na krótkim dystansie to Coltis miał przewagę talentu w hakudzie. Może niewielki to błąd (za niego oceny ci nie zaniżam) ale tak jakoś mi wpadło w oko. To co boli mnie najbardziej to fakt, że rozpocząłeś ciekawie, skończyłeś byle jak. W następnej walce:
- kontynuuj fabułę i inwestuj w interakcję bohatera z otoczeniem
- nie przechodź do konfrontacji na samym początku (walka bezpośrednia nie musi być główną atrakcją wpisu) a tymbardziej nie kończ wpisu zaraz bo finiszu owego kombatu.
- masz 1 punkt w taktyce, możesz analizować działania przeciwnika i jeśli on taktyki nie ma, możesz obracać do na swóją korzyść w WIDOCZNY sposób. Wrzuć jakiś akapit z przemyśleniami postaci. Nie zostawiaj nas z czystą perspektywą dalekiego obserwatora nieznającego owych bohaterów.

Ocena 7.5 wspaniały warsztat, który poniesie cię na szczyt. Warunek taki, byś nie kończył zbyt szybko. No i dodam...że chyba będę miał przed tobą cykora.

Zima vs Wiosna xD

Coltis, złotko ty moje. Warsztatem ustępujesz Shiro. Pomysłami zdobywasz przegawę. Podziwiam cię za sam fakt, że porządnie zapoznałeś się ze światem. Jak zacząłem czytać o lwach Isztar to miałem wrażenie, że znam to... no przecież sam opisywałem miasto xDDD W każdym razie...
Twój świat żyje i jest znacznie szerszy niż ten w pracy Shiro. Twoja postać również nie jest manekinem i bardzo to sobie cenie. Szczególnie, że odpowiada mi wzorzec zachowań oraz te teksty w najmniej oczekiwanym momencie. Niestety dla ciebie, przez pracę Shiro płynie się spokojnie podczas gdy na twoich wodach trzeba troszkę manewrować. Biorę pod uwagę, że nie jest to twój debiut i taryfa ulgowa się skończyła. W moich oczach przegrywasz 2 walkę (niestety :( ) ale wciąż jesteś bardzo obiecującym graczem, którego cenie.

Ocena 7 (aczkolwiek może 6.5 było by bardziej odpowiednie :P innym razem )


_________
W miedzy czasie gadałem z Lorganem i słyszałem, że wystawił ocenę chwilę przede mną. Ciekawe jak inne będą nasze opinie :P



   
Profil PW
 
 
»Insoolent   #5 
Zealota


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 195
Wiek: 33
Dołączyła: 20 Gru 2009
Skąd: Olsztyn, Warszawa

Shiro Kumori
Żeby mnie zachwycić, przede wszystkim opowiadanie i walka muszą mnie porywać w swój wir wydarzeń. Twoją pracę czyta się lekko i... no właśnie, chyba tylko tyle. Praca dobra pod względem technicznym, ale pomysł na przedstawienie walki dla mnie przeciętny. Nie pomijaj opisów, nie skracaj ich. Opisuj dokładnie wszystko, co widzisz w swojej wyobraźni, aby czytelnik mógł wejść w Twój świat. Ja niestety miałam z tym spore trudności i musiałam czytać pracę dwa razy, a bardzo tego nie lubię.
Ocena: 6/10

Coltis
Twoja praca to coś cudownego. Bardzo podoba mi się Twój sposób pisania. Wszystko opisujesz prostym, zrozumiałym językiem, ale nie jest przy tym prostacki. Wszystkie opisy bez problemu znajdują odzwierciedlenie w wyobraźni. Znakomicie wczułeś się w rolę sługi bożego, co oddają na zakończenie słowa "szukajcie, a znajdziecie". Zaśmiałam się też przy jednym zdaniu: "Kontakt Sebastiana na pewno nie miał być kobietą, chyba że miała głos dojrzałego mężczyzny, a jej charakterystyczna cecha to ryża bródka." Bardzo mi się spodobało. Będę z niecierpliwością wypatrywać kolejnych Twoich prac na forum :)
Ocena: 8/10


bo ja też chcę mieć posty przedzielane kreską ! :P
   
Profil PW Email
 
 
^Genkaku   #6 
Tyran
Bald Prince of Crime


Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227
Wiek: 39
Dołączył: 20 Gru 2009
Skąd: Raszyn/Warszawa

Moja pierwsza ocena :)

Od razy zaznaczę że nie znam się na "warsztacie literackim" itp wiec to będzie całkowicie subiektywna ocena "wrażeń artystycznych" ;)
Shino, początek świetny, bardzo klimatyczny i z serii takich jakie lubię. Ja osobiście zawsze najbardziej zwracam uwagę na pomysł, a ten był dobry. Zaczęłaś jak w filmach Hitchcock'a, trzęsieniem ziemi po którym napięciu już tylko rośnie. Pierwszy akapit to całkiem zręczna pułapka, z ciekawością zachęca do dalszego czytania. Niestety im dalej czytałem tym ten czar coraz bardziej uchodził. Walka wydała mi się całkiem chaotyczna. Niektóre momenty musiałem czytać po dwa razy żeby zrozumieć (ale może dlatego ze jestem głupi po prostu :P ). Na pewno masz plusy za początek,za pomysł na misję (podoba mi się idea bazy bukującej satelity) i oczywiście olbrzymiego plusa za wykorzystywanie technologicznych zabawek. Motyw z "analizą medyczną" ran bardzo przypadł mi do gustu. Ogólnie podoba mi się początek i końcówka. W środkowej części zabrakło mi kilku opisów.

Jako że to moja subiektywna ocena, a twój debiut, dostajesz 7 :)

Coltis.
Damn, miałem farta że udało mi się wygrać walkę z tobą o0'.
Ogólnie twoją pracę czyta się dobrze. Fajnie opisujesz świat itp. W porównaniu do Shino na pewno masz większe doświadczenie. Jednak... nie wiem sam jak to nazwać. Ja wyobrażam sobie świat Tenchi jakoś tak dość mrocznie i szaro, gdzie nie ma jakiś super bohaterów którym zawsze wszystko się udaje i idzie jak po maśle. Coś jak Szklana Pułapka :) Główny bohater przez cały czas ma wiatr w oczy ale mimo wszystko jakimś cudem mu się udaje. Jest napięcie, trochę niepewności. U ciebie w opowiadaniu już po przeczytaniu pierwszych kilku zdania byłem w 110% pewien że wszystko ci się uda. Dopadniesz Shino, co prawda pewnie z raz dostaniesz sztyletem ale w ostatecznym rozrachunku wygrasz. U
Shino było odwrotnie, może za sprawą pierwszego zdania, miałem wrażenie że nie wszystko skończy się dobrze i po myśli jej bohaterki. Dlatego jej pracę mimo gorszego warsztatu czytało mi się lepiej i szybciej. Byłem ciekaw jak to się skończy.

W ostatecznym rozrachunku więc daje 6.
   
Profil PW Email Skype
 
 
»Naoko   #7 
Zealota


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 594
Wiek: 33
Dołączyła: 08 Cze 2009
Skąd: z piekła rodem

Shiro: debiut, zatem obowiązuje pewna taryfa ulgowa. Zawsze tak było, jest i będzie. Chyba, że na naszym forum pojawią się dziesięciolatki, które każde zdanie będą zaczynać od słowa: „ja…”.
Warsztat... Hmmm… Powiem szczerze, że napotkałam na pewne trudności w jego ocenie. Niby wszystko z pozoru jest całkiem zgrabnie i ładnie napisane, ale widać w Twojej pracy tyle sztuczności, wypracowania na potrzeby Urzędu Skarbowego szczegółowego opisu. Fakt, był to szok i zaczęłam się zastanawiać, czy dowiem się, jak produkowany jest płaszcze z podpinką, ale wówczas przeszedłeś do starcia. Zatem od strony technicznej nie byłeś powalający.
Starcie… I tu tego szczegółowego opisu zabrakło. W moim odczuciu pojedynek wyglądał mniej więcej tak: Shiro stoi tu, Colitis tam. A teraz Shiro zrobiło to, Colitis tamto. Następnie po znalezieniu się tam Shiro wykonał coś, przez co Colitis był już tu i wykonał to. Wymieniasz wszystko co tylko można, a nie opisujesz. Wprowadziło to pewien dysonans. I tak zaczęłam zastanawiać się „Co autor miał na myśli. Co chciał przekazać przez tak użyty przekaz literacki?” Na szczęście jeszcze żyjesz i jeżeli będziesz miał ochotę mi to powiedzieć to proszę o PW.
OCENA: 5 – uratowało Ciebie ostatnie zdanie, które z nieznanych przyczyn wprowadziło mnie w nastrój „Ach, życie jest piękne. Nie bądź dzisiaj wiedźmą. Wystaw 5”.

Coltis: widzę poprawę *zaciesz*
Zacznijmy od sprawy technicznej – jest znacznie lepiej. W ogóle pierwsza część pracy jest bardzo dobrze napisana. Nie liczę tych drobnych błędów, dzisiaj są one niewidoczne. Wprowadzenie lekkie, przyjemne. Gorzej z drugą połową. Więcej błędów, trochę chaotyczności. Ale i tak jest dobrze.
Starcie równie dobre, co wystarczająco długie. Chociaż też trochę tego wymieniania kto co zrobił było. W niektórych momentach nie za bardzo wiedziałam, czy podobna akcja ma prawo zaistnieć ze względu na różne prawa rządzące światem, ale i tak wszystko zamknęło się w spójną całość.
Podobało mi się przedstawienie Coltisa. Postać nabiera coraz wyraźniejszych rys charakteru. Bo co komu po opisie, skoro każdy może to zinterpretować w prawie dowolny sposób? Po tekście „Chwalcie światłość” wygrałbyś, nawet gdybyś pokonał przeciwnika plastikową łyżeczką ^^
OCENA: 7 – myślałam nad 6,5, ale zdecydowałam się w końcu na ostateczną wersję idealnej cyfry. Pnij się na szczyty, pnij – nie będę Ci przecież w tym przeszkadzać ^^

---

PS: Chciałabym zauważyć rozbieżność między ocenami, co jest rzadkością. Nie ma jednego faworyta starcia. Niezbadane są ścieżki, którymi błądzą umysły ludzi ^^


Za lekceważenie prawdziwej urody, tej nieopisanej przez zwykłe zwierciadło
Zgromieni przez lepszą, aż łzy z gniewu trwonią
W sedno trafiło stare porzekadło
Mądrość, nie seksapil jest straszliwszą bronią.
   
Profil PW WWW
 
 
»Twitch   #8 
Yami


Poziom: Wakamusha
Posty: 1053
Wiek: 35
Dołączył: 08 Maj 2009

Shiro Kumori - już na początku starcia postanowiłeś postawić na mocniejsze uderzenie. Ciekawie się zaczęło, przyznaję, jednak po takim początku później można było się spodziewać czegoś więcej. Od strony technicznej nie jest tak źle, choć widać wyraźnie było kilka brakujących przecinków czy usilnie dodawanych zamienników. Dobrze, że starasz się unikać błędów, to się ceni, bo pokazuje, że się przykładasz. W moim mniemaniu nie do końca wyszło Ci odwzorowanie przeciwnika, a i Twój bohater wydał mi się nieco bezbarwny. W walce nie widać było tego, że walczący pochodzą z dwóch różnych państw. Masz trochę pomysłów, wydaje mi się że nie wsiąkłeś po prostu jeszcze w otaczający świat.

Ocena - 5,5/10


Coltis - Twoją pracę czyta się szybko i sprawnie, nie pojawiają się jakieś kwestie, które trzeba czytać ponownie. I tu zgodzę się z genkaku, czasem mam wrażenie, że wszystko idzie zbyt łatwo i gładko. Nie twierdzę, że Twoje działanie było aż tak naciągane, ale niektóre momenty prosiły się o jakiś zwrot akcji, coś nie spodziewanego czy zaskakującego. Byłoby jeszcze ciekawiej, bo ogólny zarys fabularny i tak był dobry. Widać także, że lepiej wczuwasz się w realia Tenchi. Oby tak dalej.

Ocena - 7/10


Little hell.
   
Profil PW
 
 
*Lorgan   #9 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa

..::Typowanie Zamknięte::..


Shiro Kumori - 36,5 pkt.

Coltis - 42,5 pkt.

Zwycięzcą został Coltis!!!

Punktacja:

Coltis +15
Lorgan +5
Kalamir +5
Insoolent +5
genkaku +5
Naoko +5
Twitch +5


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 

Temat zablokowany  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 13