Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


[Tankyuu] Porwanie
 Rozpoczęty przez »Kalamir, 12-01-2010, 18:04
 Zamknięty przez Lorgan, 14-04-2010, 09:30

16 odpowiedzi w tym temacie
»Kalamir   #1 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 36
Dołączył: 21 Lut 2009

Prowadzący / Autor:
Kalamir

Ogólne zasady:
Tutaj.

Szczegółowe zasady:
Będą się pojawiać we wpisach prowadzącego.

Miejsce akcji:
Khazar

Wymagania:
Do gry może zgłosić się każdy gracz na poziomie 0 lub 1. Zastanówcie się porządnie przed zgłoszeniem do rozgrywki. Tankyuu #3 Porwanie! to minisesja, która wymaga większej interakcji niż normalne walki lub tankyuu. Domyślne tempo jakie prowadzący chce obrać, wynosi około 2-4 krótkich wpisów w tygodniu. Jeśli ktoś ma ograniczony dostęp do internetu powinien zrezygnować.

Fabuła:
Terrorystyczne ugrupowanie "Hasu" (Lotos) przez agencje wywiadowcze określane mianem Yami, staje się źródłem wielu kłopotów na świecie. Cztery mocarstwa nie zamierzają tego dłużej tolerować. Do akcji wkraczają wyszkoleni ludzie, których zadaniem jest rozbicie ugrupowania oraz natychmiastowa eliminacja osób zasiadających za sterami grupy. Nikt nie może przewidzieć co się stanie, gdy na polu bitwy zetkną się cztery potężne moce. Nastąpi chaos...

... kolejnym krokiem będzie zniszczenie. Może właśnie do tego dążył Hasu?
Ostatnio zmieniony przez Lorgan 06-12-2015, 12:52, w całości zmieniany 3 razy  
   
Profil PW
 
 
^Genkaku   #2 
Tyran
Bald Prince of Crime


Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227
Wiek: 39
Dołączył: 20 Gru 2009
Skąd: Raszyn/Warszawa

Count me in...
   
Profil PW Email Skype
 
 
»Mistic   #3 
Szaman


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 20
Wiek: 33
Dołączył: 15 Gru 2008

Wchodzę, a jakże ^^
   
Profil PW Email
 
 
»Kalamir   #4 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 36
Dołączył: 21 Lut 2009

Genkaku, część I :

Nagle, tytanowa śluza wydała z siebie przeraźliwy zgrzyt. Jak dotąd niewzruszone wrota nie chciały współpracować, dlatego Genkaku nie zdziwił się, widząc w nich swych przełożonych. Do jego luksusowej celi weszło czterech mężczyzn w czerwonych kimonach. Nie mogąc wytrzymać ciszy, Gen zapytał o co tym razem chodzi.
- Ucieszysz się, bowiem nadszedł twój dzień – przemówił najbardziej upierdliwy ze starców. – Zostało ci przydzielone zadanie.
Trzy godziny minęły odkąd opuścił swój pokój. Ostatnie szkolenia i trening dały mu się wyjątkowo we znaku. Spędził w zamknięciu tyle czasu, że czuł się zdezorientowany na otwartej przestrzeni. Wraz ze swych „opiekunem” Genkaku wyskoczył z wojskowego jeepa i wszedł do wysokiego biurowca należącego do sieci telefonów komórkowych – w rzeczywistości jednego z ukrytych punktów informacyjnych wywiadu Sanbetsu. Wjechali na dwunaste piętro gdzie szybko odnaleźli odpowiednie biuro z oczekującym personelem. Na piętrze panował uporczywy harmider a Gen nie lubił takiego bałaganu.
- Więc, ci Hasu – Iluzjonista powtórzył za swym kolegą. – Zastrzelili dwóch władców feudalnych a i nawet udało im się wysadzić trzy bomby w centrum Ishimy? Pięknie, [ cenzura ] pięknie. Oczywiście nie zwolnicie ich kolegów z więzienia bo w sekrecie już dawno wykonano na nich egzekucje. Zaiste genialna sytuacja. Okup też nie wchodzi w grę.
- Oszczędź tego tonu – opiekun nie miał dobrego humoru. – To zwykła organizacja terrorystyczna. Załatwiamy takich na pęczki. Ciesz się, że tym razem i ty możesz się wykazać. Od teraz jesteś zdany tylko na siebie. Nikt nie przerwie treningu i nie wyśle ci medyka. Zawalisz to zginiesz. Nie lekceważ nikogo, nawet zwykłych ludzi. Szczególnie zwykłych ludzi.
Genkaku uśmiechnął się do siebie. Ponownie spojrzał na stół operacyjny na którym widniały mapy i zdjęcia.
- Zacznijmy więc – szepnął bardziej do siebie. – Na pewno dopadnę ich szybciej niż inni. Szczególnie, że daliście mi wolną rękę i nie będziecie pałętac mi się pod nogami.
- Jasne – stuknął papierosem o stół. – Tylko nie zesraj się ze szczęścia.

Mapa taktyczna Genkaku:

Har
Zakładając, że terroryści potrzebują zapasów, logicznym wyborem jest wycieczka do Khazarskiego Har. Udaj się do miasta, jednak pamiętaj o polityce tego sektora. Miasto nie lubi, gdy agenci działają na własną rękę bez konsultacji z władzami. To dobra okazja by poznać miejsce, do którego na pewno wrócisz w przyszłości. Nawiąż kontakty i poznaj ludzi. Musisz się dowiedzieć, czego tylko dasz radę na temat Hasu. Bądź ostrożny. Możesz wpaść na kogoś na kogo lepiej nie wpadać. Nastaw się na ostrożne szpiegostwo.
Nagroda: 1-20 punktów.

Wioska kanibali
Babilon wciąż posiada tereny, do których nikt nie lubi się zapuszczać. Wywiad nie ręczy, że ta lokacja to dobry strzał. Niemniej nie można zignorować żadnej poszlaki. Udaj się do dżungli w Aztecos ale uważaj… słyszeliśmy głupie plotki na jej temat. Niemniej gówno o tym wiemy wiec lepiej być ostrożnym. Odnajdź ukrytą placówkę Hasu. Jeśli to możliwe pochwyć kogoś i przesłuchaj. Twoja kondycja może przydać się na tej misji.
Nagroda: Douriki 1-30

Świetny biznes za morzem
Udaj się do Avalonu. Namierzyliśmy jedną płotkę z tej cholernej organizacji. Nikt szczególny, niewykluczone, że ktoś zechce się z nią skontaktować. Zbieraj informacje, obserwuj. Zrób co ci do łba wpadnie.
Nagroda: 1-13 punktów oraz 1-20 Douriki


__________________________


Mistic, Część I:

Crushwind obserwował nienaturalny huragan, który zerwał się w lesie w ułamku sekundy. Wiatr nagle zmienił kierunek i zaczął zataczać coś jakby koła nad polaną nieopodal niego. Nagle pojawiło się tam czarne tornado, które zniknęło równie szybko co zaskoczyło. Las znowu był spokojnym azylem. Na polanie zaś, stanęło trzech mężczyzn. Szaman wstał i pokłonił się przybyszom.
- Starsi – rzekł wciąż patrząc w ziemię. – Czemu zaszczycacie mnie swoją zdumiewającą wizytą.
Jeden ze starszych mężczyzna wyszedł na spotkanie, nie racząc składać wyjaśnień dopóki nie usiadł na konarze i nie złapał oddechu.
- Ten huraganowy sposób podróży mnie wykończy – rzucił od niechcenia w powietrze. – Wpadłbyś czasem do miasta. Ciężko cię znaleźć. Przeczytałbyś gazetę i już byś wiedział czemu się szukaliśmy.
Brew Mistica podskoczyła do góry.
- Mobilizacja szamanów niskiego i wysokiego szczebla – przemówił ten drugi, który krył się za plecami swego mistrza. – Ciężko w to uwierzyć, ale pewna grupa terrorystyczna spenetrowała kilka naszych placówek. Dranie ukradli zmodyfikowane nasiona drzewo Fraksji.
- Zmodyfikowane? Nasiona leczących Fraksji?
- To miało być tajne więc nie zadawaj zbyt wiele szczegółowych pytań. Najlepiej będzie jeśli udasz się z nami do centrum dowodzenia, byśmy mogli przypisać cię do jakiejś grupy lub chociaż wysłać na indywidualne poszukiwania.
Crushwing wstał i otrzepał kolana z brudu.
- Ruszajmy więc. Opowiecie wszystko po drodze.
- Dużo opowiadania to nie będzie.

Mapa taktyczna Mistica:

Koudar
Udaj się do serca Khazaru by przeprowadzić śledztwo na temat włamania do laboratorium. Może uda ci się zdobyć jakieś wskazówki odnośnie napastników. Sprawdzenie lokalnego półświatka może również przynieść jakieś korzyści.
Nagroda: 1-20 punktów.

Świetny biznes za morzem
Udaj się do Avalonu. Sanbetsu namierzyło jedną płotkę z tej cholernej organizacji. Na pewno ich agenci będą gdzieś w pobliżu więc cholernie uważaj – będziesz miał nieprzyjaciół z dwóch frontów. Khazar musi dotrzeć do nich pierwszy, to sprawa Honoru.
Nagroda: 1-13 punktów oraz 1-20 Douriki


................


Gdy wybierzecie odpowiedni wariant swojej przygody, skontaktujcie się z prowadzącym by ustalić szczegóły wpisu.



Ostatnio zmieniony przez Kalamir 01-02-2010, 14:23, w całości zmieniany 1 raz  
   
Profil PW
 
 
»Mistic   #5 
Szaman


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 20
Wiek: 33
Dołączył: 15 Gru 2008

Notka: Kolejne wpisy zapewne pojawią się szybciej niż ten, trochę się ostatnio działo ^^ Chyba nic nie pokręciłem.

Crushwind powoli przemierzał ulice Avalonu, starając się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. To, że Starsi posłali go w sam środek obcego państwa wystarczyło z nawiązką by zachować najwyższą ostrożność. Od samego przybycia miał nieodparte wrażenie że jest obserwowany, ale w końcu zrzucił to uczucie na dno świadomości. Po raz kolejny zatrzymał się na skrzyżowaniu, obracając w dłoniach mapę, usiłując dociec czy na pewno idzie w dobrym kierunku. Z informatorem miał się spotkać w spelunie „Black Star”, gdzie podobno „nikt nie podsłucha czegokolwiek, prędzej wyjdzie z nożem w plecach”. Delikatny dreszcz przebieg po plecach szamana i to wcale nie z powodu mroźnego wiatru, który hulał po mieście. Gdy w końcu znalazł lokal, poprawił płaszcz i biorąc głęboki wdech, wkroczył do środka. Uderzył w niego opar błekitnosinego dymu, ograniczający widoczność, co nadawało pomieszczeniu specyficznego charakteru. Była to niewielka sala, w której porozrzucane były kwadratowe stoliki a pod ściana znajdował się kontuar. Mimo wieczorowej pory, siedziało tu niewiele osób. Jacyś opoje kończyli kolejną flaszkę wina, kliku postawnych dżentelmenów zasilało opar dymem ze swych cygar. Pod ścianą zaś Mistic wypatrzył siedzącego samotnie przy stole mężczyznę, bawiącego się dziwnie powyginanym nożem. Crushwind zaczął lawirować pomiędzy stolikami w jego kierunku, a gdy wreszcie stanął przy nim, powiedział:

= Najszybciej giną ci, którzy lekceważą ostrze.

= Ale dzięki temu naprawdę żyją- odparował tamten i szaman zając krzesło naprzeciw niego. Teraz dopiero zauważył, że przez twarz jego rozmówcy przebiega skośna blizna, kończąca się gdzieś za prawym uchem. Był już pewien, że trafił na tego, o kogo chodziło. Po krótkiej rozmowie o ogólnikach, trafiła ona na odpowiednie tory:
=Ja zapewne już wiecie, ostatnio pewnej grupie udało się ‘pożyczyć’ z Khazaru nieco specjalnego towaru…

=Tak, to już wiemy- przerwał mu Kiuro- Konkrety, proszę, konkrety, nie mam zamiaru spędzić tutaj całej nocy.

=Spokojnie… Pośpiech to pierwszy stopień do piekła, bratku. Wszystko po kolei: ‘towar’ odczekał u was kilka dni, a następnie trafił prostu tutaj- do Avalonu. To, że go nie wykryto na granicy to cud.

=A gdzie teraz go przechowują, przecież nie gdzieś na widoku.

=Och nie, znajduje się on na prawdę blisko ciebie… - zaśmiał się bliznowaty- Sprawcy schowali próbki w kanałach. Nie patrz tak na mnie, to doskonałe miejsce do tego. Rozciągają się one pod całą stolicą i posiadają tyle rozgałęzień, że aby coś znaleźć trzeba porządnie się wysilić. Niektórym może zabraknąć życia… - mężczyzna ponownie zaniósł się rechotem, tym razem o mało nie spadając z krzesła. Mistic zrozumiał, że nic ciekawego już z niego nie wyciągnie, rzucił więc na stół woreczek, który odezwał się cichym brzękiem i opuścił „Gwiazdę”. Potem kluczył przez jakiś czas po zaułkach Avalonu, aż w końcu znalazł to czego szukał- dość postawną, metalową klapę, na końcu zaułka. Przez moment siłował się z uchwytem, a gdy ten w końcu puścił, rozejrzał się nerwowo.

=Może przynajmniej będzie cieplej… - mruknął i zniknął w otworze.
   
Profil PW Email
 
 
^Genkaku   #6 
Tyran
Bald Prince of Crime


Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227
Wiek: 39
Dołączył: 20 Gru 2009
Skąd: Raszyn/Warszawa

Niemal dwa tygodnie mineły już od przybycia do Avalonu. Stolica Nag budziła respekt i nie dawała ani na chwilę zapomnieć o potędzę i chwalę jaką nieprzerwanie na przestrzeni wieków cieszy się wielkie Cesartwo. Jednak od samego początku Genkaku nie podobało się to miasto. Może przez pogodę, szalejące na około burzę śnieżne. Może przez ludzi tu mieszkających. Nie miał pojęcia dlaczego.
Dziś mijał dziesiąty dzień obserwacji. Na przestrzeni tych kilkunastu dni dowiedział się o celu niemal wszystkiego. O której wstaje, z kim sypia, komu ufa, kogo nienawidzi. Genkaku wiedział to i wiele, wiele więcej.
Nazywał się Bierk . Był typowym miejscim cwaniaczkiem. W Sanbetsu nazywali takich „Fixerami”. Za odpowiednią cenę potrafili załątwić prawie wszystko, od biletów na koncert po karabin snajperski, a nawet śmigłowiec. Potrzebowali tylko pieniedzy i czasu. Genkaku siedział taraz na dachu budynku z urządzeniem podsłuchowym wycelowanym prosto w mieszkanie Bierk'a, który właśnie nerwowo umawiał się przez telefon na spotkanie. Od pięciu dni, był na walizkach. Im dłużej Agent obserwował, tym bardziej widać było jak nerwowy stał się jego cel. Miał szczęście że wcześniej przesłuchał jego kochankę. Gdyby nie to, nie dowiedzial by się o tym, że Bierk czasem ma w zwyczaju wymykać się z domu przez stare kanały połączone z piwnicą. Śledzenie go nie było trudnym zadaniem. Po godzinie krążenia po cieknych i ciasnych zaułkach starego miasta Fixer, ze złudną świadomością bezpieczeństwa przyporwadził go do swojej meliny w dzielnicy przemysłowej. W piwnicy jednego ze starych budynków fabrycznych, który w czasach swojej świetności służył jako małe biuro, Bierk zbudował sobie dość solidny bunkier. Jedyne widoczne wiejście obstawione było kamerami. To komplikowało sprawę. Nie pozostało nic tylko czekać na gości, z którymi umawiał się Fixer. Mineło parę ładnych godzin nim Bierk wyszedł ze swojego schronienia. W ręku trzymał małą, czarną teczkę i wrzeszczał coś do telefonu. Wyglądał jak by był na skraju załamania nerwowego. Genkaku ponownie wycelował urządzenie podsłuchujące.
- Meliście k*** po mnie przyjechać!!! Na co do cholery czekacie!?! Po takiej akcji powinienem zniknąć!!! Obiecaliście mi to skur****!!!! Sam posłuchaj! JA wam to załatwiłem! Słyszysz? Nikt inny tylko ja! Mnie się udało, bo czasami płotka potrafi zdziałać więcej niż nie jeden j**** rekin!!! Czekam aż któryś z waszych ludzi pojawi się tu z resztą mojego szmalu i biletem w jakieś przytulne miejsce. Sven nie obchodzi mnie że zaraz kogoś przyślesz, masz tu być i już!
BIerk rozłączył się i z wściekłością cisnął telefon o ziemię. Genkaku powoli zaczął podkradać się w jego stronę. To był najlepszy jak do tej pory moment żeby trochę zabawić się z tym cwaniakiem. Podszedł w zasięg w samą porę gdy Bierk miał już chować się z powrotem do bunkra. Procesor zadziałał jak zwykle błyskawicznie i bez problemu.
- Bierk, przysyła mnie Sven. Jestem jednym z jego ludzi, napewno widziałeś nas razem.
- najważniejsza w takich przypadkach była sugestia, jeżeli nie wiadomo jak wygląda osoba za którą chcesz się podać, najlepiej niech cel sam nada jej kształt.
- No nareszcie! Masz wszystko ?
- Tak, jest tak jak się umawialiśmy. A ty masz to o co prosił Cię Sven ?
- Wszystko jest w teczce, twoi pracodawcy będą bardzo zadowoleni. Miałem wiele szczęscia, że udało mi się to zdobyć.
Jak by na dowód swoich słów uniósł do góry walizkę i poklepał po niej drugą ręką. Genkaku nie zdążył się długo nacieszyć sukcesem. Właśnie chciał obezwładnić Bierka gdy powietrze przeszyły pociski. W ułamku sekundy kilka z nich powaliło Fixera na ziemię, pozbawiając go większej części głowy. Agent dostał w ramię. Ból zamroczył go na chwilę, ale mimo to zdązył wskoczyć za stary, pordzewiały samochód stojacy niedaleko. Snajper. Umysł Genkaku pracował teraz na przyspieszonych obrotach. Dał plamę. Mógł się lepiej sprawdzić okolicę. Na pewno ludzie z organizacji też wpadli na tą kryjówkę. Musieli zostawić kogoś żeby obserwował Bierka, na wypadek gdyby ten postanowił zdradzić ich lub uciec. Rozejrzał się na około. Od wejscia do budynku dzieliło go jakieś 15 metrów. Gdyby teraz zaczął biec dobry snajpier na tym dystansie zrobił by z niego sito. Gdyby tylko wiedział gdzie on się ukrywa. Sprawną ręką chwycił boczne lusterko i oderwał je od pojazdu. Wyciągnał je przed siebie i lekko uniósł uważnie przyglądając się odbiciu okolicy. Zbyt wiele dobrych miejsc do ukrycia. Trzeba wymyśleć coś innego. Sięgnął po torbę z ekwipunkiem. Większość wyposażenia została w plecaku, obok sprzętu do podsłuchiwania. Jedyna rzecz która mogła by mu się teraz przydać, projektor holograficzny, była zniszczona od jakiejś zabłąkanej kuli. Trzeba działać szybko, zanim przeciwnik zmieni pozycję. Czasem nie ma czasu na wymyślanie subtelnych rozwiazać. Czasem po prostu musi zaboleć. Przesunał się i otworzył drzwi wraku. Starajac się trzymać głowę jak najniżej, wrzucił na luz. Zaparł się nogami i zaczął pchać. Maszyna powoli i leniwie ruszyła z miejsca. To stanowczo nie na jego siły. Pchał ją chyba bardziej siłą woli niż mięśni. Najważniejsze jednak, że w ogóle przesuwał. Zostało jeszcze 10m gdy snajper otworzył ogień. Karoseria nie była przeszkodą dla kul, przechodziły przez nią jak przez masło. Kilka dotkliwie drasnęło agenta. Da radę, to tylko kwestia wytrzymałości. 5 metrów dzieliło go już tylko od drzwi do budynku gdy strzały ucichły. - skończyła mu się amunicja, musi przeładować! - myśl przemknęły przez umysł Agenta. O ilę nie miał do czynienia z Nagijczykiem, miał szansę dobiec. Oderwał się od samochodu, skupiając całą energię w nogach. W progu mijając ciało nieszczęsnego Bierfa. W tym samym momencie, w którym podnosił cenną walizkę, prosto w łopatkę trafiła go kula wrzucając do środka. Słyszał jak pociski ze wściekłym impetem uderzają w zamkniętę drzwi. Na razie był bezpieczny. Rany mocno mu doskwieramy, ale na treningach miał do czynienia z gorszym bólem. W podłodze znalazł klapę do solidnie wydrążonego korytarza wychodzącego za kompleks fabryczny. Czekał tam przygotowany samochód. Genkaku wgramolił się do środka, wyciągnął telefon. Najpierw trzeba zajać się porzuconym sprzętem. Wybrał numer na drugi aparat zostawiony w torbie który aktywował ładunek wybuchowy. Potem zadzwonił po wsparcie. Żył i miał walizkę, jest dobrze. Bitwa w której nie zginiesz to zwycięska bitwa.
   
Profil PW Email Skype
 
 
»Kalamir   #7 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 36
Dołączył: 21 Lut 2009

Mistic, napisałeś kompletnie nie na temat przez co chciałem dać ci zero punktów. Przeczytaj sobie wariant, który wybrałeś a później zastanów się o co w nim chodziło. „Sanbetsu namierzyło jedną płotkę z tej cholernej organizacji.” – tu chyba chodzi o terrorystę? Tymczasem ty zrobiłeś z niego informatora, który z jakiegoś powodu wygadał ci wszystko o co zapytałeś. Reszta wariantu w ogóle nie znalazła zastosowania w twoim wpisie. W dodatku użyłeś jakiegoś formostylmutanta ze znakami =. Przy następnym wariancie przeczytaj wszystko sto razy i nie rób nic na łapu-capu. Dostajesz punkt za sam fakt, że wyrobiłeś się w terminie.

Genkaku… człowieku, miałeś tyle czasu, że się w pale nie mieści. Mimo to nie wyrobiłeś się w terminie. Ręce mi opadają. Mistic miał rozwalonego kompa i uprzedzał o kłopotach, zaś od ciebie słyszałem (każdego dnia) zapewnienia o oddaniu wpisu. Nie ma żadnego usprawiedliwiania się – obaj ponosicie konsekwencje w postaci zaniżonych punktów. Ujmując rzecz ogólnie, twój wpis był dobry i w głupi sposób straciłeś 5 punktów.

Cytat:
Obecny bilans premiowy:
Mistic 1/13 punktów 0/20 douriki
Genkaku 6/13 punktów 17/20 douriki


Mistic, Część II:
Mistic minął kolejny tunel by wyjść prosto na następne skrzyżowanie. Nie było to byle jakie skrzyżowanie, bowiem sufit był cholernie wysoko, zaś same ściany robiły pierońskie wrażenie. Wyskoczył zbyt szybko na krawędzi deptaka, że omal nie wpadł no cuchnących potoków gówna.
- Niezłe se kanały urządziliście – szepnął. – Pewno spuszczacie to do jakiegoś lasu, cholerne brudasy.
Ruszył do przodu.
„Najpierw włamują się do naszych laboratoriów, później te ataki w Sanbetsu i próba uwolnienia pochwyconych kolegów – pomyślał, szepcąc w swoich myślach. – Teraz jeszcze uciekają do Nag i kitrają się po kanałach z kradzionymi materiałami. O co tu do licha chodzi.”
Chodził tak jeszcze kilka godzin i tylko zupełny przypadek sprawił, że te jego dziwne poszukiwania w końcu przyniosły jakiś efekt. Wspomniany przypadek, chciał by jego droga przecięła się z droga jednego wartownika – bowiem tak nazwał go Khazarczyk, gdy spostrzegł na ramieniu jego karabin. Szybko rzucił się w boczny tunel by uniknąć wykrycia i faktycznie opłaciło mu się to. Gość w zielonych bojówkach – chyba zielonych, ciężko było stwierdzić w półmroku kanałów. – Minął go zupełnie nieświadomy zagrożenia. Co było większą ironią losu, wyjął jeszcze telefon i zaczął interesującą rozmowę z kolegami.
- Kurdę, pośpieszcie się z tym wyładunkiem…Co? Nie słyszę? W tych cholernych kanałach nie łapie zasięgu do diabła! Jak wrócę z obchodu to ma być skończone! No i dobrze.
Gdy telefon ponownie zniknął w kurtce, Mistic rzucił się na plecy wartownika. Ręce szybko zerwały karabin z jego pleców a następnie oplotły się wokół jego gardła w chwycie, który idealnie utrudniał gościowi oddychanie. Terrorysta sięgnął po nóż ale zderzenie czaszki z kamienną ścianą ogłuszyło go na tyle by wypuścił ostrze z ręki – ku myśli Mistica, oczywiście.
- No to teraz mi powiesz waflu chędożony ilu masz tych kolegów i gdzie dokładnie jest baza – transformacja szamana zaszła już do końca i facet musiał to wyczuć, bo nikt nie mógł mieć tak żelaznego chwytu jak ten, w których się znalazł. – Lepiej nie kłam bo i tak mój noc wszystko już mi powiedział.
Ogłupiały najemnik uwierzył w gówniany blef i z pełnymi portkami zaczął sypać.
- Wschodnie wejście! Czterech uzbrojonych wartowników oraz dwóch doktorków w małym kompleksie ze starym generatorem energii od kolejki. Właśnie rozładowują sprzęt laboratoryjny! Chcą użyć jakichś Chazarskich nasion do zmontowania bomby chemicznej!
- Proszę, proszę… - szepnął, ale już bardziej jak zwierze niżeli człowiek – Gdzie jest reszta waszej terrorystycznej siatki?
- Ja nic nie wiem, to szef się kontaktuje z resztą! Taki w zielonym kapeluszu babilońskim. Proszę, nie zabijaj mnie…
Kark trzasnął jak zapałka.
- No tak, jesteście tylko komórką – szaman rzucił sam do siebie. – W razie gdyby jeden wpadł to nie sypnie konkretnych informacji. W takim razie trzeba dopaść szefa i wyciągnąć coś więcej.

WYTYCZNE MISJI:
No proszę, chyba wszystko podałem jak na dłoni ;) swój wpis powinieneś zakończyć na zdobyciu oczywistych informacji – „rozmowę” (wyciąganie informacji) z szefem powinieneś odbyć na GG z prowadzącym (maks5 minut roboty). Jak ro zrobił to już twoja sprawa. Czy zrobisz tak rozpierduchę jak komandos rambo czy też załatwisz sprawę elegancko jak komandos Solid Snake :P to twoja sprawa. Urozmaicę ci zabawę dodatkowymi bonusami. Za wpis otrzymujesz premię w przedziale 1-20 punków

Dodatkowe warianty:

Pościg przez kanały – nie wszystko poszło tak szybko i gładko jak byś chciał. Ktoś dał nogę a ty nie możesz dopuścić, aby poinformował innych. Polowanie? (sukces: +15 douriki)

Ukryta wojna – niestety do kanałów zawitał Rycerz Nag (poziom 1 douriki na poziomie 470). Jeżeli cię rozpozna może doprowadzić do nieciekawej sytuacji politycznej. Lepiej go zabić i zwalić winę na terrorystów (Sukces: +25 douriki i 1-7 punktów)


_____________________



Genkaku, Część II:
- To ta walizka? – zapytał przełożony Genkaku. – Dawaj.
Saper szybko przebadał neseser sprawdzając czy znajdują się w nim materiały wybuchowe lub promieniotwórcze. Stwierdziwszy, że wszystko jest w porządku, szybko złamał kody i otworzył oba zamki. Wieko podskoczyło i ukazało wszystkim zgromadzonym masę zdjęć i planów. Planów, które przedstawiały architekturę budynków, ulic, rozkładów autobusowych oraz układów kanalizacyjnych.
- O [ cenzura ]…
- Nie rozumiem – szepnął Genkaku a Akira mu zawtórował.
- To [ cenzura ] plany parku centralnego Arkadii.
- No i co z tego? – Kamiya nie potrafił powiązać tych faktów.
- Właśnie odbywają się tam międzynarodowe szkolenia grup antyterrorystycznych! Jeżeli ci kolesie zamierzają przeprowadzić tam atak to za jednym zamachem mogą wyeliminować światową elitę do zwalczania takich [ cenzura ]! Na Tych planach jest wszystko… trasy programu, zadania, składy oddziałów.
- No to chyba dobrze, że to zdobyliśmy nim wpadło w ich ręce?
- Tak – staruszek dowodzący był spocony. – Niemniej na pewno nie zrezygnują. Szczyt potrwa jeszcze cztery dni. Tyle wystarczy. Ten gość na pewno nie był jedynym Fixerem.
- No to teraz już wiemy gdzie się ich spodziewać. Oni z kolei nie wiedzą kto przechwycił walizkę. Równie dobrze mogą myślę, że inna grupa.
- Tu są również informacje na temat Hayate Katagawy…
- Kto to – zapytał Genkaku.
- Elitarny samuraj, już emerytowany. Zajmuje się szkoleniem nowych agentów. Człowiek niezwykle ważny zarówno ze względów militarnych jak również politycznych.
Kamiya zaczął podskakiwać na lewej nodze.
- No to ładnie. Co robimy?
Dowodzący zerknął na twarze swych podwładnych.
- Działamy na miarę możliwości. Najpierw poinformujemy inne państwa a później…

Yojimbo
Zostałeś przypisany do prywatnej ochrony Hayate Katagawy, który żyje w zamku pod Ishimą. Powinieneś poznać jego jak i jego rodzinę – poznać jego zwyczaje i odruchy. Następnie odkryć zdrajcę oraz zapobiec jego porwaniu. Słuchaj uważnie co staruszek ma do powiedzenia a może się czegoś nauczysz. (punkty 1-20 douriki 1-20)

Shukyou
Zostałeś wysłany jako informator do Babilonu. Skontaktujesz się z dowództwem waszych oddziałów na szczycie antyterrorystycznym i dopilnujesz by sprawa została przełożona wyżej. Wybierając ten wariant powinieneś opisać akcje podjęte by zapobiec ewentualnej napaści. Na pewno będą chcieli zadać ci sporo pytań. Przyszykuj się również na zamach i zdradę. (punkty 1-35)


TERMIN: wpisy należy oddać do poniedziałku godziny 21.00
SPÓŹNIENIE: Jeżeli ktoś nie odda wpisu do środy (wtorek 23:59) wylatuje z Tankyuu. Spóźnienie wiązać się będzie z ujemną premią do punktów.

TERMIN:przedłużam wam czas o 30 godzin. Jeśli ktoś odda w pierwszym terminie przyznam +5 punktów.



Ostatnio zmieniony przez Kalamir 01-02-2010, 14:24, w całości zmieniany 2 razy  
   
Profil PW
 
 
^Genkaku   #8 
Tyran
Bald Prince of Crime


Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227
Wiek: 39
Dołączył: 20 Gru 2009
Skąd: Raszyn/Warszawa

Genkaku obudził się tuż przed wschodem słońca, nie mógł sobie darować tego widoku. Pospiesznie ubrał się w kimono, po czym rozsunął ręcznie malowane ściany swojego pokoju i wyszedł na taras. Szum obijających się o skały fal wzburzonego morza budził w nim zachwyt. W spokoju obserwował jak ciemno atramentowe morze u dołu pod wpływem wschodzącego słońca zmiania barwę na jasno błękitny. Zaczerpnął głęboki oddech. Był w rodowej twierdzy klanu Katagawe, jednej z najstarszych i najbardziej szanowanych rodzin w całym Sanbetsu. W młodości spędził tu sporo czasu na wpajaniu sobie nauk mistrza Hayate. Ta postać do tej pory budziła w nim szacunek i respek, ale także z pewnych powodów także uczucie starachu. Ten starzec szkolił elitarnych agentów, jego styl i filozofia stanowiły podwaliny technik walki kenjutsu w siłach specialnych Sanbetsu. Był też jedyną osobą, która jak do tej pory oparła się jego iluzji. Nieważne jak często próbował i jak bardzo się starał jego moc zwyczajnie nie działała na mistrza. Kiedyś po jednym z treningów młody agent zapytał go o to jak to robi. Gdzy obaj udali się na spacer po kompleksie pałacowym. Spacerując w milczeniu, chłonąc otaczajacy ich jesienny kraiobraz mistrz wytłumaczył mu to dość enigmatycznie:
- Świat wokół nas wciąż ulega zmianom. Wszystko jest rzeczywiste tylko w porównaniu z rzeczywistością, tylko w zestawieniu z innymi rzeczami. Porzuć wszelkie złudzenia, wyostrz ducha tak, jak szlifujesz ostrze miecza, a gdy odegnasz chmury zaciemniające twój wzrok zawsze osiągniesz zwycięstwo. Ludzie mogą cię okłamać. Oczy mogą cię zwieść. Twe własne myśli i emocje zwiodą cię z obranej ścieżki. Stal nigdy nie kłamie, nigdy nie zwodzi, nigdy nie skrywa przed tobą drogi.
Teraz ja mam chronić jego? Wolne żarty. Rozmyślanie przerwał mu piszczący dzwięk zwastujacy nadejscie wiadomości. Wrócił do pokoju gdzie na jednej ze ścian pojawił się panel holograficzny. Cała twierdza była niczym symbol kraju. Doskonałe połączenie tradycji i nowoczesności. Odczytał wiadomość, o 5:00 ma się stawić na spotkanie. Już od dawna nie czuł takiego podniecenia.
Pół godziny poźniej Genkaku był już w dojo gdzie Hayate kończył właśnie prowadzić pierwszy tego dnia trening. Salę jak zawsze przy takich okazjach wypełniała atmosfera mistycyzmu. Grupka uczniów, klęczała na ziemi i chłoneła każde słowo mistrza. Podobno wielkich ludzi można poznać po głosie. Zazwyczaj od razu można poznać, że z jego właścicielem nie warto zadzierać lub, że przemawia przez niego ogromna mądrość. W przypadku Hayate Katagowy było inaczej. Jego głos nie różnił się niczym od głosów innych przeciętnych ludzi w jego wielku. Był spokojny i cichy. Nigdy nie mówił nic głośno. Gdy człowiek go słuchał miał wrażenie, że to raczej cały świat na około cichnie. Mistrz stał na przeciwko swoich studentów, w wyprostowanych rękach trzymał katenę.
- Miecz nie zabija, robi to człowiek. - starzec zrobił pauzę by upewnić się, że wszyscy w sali słuchają go z uwagą. - Szermierz sam w sobie jest najpotężniejszym orężem. Tak jak kuje się ostrze tak trzeba też wykuć tego kto nim włada. Ogniem, który utwardza ciało jest pokora i trening. Tym co je hartuje jest dyscyplina. Kiedykolwiek uderzycie w przeciwnika, miecz i ciało muszą stać się jednym. Wzmacniając ducha i ciało, głębia duszy stanie się stalą ostrza. Gdy stajecie na przeciwko wroga pamiętajcie, że musicie wyprowadzić trzy ciosy. Pierwszy cios jest skierowany w jego umysł, drugi uderza w ciało, trzeci w ducha. Jeśli choć jeden z nich sięgnie celu, przeciwnik zostanie pokonany. Potęga miecza bierze się ze sposobów osiągania szybkiego zwycięstwa, a nie z przeciągających się sekwencji ciosów i bloków. Dlatego do walki musicie używać zarówno umysłu jak i siły mięśni a miecz musi stać się jednością z ciałem. Gdy pokonacie ducha przeciwnika, obnaży on przed wami swoja słabość, w tę sposób można pokonać go nim padnie jeszcze pierwszy cios. - Gdy zamilkł w sali nie słychać było nawet oddechów znajdujących się tam osób. Z za rozsuwanych drzwi dobiegały jedynie delikatne dzwięki gry na Koto. - Klasa jest wolna!

Uczniowie powoli w milczeniu zaczeli opuszczać salę. W większości stanowili przyszłych członków agencji lub innych elitarnych sił Sanbetsu.
- Witaj Sansai! - Genkaku podszedł do mistrza i pokłonił się przed nim, oddając mu wyrazy szacunku. - Przysłali mnie tu "z góry" bym pomógł w ochronie.
- Witaj Kito. Mam nadzieję, że podróż minęła spokojnie - Mistrz przywitał się odkłądając miecz na miejsce. Podszedł do ściany i wywołał panel hologramu. Wstukał tam parę danych. - Wyglądasz jak byś nic się nie zmienił, powiedz nadal jesteś takim samym głupcem ?
Genkaku zarumienił się nawet mimo to, że Mistrz powiedział to z uśmiechem sympatii na twarzy. Dla niego wszyscy uczniowie zawsze byli głupcami, trzeba się do tego przyzwyczaić. Postanowił zignorować pytanie i przejść do swoich obowiązków. Mistrz skończył pracę przy hologramie, oboje wyszli na dzieniec, powoli sparecując w stronę Pawilonu Herbacianego.
- Góra ma powodu przypuszczać, że ktoś będzie probował cię porwać lub zabić Mistrzu.
- Chyba nie uważasz, że to możliwę prawda?
- Na pewno bardzo trudne do wykonaniu Mistrzu, ale to bardzo groźna organizacja. Sam mnie uczyłeś aby nie lekceważyć przeciwnika.
- To prawda. Niemniej czuje się tu całkiem bezpieczny. Niezapominaj, że poza regularną gwardią mam tu też Czerwone Wachlarzę.
Genkaku był pod wrażeniem. Wiele słyszał o tym specjalnym oddziale. Chodzili ubrani w z pozoru ciężkie fizyczne pancerze wyglądem stylizowane na dawne samurajskie zbroje. Zbudowane były z nowoczesnych materiałów dzięki czemu dawału uzytkowikowi ogromną swobodę ruchu. Dodatkową ochronę stanowił generator pola energetycznego, powalenie tak ochranianego wojownika wymagało ogromnej ilości siły. Ich wyposażenie bojowe poza krótkim karabinem automatycznym i tradycyjnym mieczem, stanowiła także nowoczesne katany o monomolekularnym ostrzu. Broń tak ostra, że żadna zbroja nie stanowi przed nią wystarczajacej ochrony. Spacerując przez ogród Mistrz i uczeń w zamyśleniu przyglądali się robotnikom, którzy uwijali się przy konserwowaniu instaliacji.
- Jak dużo czasu upłyneło od kiedy brałeś udział w ceremoni parzenia herbaty Kito ?
- Całe wielki - Genkaku uśmiechnął się do Mistrza - całe wieki, i bardzo mi tego brakowało.
Po ceremoni obaj oddali się swoim obowiązką. Agent zabrał się ostro do pracy. Cały dzień aż do poźnej nocy spędził na sprawdzaniu dokumentacji i skrupulatnie przesłuchując każdego pracownika, ucznia, ochroniarza lub służącego. W każdym przypadku wykorzystywał swoją moc by wydusić prawdę. Wyglądało na to, że w najbliższym otoczeniu nie było zdrajcy. Kładąc się spać coś niedawało mu spokoju. Na pewno coś przeoczył. Niebezpieczeństwo kryje się pewnie w cieniu i gra mu na nosie. Im bardziej stara się je dostrzeć tym bardziej patrzy w inną stronę. Znów przypomniał sobie słowa mistrza:
"Wszystko jest rzeczywiste tylko w porównaniu z rzeczywistością, tylko w zestawieniu z innymi rzeczami. Porzuć wszelkie złudzenia, wyostrz ducha tak, jak szlifujesz ostrze miecza, a gdy odegnasz chmury zaciemniające twój wzrok zawsze osiągniesz zwycięstwo".

Ze snu wyrwał go naglę dźwięk alarmu. Na wszystkich ekranach w pokoju pulsował symbol płomienia rzucając czerwone swiatło na wszystko w około. W twierdzy wybuchł pożar. Szybko poderwał się z łóżka w pośpiechu naciągając na siebie ubranie i porywając ze stolika pas z wyposażeniem. Dopadł do pierwszego panelu by sprawdzić dane. System twierdził że cała twierdza stoi w płomieniach, co za bzdury. Gdyby tak było cała okolica stała by w dymie i płomieniach. W tej samej sekundzie, w której to pomyślał włączyły się zraszacze. Razem z wodą której strugi objeły zasiegeim cały pokój dało się wyczuć także dziwny zapach. Gdy do Genkaku dotarło znaczenie tego faktu było już niemal za poźno. Agent osunął się na ziemię pod wpływem gazu. Siłą woli walczył by trucizna do końca nie pozbawiła go przytomności. Powoli zaczął czołgać się w kierunku miejsca gdzie za panelem ściennym znajdowała się apteczka. Wygrzebał z niej maskę przeciwgazową. Naciagnał ją na nos i usta, po czym wział parę głębokich oddechów. Na szczęscie działała. Zaczął odzyskiwać sprawność. Pewnie dodali czegoś do wodociagów odpowiadających za gaszenie ognia. To był zupełnie inny obwód wiec nikt nie sprawdzał go tak jak tego z wodą pitną. Pewnie nawet można to było zrobić z poza twierdzy. Ciekawy był co to za środek, musiał być diabelnie mocny i w ogromnym stęrzeniu. Sprawdzi to potem, teraz najważniejsze jest odszukać Hayate. Wyciągnał broń z kabury, podłączył złącze SmurtGuna i ruszył w kierunku komnat mistrza. Wszędzie do okoła lała się woda i lerzały nieprzytomne ciała. Przykucnął nad jednym z ochroniarzy. Żył ale stracił przytomność. Znaczyło tyle że najprawdopodobniej trucizna nie była śmiertelna. Ktoś z organizacji musi więc pofatygować się tutaj by dokończyć dzieła. Porwać lub zabić Mistrza.
Przyspieszył kroku. Wychylajac się z zza zakrętu, zauważył na końcu korytarza dwójkę terrorystów. Pełnili wartę przy drzwiach. Dość kłopotliwe było to, że byli poza zasięgiem iluzji, mimo to okoliczności raczej mu sprzyjały. Wszystkie światła w korytarzu pulsowały na czerwono w rytm alarmowej syreny. Wyciagnał nóż i przeciął panel ścienny pokoju znajdującego się równolegle do korytarza z napastnikami. W środku jeden z terrorystów wykańczał właśnie śpiących tam członków ochorny. Genkaku wymierzył i oddał dwa strzały, oba celne. Cel osunął się na ziemię. Agent zamarł w bezruchu wyczekujac reakcji z korytarza. Nawet gdyby nie miał tłumika i tak nie mieli by szans usłyszeć odgłosów strzału w jazgocie syren. Żadnej reakcji, trzeba się spieszyć. Podszedł do końca pomieszenia w którym sąsiadowało ono z pokojem strzeżonym przez dwójkę agersorów. Delikatnie sprawdził ścianę. Była z solidnego drewna, bez szansy przebicia się po cichu. Zbliżył się do napastników. Dzieliła ich teraz tylko cienka ściana. Pozwolił procesorowi w głowie by zaczął oddziaływać na ich umysły. To było proste, zwyczajnie kazał by go nie widzieli. Wyszedł do nich na korytarz. Nawet nie zwrócili na niego uwagi. Szybkim i sprawnym ruchem ogłuszył obu, po czym związał im ręce i nogi. Ostrożnie otworzył drzwi prowadzące do kolejnego korytarza, tym razem bez straży. Za długo to trwało, musi się pospieszyć.
Przebiegł przez hol i wbiegł prosto do sypialni mistrza. W środku znajdowało się trzech mężczyzn, każdy z nich z Jetpackiem na plecach. Zauważył go ten który, trzymał nieprzytomne ciało mistrza przewieszone przez ramię. Zerwał się do ucieczki. Genkaku działał szybko, natarł na niego całym impetem przewracając go na ziemię. Pozostała dwójka dobyła broni, ale było już dla nich za poźno, znaleźli się pod wływem iluzji. Problemem dla nich był teraz Jetpack, który ku ich zdziwienu stanał w płomieniach i wszystko wskazywało na to, że za chwilę wybuchnie. Zaczeli zrzucać je z siebie pośpiesznie. Do pomieszanie ze wszystkich stron wpadać zaczęli ochroniarze. Najbezpieczniejsza droga ucieczki wiodła teraz przez otwartę na oścież drzwi windy. Każdy z nich dał by sobie uciąć głowę, że wcześniej jej tam nie było, ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Dwoma dużymi susami rzucili się do windy. Chwilę poźniej byli już za daleko by znajdowac się w zasięgu iluzji. Obaj spadali prosto na skały. Ostatnie co widzieli to oddalający się taras i walczących tam dwóch ludzi.
Genkaku mocował się na tarasie z trzecim napastnikiem. Nie był w tej chwili w stanie opętać iluzją swojego przeciwnika. W głowie słyszał krzyki swojego mrocznego towarzysza. Doprowadzało go to niemal do obłędu. Nienawidził gdy do tego dochodziło. Musiał skupić się na walce. Jego przeciwnik był zdecydowanie lepszy w Kenjutsu. W trakcie szamotaniny porwał ze stojaka jedną z katan Mistrza i niemal rozpłatał nią agenta. Genkaku dobył swoich dwóch sztyletów, jaka szkoda, że podczas walki wypadł mu pistolet. Rany z poprzedniej misji dawały o sobie znać. Zaczeli się powoli okrążać. Terrorysta zaczął powoli kręcić młynki mieczem. Popisywał się swoimi umiejętnosciami i próbował zastraszyć przeciwnika. Iluzjonista przymrużył oczy. W głowie zabrzmiał głos jego Mistrza:
"Gdy pokonacie ducha przeciwnika, obnaży on przed wami swoja słabość, w tę sposób można pokonać go nim padnie jeszcze pierwszy cios".
- Próżniak z ciebie co stary ? - wycedził przez maskę Genkaku, lecz nie czekał na odpowiedź. Szybko skoczył na przeciwnika. Jednym ze sztyletów pchnął w podbrzusze, drugim ciął na wysokosci gardła. Przeciwnik był doświadczony. Z łątwością odbił pierwszy atak, drugi zostawiając w spokoju wiedząć, że ostrze sztyletu jest za krótkie by sięgnąć jego gardła.
- Trochę za mało żeby mnie zaskoczyć agenciku, nie sądzisz? Tak łatwo nie poderżniesz mi gardła.
- Nie celowałem w gardło łajzo. - Genkaku żałował, że terorysta nie widzi jego uśmiechu z pod maski - celowałem w rurkę... Tę od aparatu tlenowego.

Ze zdziwieniem w oczach przeciwnik wymacał maskę tlenową na twarzy i łączącą go z filtrem przewód. Był przeciętny. Terrorysta osunał się na ziemię pod wpływem trucizny z powietrza. Agent odczekał jeszcze chwilę dla pewności zanim go związał. Z apteczki wyciągnął maskę i przyłożył ją do twarzy mistrza. Na panelu kontrolnym wyłączył alarm i nadał odpowiedni komunikat. Chyba po wszystkim, teraz czekamy na kawalerię.

---------------
Trochę zapożyczyłem z Legend Pięciu Kręgów, przyznaje się :) BTW wyszło trochę ni jak bo tym razem Dałeś Kal za mało czasu :( Umrzyj.
   
Profil PW Email Skype
 
 
»Kalamir   #9 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 36
Dołączył: 21 Lut 2009

Genkaku, wpis jak zwykle interesujący. Dobrze wpasowałeś się w fabułę umiejętnie wiążąc ją ze swoją historią. Ogólnie oceniłem wpis na 18 punktów jednak odjąłem 5 punktów za liczne błędy - już mówiłeś, że pisałeś po nocach. Niestety, technicznie leżysz. Mnóstwo, mnóstwo literówek oraz kilka poważnych błędów ortograficznych. Na twoje szczęście, zdobyłeś premie za termin, więc i tak jesteś na 18 pkt. Umieszczam dalszy ciąg dla ciebie.

Mistic, śpiesz się, bo twój przeciwnik wyprzedzi cię w postępach fabularnych ;)


_____________________


Genkaku, Część III

Eksplozja wstrząsnęła trzecim piętrem zamku – ściany wystrzeliły we wszystkie strony świata. Fala uderzeniowa, która nadeszła przed płomieniami przewróciła Genkaku na bok, wprost pod nadlatującą garderobę.

Ostatni z terrorystów przemykał przez bambusowy lasek ze zwinnością umykające królika. Z nerwów mocno ściskał kolbę karabinu, w którym i tak nie było już pocisków. „Cholerni idioci, jak zwykle źle odważyli ładunki wybuchowe – pomyślał. – Teraz nici z porwania, no ale Sanbetsu dostanie wiadomość.” Nagle z pomiędzy drzew wyłoniła się mała polanka a niej czekający od kwadransa, Falcone – kilkuosobowy helikopter skradziony lub przehandlowany prosto z nagijskich magazynów. Garst wskoczył do środka i rozkazał pilotowi ruszać.
- Co z resztą? Cholera! Co z Katagawą? Zabiliście go?
- Startuj do cholery a za moment sam zobaczysz.
Helikopter uniósł się z zadziwiającą szybkością, niemal bezdźwięcznie. Pilot natychmiast zrozumiał o co chodziło. Płonący zamek był idealnie widoczny w ciemnościach nocy.
- Wracamy do bazy, trzeba się przyszykować do dalszej części operacji – szepnął ostatni Terrorysta.
Genkaku rozciągnął się wygodnie na jednym z siedzeń. Zastanawiał się jak długo przyjdzie mu utrzymywać iluzję na tych dwóch bęcwałach.
- No dobra, to do bazy – potwierdził pilot.
Genkaku uśmiechnął się.
„Ci kretyni naprawdę postawili w stan gotowości wszystkie nacje? – zapytał się w myślach.”

Omae wa mo… shindeiru!!!!!!!!
Zakończ te historię krwawą rzeźnią. Dzięki głupocie tych durniów dostałeś się do bazy na terenie gór w Sanbetsu. Małą forteca stoi przed tobą otworem a ty nie zamierzasz brać więźniów. Dostań się do radiostacji i zawirusuj ją tak by twoi ludzie odebrali sygnał. Zróbcie im tu nalot …na spytki weźmiecie farciarza, który przeżyje.
Wyzwanie: ogranicz błędy by zwiększyć jakość wpisu! Jeśli ci się nie powiedzie nie zdziw się jeżeli pociski nieprzyjaciela będą szybsze od twoich. Oddaj wpis do soboty 22:00
(punkty: 1-12 douriki 1-31)


Shinobi no mokumoku
Po cichutku infiltruj bazę pozbywając się przy tym niewygodnych strażników. Podsłuchaj rozmowy kapitana i dowiedz się kto stoi za organizacją.
UWAGA: w otwartej walce nie masz szans! Zabijaj ale rób to mądrze. Skradanie się i ciche mordowanie jest tu wskazane. Jeśli wybierzesz ten warian skontaktuj się z prowadzącym by ustalić szczegóły.
Wyzwanie: oddaj wpis do czwartku godz. 20:00
(punkty 1-25 douriki 1-11)

Cytat:
Obecny bilans premiowy:
Mistic 1/13 punktów 0/20 douriki
Genkaku 19+5/33 punktów 33/40 douriki



Ostatnio zmieniony przez Kalamir 01-02-2010, 14:25, w całości zmieniany 1 raz  
   
Profil PW
 
 
»Mistic   #10 
Szaman


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 20
Wiek: 33
Dołączył: 15 Gru 2008

Dwójka wartowników powoli przemierzała wzrokiem korytarz kanału, stojąc po obu stronach wejścia do kompleksu. Ich koledzy rozładowywali właśnie ładunek, kładąc pudła po ścianą. Para jajogłowych ‘nadzorowała’ ich pracę nieopodal, trzymając nosy w podkładkach do notowania i prowadząc między sobą zawziętą dysputę. Padały jakieś trudne słowa, niekiedy przekleństwa. Tymczasem jeden z mężczyzn stojących przy drzwiach szturchnął drugiego mruknął:
-Hans, nie wydaje ci się że coś tam jest? – wskazał ręką w kierunku korytarza, na samą granice cienia- od jakiegoś czasu wydaje mi się że cos tam się rusza…
-Uspokój się, pewnie to jakiś kundel zlazł do kanału szukając ochłapów. Jak tylko się zbliży wpakuje mu kulkę w łeb i po sprawie- jego kompan wyszczerzył zęby w paskudnym uśmiechu, klepiąc lufę karabinu. Nie miał zamiaru przejmować się gadaniną jakiegoś tchórza. Sam nic nie dostrzegał, a broń dodawało mu animuszu. Minuty powoli mijały i w kanałach zalegała głucha cisza, przerywana stawianiem pudeł na ziemię i niekiedy fragmentami rozmowy doktorków. Jednak w pewnym momencie maleńki kamyk przeszył powietrze i odbijając się rykoszetem od sufitu trafiło jednego z mężczyzn w tył głowy. Ten gwałtownie odwrócił się, szukając sprawcy ale jedyne co dojrzał to Hans odlewającego się gdzieś w kącie. Znów odwrócił wzrok w kierunku korytarza… i jego twarz zamieniła się w krwawą miazgę, zgnieciona przez potężna łapę. Ciało z głuchym łoskotem zwaliło się na glebę, gdy olbrzymy cień przemknął po nim. Hans gwałtownie szarpnął rozporkiem i trysnęła kolejna porcja krwi, a w powietrzu uniósł się okrzyk bólu i rozpaczy. Nie trwał jednak długo, po sekundę później szponiasta dłoń wbiła mu się w klatkę piersiową. Tymczasem w kierunku tajemniczego monstrum wystrzeliła seria z karabinów, które pozostali dwaj wartownicy błyskawicznie poderwali. Jednak zamiast poszatkować napastnika, zmieniły w mielonkę ze zwłok terrorysty. Mistic wydał z siebie przerażający ryk i nadal trzymając ciało jak kukłę, rzucił się naprzód. Będą kilka metrów od strzelających, zrobił gwałtowny unik i rzucił zwłokami w jednego z nich. Impet był na tyle duży, że poleciał on gwałtownie do tyłu, uderzając w ścianę. Tymczasem zabłąkana kula drasnęła lekko łydkę szamana, zabarwiając spodnie delikatną czerwienią. Doskoczył on do przeciwnika i złamał karabin w pół. Następnie chwycił go za głowę i przekręcił o 360 stopni. Nadal trzymając głowę, bestia rozejrzała się. Naukowcy w panice próbowali schować się za pudłami, wypychając jeden drugiego jakoby w ofierze za swoje nędzne życia. Jednak uwagę Crushwinda przykuł zielony kapelusz. Jego właściciel wytrzeszczał ze zdumienia oczy i popalał cygaro. A raczej przestał, po wypadło ono z rozchylonych ust i padając na ziemie zaczęło kopcić but. Lecz właściciel wcale się tym nie przejmował. Spojrzenia bestii i przywódcy na moment spotkały się, lecz zanim zdołał sięgnąć do kabury potężna dłoń chwyciła go za gardło i przycisnęła do ściany. Z ust tygrysa wydobył się cichy warkot, a po nim:
- Ładnie się tu urządziłeś, nie powiem… Będziesz gadał po dobroci, czy zaczniemy od wyrywania kończyn?
- Dobra, dobra, powiem ... - jego głos drżał jak struny nienastrojonej gitary. - Tylko nie zabijaj!
-Więc po co wam dokładnie był ten 'transport'- szaman wskazał na paki stojące pod ścianą
- Co? Co? A.... to tylko sprzęt laboratoryjny...
- Tylko sprzęt mówisz? I na dodatek koniecznie potrzebne wam są nasiona Fraksji... Gdzie reszta waszej siatki? Bo raczej te worki mięcha to nie wszystko... - szpony zacisnęły sie mocniej na ciele mężczyzny.
- Ja nic nie wiem! Mieliśmy tylko przypilnować by ci kolesie zrobili z jakichś cholernym nasion bombę! Klnę się na bogów!
- Ci tutaj? – Crushwind wskazał na jajogłowych którzy gwałtownie zaczęli coś wykrzykiwać na temat porwania i niewinności. Wcale ich nie słuchał, zarejestrował tylko skinięcie głową kapelusznika- No i ostatnie pytanie zanim cię uwolnię… Kto cię najął?
Chwilę później Mistic opuścił kompleks bogatszy o informacje o jakimś Babilończyku, który zlecił całą ta akcję. Tyle powiedział przywódca przed ‘uwolnieniem’, teraz miał mnóstwo wolności w swoim niebie… A naukowcy? Cóż, nikt nie mógł wiedzieć, że Khazar dotarł aż tutaj, a krew całkiem dobrze rysuje się na bieli. Kawałek kitla posłużył na prowizoryczny opatrunek na ranę.
   
Profil PW Email
 
 

Temat zablokowany  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 14