Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


[Tankyuu] Wyspa
 Rozpoczęty przez »Kalamir, 15-10-2009, 17:28
 Zamknięty przez Lorgan, 14-04-2010, 09:29

18 odpowiedzi w tym temacie
»Kalamir   #1 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 36
Dołączył: 21 Lut 2009

Prowadzący / Autor:
Kalamir

Ogólne zasady:
Tutaj.

Szczegółowe zasady:
Będą się pojawiać we wpisach prowadzącego.

Miejsce akcji:
Nieznana wyspa u wybrzeży Babilonu

Wymagania:
Każdy kto chce, aczkolwiek istnieje możliwość wybrania 3 graczy w przypadku nadmiaru zgłoszeń.

Wstęp:
Daimyo Ferheit wszedł do centrum dowodzenia z takim impetem, że z okolicznych biurek pospadały wszystkie dokumenty. Przestraszeni podwładni szybko zajeli swoje miejsca i nie odrywali już wzroku od monitorów.
- Dawać to na główny ekran – rzucił przez zęby Ferheit, który starał się ukryć szok w którym znajdował się od przeszło godziny.
Na gigantycznym monitorze pojawił się obraz malowniczej wyspy, w którą uderzały rozszalałe fale wielkiego sztormu na południowym morzu. Wszyscy członkowie elitarnej komórki wywiadowczej zbledli na ten dziwny widok. Daimyo przeklął pod nosem.
Obok Ferheita stanął wysokiej rangi Jounin – Jonah Gaeressman. Wzrok tego charyzmatycznego mężczyzny błądził bo wielkim cyfrowym monitorze jakby szukając jakiejś wskazówki. Gdy takowej nie znalazł spojrzał na Ferheita z nadzieją, że może on coś wymyślił. Ostatecznie zawsze mógł spróbować zwalić na niego odpowiedzialność za decyzje, które ktoś będzie musiał podjąć.
- Co myślisz? – po cichu zapytał Jonah.
- Co myślę? – przedrzeźniał Ferheit. – Myślę, że wyspy tej wielkości nie wyrastają na środku morza w jedną noc. Na pewno nie takie z florą i fauną która wskazywała by na to, że to cholerstwo zawsze tu było.
- Wiem, cholera – ugryzł się w język. – Chodzi mi o to, że trzeba wysłać zwiad. Szybko! Jeżeli Babilon za tym nie stoi a mam takie przeczucie, to na pewno...
- Wiem. Tyle, że to wybrzeża Babilonu. Jeżeli inni wyślą tam ludzi to na pewno Babilon będzie miał ich najwięcej.
- Dlatego działajmy szybko. Wyspa pojawiła się dwie godziny temu. Wyślijmy tam kilku komandosów. Mały oddział shinobi albo…
- Uspokój się. Myśl trzeźwo. Nie pa powodu żeby panikować. Wiesz jak Babilon ma się do organizacji. Nim Sanbetsu wyśle oddział też minie chwilka. Zaś po Khzarze możemy spodziewać się co najwyżej geologów.
- Kazać przygotować odrzutowiec?
- Zrób tak.



Ostatnio zmieniony przez Lorgan 14-05-2010, 15:16, w całości zmieniany 4 razy  
   
Profil PW
 
 
Yossarin   #2 


Posty: 29
Dołączył: 10 Wrz 2009
Skąd: Labirynt Fauna

Zamawiam! :P

Lorgan: Użytkownik dezaktywowany. Powód: multikonto.
Ostatnio zmieniony przez Lorgan 05-03-2010, 14:12, w całości zmieniany 1 raz  
   
Profil PW Email
 
 
Necros   #3 


Poziom: Keihai
Posty: 12
Dołączył: 17 Wrz 2009

Zgłaszam się.
   
Profil PW
 
 
RESET_Naoko   #4 


Poziom: Wakamusha
Stopień: Jizamurai
Posty: 29
Dołączyła: 27 Cze 2014

Zamawiam
   
Profil PW Email
 
 
^Coyote   #5 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 669
Wiek: 35
Dołączył: 30 Mar 2009
Skąd: Kraków

Zamawiam :hentai:


"No somos tan malos como se dice..."
"Nie jesteśmy tacy źli jak się o nas mówi..."
   
Profil PW Email WWW
 
 
»Kalamir   #6 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 36
Dołączył: 21 Lut 2009

Yossarin

Spatz-17 zwany też "podrzutnikiem" był małym, acz szybkim śmigłowcem przeznaczonym do prostych misji dywersyjnych. W tym wypadku jego zadanie polegało na spenetrowaniu obszaru powietrznego należącego do Babilonu, w celu dostarczenia czterech żołnierzy na tajemniczą wyspę, która pojawiła się znikąd kilka godzin temu.
Maszyna wystartowała z pancernika "Odwet morza" i z ogromną prędkością przedarła się pod falami radarowymi, niemal trąc o powierzchnię morza. Na pokładzie znajdował się pilot oraz wspomniana czwórka żołnierzy, która w małym pomieszczeniu za kokpitem składa swój sprzęt do kupy. Misją dowodził charyzmatyczny mężczyzna w średnim wieku - kapral Edlers.
- Hej, ty! Nowy! - rozbrzmiał głos w hełmie Yossarina.
Młodszy nadczłowiek spojrzał na kaprala, który najwyraźniej krzycząc do mikrofonu w hełmie, kierował te słowa do niego.
- Jak się tu dostałeś? - Edlers kiwnął głową, potwierdzając że mówi to do niego.
- Złożyłem papiery do Inpu, poza szkoleniami wymagane są tam misje takie jak ta.
- Rozumiem - kapral nie wydawał się zadowolony z tego co usłyszał. - Pamiętaj tylko, że to nie akademia! Nikt z nas nie wie czego się spodziewać na dole. Tu nie masz drugiej szansy.
Yossarin spojrzał na swego rozmówcę ze zdziwieniem.
- Przecież nie jestem głupi.
- Mam nadzieję - odburknął przełożony, już jakby mniej zainteresowany rozmową zaczął poprawiać wąsy. - Żebyś nas nie władował w coś przykrego. W terenie będziesz podlegał sierżantowi Steerkersonowi.
Minął kolejny kwadrans nim któryś z żołnierzy się odezwał. Wreszcie nadszedł czas na przedstawienie sytuacji. Rozpoczął Edlers, który rozsypał po podłodze zdjęcia z satelity szpiegowskiego. Obrazy były bardzo niedokładne przez wysokie drzewa, jednak komandosi szybko zauważyli ślady czerwonego markera wskazującego jakieś zabudowania centralnej części wyspy.
- Nie wiemy co to jest, ale wygląda na jakieś ruiny. Z reszta nie ważne, bo za dziesięć minut wylądujemy dokładnie tutaj - kończąc zdanie zakreślił kółeczko na mapie. - Poruszamy się formacją "zagubionej świnki" co oznacza, że Hagen idzie z minigunem za nami. W razie czego macie położyć się na glebę i zatkać uszy. Prowadzę ja. Musimy zrobić szybki rekonesans i porobić jak najwięcej zdjęć. Za wszelką cenę musimy unikać armii nieprzyjaciela.

__________________________

Necros

Z każdą sekundą Necrosowi wydawało się coraz bardziej, że otaczający go metal ugnie się pod niszczycielską siłą wody. Chociaż wielokrotnie znajdował się w gorszych opałach, to jednak nie mógł zapanować nad przytłaczającym uczuciem bardzo bliskiej anihilacji. Powoli zaczynał się zastanawiać, czy w ogóle da radę zapanować nad pęcherzem. Co za ironia... koło obrotowe na włazie zrobiło szybki obrót i do pomieszczenia wpadł Taicho Yanetsu oraz jakiś pajac w garniturze.
- Gotowy? - zapytał Taicho.
Necros powoli kiwnął głową, zdradzając tym samym swój strach. Nowoprzybyli z zażenowaniem spuścili wzrok. Pajac rzucił jakąś teczkę na mały stoliczek przymocowany do ściany. W łodziach podwodnych było zawsze zbyt mało miejsca na takie rzeczy.
- Ale tak się zastanawiałem, czy nie ma innego sposobu na dostanie się na wyspę?
- Nie, system obronny wyspy strąci każdą maszynę latającą oraz zatopi każdy statek który zbliży się na odległość jednej mili. Niestety, ale tak ją zaprojektowali nasi inżynierowie.
- No tak, ale... - Nacros nie wiedział, co jeszcze mógłby powiedzieć - żeby zaraz mnie wystrzelić w... jak torpedę? Nie można by na spadochronie tak... tego...
- Nie, zostałbyś wykryty i zabity nim twoje stopy zetknęły by się z ziemią - tym razem odpowiedział Taicho.
- No... ale... ale...
- Oj zamknij się już i właź do środka. Jesteś agentem, nie? Pamiętaj o swojej misji. Wyspa musi zostać zniszczona przed kolejnym zanurzeniem. Jeśli jej na to pozwolisz, stracimy ją z oczu na kolejne dwa miesiące. Bierz swój plecak i pilnuj go jak oka w głowie. Masz przedostać się do podziemnego segmentu i zamontować to gdzieś w cichym miejscu. Następnie uciekaj i odpal bombę zapalnikiem.
- Ale... właściwie to nie jestem... jeszcze nie zro... - klapa zamknęła się i kapsuła torpedowa została wystrzelona.
- Daliście mu zapalnik? - zapytał prezes korporacji Neo-Deus.
- Żartujesz? - zadrwił Taicho. - Może jeszcze go odbierzemy z powrotem? Mamy takich żołnierzy na pęczki. Właściwie to on nawet nie jest żołnierzem.
- To co tutaj robi?
- To długa historia.

__________________________

Naoko

Po wielu godzinach snu, Naoko wreszcie otworzyła oczy. Przetarła ręką czoło i zrozumiała, że jest cała we krwi. Na szczęście nie była to jej krew, lecz kolegi, który w trakcie eksplozji został rozerwany na setki części, gdy okno na mostku pękło i zasypało ich rozgrzanym szkłem. Teraz, jak się okazało, biedna Naoko dryfowała w pontonie, podczas gdy krążownik "Uciekinier" wciąż szedł na dno. Była przemarzniętą i zmęczona.
- Chromolone dranie! - zaklęła w kierunku wyspy.
Ostatnie co pamiętała, to złoty promień światła opadający na sam środek statku. Promień, który nadleciał ze strony wyspy. Teraz, ze stu osobowej załogi pozostała tylko ona.
- I co ja mam teraz zrobić, do cholery? - rzuciła pytanie sama do siebie.
Ze łzami w oczach zaczęła płynąc w kierunku nieznanego lądu. Była wściekła jak nigdy.
- Niech was szlag, przeprowadzę zwiad i zatopię tą cholerną wyspę tam gdzie jej miejsce.

__________________________

Yossarin

- To chyba burza - niepewnie wytłumaczył pilot Adlera, gdy na horyzoncie coś błysnęło.
Ułamek sekundy później, mały śmigłowiec został przecięty na pół przez złoty promień, który znikł tak szybko jak się pojawił. Płonące kawałki metalu uderzyły o powierzchnię wody, tak samo jak ciała załogi.
Yossarin nie wiedział ile czasu wstrzymywał oddech pod wodą, usiłując odciąć plecak i pasy, którymi przypiął się do ścianki. Wreszcie mu się udało i co sił w rękach zaczął płynąc ku powierzchni. Nim słońce wynurzyło się zza horyzontu, młody rycerz zdołał dopłynąć do brzegu, ciągnąc ze sobą jeden plecak ze sprzętem. Obolały i przemęczony dźwignął się na nogi i powoli doczłapał do krawędzi dżungli. Tam padł za wielkim kamieniem i w cieniu zapadł w sen.

__________________________

Naoko i Necros

Po niespełna godzinie, Naoko dopłynęła do brzegu przeklętej wyspy. Wychodząc na ląd, wyrzuciła mały plecak na piasek i zaczęła szybko dokonywać przeglądu swojego ekwipunku. Niby wszystko co potrzebne było na miejscu. Jedna berreta z leserowym celownikiem oraz trzydziestoma pociskami, dwa noże do walki wręcz, noktowizor, apteczka pierwszej pomocy, dwa granaty, które były doczepione do wewnętrznej strony plecaka, mały kompas oraz jedna racja żywnościowa. Była też lunetka do karabinu snajperskiego, jednak po tamtym nie było śladu. Zaklęła pod nosem. Nie było to zbyt wiele, ale musiało wystarczyć.
- Będę musiała zrobić sama ten cholerny zwiad - głosem wypełnionym nienawiścią powiedziała sama do siebie. - Kogokolwiek znajdę, zatłukę.
Jak na życzenie z drugiego końca plaży wyskoczył mężczyzna w kapturze, który szedł, jakby wypił jedną whisky za dużo.
- #@$%@ - klął pod nosem, nieświadom obecności damy. - W torpedzie... cholerne pojeby!
Necros zbliżył się niebezpiecznie do Naoko, która odruchowo przesunęła się za wystający z piachu kamień. Była nieco zaskoczona, ale szybko rozpoznała akcent ludzi zza wschodniego morza.
- Też mi się zachciało wywiadów, cholera - dalej złorzeczył Necros.
Naoko wiedziała co robić. Powoli zacisnęła rękę na nożu.

__________________________

Coyote

Coyote powoli wyszedł ze swojej kapsuły. Wszystko wskazywało na to, że znalazł się po południowej stronie wyspy. Mógł bez problemu udać się do centrum sterowania i zbadać wnętrze całego obiektu, nim ta dokona kolejnego zanurzenia. Misja, którą mu powierzono była niezmiernie ważna. Khazar od dawna posiadał informacje odnośnie projektu "Nowej młodości", którym zajmowała się korporacja Neo-Deus. Wszystko wskazywało na to, że Sanbetsu knuło jakieś ulepszenie nadludzi albo coś równie niebezpiecznego. Całym centrum operacji miała być wyspa na północnym wybrzeżu, która nagle zniknęła jakby nigdy jej nie było. Teraz po kilku miesiącach wynurzyła się w zupełnie innym miejscu. Naukowcy byli zszokowani. Spośród stu najlepszych, to właśnie Coyotowi przypadł zaszczyt infiltrowania wyspy. Khazarczyk uklęknął, by przyjrzeć się mapie. Punk A oznaczał centrum dowodzenia, laboratoria oraz podziemny kompleks. Punkty B i C były posterunkami uzbrojonymi w laserową artylerię, która stanowiła o bezpieczeństwie wyspy. Wywiad spisał się idealnie -
_____________________________________________________________________________

Informacje dodatkowe:
- Po wyspie przechadzają się patrole. W skład ich wchodzą ludzie w czarnych mundurach z karabinami maszynowymi, niekiedy z granatami lub z psem. Są to niemal bezmózgie zombie, które zostały pozbawione świadomości przez wielokrotne prania mózgu.
- Posterunki to zamaskowane przed satelitami punkty uzbrojone w laserowe miotacze średniego zasięgu - niezwykle niebezpieczną broń nowej generacji. Posterunków często pilnuje oddział żołnierzy.
- Wyspa to dżungla pełna dziwnych niebezpieczeństw, pułapek i dzikich zwierząt (gigantyczne tygrysy).
- Wyspa wygląda bardzo naturalnie. Nie wydaje się, by dopiero co wypłynęła z podmorskiej żeglugi.

Yossarin - nim wybierzesz jedną z trzech ścieżek dobrze się zastanów. Masz do wyboru trzy różne warianty, które mogą doprowadzić do różnych sytuacji.

Śmierć ukryta w nocy
Przedostań się prze dżunglę i odnajdź artylerię wroga. Wyeliminuj nieprzyjaciół i przejmij punkt strategiczny. Misja ta wymaga precyzji, lepiej by wróg cię nie wykrył. Wybranie tego wariantu jest równoznaczne z tym, że w plecaku znalazły się: noktowizor, dodatkowa amunicja, trzy granaty, sterydy bojowe, kompas.
Sukces: +25 Douriki
Wskazówki: By stworzyć interesujący klimat powinieneś wczuć się w zwierzynę, która staje się łowcą. Nie jesteś doświadczonym żołnierzem, jednak przeszedłeś szkolenia przygotowujące do takich sytuacji. Masz okazję zaprezentować nam troszkę geniuszu. Zawalisz Tankyuu jeżeli stworzysz nudnego gniota. Ten wpis to taki trening przed trudniejszymi zadaniami, nie zawal.

Do rana się zagoi
Jeden z twoich kolegów przeżył, ale jest ranny. Znajdź spokojne miejsce i zbuduj prowizoryczny obozik. Twój kompan poinstruuje Cię, jak udzielić pierwszej pomocy. Wybranie tego wariantu jest równoznaczne z tym, że w plecaku znalazły się medykamenty oraz sterydy bojowe.
Sukces:
- 1-10 punktów
- Zyskasz pomoc dodatkowego bohatera, co może w znacznym stopniu wpłynąć na dalszą część przygody.

Rozpoznanie
Przeprowadź rozpoznanie terenu, a następnie wytypuj kilka miejsc nadających się na gniazdo snajperskie. Zlikwiduj patrol nieprzyjaciela. Wybranie tego wariantu jest równoznaczne z tym, że plecaku znalazł się karabinek snajperski.
Sukces:
- 1-10 punktów
- Zdobędziesz taktyczną przewagę nad potencjalnym wrogiem

Coyote - Twoje zadanie jest proste. Musisz stworzyć wpis, w którym przedostaniesz się do podziemnego laboratorium w punkcie A. Pamiętaj jednak, by pozostać niezauważonym.
Sukces: 1-20 punktów

Naoko vs Necros - niefortunnie lądowanie na wyspie zakończyło się napotkaniem nieprzyjaciela. Konfrontacja jest nieunikniona. Osoba, która przegra, natychmiast odpada z Tankyuu, a jej los nie będzie zbyt interesujący. W przypadku Naoko może nie dość do większych konsekwencji, jeśli jednak ona wygra, a później odniesie kolejne sukcesy w Tankyuu to nie wróżyłbym Necrosowi szybkiego powrotu do domu. Lepiej się postarajcie, bo może zrobić się nieciekawie.

Czasami wygrać znaczy przetrwać
Jeżeli któreś z was boi się konfrontacji z silniejszym przeciwnikiem we wpisie (w walce) należy umieścić tytuł tego akapitu z dopiskiem - wybieram. Wtedy, jeżeli przegracie walkę różnicą punktów mniejszą niż 1.5 otrzymacie drugą szansę w kolejnym etapie przygody. Jeśli jednak wybierzecie ten wariant i wygracie pojedynek to otrzymuje dziesięć punktów mniej niż przewiduje cennik punktowy za stoczone walki.

Ostatnia wskazówka od prowadzącego:
Jeżeli macie jakieś punkty, to zastanówcie się, czy w takiej misji nie przydałaby się wam jakaś umiejętność niebojowa. Z tego co widzę, nie macie ich zbyt wiele, a mogą one zaważyć na waszym "być albo nie być". Ruszcie troszkę głowami i zastanówcie się, czy jakaś by się wam nie przydała. Jeżeli przed tworzeniem kolejnej części zobaczę nowe umiejętności w waszych kartach, mogę wam udostępnić więcej info o przygodzie.

Zasada nagłej śmierci
Wpisy muszą się ukazywać w następującej kolejności:
Wpis Yossarina musi się pojawić pomiędzy 1-6 listopada. Od momentu w którym Yossarin umieści swój wpis, Coyote ma 48 godzin na umieszczenie swojego. Jeżeli tego nie zrobi, automatycznie odpada. Gdy Coyote umieści swój wpis, wtedy Naoko i Necros mają 30 godzin na oddanie walk. Jeżeli nie zdążą, odpadają z Tankyuu.

Jak więc widzicie, wszystko zależy od Yossarina. Im szybciej chłopak odda wpis, w tym większych będziecie kłopotach. Powodzenia ;) Na zachętę dodam tylko, że za wyrobienie się w terminie wszyscy otrzymają dodatkowe +10 punktów - niezależnie od tego czy przegrają w Tankyuu.

Na koniec przedstawiam mapki wyspy:


Powodzenia!

PS.
Jeżeli uważacie, że nie dostaliście szansy popisania się w tym etapie to przedostańcie sie do kolejnego. Obiecuje, że dostaniecie szansę ^^
   
Profil PW
 
 
Yossarin   #7 


Posty: 29
Dołączył: 10 Wrz 2009
Skąd: Labirynt Fauna

Mimo tego, że potrzebowałem odpoczynku nie byłem nawet w stanie zamknąć oczu na dłużej niż kilka sekund. Huk spadającego helikoptera, a także krzyki i jęki jego pasażerów wciąż rozbrzmiewały mi w głowie. Także myśl o tym, że gdzieś w koło kręcą się wrogowie i w każdej chwili coś się może stać nie pozwalało mi odpocząć, nie pozwalało przede wszystkim mojemu umysłowi. Po dłuższej chwili w bezruchu postanowiłem, że powinienem się ruszyć i zacząć działać. Rozejrzałem się w koło, po tym co fale wyrzuciły na brzeg zastanawiając się co mogło by mi się przydać. Jednak wybuch nie oszczędził prawie nic. Pozostał mi jedynie ekwipunek, który miałem w plecaku. Powinno wystarczyć. Gdy podniosłem się już z miejsca zauważyłem na wpół zwęglone ciało jednego z żołnierzy, znajdujące się kilka metrów ode mnie. W sumie krzykacze z nieświeżym oddechem nie byli mi bardzo potrzebni, zawsze wolałem pracować sam, ale teraz przeciwnicy nie będą bardzo mieli na kim skupiać swego ostrzału. No i przydałby się ktoś kto mógłby mną pokierować w tej dziczy. Jak ja nie lubię jak coś nie idzie po mojej myśli. Po tym jak sprawdziłem swój ekwipunek westchnąłem ciężko i powoli, rozglądając się w koło ruszyłem z plaży, poruszając się lekko przykucnięty. Starałem się zachowywać jak najciszej, ale nie było to łatwym zadaniem. Wyspa była niesamowicie zarośnięta, a niektóre rośliny równały się prawie z osobą średniego wzrostu. Niby jest to plusem, bo można się łatwo skryć, ale jak ja miałem do cholery tu coś robić? Na szczęście przyszedł mi do głowy pewien plan wykorzystania tak bujnej roślinności. W dalszym ciągu zachowując ostrożność szukałem dogodnych miejsc nadających się na punkt widokowy. Liczyłem, że uda mi się chociaż dzięki temu skierować się we właściwym kierunku, no i sprawdzić przede wszystkim czy nie ma nikogo w pobliżu. Na pewno ktoś sprawdzi czy przypadkiem nikt nie przeżył katastrofy i nie zechce tego stanu zmienić. Swój rekonesans zacząłem od nietypowego drzewa o rozłożystych i bardzo grubych gałęziach zawieszonych około metra nad ziemią. Starałem się wspiąć jak najwyżej, na tyle na ile mogłem być nie zauważalny. Niestety, im wyżej, tym te drzewa były mniej zarośnięte i widoczny byłbym jak na dłoni. Mimo wszystko mój trud nie był nadaremny. Zobaczyłem, że w moim kierunku zbliża się trzech uzbrojonych, ubranych na czarno mężczyzn. Korzystając z czasu jakiego potrzebowali na dotarcie do mnie, próbując zachowywać się jak najciszej i nie wykonywać gwałtownych ruchów, przygotowywałem broń. Zamontowałem większy tłumik, aby w jeszcze większym stopniu wyciszyć strzał. Powoli zrobiłem krok w tył i skryłem się za jednym z najgrubszych konarów drzewa kucając. Na innym, mniejszym, będącym nieco przed nim, pośród liści, ułożyłem lufę snajperki. Przetarłem oko i spoglądając w lunetę celowałem. Wiatr wiał z północnego zachodu. Naniosłem drobne poprawki i czekałem na najbardziej dogodny moment, oddychając spokojnie, statycznie. Gdy przeciwnicy znajdowali się kilka metrów ode mnie nagle skręcili w boku. A ja osłonięty byłem tylko od frontu. Zdecydowałem nie czekać dłużej. Gdy tylko jeden z nich odwrócił się do mnie bokiem strzeliłem, prosto w jego głowę. Facet osunął się na ziemię. Nie zwlekając ani chwili dłużej wycelowałem w jego towarzyszy i oddałem dwa kolejne strzały. Na szczęście celne. Zdziwiła mnie ich strasznie powolna reakcja. Gdy zabiłem pierwszego z nich pozostali na początku nie zrozumieli jakby nawet co się właśnie stało. Nie to, że byli tacy zaskoczeni, oni po prostu nie kontaktowali. Z zadumy wyrwało mnie syczenie nie daleko lewego ucha. Strasznie powoli odsunąłem od siebie broń i ujrzałem sporych rozmiarów węża zwisającego z góry i przyglądającego się mi jak przystawce. Delikatnie opuściłem rękę sięgając po nóż przy kostce. Jednak zbyt szybko i gad napiął się bardziej sycząc przy tym jeszcze bardziej złowrogo. Zbliżał się powoli szykując się do ataku. Ja też się przygotowywałem dalej sięgając po nóż. Czułem jak kropla potu spływa mi po skroni. To były dosłownie ułamki sekund, choć dla mnie wydawało się że trwa to szalenie długo i mierzymy się wzrokiem jak rewolwerowcy. W sumie sytuacja była podobna. Nagle wąż rzucił się w moją stronę rozwierając paszczę i ukazując długie zębiska. Rzucając się w tył na ziemię szybkim ruchem ściąłem mu łeb, który spadł zaraz obok mnie. Nie dość, że w koło roi się pewnie od uzbrojonych oddziałów wroga to jeszcze to. Miałem tylko nadzieję, że nie spotkam na swojej drodze żadnego więcej plugastwa. Choć znając moje szczęście wpadnę w jeszcze większe gówno. Z grymasem na twarzy ruszyłem w stronę zabitych, aby sprzątnąć ich ciała i może pozyskać jakieś informacje. Ot głupi zwyczaj, najpierw strzelaj potem pytaj.

Lorgan: Za wpis otrzymałeś 8 pkt.
   
Profil PW Email
 
 
^Coyote   #8 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 669
Wiek: 35
Dołączył: 30 Mar 2009
Skąd: Kraków

Biegłem między drzewami pochylony do przodu. Nagle stanąłem, wyczuwając niebezpieczeństwo. Gdzieś blisko szedł patrol. Nie widziałem go, ale czułem obecność czegoś obcego w lesie. Przystałem plecami do najbliższego dębu i wyjąłem mapę.
- Zostało jeszcze 1,2 kilometra – pomyślałem. – Powinienem się pospieszyć, ale jak mnie wykryją, będzie niedobrze. Spojrzałem w górę. Korony drzew były rozłożyste i gęsto pokryte liśćmi. Wyszczerzyłem żeby w zadowoleniu i zacząłem się wspinać. Byłem w tym dobry, bo byłem Khazaryjczykiem. Zahaczyłem dłonią o grubą gałąź i okręcając się wokół niej, wskoczyłem wyżej. Byłem teraz dokładnie nad patrolem. Trzech, może czterech ludzi. Nie widziałem dokładnie przez te liście. Nie tracąc chwili, zacząłem przeskakiwać na kolejne drzewa na drodze do punktu A. Nagle usłyszałem szczekanie.
- Mają psy? – Zdziwiłem się w duchu. – To jeszcze lepiej niż marzyłem.
Wetknąłem do ust dwa palce i gwizdnąłem. Nie był to dźwięk słyszalny dla ludzkiego ucha. Jako łowca północnego plemienia psowatych bez trudu potrafiłem rozkazywać psom, a nawet skłaniać je przeciw swoim panom. Teraz jednak wystarczyło, żeby oczyściły mi drogę. I tak właśnie się stało: rozbiegły się w różnych kierunkach, a za nimi podążyli ludzie.
- Nie muszę już dłużej udawać małpy – odetchnąłem z ulgą i zeskoczyłem na ziemię. Nie było czasu do stracenia, więc od razu pobiegłem dalej. Przedzierałem się przez krzaki, zasłaniając tylko twarz przed otarciami. W końcu zobaczyłem cel: kilka wywietrzników powietrza wystających z ziemi. Podbiegłem do jednego z nich i przemieniłem się. Potrzebowałem dodatkowej siły, żeby wyrwać okratowanie i wskoczyć do środka.
- To znacznie przyjemniejsze, niż misje w Sanbetsu – pomyślałem, znikając w ciemnościach podziemnego szybu.
Spoiler:

Mam nadzieję, że wpis nie musiał być bardzo długi, bo nie wiedziałbym co mam dalej pisać :P

Lorgan: Za wpis otrzymałeś 12 pkt.


"No somos tan malos como se dice..."
"Nie jesteśmy tacy źli jak się o nas mówi..."
   
Profil PW Email WWW
 
 
»Kalamir   #9 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 36
Dołączył: 21 Lut 2009

Zdobyto:
[Taktyczna przewaga nad potencjalnym przeciwnikiem]

Yossarin siedział na drzewie, gdy spostrzegł przekradającego się Coyote. Nie wiedział kim ów gość może być. Według obserwacji nie wyglądał na członka patrolu. Nagijczyk poczekał ze strzałem i postanowił zobaczyć dokąd zaprowadzi go dziwny mężczyzna. Chwilę później, Khazardczyk zainicjował transformacje nieświadom tego, że jest obserwowany. Ręce Coyota złapały za metalowe pręty - potężne okratowanie jakiegoś szybu ustąpiło pod jego siłą. Coyote wskoczył do środka i zniknął tak szybko jak się pojawił.
Yossarin zszedł z drzewa i jeszcze raz sprawdził dziwną kartę magnetyczną, którą znalazł przy zwłokach swych ofiar.
- Na pewno otwiera to jakieś drzwi. Zobaczymy dokąd poszedł ten mutant – zakończywszy rozmowę sam ze sobą, Nagijczyka ruszył w kierunku szybów. Chwilę później zobaczył zabudowania.

Coyote rozejrzał się po pomieszczeniu. Bez wątpienia trafił do pokoju zaopatrzeniowego. Były tu środki czystości, zapasowe części jak i medykamenty oraz inne raczej nieprzydatne rzeczy. Powoli wyjrzał na korytarz i uspokoił się, gdy stwierdził, że w tej okolicy raczej nic mu nie zagraża. Miał przed sobą korytarz i kilka par drzwi. Nigdzie nie było śladu kamer ani straży.
- zobaczmy co tu mamy.


_________________________________________

Coyote - MISJA

Materiały wybuchowe (1)
Skonstruuj malutką bombę i po cichu wysadź zamek w drzwiach do pomieszczenia #3.

Mechanika (1)
Zreperuj i uruchom zapasowy mechanizm wentylacyjny a tym samym wyłącz ten pierwszy. Uruchomienie sprzętu pozwoli się dostać się do obecnie funkcjonującej wentylacji w celu dalszego penetrowania bazy.

Programowanie (1)
Podłącz się do panelu bezpieczeństwa i otwórz sobie drzwi do dalszej części kompleksu.

Programowanie (2)
Analogicznie otwórz drzwi do pomieszczenia #3

Zabezpieczenia (1)
Pootwieraj drzwi do dalszej części kompleksu

Zabezpieczenia (3)
Analogicznie otwórz drzwi do pomieszczenia #3

Cel misji: Przedostań się przez zamknięte drzwi i omiń strażnika.
#1 (Jeśli go zdejmiesz) Douriki +10 ale ryzykujesz wykrycie
#2 (Jeśli go nie zdejmiesz) +5 punktów
Odnajdź pomieszczenie laboratoryjne i przesłuchaj jakiegoś doktorka – przesłuchanie odbędzie się w formie dialogu z mg.




termin upływa: 11 listopad godz 18:30

_________________________________________



YossarinMISJA

Podążanie bezpośrednio za Coyotem może być zbyt niebezpieczne. Masz jednak kartę, dzięki której możesz przedostać się do bazy. Wejście znajdziesz w zabudowaniach nieopodal (patrz mapa). Unikaj wykrycia.

Aktorstwo (1)
Mundury zabitych żołnierzy pomogą wmieszać ci się pomiędzy ludzi. Przy zabudowaniach możesz spotkać nie tylko strażników ale również pracowników z laboratorium.

Aktorstwo (2)
Podszyj się pod pracownika laboratorium i zdobądź informacje na temat budowy kompleksu oraz położenia poszczególnych pomieszczeń. Jeśli zdecydujesz się na ten wariant MG może ci pomoc w formie dialogowej.

Taktyka (1)
Zabezpieczenia (1)
Składanki to twoja specjalność. Przedostań się po cichu do bazy w celu przeprowadzenia rekonesansu. Nie możesz nikogo zabić – inaczej zostaniesz wykryty a to może być niebezpieczne.

By przejść do następnego etapu musisz posłużyć się jedną z umiejętności (ostatni wariant to aż dwie um.) Masz 10 dni do upływu terminu umieszczenia wpisu. Jeżeli nie zdążysz przed godz 17 dnia 15 listopada, wtedy odpadasz z tankyuu. Jeśli ci się powiedzie ^^ zdobędziesz 25 punktów oraz 30 douriki (i kolejne +10pkt. Jeśli wybierzesz opcje ze skradaniem)

Uwaga: Jak widzicie, by przejść dalej, trzeba posłużyć się jakąś umiejętnością. Od waszych wyborów będzie zależało co zdobędziecie albo co się stanie później. Jeśli jednak zdecydujecie się nie kupować umiejętności - wtedy jesteście zdani sami na siebie. Musicie wymyślać własne rozwiązanie. To czy zostaniecie promowani dalej zależy tylko i wyłącznie od waszej finezji. Coyote może zawsze zawrócić, zaś Yoss zdecydować się na dalszy rekonesans wyspy. Moje pomysły nie są tu ostatecznością. Jest to RPG a w nim możecie robić co wam się podoba. Oczywiście łatwiej będzie ze skillami. Powodzenia!
Ostatnio zmieniony przez Kalamir 07-11-2009, 15:17, w całości zmieniany 1 raz  
   
Profil PW
 
 
^Coyote   #10 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 669
Wiek: 35
Dołączył: 30 Mar 2009
Skąd: Kraków

Zaplotłem palce i wygiąłem je w taki sposób, że usłyszałem ciche pstryknięcia stawów.
- Zobaczmy, co tu mamy – powiedziałem ucieszony, że przystępuję do kolejnego etapu misji tak szybko. Wyszedłem na korytarz i rozejrzałem się uważnie w lewo i prawo. Nie dostrzegłem żywej duszy, więc trochę się rozluźniłem. Miałem przed sobą dwoje zamkniętych drzwi. Podszedłem do jednych i przyłożyłem ucho. Ktoś przechadzał się po posadzce. Jedna osoba.
- Strażnik? – Zamyśliłem się. – Zaraz się przekonam.
Kopnąłem w drzwi i szybko wskoczyłem pod sufit. Wbiłem w niego pazury, a nogami zaparłem się o ścianę. Za chwilę usłyszałem, jak ktoś wstukuje kod do drzwi. Otworzyły się one i stanął pode mną jakiś mężczyzna ubrany na czarno. Zwinnie zeskoczyłem na niego i kilkoma cięciami pazurów pozbawiłem życia. Krew z dłoni wytarłem o jego ubranie i przemieniłem się z powrotem w człowieka.
- Ciało .. – westchnąłem, bo uzmysłowiłem sobie, że muszę usunąć martwego strażnika z widoku, zanim zjawi się ktoś jeszcze. Złapałem go za ręce i zaciągnąłem do składziku. Kiedy upychałem go między pułkami, zauważyłem, że ma przypięty identyfikator z numerem. Zdjąłem go i przyjrzałem się bliżej.
- Może dzięki temu uda mi się dostać do jakichś zablokowanych pomieszczeń – pomyślałem i wyszedłem ponownie na korytarz. Zwróciłem uwagę na drugie, wciąż zapieczętowane drzwi. Podszedłem i do konsoli obok nich wstukałem numer z identyfikatora strażnika. Odmowa . Zakląłem cicho pod nosem i postanowiłem wywarzyć przeszkodę siłą mojej transformacji. Zanim jednak to zrobiłem, zdałem sobie sprawę, że drzwi wykonane są z pancernej stali używanej do produkcji czołgów.
- Nie mam tyle szczęścia, co myślałem... – podrapałem się po głowie.
Im dłużej przebywałem na wyspie, tym większe ryzyko, że ktoś mógł mnie wyśledzić. Pobiegłem szybko wzdłuż korytarza, z którego wcześniej wyszedł strażnik. Zatrzymałem się przy drzwiach z prostokątną szybką umożliwiającą zajrzenie do środka. Przyłożyłem do niej oczy. Pomieszczenie było małe i zastawione szklanymi probówkami. Przy jednym z trzech stolików stał jakiś facet w białym kitlu i badał coś przez mikroskop. Cicho uchyliłem drzwi i wśliznąłem się do środka.
- Ej – zawołałem i kiedy naukowiec odwrócił się w moją stronę, złapałem go za fraki i przycisnąłem do ziemi. – Powiedz mi wszystko co wiesz o projekcie „nowa młodość”.
- Co? Ale kim ty jesteś? Zaraz? Gdzie jest ochrona?
Wykrzywiłem twarz w przerażającym grymasie.
- Chcesz zginąć, doktorku?
- Czekaj! Czekaj! Ja nie wiem czego ty chcesz! Jestem porwanym Babilonczykiem! Przysięgam - krzyczał już prawie płaczący inżynier.
- Zamknij się - zasłoniłem mu usta. - Masz się uspokoić w tej chwili.
Oddech inżyniera powrócił do normy. Na chwilę obecną wydawał się zaskoczony i zszokowany atakiem. Powiedział, że został porwany, jednak wyczułem za jego paskiem mały pistolecik. Porwany inżynier dostał broń? Wyjąłem pistolet zza jego paska i wsunąłem do swojej kieszeni. Następnie powoli zwolniłem dłoń z jego ust i powiedziałem:
- Nie jesteś porwanym Babilończykiem, śmieciu... Jeszcze raz spróbujesz mnie okłamać, a tak cię załatwię, że popełnisz samobójstwo... rozumiemy się?
- Spokojnie, spokojnie... rozumiem - inżynier robił wszystko by zachować zimną krew. Szkoda, że nie widział jak się poci.
- Mów co wiesz. Przede wszystkim, gdzie przechowujecie dane.
- Główne dowództwo Sanbetsu chciało wskrzesić jednego z pierwszych nadludzi. Wspaniałego wojownika, czerwonego samuraja z doliny wiśni - inżynier mówił szybko i niewyraźnie. Dość wiarygodnie. Był jakby przestraszony. Bynajmniej nie mnie.
- Postanowili go sklonować – ciągnął dalej. - Ktoś podmienił próbki D.N.A. i zamiast samuraja wskrzesiliśmy jakiegoś telepatę. Nim zorientowaliśmy się w sytuacji, jego umysł przejął kontrolę nad co słabszymi umysłami personelu. Wszyscy jesteśmy tu zakładnikami, do cholery!
Uśmiechnąłem się obleśnie.
- Dobre nowiny mnożą się dzisiaj jak króliki w bezchmurną noc...
Zmieniłem się w bestię i zbliżyłem twarz do twarzy mojego jeńca.
- Widzę, że się boisz... Dobrze.. Bój się... będzie to ostatnie uczucie, jakie zaznasz. Toukai...
Moje oczy błysnęły światłem księżyca, a przerażenie naukowca zaczęło gwałtownie rosnąć, pozbawiając go ostatecznie zmysłów. Wybiegłem z labiratorium i skierowałem się w stronę szybu. Wiedziałem już wszystko, co było mi potrzebne. Eksperyment Sanbetsu nie wypalił i teraz już w rękach Matki Natury było, jaka spotka ich za to kara ..

Lorgan: Za wpis otrzymałeś 10 Douriki.


"No somos tan malos como se dice..."
"Nie jesteśmy tacy źli jak się o nas mówi..."
   
Profil PW Email WWW
 
 

Temat zablokowany  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 16