9 odpowiedzi w tym temacie |
»Altor |
#1
|
Yami
Poziom: Wakamusha
Posty: 73 Wiek: 34 Dołączył: 11 Kwi 2009 Skąd: Gdańsk
|
Napisano 13-06-2009, 02:08 [Altor] Dzieci snów
|
Cytuj
|
Prolog
"Drogi czytelniku, nim przeczytasz ten tekst, muszę ci coś wyznać. Wprawdzie jest to powieść fantastyczna, jednak wszelka jest treść jest oparta na dzienniku Hatoueg'o Mayers'a, który miałem okazję znaleźć po zakończeniu wielkiej wojny. Moim przeznaczeniem było odnaleźć go i przekazać jego treść światu. Niestety nie jest mi dane rozstrzygać, czy w twoim sercu zagości kropla wiary. Ostateczny wybór należy do ciebie."
Shirou Natsuki rok 1600.
Rozdział I
"W poszarpanych strzępach mej zawiłej przeszłości, mogłem jedynie domyślać się prawdziwych wydarzeń. Jednak jestem pewien paru faktów, które postaram się wyjaśnić." Hatou Mayer rok 1523 o roku 1490.
W pustym, wyłożonym obrzydliwą jasnoniebieską tapetą, pokoju siedział chłopiec w wieku lat trzech. Zwał się Hatou i w tej chwili został całkowicie pochłonięty przez wystający z drewnianej podłogi gwóźdź. W czasie gdy chłopiec mocował się z nieugiętą potęgą stali, ktoś inny mocował się z czymś jeszcze bardziej nieugiętym. Mataro Mayer, chodził niespokojny po niewielkim salonie. W czasie, gdy drepcząc od szarobrązowego fotelu do barku na przeciwległej ścianie, zmagał się z myślami, jego żona popijała powolnie herbatę.
- Tak po prostu nie może być- odezwał się w końcu mężczyzna
- Nie rozumiem się kochanie. Kiedy wciśnięto nam dziecko to byłeś wściekły. Czemu więc teraz, kiedy mają je nam zabrać, znowu się wściekasz?
- Co jest z tobą kobieto?! - wrzasnął, jednak po chwili przypominając sobie, iż dziecko jest w pokoju obok, ściszył ton. - Czy ty w ogóle coś czujesz? Jest z nami ponad dwa lata, nie mogę go tak po prostu oddać. - opadł na kanapę masując obiema dłońmi skronie.
- Przyznał byś wreszcie, że zależy ci tylko na jego mocy... - kobieta wypiła kolejny łyk herbaty. - Zapomnij o tym wreszcie, to jest własność rządu.
- A powinna być moja! To ja dla nich pracowałem te trzydzieści lat. To ja narażałem swoje życie na niebezpiecznych misjach. TO JA! Przechyliłem szalę wygranej pod Blacetrto! TO JA WYCHOWYWAŁEM TO DZIECKO PRZEZ TE DWA LATA!- czerwony na twarzy, wsparł się ręką o fotel. - i co z tego mam? Gówno... ledwo na życie mi starcza. Ten dzieciak to jedyne co może to zmienić.
- No ale nie musiałeś się dzielić tym ze wszystkimi sąsiadami kotku. Nie ma sensu zamartwiać się sprawami, na które nie mamy wpływu. Najlepiej... - jednak nim zdążyła dokończyć, rozległ się dźwięk pukania.
- Widzisz co narobiłeś? Teraz idź i się tłumacz czemu wrzeszczysz na całą kamienicę. - Mężczyzna podniósł się mozolnie z kanapy i zniknął w przedpokoju. Z salonu dało się usłyszeć słowa rozmówców:
- Dziękujemy za opiekę nad dzieckiem panie Mayer - chwilę potem, coś ciężkiego grzmotnęło o podłogę. Nim Fiona Mayer wstała z fotelu, do salonu wszedł mężczyzna w ciemnym garniturze z bronią w ręku.
Po zaledwie kilku minutach, dwoje osobników opuściło mieszkanie razem z młodym Hatou. A przecież nie zdążył dokończyć zabawy z gwoździem. Nie zdążył go stopić do końca. |
Bellum lumpus cave humanum. |
|
|
|
»Naoko |
#2
|
Zealota
Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 594 Wiek: 33 Dołączyła: 08 Cze 2009 Skąd: z piekła rodem
|
Napisano 14-06-2009, 19:21
|
Cytuj
|
Całkiem niezłe, chociaż jeszcze nie czuję klimatu. Brakuje mi odpowiedniego nastroju, który mógłby wprowadzić czytelnika w świat tego... opowiadania? Brakuje mi, nawet bardzo. Cała sytuacja w pierwszym rozdziale wydaje się być przedstawiona tylko po to, aby poznać imię małego chłopca topiącego gwoździe.
Niestety, za krótkie. Zbyt ogólne. Ale poprawne. Pojedyncze błędy są, jak wszędzie. Nawet w Fabryce Słów znajduję pełno błędów.
OCENA: 6/10 |
Za lekceważenie prawdziwej urody, tej nieopisanej przez zwykłe zwierciadło
Zgromieni przez lepszą, aż łzy z gniewu trwonią
W sedno trafiło stare porzekadło
Mądrość, nie seksapil jest straszliwszą bronią. |
|
|
|
»Kimen |
#3
|
Zealota
Poziom: Keihai
Posty: 50 Wiek: 36 Dołączył: 07 Cze 2009 Skąd: Warszawa
|
Napisano 19-06-2009, 21:35
|
Cytuj
|
Spodobało mi się. Czytałem już trochę o twojej postaci i chyba jest najbardziej dopracowana ze wszystkich. Wiem, że ten Hatou to ty pod innym imieniem
Rozdział krótki ale niezły. Na moje oko 8/10. |
|
|
|
»Altor |
#4
|
Yami
Poziom: Wakamusha
Posty: 73 Wiek: 34 Dołączył: 11 Kwi 2009 Skąd: Gdańsk
|
Napisano 20-06-2009, 12:15
|
Cytuj
|
to nie koniec rozdziału xD ale jego początek xD po prostu zabrakło mi weny dopisze więcej już niedługo.(troszke nie ten rok XD jak na moją postać ) |
Bellum lumpus cave humanum. |
Ostatnio zmieniony przez Altor 20-06-2009, 12:35, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
^Coyote |
#5
|
Komandor
Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 669 Wiek: 35 Dołączył: 30 Mar 2009 Skąd: Kraków
|
Napisano 08-07-2009, 12:10
|
Cytuj
|
Fragment bardzo krótki dlatego nie wystawiam oceny w skali od 1 do 10. Wyszło spoko, ale musisz dopisać coś więcej, żebym mógł skomentować jakoś szerzej. Pomysł fajny - muszę przyznać. Może sam zrobię coś podobnego o mojej postaci Jak tylko będę miałtrochę więcej czasu. |
"No somos tan malos como se dice..."
"Nie jesteśmy tacy źli jak się o nas mówi..."
|
|
|
|
»Altor |
#6
|
Yami
Poziom: Wakamusha
Posty: 73 Wiek: 34 Dołączył: 11 Kwi 2009 Skąd: Gdańsk
|
Napisano 08-07-2009, 17:07
|
Cytuj
|
jasne dopisze więcej ale teraz iestety nie mam wogule czasu, jak znade trochę to dopisze... i jeszcze mam do zrobienia tąmange >< uch mam 2 strony ale dalej jakoś nie moge ruszyć:) |
Bellum lumpus cave humanum. |
|
|
|
»Altor |
#7
|
Yami
Poziom: Wakamusha
Posty: 73 Wiek: 34 Dołączył: 11 Kwi 2009 Skąd: Gdańsk
|
Napisano 04-08-2009, 18:04
|
Cytuj
|
***
rok 1502
Hatou miał już piętnaście lat. Wielu pewnie zastanawiałoby się co działo się w tym okresie, jednakże wszelkie wasze domysły zapewne dalekie są od prawdy. Przez ten czas, Hatou dorastał jak każdy inny chłopiec, którego zamknąć by na prywatnym osiedlu. Bawił się na podwórku, chodził do szkoły, zabijał, a czasami nawet chorował. To tu po raz pierwszy i ostatni chłopiec zakochał się. Było ich tam czworo, Ted, Karin, Mika i Hatou. Karin, piękniejsza z dwóch dziewczyn, skradła serca obu młodziaków. Zarówno nasz bohater jak i Ted nie mieli zamiaru dzielić się ukochaną, więc zerwali swoją dotychczasową przyjaźń. Jakże zaskakującym zdaje się fakt, iż ten mały epizod w życiu tejże czwórki dzieci, miał zadecydować o losach tysięcy ludzi.
***
- Nie chcę dziś iść do szkoły!- wykrzyczał Hatou do swojego opiekuna Jeffa.
- Przykro mi ale te zajęcia są obowiązkowe i ty dobrze o tym wiesz - odparł Jeff, uśmiechając się nieznacznie. W jego głosie była nuta niepewności, ukryty lęk, Hatou tego nie znosił. To nie był tylko jego opiekun, taki sam głos mieli wszyscy inni. Nauczyciele, pielęgniarze, sklepikarze, Wszyscy bez wyjątku. Wciąż ich uczyli w szkole jak opanowywać swoje emocje, ale to nie skutkowało. Jeff był drugim opiekunem Hatou. Jego poprzednika spotkał niezbyt przyjemny los, można by powiedzieć "chłodny".
- To powiedz że jestem chory, nie mam zamiaru spotykać się z Tedem. Poza tym muszę odwiedzić Karin, już od dwóch dni nie ma jej na zajęciach.
- Uh, przecież wiesz że... - jednak nim jego opiekun dokończył, zaczął trząść się z zimna. Temperatura powietrza znacznie opadła, to zazwyczaj starczało by postawić Jeffa na jego miejsce.
- Wychodzę - rzucił Hatou chwytając parasol i wyskakując przez próg mieszkania. Słońce paliło niemiłosiernie. Na błękitnym niebie nie dało się wypatrzeć nawet jednego białego obłoczka. Nie było jednak gorąco, wysokie metalowe mury, otaczające to bardzo małe miasteczko, dawały dość cienia by skryć się przed palącym żarem. Chłopak stanął na ganku niewielkiego białego domku. Spod drzwi wypływał strumyk przezroczystej wody.
"Znów straciła kontrolę..." pomyślał Hatou rozkładając parasol, po czym wszedł do środka. Wewnątrz domu padał deszcz, zimne krople bębniły o czarny parasol, gdy niezapowiedziany gość wchodził po schodach na piętro. Przeszedł nad poodklejanymi tapetami i podążając za cichym szlochaniem, wszedł do pokoju na prawo od schodów. Na przemoczonej pościeli siedziała przepiękna dziewczyna. Jej długie rude włosy przylegały do smukłych i delikatnych ramion. Skulona, przemoczona, przygryzała dolną wargę i załzawionymi oczami wpatrywała się w swoje stopy.
- Karin... - wyszeptał Hatou podchodząc bliżej. Usiadł obok niej, w jednej dłoni trzymając parasol, a drugą ją obejmując. Jej twarz zniknęła w jego ramieniu.
- Wszystko będzie dobrze Karin - dodał, pozwalając by jej dłonie oplotły jego plecy. Zacisnął dłoń na rączce parasolu gdy jej zęby zatopiły się w jego ramieniu. Zdusił w sobie krzyk bólu, zdążył do tego przywyknąć.
***
Ted stał nad tlącymi się ludzkimi szczątkami.
- Bardzo dobrze! - głos dobiegał z głośników w rogu sali. - Poprawiłeś swój czas o pół minuty! - Lekko zdyszany młodzian ruszył w stronę drzwi z napisem "exit", po drodze mijał więcej ciał. Jedne były doszczętnie spalone, inne porozrywane na strzępy, jeszcze inne zamrożone. Jak dotąd Ted najlepiej kontrolował swoje zdolności. Przeszedł przez drzwi, stając naprzeciw instruktora wf-u.
- Wspaniale, jak dalej tak pójdzie to z pewnością uda się wam zakończyć tę bezsensowną wojnę. - dorzucił klepiąc swojego ucznia po ramieniu. Ted odwzajemnił uśmiech odpowiadając:
- Ty już o to się nie martw, a teraz jeśli pozwolisz wrócę do domu
- Jasne miłego weekendu - Mat pomachał na pożegnanie.
- Jest w nich dużo nienawiści nie sądzisz? - damski głos dobiegł zza pleców instruktora.
- Tak, odkąd rozpoczęliśmy szkolenia bojowe dla chłopaków bardzo się zmienili. Ale to wróży źle tylko naszym wrogom - odparł mat obracając się do dość młodej kobiety w białym laboratoryjnym fartuchu i okularach korekcyjnych na nosie. - Riza, jesteś piękna jak zawsze, bądź moją żoną
- Głuptasie, wiesz że mam męża - uśmiechnęła się wesoło, zarzucając kępę czarnych włosów za ucho. - zamiast gadać głupoty, zabrałbyś się do roboty. Jeśli jeszcze o tym nie wiesz, to szef prosił o raporty z postępów treningu.
- Och tak, zapomniałbym, jesteś niezastąpiona Riza, bądź moją kochaną
- Ha ha ha, mój ty głuptasku, wiesz że już mam kochanka - po tych słowach śmiejąc się odeszła korytarzem wiodącym do stołówki.
- Ciekawe czy ma chłopaka? - rzucił do siebie Mat wracając do swojego pokoju.
________________________________________________
Wersja raczej nie sprawdzona, więc przepraszam z góry za wszelkie błędy i dziękuje za wszelkie uwagi. |
Bellum lumpus cave humanum. |
|
|
|
^Coyote |
#8
|
Komandor
Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 669 Wiek: 35 Dołączył: 30 Mar 2009 Skąd: Kraków
|
Napisano 15-08-2009, 10:19
|
Cytuj
|
Postaciom drugoplanowym z dzieciństwa Hatou dałeś bardzo pospolite imiona chyba nie z Sanbetsu. No i gdzie jest Altor? Druga część jest wyrwana z kontekstu i dziwna ..
Miałeś pisać o sobie, a nagle, bez ostrzeżenia zacząłeś opisywać jakieś niezwiązane wydażenia. Nie podoba mi się.
6/10 bo napisałeś to poprawnie. |
"No somos tan malos como se dice..."
"Nie jesteśmy tacy źli jak się o nas mówi..."
|
Ostatnio zmieniony przez Coyote 15-08-2009, 10:21, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
»Altor |
#9
|
Yami
Poziom: Wakamusha
Posty: 73 Wiek: 34 Dołączył: 11 Kwi 2009 Skąd: Gdańsk
|
Napisano 15-08-2009, 11:25
|
Cytuj
|
ehhh nigdy ni mówiłem ze miałem pisać o sobie XD a poza tym już wcześniej napisałem to zupełnie inny rok... To nie jest historia o mojej postaci Altorze ... ale zupełnie lonestanding opowiadanie osadzone w świecie tenchi. grrrrrrr >< |
Bellum lumpus cave humanum. |
|
|
|
*Lorgan |
#10
|
Administrator Exceeder
Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209 Wiek: 38 Dołączył: 30 Paź 2008 Skąd: Warszawa
|
Napisano 21-08-2009, 10:03
|
Cytuj
|
Fragmenty są zbyt krótkie żeby zbudować godziwe napięcie. Zbyt krótkie dla tego rodzaju pisania. Nie myślałeś nad tym, żeby w każdej z mini historyjek umieścić więcej grozy (a'la Petshop of Horrors, Jigoku Shoujo) i zostawić je niedomówione? Przy tej samej objętości byłoby znacznie więcej treści, gdyż do jej współtworzenia przyczyniliby się również czytelnicy
Wracając jednak do tematu, 'Dzieci Snów' mają w sobie spory potencjał. Nadludzkie pomioty wychowywane w normalnym społeczeństwie przywołują na myśl przysłowie 'nie igraj z ogniem'.
Podczas czytania kilkukrotnie postawiłem sobie pytanie, czy ludzkość jest gotowa na spotkanie z czymś lepszym od siebie. Jak narazie rysuje mi się odpowiedź przecząca - ciekawe jak będzie później.
Pozdrawiam. |
Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.
Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie |
|
|
|
| Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 13
|