Mam ostatnio wielkie szczęście natrafiania na tytuły, które pod płaszczykiem lania się po mordach przemycają wielowątkowe opowieści. Szesnastoletni Ryo Narushima jest bardzo obiecującym uczniem z perspektywami na słynny Todai. Nigdy tam jednak nie trafi, bowiem bestialsko zamordował własnych rodziców.
Czytając, podążamy jego śladami do poprawczaka. Chwiejne emocje sprawiają, że napiętnowany i gwałcony przez innych chłopców nastolatek coraz głębiej popada w depresję. Motywację dają mu niespodziewanie lekcje karate wprowadzone w ramach resocjalizacji. Tylko dzięki trenowaniu bez wytchnienia Ryo ocalał przez 2 lata. Po wyjściu na wolność, bez żadnej formy pomocy zaczyna okradać ludzi i pracować jako żigolak. Przy okazji poszukuje zaginionej siostry.
Kolejne sagi są kolejnymi stadiami upadku Ryo. Po sukcesach w ringu zawodowym, zaszufladkowany jako demoniczny delikwent, Narushima zaczyna dążyć do starcia z Naoto Sugawarą, który właściwie jest jego przeciwieństwem. Bogaty i utalentowany, jest chwalony dokładnie za te same umiejętności, które sprowadzają na Narushimę ciągłą nienawiść. Zatracając się Ryo posuwa się do gwałtu na partnerce przeciwnika. Kolejne oznaki chorych ambicji, gniewu i szaleństwa pojawiają się potem regularnie. Przylegają do głównego bohatera nie tylko jako etykieta społeczna ale też jako stan ducha.
Najbardziej podoba mi się mnóstwo emocji przewijających się zarówno w bohaterach jak i we mnie jako czytelniku. Mangaka umiejętnie rozrysowuje konflikty targające demonizowanym przez wszystkich chłopakiem. Zadaje między kadrami ważne pytania o miejsce w społeczeństwie, potrzebę akceptacji, spokoju czy szczęścia. Do końca też nie wiadomo czy Narushima chce odkupienia czy wręcz przeciwnie. Dokąd zaprowadzą go wewnętrzne konflikty?
Rysunek stoi na bardzo wysokim poziomie, z zachowaniem proporcji ciała i możliwości ludzkiego organizmu (w niektórych sagach nagiętych). Dzięki temu walki zazwyczaj są pasjonujące, a emocje bohaterów realistyczne.
Polecam „Shamo” do przeczytania na spokojnie tak by można było się wgryźć w drobne niuanse. W 2007 powstał również film kinowy o tym samym tytule.