tytuł: Mugen no Juunin (miecz nieśmiertelnego) rok produkcji: 2008
ilośc odcinków: obecnie ponad 9
Wielu z was powinno kojarzyć ten tytuł ze sklepowych półek. Miecz nieśmiertelnego już od długiego czasu wydawany jest przez Egmont w postaci mangi. Jeżeli niektórzy z was się nie orientują to powiem jeszcze, że w Japonii niewielu jest fanów mangi, którzy nie rozpoznali by tego tytułu. Taka legenda musiała więc zostać z animowana prędzej czy później. Niedawno (czyli raczej "później") mieliśmy przyjemność obejrzenia premierowego epka oraz (jak na razie) 12stu kolejnych. Odcinki były emitowane co dwa tygodnie.
Fabuła po krótce:
Akcja toczy się w feudalnej Japonii podczas powolnego zmierzchu samurajów. Główny bohater to "zabójca stu" Manji, który z pewnych powodów został skazany na życie wieczne. W jego organizmie przemieszczają się tajemnicze "robaczki" tak zwane kessen-chū które uleczą ciało zabójcy choćby nawet porąbało go dziesięciu samurajów. Nieśmiertelność jest karą za rzeź którą spowodował Manji ale również jest możliwością na ukończenie jego redempcji. Nieśmiertelność skończy się gdy Manji zabije 1000 (słownie: tysiąc) złych ludzi (na serio złych drani). Fabuła tytułu kręci się również wokół dziewczyny Rin która uczy się od Manjiego jak walczyć. Rin zaś chce zemścić się na niezwykle niebezpiecznych samurajach którzy zamordowali jej rodzinę.
No więc właśnie. Chociaż osobiście nie byłem specjalnie zachwycony mangą to muszę przyznać, że anime całkiem mnie wciągnęło. Pierwszy odcinek był troszkę byle jaki i bardziej zniechęcał niż zachęcał do obejrzenia serii. Kolejne zaś bardzo posunęły akcję i pokazały mi swoje walory które przyciągnęły mnie do komputera. Niezwykle klimatyczna muzyka + całkiem przyjemna fabuła rodem z serii shounen to coś mi wystarcza by cieszyć się serią. Na chwilę obecną polecam każdemu kto lubi troszkę samurajskiej masakry kataną. Szczególnie, że Japończycy rzadko kiedy potrafią zrobić dobre anime w samurajskich klimatach (niestety, tak jest).