Administrator Exceeder
Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209 Wiek: 38 Dołączył: 30 Paź 2008 Skąd: Warszawa
|
Napisano 06-12-2015, 01:35 [Koto] Wyspa
|
|
Czas:
XX-10-1609
Zarys ogólny:
Wywiad cesarstwa Nag wykrył sporą wyspę, która niespodziewanie pojawiła się nieopodal północnego wybrzeża Babilonu. Daimyo Ferheit i Jounin Jonah Gaeressman wysłali Berra Aldrina wraz z trójką podkomendnych na szybką misję zwiadowczą. Na miejscu pojawili się także przedstawiciele innych krajów: Zealot Fausset z Babilonu oraz Coyote Blackbone z Khazaru.
Nag:
Berr Aldrin i jego drużyna próbowali przedostać się na wyspę śmigłowcem Spatz-17, który wystartował z przepływającego w pobliżu pancernika "Odwet morza". Ich pierwszym celem było zbadanie niezidentyfikowanych ruin mieszczących się w głębi lądu. Niestety niedługo po wzbiciu się w powietrze zostali zestrzeleni przez złocisty promień. Przeżył tylko Berr, który następnie wpław dopłynął do brzegu wyspy. Szybko zorientował się, nie jest sam. Grupa uzbrojonych mężczyzn o pozbawionych wyrazu minach zbliżała się przez las pokrytych zaschniętym mułem, martwych drzew. Wykorzystując element zaskoczenia i liczne osłony, wyeliminował wszystkich w walce wręcz.
Kilkanaście minut później natrafił na kolejnego gościa, który jednak nie wyglądał na tutejszego ochroniarza. Zaintrygowany podążył za nim aż do laboratoriów, gdzie był świadkiem niezwykłej transformacji mężczyzny w hybrydę pół-kojota. Kiedy ten wskoczył do szybu wentylacyjnego, Berr postanowił się wycofać. Stwierdził, że lepiej nie wdawać się w konflikt z szamanem na tak niepewnym terytorium.
Babilon:
Statek, który miał dowieść Zealot na wyspę został zniszczony w snopie złotego światła. Tylko cudem dodryfowała na miejsce w nadwątlonym pontonie. Ktoś już tam zresztą na nią czekał. Necros, nadczłowiek dbający o bezpieczeństwo tego sektora plaży walczył zażarcie, jednak dobrze użyty granat wystarczył, żeby go pokonać. Niestety musiała użyć go zbyt blisko siebie i została ogłuszona. Kiedy doszła do siebie, postanowiła rozejrzeć się po okolicy. Natrafiła na patrol półprzytomnych ochroniarzy i postanowiła ich śledzić. W ten sposób dotarła do niewielkiego miasteczka z pięcioma ściśle do siebie przylegającymi budynkami, z których jeden przypominał szklarnię, tylko że wewnątrz mieściły się jakieś pompy i maszyneria. Pozostałe były laboratoriami lub magazynami. Zauważyła, że do jednego z nich wszedł naukowiec w białym kitlu, posługując się czerwoną kartą magnetyczną. Taką samą posiadał strażnik, który właśnie odmeldował się przez radio z dachu kolejnego. Zakradła się na najbliższy bezpieczny dystans i kiedy zauważyła, że mężczyzna zaczął przechadzać się w pobliżu krawędzi, oślepiła go światłem zręcznie odbitym od lufy pistoletu, przez co potknął się i zaczął spadać. Momentalnie rzuciła się w jego stronę, żeby zminimalizować huk upadku, następnie przestrzeliła mu mózgownicę z przyłożenia wytłumionym pistoletem i zabrała kartę. Bez zwłoki ruszyła po kolei sprawdzać budynki, zachowując się możliwie najbardziej swobodnie, żeby uchodzić za jednego ze strażników w razie wykrycia. Zaraz po tym, jak przystawiła kartę do pierwszych drzwi, usłyszała błaganie o pomoc i huk wystrzału. Spostrzegła samotnego naukowca leżącego w kałuży własnej krwi. Ściskał pistolet. Rozejrzała się po pomieszczeniu, które wyglądało na centrum medyczne i odkryła niewielki notes. Dowiedziała się z niego, że Sanbetsu usiłowało sklonować Czerwonego Samuraja z Doliny Wiśni, jednego z pierwszych, ale i najpotężniejszych nadludzi. Projekt został jednak sabotowany poprzez podmianę oryginalnych próbek D.N.A. na coś zupełnie innego. Kiedy twór urósł na tyle, że uruchomiły się u niego wyższe funkcje mózgowie, część personelu popadła w obłęd i zaczęła wyrzynać tych, którzy pozostali normalni. Obiekt musiał posiadać wyjątkowo potężne moce psychiczne. Tylko jedna osoba współpracowała z nim bez poddania się dominacji. Niejaki Etsuya pochodził wprawdzie z Sanbetsu, lecz w bazach danych nie było nic na jego temat. To właśnie on zarządzał obecnie placówką i oczekiwał, aż ciało telepaty odtworzy się w pełni. Z zapisków wynikało także, dlaczego wyspa się wynurzyła. Konieczne stało się uzupełnienie zapasów powietrza i podładowanie tarcz chroniących najważniejsze obszary na powierzchni przed zatopieniem.
Wiedziona ciekawością Zealot postanowiła przedostać się przez pobliski szyb wentylacyjny. Wyglądało na to, że ktoś o ogromnej sile oderwał zewnętrzną kratę. Przedostała się nim do podziemnego pomieszczenia, a z niego do rozległego laboratorium, na którego środku stał przeszklony zbiornik. Wewnątrz, w przezroczystej cieczy unosiło się humanoidalne ciało pozbawione skóry. Ktoś stał nieopodal i informował je, że za około dwie godziny proces rekonstrukcji fizjologicznej zostanie zakończony, a telepatyczne zdolności sięgną 100% potencjału. Dało się też słyszeć, że zwraca się do obiektu "mistrzu". Zealotka z uwagą słuchała, jak mężczyzna kontynuuje swój raport, zaznaczając że potencjał bojowy wyspy może wywołać efekt porównywalny do małej bomby atomowej, a jej pełna mobilność umożliwi atak na babilońskie porty. Kiedy skończył, opuścił pomieszczenie, dając bohaterce okazję na prześliźnięcie się do kolejnego pomieszczenia. Elektrowni. Jeden granat wystarczył, żeby wysadzić ją w diabły, lecz po raz kolejny tego dnia, niezachowanie bezpiecznego dystansu przyniosło swoje konsekwencje. Poraniona Zealot sięgnęła po silne środki znieczulające, które zgarnęła, przeszukując budynek medyczny na powierzchni. Następnie w dziękach przekrzykujących się syren alarmowych weszła do głównego laboratorium i stanęła przed zbiornikiem. Czuła, że istota wewnątrz próbowała się z nią skontaktować telepatycznie, jednak była tak nabuzowana psychostymulującą chemią, że nie robiło jej to zbyt wielkiej różnicy. Uniosła pistolet i wystrzelała w bezskórnego "mistrza" cały magazynek. Po nim kolejny. Dopiero kiedy zauważyła, że ciało wisi bezwładnie, postanowiła się ewakuować.
Przedarcie się na powierzchnie nie było takie trudne, ponieważ personel zaczął powoli otrząsać się z efektów dominacji. Pozbawiona zasilania wyspa stała się obiektem ataku kolejnego babilońskiego statku, który do tej pory trzymał się na bezpiecznym dystansie. Dla zdesperowanej zealotki była to jedyna szansa na opuszczenie tego przeklętego miejsca żywcem.
Kiedy już odpływała bezpiecznie ku ziemiom Babilonu zobaczyła, jak wystrzelony z satelity ładunek rozrywa wyspę w drobny mak.
Khazar:
Coyote Blackbone dotarł na brzeg dzięki niewykrywalnej, jednoosobowej kapsule zaprojektowanej przez khazarskich inżynierów specjalnie na misje tego typu. Posiadał wiedzę o tym, że korporacja Neo-Deus prowadziła tu prace nad projektem ulepszenia nadludzi, nazywającym się "nowa młodość". Sama wyspa była zresztą tajemniczym miejscem. Wywiad obserwował ją przez długi czas, gdy nagle zniknęła, a po kilku miesiącach wynurzyła się w zupełnie innym miejscu. Nie dało się przewidzieć czy i kiedy nastąpi to ponownie.
Dzięki szczegółowym mapom, które dostarczył Wywiad, niezauważony przedostał się w pobliże laboratoriów. Żeby nie paść ofiarą niespodziewanego ataku przetransformował się w formę zwierzęcej hybrydy i wskoczył do jednego z głównych szybów wentylacyjnych, prowadzących do podziemi. Przemierzając wąskie korytarze zabił jednego strażnika, lecz udało mu się pozostać niewykrytym. W końcu zakradł się do mężczyzny w białym kitlu, który oglądał coś przez mikroskop i brutalnie przycisnął go do ziemi, żądając zdradzenia szczegółów projektu "nowa młodość". Ofiara łgała, że jest uprowadzonym, babilońskim inżynierem, który wiedział tylko tyle, ile musiał, żeby skutecznie pracować. Coyote przejrzał blef, kiedy znalazł u niego za paskiem pistolet. Jaki jeniec może nosić broń? Ostatecznie ustalił, że główne dowództwo armii Sanbetsu powołało Neo-Deus, żeby poprzez klonowanie usiłowało przywrócić do życia jednego z pierwotnych nadludzi - Czerwonego Samuraja z Doliny Wiśni. Niestety ktoś podmienił próbki D.N.A. i w jego miejsce odtworzono jakiegoś potężnego telepatę, który przejął kontrolę nad umysłami większości naukowców i ochrony. Teraz więził wszystkich na wyspie i nie dawał znać, co zamierza z nimi zrobić. Ukontentowany takim rozwojem wypadków szaman uznał, że dowiedział się wystarczająco wiele i opuścił przerażonego inżyniera, żeby odpłynąć swoją kapsułą i osobiście złożyć raport swoim przełożonym w Khazarze.
Finał:
Kilka dni po zniszczeniu wyspy, kapitan Hirame Sondai przyjął w swoim gabinecie porucznika Hiramatsu. Z przedstawionego raportu wynikało, że młodej zealotce udało się skutecznie zinfiltrować placówkę, wysadzić podziemną elektrownię i zastrzelić telepatę. Niestety, zanim nastąpiło to ostatnie, stała przed nim nieruchomo przez kilka minut, jakby pozbawiona świadomości. Obaj wojskowi zgodnie uznali, że wróg mógł zapisać w jej mózgu ważne i potencjalnie szalenie niebezpieczne informacje. Postanowili prędzej czy później ją pojmać, pomimo ryzyka popadnięcia w konflikt z Babilonem.
Kilka godzin później, kapitan Sondai zjechał windą do sekretnego kompleksu więziennego. Za każdym razem, kiedy tu był, przerażała go myśl, że wszystkie zabezpieczenia wzniesiono z myślą o zaledwie jednej osobie. Długie korytarze ze szkła zaprowadziły go do najnowocześniejszej i najlepiej zaprojektowanej celi, jaką mogło stworzyć Sanbetsu. Wewnątrz siedział blondwłosy chłopiec niewyglądający na starszego niż dwanaście lat. Z krótkiej wymiany zdań wynikło, że to jego klon rósł w zbiorniku na wyspie i gdyby nie został w porę powstrzymany, siałby już zamęt na całym świecie. Kapitan poprzysiągł, że będzie polował na podwładnych chłopca i nie spocznie, dopóki wszystkich nie zabije. To jedyne, co mógł zrobić. Przyczyna całego zła była tuż przed nim, lecz wiedział, że nie zdoła jej zniszczyć. Nikt nie zdołał. Jedno z czterech największych mocarstw na świecie nie mogło się pozbyć jednego, małego dziecka.
W odległym zakątku mroźnego cesarstwa przebudził się Garvin. Był rozjuszony po koszmarze, jednak wyraźnie czuł, że ktoś się zbliżał. Wyszedł naprzeciw intruzowi, gotowy zabić go, jak wszystkich innych, którzy zakłócali jego spokój. Powstrzymał się jednak, gdy zrozumiał, że był to posłaniec zwiastujący ważną misję... |
Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.
Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie |
|