28 odpowiedzi w tym temacie |
^Genkaku |
#1
|
Tyran Bald Prince of Crime
Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227 Wiek: 39 Dołączył: 20 Gru 2009 Skąd: Raszyn/Warszawa
|
Napisano 19-03-2014, 11:12 [Tankyuu] Sanbetańska robota
|
|
Prowadzący / Autor:
Genkaku
Ogólne zasady:
Tutaj
Szczegółowe zasady:
1. Gracze robią wpisy w dowolnej osobie (pierwsza, trzecia).
2. Bardziej konkretne wytyczne będą pojawiać się w upach.
3. Maksymalny czas na oddanie wpisów będzie wynosił 21 dni, chyba, że prowadzący napisze inaczej. W przypadku wcześniejszego oddania wpisu, będzie możliwość zdobycia większej ilości punktów jak również szybszego pchnięcia swojej historii do przodu.
5. Tankyuu rozpocznie się po 23 marca.
Miejsce akcji:
Sanbetsu.
Wymagania:
Tankyuu tylko dla Agentów Sanbetsu o dowolnym poziomie.
Liczba miejsc:
2
Zarys fabularny:
Miesiąc temu, w skutek brawurowej akcji Wywiadu, Sanbetsu wykrada z Nag cztery prototypowe
"Walizkowe bomby jądrowe". Przemycona do kraju zdobycz, zostaje złożona w skarbcu jednej wojskowych baz, gdzie czekać ma aż naukowcy zechcą przyjrzeć się urządzeniom.
Niestety, Sanbetsu staje w obliczu nieoczekiwanego kryzysu, gdy okazuje się, że jedna z bomb dosłownie znika w niewyjaśnionych okolicznościach, a wszystkie ważne instytucję rządowe dostają tajemnicze nagranie od porywacza-terrorysty...
-------
W razie pytań śmiało słać PW |
Ostatnio zmieniony przez Lorgan 05-12-2015, 20:52, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
^Curse |
#2
|
Komandor
Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 551 Wiek: 36 Dołączyła: 16 Gru 2008 Skąd: Lublin/Warszawa?
|
Napisano 19-03-2014, 14:43
|
|
Zgłaszam się? .. oficjalnie |
They're all dead... They just don't know it yet. |
|
|
|
^Tekkey |
#3
|
Generał Paranoia Agent
Poziom: Genshu
Stopień: Shogun
Posty: 536 Wiek: 34 Dołączył: 24 Cze 2011
|
Napisano 20-03-2014, 22:12
|
|
Zgłaszam się!...bierząco. |
A mogę zrobić wszystko! Wystarczy Twoja krew.~♥
|
|
|
|
^Genkaku |
#4
|
Tyran Bald Prince of Crime
Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227 Wiek: 39 Dołączył: 20 Gru 2009 Skąd: Raszyn/Warszawa
|
Napisano 21-03-2014, 09:49
|
|
ETAP I
Nag, północna część regionu Renega. Baza Cesarskich Sił Lotniczych. Miesiąc temu.
Ciężkie wrota śluzy powoli otworzyły się ukazując dwójce żołnierzy skąpane w mroku wnętrze skarbca. Mężczyźni wymienili się spojrzeniami. Na twarzy każdego z nich malował się uśmiech. Genkaku schował magnetyczną kartę do wewnętrznej kieszeni wojskowej kurtki. Wszystko szło zgodnie z planem. Ponad trzy tygodnie inwigilacji bazy, poznawanie zwyczajów, rutyny, rozstawienia straży i zależności między załogą, zaowocowało w końcu wypracowaniem strategii dostania się do bazy. W zasadzie wystarczyły zdolności aktorskie wspomagane mocą iluzji. W ciągu ostatniej godziny udało im się skopiować karę magnetyczną otwierającą śluzę, wydobyć kod od dowódcy, tak, że ten nawet się nie zorientował i wyłączenie kamer na trasie ucieczki. Mieli teraz razem z Thekkalem wystarczająco dużo czasu.
- To są te bomby? – Zapytał szaman, jednocześnie przesuwając dłonią po stojących w rzędzie pod ścianą sporej wielkości „plecakach”. – Nie wyglądają groźnie.
- Właśnie w tym tkwi ich siła. W zależności od modelu mogą mieć siłę wybuchu od pół do dwóch kiloton trotylu.
Szaman pokiwał głową z aprobatą.
- Która jest najsilniejsza?
Genkaku przez dłuższą chwilę przyglądał się każdej z bomb w świetle latarki.
- Ta – wskazał w końcu jedną. – To model Mark V. Według danych naszego wywiadu ta jest najsilniejsza. Niestety, waży też najwięcej, aż 14 kg.
Obaj byli z siebie niezwykle zadowoleni. Teraz trzeba było jeszcze wynieść ładunki z bazy do ukrytej za lasem ciężarówki. Potem do wybrzeża. Tam czekał na nich statek. Nie czekając dłużej, każdy z nich zaczął zakładać na plecy po jednym z „plecaków”, drugi biorąc do ręki.
- Ok, wracamy do domu.
Sanbetsu, Sakuba. Dzisiaj.
Beeper zawibrował delikatnie. Genkaku odłożył sztućce na talerz i leniwie wytarł usta usteczką. To był jeden z tych wieczorów, kiedy udało mu się akurat wygrzebać z pod sterty „papierkowej” roboty i wyjść na kolację do pobliskiej restauracji. Dookoła panował wesoły gwar. Ludzie przy stolikach byli pochłonięci rozmową i jedzeniem. W zasadzie tylko Kito siedział sam. Kiedyś nie przeszkadzało mu to tak bardzo, ale ostatnio po prostu brakowało mu kompana do rozmów. W końcu nijako zmusił się by odczytać wiadomość.
„Kod czerwony. Spotkanie w trybie natychmiastowym”.
Odruchowo spojrzał w stronę okna. Tak jak się spodziewał. Czarna, rządowa limuzyna właśnie podjeżdżała pod wejście do lokalu. Wstał jednocześnie rzucając na blat stolika kilka banknotów i energicznym krokiem wymaszerował z restauracji. Westchnął ciężko znikając we wnętrzu samochodu.
- Czas zacząć zabawę.
Wszyscy byli już na miejscu, gdy generał Takarashi wszedł do sali konferencyjnej. Nie było ich wielu. Raptem kilka osób. Rozpoznał wśród nich wysoko postawionych przedstawicieli kancelarii premiera, prezydenta, jeden członek RG-109 oraz szef pionu wywiadowczego.
- Jesteśmy wszyscy panowie, możemy już zaczynać. – Zakomunikował zajmując swoje miejsce przy blacie.
Jakby tylko czekając na te słowa, światło w pomieszczeniu pociemniało, a na środku długiego stołu pojawiła się holoprojekcja.
- Będzie krótko, bo nie lubię się rozwodzić nad takimi sprawami. – Kontynuował. – Miesiąc temu komandor Genkaku wykradł z Nag cztery przenośne ładunki jądrowe. Dziś rano, każda z kancelarii dostała nagranie od nieznanego terrorysty. Twierdzi on, że wykradł nam jedną z bomb. Sprawdzaliśmy to. Faktycznie jeden zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie muszę chyba mówić, jaka to zniewaga?!
Wszyscy na raz podskoczyli, gdy wojskowy uniesiony gniewem uderzył pięścią w blat. Przez chwilę panowała cisza. W końcu wojskowy zwrócił się w kierunku swojego podwładnego, dowodzącego wywiadem, oraz mężczyzny z RG.
- Nie obchodzi mnie, jak, ale macie znaleźć naszą zgubę i tego człowieka z nagrania! – Wykrzyczał wskazując palcem, na unoszącą się w powietrzu między nimi podobiznę nieznanego mężczyzny. – Macie się dowiedzieć jak to zrobił i zlikwidować zagrożenie. Komandorze dostanie pan do pomocy oficera z pionu egzekutorów. Co godzinę chcę mieć raport z postępów! Materiały są już na waszych biurkach. Odmaszerować!
Genkaku w milczeniu przeglądał dokumentację w zaciszu swojego gabinetu. W końcu z zamyślanie wyrwał go dźwięk interkomu i głos sekretarki:
- Panie komandorze, pani porucznik Tora i pan porucznik Ookawa już czekają sir.
Kito westchnął głęboko i odruchowo zaczął masować się po karku. Sprawa była bardzo napięta i równie bardzo delikatna. Niepowodzenie mógł przypłacić głową. Miał nadzieje, że czekający w poczekali agenci nie zawiodą jego oczekiwań.
- Wpuść pierwszego – zakomenderował przez urządzenie. – Czas zacząć zabawę.
--------------
Zadanie:
Curse, Tekkey - odbądźcie odprawę z komandorem Genkaku . Możecie zrobić to oddzielnie, lub razem (wtedy musicie zsynchronizować wpisy) Zapoznajcie się z materiałami (nagraniami wideo z magazynu oraz tym przysłanym przez terrorystę). W celu uzyskania większej ilości szczegółów skontaktujcie się z prowadzącym.
Powodzenia |
Ostatnio zmieniony przez Genkaku 07-10-2014, 14:19, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
^Tekkey |
#5
|
Generał Paranoia Agent
Poziom: Genshu
Stopień: Shogun
Posty: 536 Wiek: 34 Dołączył: 24 Cze 2011
|
Napisano 07-04-2014, 13:19
|
|
Widząc przyzwalające skinienie sekretarki Tekkey poderwał się z niewygodnego fotela i ruszył wprost do drzwi przełożonego. Tuż przed naciśnięciem klamki zawahał się i stanął, zerkając za siebie na pracownicę biura.
- Właściwie, to które z nas Komandor wzywał jako pierwsze?
Kobieta wzruszyła ramionami i jedynie skinęła lekceważąco, jakby chciał przekazać, że za mało jej płacą, by miała się przejmować drobiazgami. Typowe.
Agent wziął głęboki oddech i zwrócił do oczekującej egzekutorki.
- Może wejdziemy razem? Nie każmy Komandorowi się powtarzać. Ani czekać. Przynajmniej nie dłużej, niż to konieczne.
Przekroczył próg gabinetu pozostawiając otwarte drzwi. W minimalistycznym wnętrzu nie było na czym zawiesić wzroku. Tylko przełożony pionu Shinobi i jego cybernetyczny tron. Genbu znał senpai już kawał czasu, współpracował z "21" kilkukrotnie jeszcze przed jego awansem na zwierzchnika sanbeckiego wywiadu.
- Komandorze - pozdrowił przełożonego, starając się włożyć w powitanie odpowiednią dozę szacunku.
- Sir - dopowiedziała sztywno Curse.
Genkaku nie wyglądał na zdziwionego, gdy Tora i Ookawa weszli do gabinetu jednocześnie. Odpowiedział na oficjalne powitania skinieniem głowy.
- Witam Państwa i cieszę się, że tak szybko udało wam się przybyć. Bez zbędnych ceregieli. Od dziś rana nasz kraj jest zagrożony atomowym atakiem terrorystycznym.
Zrobił pauzę jakby chciał zobaczyć miny dwójki agentów przed nim. W międzyczasie podniósł z blatu dwie teczki o sporej objętości.
- Na rozkaz generała stworzycie zespół specjalny. Macie znaleźć i zlikwidować zagrożenie.
Mówiąc to podszedł do każdego po kolei wręczając im dokumentację.
- To są wszystkie zgromadzone do tej pory materiały. Nasi analitycy działają pełną parą. Macie tutaj nagranie wideo przesłane przez terrorystę dziś rano do kancelarii oraz nagrania z kamer bazy, w której zdeponowane było bomby. Reszta to dane techniczne skradzionego ładunku, protokoły inwentaryzacyjne oraz zeznania i profile załogi bazy. Za chwilę obejrzymy sobie pierwszy materiał. Czy do tej pory są jakieś pytania?
Zrobił kolejną pauzę oczekując na reakcję.
– Nie krępujcie się, od waszego sukcesu bądź porażki będzie zależała moja dalsza kariera. Wolę żebyście byli odpowiednio poinformowani – zażartował.
Wystarczy użyć w rozmowie słowa bomba i atmosfera od razu siada. Kartkując dane techniczne zagubionej broni masowego rażenia Genbu zastanawiał się, jak sam wywiózłby taki fant z pilnie strzeżonej bazy marynarki. 14 kilo to relatywnie niedużo, ale plecak rzucał się w oczy, a czujniki na lotniskach i dworcach były wyczulone na wszelkie materiały wybuchowe. To wykluczało publiczny transport. Poza samochodami pozostawały jeszcze łodzie i prywatne samoloty. Ile mogło ich być w najbliższym zasięgu bazy?
- Niezłym tropem jest metoda transportu. Obsługa bazy ma w tym temacie jakieś podejrzenia? Jeśli kamery uchwyciły sprawców na gorącym uczynku, być może jest tam też ich wehikuł.
Chuunin zerknął na zegarek Beepera. Było już sporo po dwudziestejpierwszej godzinie. Bandziory zyskały olbrzymi handicap czasowy nad ścigającymi.
- Jeśli dowiemy się ile minęło od kradzieży do momentu, gdy byli na tyle pewni siebie by przesłać nagrania, być może ograniczymy liczbę miejsc, do których mogli ją przetransportować. Czas jaki minął od dostarczenia przesyłek do chwili ich otworzenia również może być pomocny.
Holoprojekcja jednej z baz danych wywiadu nieoczekiwanie rozjarzyła się nad cyferblatem zegarka. Równie szybko zgasła, gdy Ookawa przesunął wzrokiem po konsolecie biurka Genkaku.
- Ktoś musiał fizycznie wysłać te listy. Jeśli dysponujemy oryginałami, możemy wykorzystać je do wyciągnięcia dodatkowych informacji. Z pewnością Sanbetsu dysponuje choć jednym agentem ze zdolnościami prekognicyjnymi? - dorzucił wskazując na komputer szefa shinobi.
Curse bez słowa zaczęła przeglądać zawartość otrzymanej teczki. Od razu chwyciła jedną z kopert, w której przesłane zostały nagrania terrorysty.
- Obejrzyjmy nagranie – zaproponowała.
- Metoda transportu? - Genkaku odniósł się do słów swojego podwładnego. - Wszyscy raczej głowią się, w jaki sposób udało im się w ogóle wykraść ładunek z bazy. Nasze zabezpieczenia było o wiele bardziej zaawansowane niż nagijskie. Ja nie dałbym rady.
Mówiąc do wrócił za biurko i przygotował pierwsze nagranie.
- Teren dookoła bazy należy do wojska. Otaczający ją las i wybrzeże są naszpikowane czujnikami i kamerami. Normalnymi, na podczerwień, nawet takimi wykrywającymi duży, ponad przeciętny poziom douriki. Do stolicy z bazy jest jakieś pół dnia drogi samochodem. Samolot mógłby na upartego lądować na drodze, a śmigłowiec na każdej większej polanie, lub plaży. Z tym, że coś takiego na pewno zostałoby zauważone. Sprawa jest naprawdę ciężka. Prawdopodobnie w grę wchodzą nadludzkie moce. A i nie, niestety nie dysponujemy nikim ze zdolnościami prekognicji.
Oookawy jakoś wcale nie dziwiło, że w wielomiliardowym państwie ani jeden jasnowidz nie był dostępny w chwili kryzysu. Pewnie wszyscy perfidnie wzięli akurat urlopy. Zaklepując termin na rok wcześniej. Sytuacja komplikowała się coraz bardziej. Osobiście wątpił, czy nawet nadczłowiek zdołałby pokonać dystans dzielący bazę od jakichkolwiek osad ludzkich bez żadnego środka transportu. Byłoby to potwornie niepraktyczne i ryzykowne dla złodzieja. Niewykrywalny samolot? Może przeciwnie - Genkaku miał rację i napastnicy użyli mocy by zamaskować środek ucieczki. W końcu był to jego obszar ekspertyzy. Więc niewidzialne furgonetki? Albo przezroczyste łodzie podwodne?
Jeśli założyć, że posłużono się mocą, aby wejść do skarbca, sytuacja komplikowała się jeszcze bardziej. W drogę wchodził choćby podkop, magiczny atak od dołu. Przesunięcie fazowe. Teleportacja. Jedyny prawdziwy teleporter, którego dossier zdarzyło mu się czytać, posiadał bardzo ograniczoną w zasięgu zdolność. Podobnie czar portali Lucjana, babilońskiego zealoty z awantury w Higure. By przeskoczyć spoza zasięgu czujników do środka, użytkownik musiałby być niewiarygodnie potężny. Nie było pilnie strzeżoną tajemnicą, że najpotężniejsi uczestnicy Tajnej Wojny potrafią wymazać swoją prezencję. Czy alarmy poziomu douriki zadziałały by w takim przypadku? Lub zasada brzytwy: kradzieży dokonał zwykły człowiek w zwykły sposób, choćby deaktywując kamery.
Komandor usiadł wygodnie i kończąc na razie dyskusję uruchomił film. Wszyscy skierowali spojrzenia na unoszący się nad blatem obraz. Pomieszczenie, w którym nagrywano było ciemne. Wyglądało jak stary, zrujnowany pokój. W tle, na drugim planie widać było zasłonięte szmatami okno. Języczkiem u wagi wszystkich był siedzący przed kamerą mężczyzna o dość charakterystycznej urodzie, ubrany w ciemny, prawdopodobnie granatowy, gruby golf. Siwe, długie, spięte w kucyk włosy kontrastowały z czarną, elegancko przystrzyżoną brodą. Twarz miał pociągłą z wyraźnie uwidocznionymi kościami policzkowymi. Mógł mieć około trzydziestu lat.
- Witam, jeszcze nas nie znacie, ale właśnie podprowadziliśmy wam z magazynu jedną z tych walizkowych bombek atomowych. Wiecie, tych, których nie wiadomo, kto ukradł wcześniej z Nag. Taką, która może zrobić duuuużo szkód, gdyby ktoś niepowołany dostał ją w swoje łapy. Przemyślcie to. Odezwiemy się. - Mówił z dziwnym akcentem, jednocześnie mocno gestykulując.
Film dobiegł końca. Przez dłuższą chwilę w gabinecie panowała cisza.
- Zauważyliście? – Zaczął komandor.
Nie czekając na odpowiedź, włączył nagranie jeszcze raz. Tym razem przewinął kawałem i zrobił stop klatkę w momencie, gdy terrorysta wizualizował obszernym gestem rąk wielkość szkód, jakie może uczynić wybuch. Manipulując chwilę przy konsolecie Genkaku zrobił zbliżenie na prawą dłoń mężczyzny z nagrania. Po komputerowej obróbce poprawiającej ostrość wyraźnie widać było tatuaż. Dwie krzyżujące się szable oplecione przez wężo-podobnego smoka. W trakcie projekcji Tekkey próbował przypasować fizjonomię, mowę ciała i akcent porywacza do ludzi którejś ze znanych grup terrorystycznych. Wyglądało na to, że byli dobrze poinformowani. Wiedzieli co kradną i jak znalazło się to w Sanbetsu. Za to uwaga komandora kompletnie go zaskoczyła. Symbol wyglądał...obco. Nie sądził, by kiedykolwiek go widział. Z drugiej strony to mogła być podpucha. Być może gestykulując w ten dziwaczny sposób mężczyzna z nagrania chciał zwrócić ich uwagę na fałszywy trop. Tak czy inaczej warto to sprawdzić.
- Technicy nadal pracują nad wyciągnięciem jak największej ilości informacji z nagrania, ale na razie to wszystko, co mamy – podjął po chwili dowódca. – Co do drugiego filmu, to nie będziemy go oglądać. Nie mamy tyle czasu. To w zasadzie materiał z dwóch kamer w bazie. Jedna pokazująca wnętrze skarbca, druga wejście do niego. Nagrania z tej pierwszej są raczej mało przydatne, służy głównie to śledzenie poczynań ludzi w środku, gdy krypta jest otwarta. Po zamknięciu robi się tam kompletnie ciemno i na nagraniach nic nie widać, ale technicy pracują też nad tym.
- Jakieś pytania? – Mówiąc to Kito obcesowo spojrzał na zegarek. – Kończy nam się czas, przeznaczony na to spotkanie, a przede mną jeszcze trudna rozmowa z generałem.
- Tylko jedno pytanie. Jakie ma pan dla nas zadania?
- Znaleźć i przechwycić bombę przede wszystkim. W miarę możliwości aresztować lub zabić osobę odpowiedzialną. Najlepiej inwigilując ewentualną siatkę. Możecie działać razem lub osobno. Interesują mnie efekty. Ten facet - komandor wskazał na zdjęcie terrorysty wyświetlone nad biurkiem - za dużo wie. Możliwe, że mamy w agencji kreta. Dlatego raportujecie bezpośrednio i tylko do mnie. Z nikim o tej sprawie nie rozmawiacie. Pani porucznik, czy Pani ma jakieś pytania ?
- Rozumiem, że technicy pracują również nad materiałami z kamer wokół bazy? Skoro mają wizję podczerwieni, to może będzie widać na nich więcej niż na tych ze skarbca – odpowiedziała komandorowi egzekutorka.
- Sprawdziliście również czy ładunek nie uległ w jakiś sposób neutralizacji? Skoro nie ma żadnych śladów, że opuścił skarbiec.. może nadal w nim jest - kontynuowała agentka nie ukrywając lekko rozbawionego tonu. - Liczę też, że zleciliście monitorowanie miejsc, w których znajdują się skrzynki pocztowe. Obstawiam, że terroryści skontaktują się z wami w ten sam sposób co poprzednio - dodała już całkowicie poważnie.
- Technicy nie muszą sprawdzać kamer dookoła bazy. Zwyczajnie nie ma na nich nic niezwykłego. Nawet te na podczerwień nie zaobserwowały nic nadzwyczajnego. Kilka mniejszych zwierząt, które nawet nie zbliżały się w okolice bazy i tyle. Co do neutralizacji ładunku to naprawdę ciężko to stwierdzić. Nie został po nim żaden ślad, jakby faktycznie wyparował. W skarbcu by było po nim żadnego śladu.
Kończąc, Genkaku zaczął porządkować papiery na biurku. Wyłączył holoprojektor i jeszcze raz zmierzył wzrokiem parę poruczników.
- Zapomniałbym. Tak pani Tori, kazaliśmy obserwować wszystkie skrzynki i urzędy pocztowe. Jeżeli nie macie więcej pytań, to odprawa jest zakończona. |
A mogę zrobić wszystko! Wystarczy Twoja krew.~♥
|
|
|
|
^Curse |
#6
|
Komandor
Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 551 Wiek: 36 Dołączyła: 16 Gru 2008 Skąd: Lublin/Warszawa?
|
Napisano 11-04-2014, 11:57
|
|
Musiała przyznać, że zlecenie połączenia sił z sanbetańskim wywiadem ją zaintrygowało. Była ciekawa z czym nie mogliby sobie poradzić sami, skoro potrzebują pomocy egzekutora. Albo w jakie kłopoty się wpakowali.
Widząc przyzwalające skinienie sekretarki Tekkey poderwał się z niewygodnego fotela i ruszył wprost do drzwi przełożonego. Tuż przed naciśnięciem klamki zawahał się i stanął, zerkajac przez ramię na pracownicę biura.
- Właściwie to które z nas Komandor wzywał jako pierwsze?
Kobieta wzruszyła ramionami i jedynie skinęła lekceważąco, jakby chciał przekazać, że za mało jej płacą, by miała się przejmować drobiazgami. Typowe.
Agent wziął głęboki oddech i zwrócił do oczekującej egzekutorki.
- Może wejdziemy razem? Nie każmy Komandorowi się powtarzać. Ani czekać. Przynajmniej nie dłużej, niż to konieczne.
Nie zaprotestowała, ale zdziwiła się natomiast, gdy zaproponował wspólną odprawę. Nie spodziewała się tego, ale przynajmniej mogła mieć pewność, że niczego przed nią nie zatają. Niech więc tak będzie.
Tekkey przekroczył próg gabinetu, pozostawiając otwarte drzwi, a Curse weszła za nim.
- Komandorze - Pozdrowił przełożonego z szacunkiem.
Widząc oficjalne zachowanie towarzysza, powiedziała dostosowując ton:
- Sir.
W duchu jednak śmiała się z zaistniałej sytuacji.
Genkaku nie wyglądał na zdziwionego, gdy Tora i Ookawa weszli do gabinetu jednocześnie. Odpowiedział na oficjalne powitania skinieniem głowy jednocześnie posyłając dyskretny uśmiech pod adresem porucznik Curse.
- Witam Państwa i cieszę się, że tak szybko udało wam się przybyć. Bez zbędnych ceregieli, Od dziś rana nasz kraj jest zagrożony atomowym atakiem terrorystycznym.
Zrobił pauzę i podniósł z blatu dwie teczki o sporej objętości.
- Na rozkaz generała stworzycie zespół specjalny. Macie znaleźć i zlikwidować zagrożenie – mówiąc to podszedł do każdego po kolei wręczając im dokumentację. - To są wszystkie zgromadzone do tej pory materiały. Nasi analitycy działają pełną parą. Macie tutaj nagranie wideo przesłane przez terrorystę dziś rano do kancelarii oraz nagrania z kamer bazy, w której zdeponowane było bomby. Reszta to dane techniczne skradzionego ładunku, protokoły inwentaryzacyjne oraz zeznania i profile załogi bazy. Za chwilę obejrzymy sobie pierwszy materiał. Czy do tej pory są jakieś pytania? – Zrobił kolejną pauzę oczekując na reakcję. – Nie krępujcie się, od waszego sukcesu bądź porażki będzie zależała moja dalsza kariera. Wolę żebyście byli odpowiednio poinformowani – zażartował.
Oj panie Kito, ładnie się pan załatwił, pomyślała.
Sytuacja sprawiała wrażenie poważnej, ale w takich przypadkach zawsze jest jakieś wyjście. Po pierwsze wyglądało na to, że terroryści należą do typu cierpliwych. Przynajmniej chwilowo. Nagranie wysłane pocztą.. ostrożne, ale czasochłonne. Czyżby chcieli kupić sobie trochę czasu?
Bez słowa zaczęła przeglądać zawartość otrzymanej teczki. Od razu chwyciła jedną z kopert, w której przesłane zostały nagrania terrorysty. Nic specjalnego, ale stempel przedstawiał datę sprzed pięciu dni. Długo.Postanowiła jednak poczekać ze wszystkimi pytaniami.
- Niezłym tropem jest metoda transportu. Obsługa bazy ma w tym temacie jakieś podejrzenia? Jeśli kamery uchwyciły sprawców na gorącym uczynku, być może jest tam też ich wehikuł – powiedział po chwili Tekkey. - Jeśli dowiemy się ile minęło od kradzieży do momentu, gdy byli na tyle pewni siebie by przesłać nagrania, być może ograniczymy liczbę miejsc, do których mogli ją przetransportować. Czas jaki minął od dostarczenia przesyłek do chwili ich otworzenia również może być pomocny.
Holoprojekcja jednej z baz danych wywiadu nieoczekiwanie rozjarzyła się nad cyferblatem zegarka, jednak równie szybko zgasła.
- Ktoś musiał fizycznie wysłać te listy. Jeśli dysponujemy oryginałami, możemy wykorzystać je do wyciągnięcia dodatkowych informacji. Z pewnością Sanbetsu dysponuje choć jednym agentem ze zdolnościami prekognicyjnymi? - dorzucił wskazując na komputer szefa shinobi.
- Obejrzyjmy nagranie – zaproponowała.
Metoda transportu? - Genkaku odniósł się do słów swojego podwładnego. - Wszyscy raczej głowią się, w jaki sposób udało im się w ogóle wykraść ładunek z bazy. Nasze zabezpieczenia było o wiele bardziej zaawansowane niż nagijskie. Ja nie dałbym rady.
Mówiąc do wrócił za biurko i przygotował pierwsze nagranie.- Teren dookoła bazy należy do wojska. Otaczający ją las i wybrzeże są naszpikowane czujnikami i kamerami. Normalnymi, na podczerwień, nawet takimi wykrywającymi duży, ponad przeciętny poziom douriki. Do stolicy z bazy jest jakieś pół dnia drogi samochodem. Samolot mógłby na upartego lądować na drodze, a śmigłowiec na każdej większej polanie, lub plaży. Z tym, że coś takiego na pewno zostałoby zauważone. Sprawa jest naprawdę ciężka. Prawdopodobnie w grę wchodzą nadludzkie moce. A i nie, niestety nie dysponujemy nikim ze zdolnościami prekognicji.
Komandor usiadł wygodnie i kończąc na razie dyskusję uruchomił film. Wszyscy skierowali spojrzenia na unoszący się nad blatem obraz. Pomieszczenie, w którym nagrywano było ciemne. Wyglądało jak stary, zrujnowany pokój. W tle, na drugim planie widać było zasłonięte szmatami okno. Języczkiem u wagi wszystkich był siedzący przed kamerą mężczyzna o dość charakterystycznej urodzie, ubrany w ciemny, prawdopodobnie granatowy, gruby golf. Siwe, długie, spięte w kucyk włosy kontrastowały z czarną, elegancko przystrzyżoną brodą. Twarz miał pociągnął z wyraźnie uwidocznionymi kościami policzkowymi. Mógł mieć około trzydziestu lat.
- Witam, jeszcze nas nie znacie, ale właśnie podprowadziliśmy wam z magazynu jedną z tych walizkowych bombek atomowych. Wiecie, tych, których nie wiadomo, kto ukradł wcześniej z Nag. Taką, która może zrobić duuuużo szkód, gdyby ktoś niepowołany dostał ją w swoje łapy. Przemyślcie to. Odezwiemy się. - Mówił z dziwnym akcentem, jednocześnie mocno gestykulując.
Film dobiegł końca. Przez dłuższą chwilę w gabinecie panowała cisza.
- Zauważyliście? – Zaczął komandor.
Nie czekając na odpowiedź, włączył nagranie jeszcze raz. Tym razem przewinął kawałem i zrobił stop klatkę w momencie, gdy terrorysta wizualizował obszernym gestem rąk wielkość szkód, jakie może uczynić wybuch. Manipulując chwilę przy konsolecie Genkaku zrobił zbliżenie na prawą dłoń mężczyzny z nagrania. Po komputerowej obróbce poprawiającej ostrość wyraźnie widać było tatuaż. Dwie krzyżujące się szable oplecione przez wężo-podobnego smoka.
Mężczyzna z nagrania nie wyglądał znajomo. Jego tatuaż również. Spojrzała kątem oka na siedzącego obok agenta i niemal namacalnie poczuła, jak w jego głowie kłębią się tysiące myśli. Sama zaczęła zastanawiać się nad celem terrorystów i nad tym dlaczego ukradli tylko jeden ładunek, skoro mogli wziąć wszystkie. Wybitnie chcieli jedynie pokazać, że mogą wiele i należy się z nimi liczyć.
- Technicy nadal pracują nad wyciągnięciem jak największej ilości informacji z nagrania, ale na razie to wszystko, co mamy – podjął po chwili dowódca. – Co do drugiego filmu, to nie będziemy go oglądać. Nie mamy tyle czasu. To w zasadzie materiał z dwóch kamer w bazie. Jedna pokazująca wnętrze skarbca, druga wejście do niego. Nagrania z tej pierwszej są raczej mało przydatne, służy głównie to śledzenie poczynań ludzi w środku, gdy krypta jest otwarta. Po zamknięciu robi się tam kompletnie ciemno i na nagraniach nic nie widać, ale technicy pracują też nad tym.- Jakieś pytania? – Mówiąc to obcesowo spojrzał na zegarek. – Kończy nam się czas, przeznaczony na to spotkanie, a przede mną jeszcze trudna rozmowa z generałem.
- Tylko jedno. Jakie ma pan dla nas zadania? - odezwał się pierwszy Tekkey.
- Znaleźć i przechwycić bombę przede wszystkim. W miarę możliwości aresztować lub zabić osobę odpowiedzialną. Najlepiej inwigilując ewentualną siatkę. Możecie działać razem lub osobno. Interesują mnie efekty. Ten facet - komandor wskazał na zdjęcie terrorysty wyświetlone nad biurkiem - za dużo wie. Możliwe, że mamy w agencji kreta. Dlatego raportujecie bezpośrednio i tylko do mnie. Z nikim o tej sprawie nie rozmawiacie. Pani porucznik, czy Pani ma jakieś pytania ?
- Rozumiem, że technicy pracują również nad materiałami z kamer wokół bazy? Skoro mają wizję podczerwieni, to może będzie widać na nich więcej niż na tych ze skarbca.
Nie mogła nie pomyśleć w tym momencie o tym, jak wielkim niedopatrzeniem jest umieszczenie zwykłych kamer w skarbcu z taką zawartością.
- Sprawdziliście również czy ładunek nie uległ w jakiś sposób neutralizacji? Skoro nie ma żadnych śladów, że opuścił skarbiec.. może nadal w nim jest - powiedziała nie ukrywając lekko rozbawionego tonu. - Liczę też, że zleciliście monitorowanie miejsc, w których znajdują się skrzynki pocztowe. Obstawiam, że terroryści skontaktują się z wami w ten sam sposób co poprzednio - dodała już całkowicie poważnym tonem.
- Technicy nie muszą sprawdzać kamer dookoła bazy. Zwyczajnie nie ma na nich nic niezwykłego. Nawet te na podczerwień nie zaobserwowały nic nadzwyczajnego. Kilka mniejszych zwierząt, które nawet nie zbliżały się w okolice bazy i tyle. Co do neutralizacji ładunku to naprawdę ciężko to stwierdzić. Nie został po nim żaden ślad, jakby faktycznie wyparował. W skarbcu by było po nim żadnego śladu.
Kończąc, Genkaku zaczął porządkować papiery na biurku. Wyłączył holoprojektor i jeszcze raz zmierzył wzrokiem parę poruczników.
- Zapomniałbym. Tak pani Tori, kazaliśmy obserwować wszystkie skrzynki i urzędy pocztowe. Jeżeli nie macie więcej pytań, to odprawa jest zakończona. |
|
|
|
^Genkaku |
#7
|
Tyran Bald Prince of Crime
Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227 Wiek: 39 Dołączył: 20 Gru 2009 Skąd: Raszyn/Warszawa
|
Napisano 25-04-2014, 10:02
|
|
Zadanie:
Rozpocznijcie śledztwo na własną rękę. Macie wizerunek poszukiwanego i wszystkie zgromadzone informację. Wykażcie się w roli detektywów:
Do wyboru:
1. Wszechwiedzący półświatek - Gangsterzy, gangi, bezdomni. To oni wiedzą zawsze pierwsi i najwięcej o tym co się święci. Przepytując kolejnych informatorów doszła do Ciebie informacja, że podejrzany był widziany w jednej z "melin", w slamsach stolicy. Dostań się do środka i przepytaj kogo trzeba.
2. Krok po kroku - chcą nie chcąc ktoś musi sprawdzić wszystkie poszlaki. Udaj się do bazy wojskowej skąd wykradziono ładunek. Przesłuchaj kogo się da, przejrzyj nagrania, odczyty z czujników, dokumenty. Może dowiesz się czegoś ciekawego.
3. Wymyśl coś - masz wolną rękę. Rób co chcesz, byleby pchnąć sprawę na przód.
Każde z was może wybrać po jednej opcji. Możecie wykonać któreś z zadań razem, ale dostaniecie za to mniej pkt i być może stracicie alternatywne wskazówki. |
|
|
|
^Tekkey |
#8
|
Generał Paranoia Agent
Poziom: Genshu
Stopień: Shogun
Posty: 536 Wiek: 34 Dołączył: 24 Cze 2011
|
Napisano 04-05-2014, 00:52
|
|
Po podziale zadań nie pozostało nic innego, niż spróbować rozwikłać tajemnicę. Ostatecznie to Curse ruszyła na lotnisko, a Genbu nie zazdrościł jej zadania w bazie wojskowej. Przypominało szukanie czarnego kota w ciemnym pokoju. Kota, którego już ktoś z owego pokoju usunął.
Mimo późnej pory, Sakuba jeszcze nie zasypiała. Noc była właściwym czasem na zadanie kilku pytań w szemranych kręgach. Agent miał do świtu czas na powęszenie w stolicy, rozpuszczenie wici i zarzucenie kilku sieci na podstawie choćby najbardziej ulotnych poszlak. A nuż coś się w nie złapie?
- Gdzie jedziemy, szefie? – zapytał dziarsko szofer przydzielonego do pomocy pojazdu.
- Jakaś zła dzielnica – odburknął Tekkey, opadając na siedzenie. W głowie nadal usiłował znaleźć jakiś punkt zaczepienia dla początku poszukiwań.
- Ta nie jest wystarczająco zła? Same urzędasy. Dwie przecznice stąd jest główna siedziba urzędu skarbowego – zażartował kierowca odpalając silnik.
- Nie, potrzebuję gorszej. Takiej, do której policyjne patrole nie zapuszczają się inaczej niż dużym i uzbrojonym po zęby oddziałem. Takiej, co pełna jest wytatuowanych w widocznych miejscach gangsterów i jeszcze jeden nie zwraca na siebie wielkiej uwagi. Takiej, gdzie można znaleźć ludzi i dość broni, by zorganizować ad hoc grupę terrorystyczną.
- Co? – spytał wstrząśnięty cywil.
- Co? – odpowiedział zdziwionym tonem szpieg. – Czystko teoretycznie, oczywiście.
Aksamitny głos speakera cicho oznajmił wybicie pełnej godziny z głośników samochodowego radia. Taksówkarz z nocnej zmiany odpalił nowy papieros od poprzedniego i cisnął niedopałek przez otwarte okno. Punkcik światła pozostał w tyle, gdy pojazd toczył się wolno po asfalcie. Do szczytu zapotrzebowania na usługi transportowe pozostawało jeszcze wiele godzin, więc najlepszym czym kierowca mógł wypełnić wolny czas było leniwe krążenie po ulicach w nadziei na przypadkowego klienta. Nocne życie miasta przebiegało swoim zwyczajnym rytmem. Tłumy przepływały jasno oświetlonymi chodnikami, zaś w głębi mijanych zaułków często dostrzegał grupki ludzi zajętych bardziej dyskretnymi sprawami. Bez zdziwienia odnotował w jednym z nich pewną gorączkową kotłowaninę wielu cieni, częsty widok w nienajlepszej dzielnicy, jak ta przez którą właśnie przejeżdżał. Wtem jeden z uczestników oderwał się od grupy i nieco kulejącym sprintem pomknął w stronę jezdni. Taksiarz instynktownie wdusił hamulec i tylko to uratowało człowieka, który właśnie niebacznie rzucił się mu pod koła. Obcy przeturlał się bezwładnie po masce i spadł po jej lewej stronie. Kilka sekund wahania, między poczuciem obowiązku udzielenia pomocy a chęcią uniknięcia komplikacji, zakończyło szarpnięcie za tylne drzwi i skrzypnięcie resorów obciążonych dodatkowymi kilogramami.
- Ruszaj! Ruszaj, już! – wychrypiał pasażer.
Zgodnie z jego życzeniem pojazd zabuksował kołami i szybko pozostawił w tyle mroczny zaułek.
- Nie najlepszy wieczór? – współczująco zagaił kierowca po dłuższej chwili.
- Nie. Znaczy tak, naprawdę tragiczny. Głowa mi pęka. – Mężczyzna na tylnim siedzeniu przeczesał dłonią długie blond włosy. Na jego palcach zostały ślady krwi. Był blady i wyglądał jakby uszła z niego cała energia.
- Wszystko w porządku? Najbliższy szpital jest kwadrans stąd. Nic nie wezmę za taki kurs – Taksiarz poważnie zaniepokoił się konsekwencjami, jakie potrącenie mogło mieć na szanse przedłużenia jego licencji w korporacji.
Jak zauważył we wstecznym lusterku taksówkarz, jego klient wyciągnął zza pazuchy pomiętą teczkę i wytrząsnął z niej równie sfatygowane zdjęcie. Na odwrocie, który przysunął do rozdzielającej ich szyby, widniała ręcznie nabazgrana notka z adresem.
- Nie mam czasu tam krwawić. Muszę jak najszybciej dotrzeć w te miejsce.
- Jeśli szukasz pan towarzystwa, znam lokale oferujące równie dobre usługi za znacznie mniej wygórowaną cenę – odchrząknął znacząco taksiarz.
Widok miny pełnej uprzejmego niezrozumienia odrobinę go strapił.
- To dom publiczny. Z gatunku tych droższych. – wyjaśnił.
- Ku chwale ojczyny – westchnął Tekkey, zakrywając dłonią twarz. - I na koszt firmy, ma się rozumieć.
Przybytek pod wskazanym adresem faktycznie dorównywał swojej renomie. Urządzony był z subtelną elegancją i nienatarczywym luksusem. Wszechobecny zapach zmysłowych perfum przepełniał powietrze w małym salonie przylegającym do lobby. Wstępne szczegóły usługi zostały już ustalone z koordynatorką, teraz agent czekał jedynie na jej znak. Zabijając czas umościł się na jednej z miękkich kanap, sącząc niskoprocentowy drink z niemożliwą do powtórzenia nazwą. Taki sam postawił kierowcy z agencji, usadowionemu przy kontuarze baru przybytku. Od czasu opuszczenia budynku komandora przemierzyli już kilka dzielnic. Stawiali kolejki podchmielonym bandziorom w mordowniach, przy stołach gry podpytywali bywalców nielegalnych kasyn, tłukli się w spelunkach, barterowali z bezdomnymi i zastraszali grupki dzieciaków z kolorowych gangów. W czasie gdy Tekkey agresywnie negocjował z ostatnią z takich grup, szofer umawiał już w pod wskazanym adresem kolejne nieoficjalne spotkanie. Ten trop podsunął im pewien śmieciarz. Namiar i umowne hasło, niezbędne do uwierzytelnienia, wydobyli od pokątnego handlarza, sprzedającego broń z bagażnika zdezelowanego szrotu na kołach. Jak dotąd wyniki dochodzenia były mniej niż zadowalające, dwa razy ktoś skojarzył poszukiwanego: podobno szukał w miejscowym półświatku ludzi do mokrej roboty; Oba tropy okazały się po sprawdzeniu ślepymi uliczkami.
- Pan Arabu?
Kobieta, w najbardziej opiętej yukacie jaką w życiu widział, skłoniła się lekko, gestem zapraszając go do podążenia za nią. Jednym haustem opróżnił szklankę i pozostawił ją wraz z napiwkiem na rzeźbionym stoliku. Jego przewodniczka prowadziła go bez słowa korytarzami wyłożonymi tłumiącymi kroki dywanami. Po drodze nie było żadnych schodów, a mimo to znajdowali się poniżej poziomem parteru, jak orientował się na podstawie pozycji siedzącego przy barze kierowcy. Spacer dobiegł kresu przed jednymi z wyciszonych drzwi, nie wyróżniających się zresztą niczym szczególnym spośród szeregów identycznych w sąsiedztwie. Bez ostrzeżenia Ookawa sięgnął pod marynarkę i nonszalanckim gestem wydobył spod poły banknot. Dziewczyna przyjęła go z wymuszonym uśmiechem. Zewnętrznie ledwie drgnęła, lecz nadludzkie zmysły zdemaskowały jej sekret. Tak jak podejrzewał, była wyszkolona, miała refleks i mogła stanowić poważne zagrożenie. Ledwie sekundę wcześniej naprawdę gotowa była go zabić. Chociaż nie miał pojęcia jak mogłaby ukryć broń, należało założyć, że była uzbrojona. W co, być może przyjdzie przekonać się, jeśli sprawy wewnątrz się skomplikują.
Za drzwiami, bez szczególnej niespodzianki, czekała kolejna niewiasta. Przysiadła na rogu łóżka, niecierpliwie przeczesując palcami plusz pościeli. Było coś drapieżnego w sposobie w jaki lustrowała go wzrokiem i odgarnęła za ucho opadające pasmo kasztanowych włosów.
- Wyglądasz staro. Na pewno wiesz czego chcesz ode mnie, dziadku?
Uśmiechnął się krzywo. Jeszcze w taksówce nałożył na blond czuprynę szybko schnącą farbę i dodał sobie kilka zmarszczek. Był teraz posiwiałym dżentelmenem z dystyngowaną bródką i jak na miarę szytym garniturem z Czerwonej Nici. Ale ona nie musiała o tym wiedzieć.
- Słyszałem, że jesteś najlepsza – dyplomatycznie odparł Genbu.
- Bo jestem. Tylko żeby wszystko było jasne: łóżko stanowi element wystroju pokoju i nie wchodzi w zakres oferty. Jestem Pośredniczką. Składasz zamówienie, a ja mówię ile cię ono będzie kosztować. Bez negocjacji.
Skinął głową i podsunął jej jedno ze zdjęć porywacza z nagrania. Z wydrukowanego kadru usunięto tło, wyostrzono za to detale znaku na ręce i rysów twarzy.
- Chcę to, co i on – powiedział z naciskiem.
- Jesteś gliną? – zjeżyła się w odpowiedzi. Jej dłoń zacisnęła się na jakimś małym przedmiocie wplątanym z kołdry. Guzik alarmowy?
- Nie. Łapsy łapsami, a facet ma też innych wrogów.– zapewnił agent obrażonym tonem. – Zresztą chodzi mi tylko o niego, do ciebie nic nie mam. Mogę ci zapłacić.
- Masz mnie za kapusia? Nie mam nic do powiedzenia.
Równie urażonym gestem odrzuciła fotografię.
- Jest za niego nagroda. Duża forsa. Mógłbym odpalić ci działkę – przekonywał Tekkey. – Powiedz co o nim wiesz, a dostaniesz 10%. Będziesz zadowolona.
Przez chwilę jej twarz wyglądała, jakby ważyła w myślach między oddaniem go w ręce swojej napakowanej przyjaciółki a wysokością nagrody, skoro tak drobny ułamek miał wydać się kuszący.
- Łaskawca – prychnęła. - Założę się, że nic na niego nie masz. Ja przeciwnie. Dzielimy się po połowie albo wcale.
- To nie jest uczciwa propozycja – poskarżył się dla podtrzymania targu Ookawa. Czuł, że rozmówczyni mówi absolutnie szczerze. Tu była ostatnia oferta.
- Połowa sumy to więcej, niż całość niczego – zauważyła trzeźwo kobieta, wyciągając dłoń do przybicia umowy.
Mężczyzna uścisnął ją z miną kwaśną, jakby właśnie oszwabiono go na najważniejszym interesie jego życia.
- Zjawił się tu podobnie jak ty, aby ubić interes. Wyglądał normalnie, przynajmniej jak na człowieka w tej branży. Pociągła twarz, czarna broda. Siwy włosy zebrane w kuc. Mógłbyś być jego starszym bratem – roześmiała się, wskazując na agenta.
Nie przyłączył się do żartu, więc kontynuowała.
- No i miał tatuaż na dłoni. Coś jak skrzyżowane szable i jakiś jaszczur.
- Niezbyt jesteś pomocna. Mam przecież zdjęcie. – Pomachał jej kartką.
- Chciał, żebym załatwiła mu materiały wybuchowe. Dużo i tanio. – Zmierzyła jadowitym spojrzeniem rozmówcę. - Posłałam go do diabła. Zgodnie z życzeniem: tobie doradzam to samo. Nagrodę możesz sobie zatrzymać.
- Szefie, nie mogę stać na środku skrzyżowania. Lewo czy prawo? – syknął spięty szofer do siedzącego obok agenta.
- Cicho, to wystarczająco trudne i bez twojego gadania. – odburknął Ookawa medytując z zamkniętymi oczami. – Teraz skręcaj w prawo.
Na każdym wcześniejszym skrzyżowaniu i kilku kolejnych sytuacja się powtarzała. Musieli się zatrzymać, a Genbu po chwili skupionego milczenia oznajmiał dalszy kierunek jazdy. Choć nie wyglądało to jak pościg w filmach, w istocie nim było. Zdjęcie podsunięte Pośredniczce obramowane było jedną z krwawych nici, która przylgnęła do jej dłoni. Teraz bezpiecznie, ale mozolnie, podążali za nią jak po sznurku do jej kryjówki. Mieli nadzieję znaleźć tam jakiekolwiek pomocne informacje o terroryście. Zresztą był to pierwszy i jedyny pomocny wątek w dotychczasowym śledztwie i nie zamierzali sobie odpuścić jego sprawdzenia.
- Zatrzymaj się. Jesteśmy blisko. Zaparkuj gdzieś i miej broń w pogotowiu.
Agent podciągnął się na najbliższy budynek żyłką wystrzeloną z karwasza i do siedziby Pośredniczki dotarł przeskakując po sąsiednich dachach. Skan beepera wskazywał na kilka pięter pomieszczeń biurowych, a pod nimi olbrzymią ilość skrzyń w dużej piwnicznej hali. Teren na poziomie ulicy omiatały czujniki ruchu, ale na szczęście okien na najwyższym piętrze nie broniło nic poza standardowymi zamkami. Gładko otworzył je, kołysząc się własnym olinowaniu. Poza śledzoną kobietą w okolicy nie było nikogo innego. Upewniając się kolejnymi skanami czy nie pominął jakichś zabezpieczeń, ruszył w dół, kierując się na małą klitkę przylegającą do podziemnego magazynu. Wkrótce po tym jak zaczął lawirować między skrzyniami Pośredniczka znowu się ożywiła. Teraz, gdy była w zasięgu Chimyaku, mógł nawet podglądać jej ruchy. Chwilę po tym jak zatrzasnęła jakąś szafkę zaczęła się oddalać w szybkim tempie. Tekkey zmarszczył brwi porównując jej trasę z beeperowym skanem. Nie było tam nic. Miała w zanadrzu ukryty tunel niewykrywalny dla urządzeń organów ścigania? Mały pokoik okazał się archiwum pełnym blaszanych szafek z aktami. Gdyby chciał przetrząsnąć je wszystkie zajęłoby mu to z tydzień. Podglądając z daleka nie rozumiał ostatniego gestu kobiety, lecz teraz był całkiem jasny. W ścianie widniał potężny sejf. Zakasał rękawy i zaczął zaznajamiać się z modelem i mechanizmami zamka. Chyba wiedział gdzie znajdzie interesujące go dane. |
A mogę zrobić wszystko! Wystarczy Twoja krew.~♥
|
|
|
|
^Genkaku |
#9
|
Tyran Bald Prince of Crime
Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227 Wiek: 39 Dołączył: 20 Gru 2009 Skąd: Raszyn/Warszawa
|
Napisano 05-05-2014, 10:49
|
|
@ Tekkey: + EXP za szybkie oddanie wpisu.
W sejfie jest gotówka oraz dokumenty. Niestety, bez umiejętności Ekonomia (1) nie jesteś w stanie wyciągnąć z nich, żadnych przydatnych informacji.
Był tak też "dziennik". Z którego dowiedziałeś się, że:
- poszukiwany terrorysta przedstawił się jako Keyser Soze.
- wykupił materiały wybuchowe. Około 30 kg. Zależało mu, by były produkcji Nagijskiej.
- kupił też namiary na grupę najemników-renegatów od mokrej roboty "Czarne Żmije".
- Poszukiwał doświadczonego nadczłowieka.
- Poszukiwał kontaktu z siatką "Krwawych Szakali"
- Płacił gotówką.
Dalsze zadanie:
Poboczne:
1. "Wilki z giełdy" - wykup umiejętność ekonomia na 1 aby odblokować tą opcję.
2. "Tropem żmiji" - odnajdź grupę "Czarnych Żmij". Aresztuj ich lub inwigiluj aby sprawdzić co knują i jakie są ich powiązania z Soze.
3. "Tropem szakala" - najwyraźniej Soze ma jakiś interes do Krwawych Szakali. Odnajdź ich i dowiedz się, czy udało mu się nawiązać kontakt.
Wątek główny:
1. "Nawiedzony Dom" - dostałeś telefon od komandora Genkaku. Wpadł na trop terrorysty i zlokalizował miejsce w którym poszukiwany nagrał wiadomość. Opuszczona posiadłość na dalekich obrzeżach Sakuby. Więcej info na PW. Możesz od razu wybrać tą opcję lub zająć wątkami pobocznymi w oczekiwaniu na Curse. |
Ostatnio zmieniony przez Genkaku 05-05-2014, 10:59, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
^Curse |
#10
|
Komandor
Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 551 Wiek: 36 Dołączyła: 16 Gru 2008 Skąd: Lublin/Warszawa?
|
Napisano 22-05-2014, 23:22
|
|
Kasumi widziała w życiu już wiele i zdawała sobie sprawę z tego, że rzeczy nie znikają ot tak, po prostu. Ludzie.. czasami, ale to inna historia. Najnormalniej w świecie nie wierzyła, że na terenie bazy nie ma żadnego śladu naprowadzającego na trop zaginionej bomby albo tego, kto ją ukradł. Zaczęła myśleć o jakimś spisku wymierzonym przeciwko militarnym władzom Sanbetsu albo samemu Genkaku. Cóż, pewnie było trochę osób, które dałyby wiele, żeby się go pozbyć. Taka robota.
Jadąc przez teren bazy i przechodząc kolejne kontrole szukała słabych punktów ochrony i możliwości dla złodzieja. Żadnych nie zauważyła. Wszystko było dokładnie sprawdzane i monitorowane, zgodnie z informacjami, które dostała. Może ktoś się podszył pod strażnika?
Po dość długiej trasie, przy wejściu do bunkru przywitał ją sztywno dowódca bazy. Skinął na nią i w obstawie dwóch strażników weszli do sporej, towarowej windy.
- Oprócz tej, jest jeszcze tylko jedna winda, prawda? - zagadnęła.
- Tak, po drugiej stronie bazy.
Chwila ciszy. Postanowiła pytać bezpośrednio.
- Czy może mi Pan powiedzieć cokolwiek, co nie znalazło się w oficjalnych raportach? Może sobie Pan coś przypomniał?
Dowódca spojrzał jej prosto w oczy i odpowiedział zmęczonym głosem:
- Pani porucznik, w raportach jest absolutnie wszystko, co mogłem powiedzieć. Wszyscy, którzy znajdowali się na terenie bazy w ciągu tygodnia od zdarzenia zostali dokładnie przesłuchani. Oczywiście odpowiem na wszystkie pytania, ale nie wiem czy będę w stanie bardziej pomóc.
- Rozumiem – odparła tylko Kasumi. - Chcę porozmawiać z kim się da. Został Pan uprzedzony, prawda?
- Oczywiście.
- Czy poza zniknięciem ładunku zdarzyło się tu ostatnio coś nadzwyczajnego?
- Absolutnie nic.
Podróż w dół nie trwała zbyt długo, ale na głębokości pięciuset metrów dało się odczuć różnicę ciśnienia. Na Curse nie zrobiło to większego wrażenia, ale czuła , jak bicie serca znajdujących się obok niej osób staje się na chwilę nierówne. Choć z drugiej strony, mógł to być tylko stres. Szli szerokim korytarzem, po czym stanęli przed masywnymi, stalowymi drzwiami do skarbca.
Oto nasz kwatermistrz, pani porucznik – powiedział dowódca. - - --- Jeżeli nie ma Pani do mnie pytań, to będę czekał na górze.
Kiwnęła głową i czekając na dokończenie procedury otwierania drzwi, rozejrzała się wokół. Nic, czego nie wiedziałaby z dokumentów czy nagrań nie zwróciło jej uwagi. Niestety. Musiała przyznać, że sytuacja wyglądała na beznadziejną. Miała nadzieję, że oględziny skarbca wskażą jej jakiś trop, ale wszystko było dokładnie tak, jak to zostało jej przedstawione. Żadnych śladów, tylko puste miejsce po zgubie. Kwatermistrz też nic nie wiedział i wyglądał na mocno speszonego faktem, że ktoś go znowu wypytuje. Zresztą jak wszyscy, których widziała. I nic dziwnego, sytuacja była po prostu głupia.
- Chcę się jeszcze porozmawiać z kimś odpowiedzialnym za monitorowanie czujników – powiedziała w końcu, trochę powątpiewając w sens tego spotkania.
Kwatermistrz skinął głową i wskazał drogę. Wrócili do windy i na powierzchnię. Kilkanaście metrów dalej znajdowała się siedziba monitoringowa. Kasumi została wprowadzona do pomieszczenia z mnóstwem monitorów. Wykresy, wykresiki, dziesiątki odczytów i obraz z kamer na żywo. I nic nie zostało zarejestrowane.
Szybkim krokiem podszedł do niej wojskowy w średnim wieku.
- Pani porucznik – skinął głową i zawiesił w oczekiwaniu głos.
- Wiem, że zdał Pan dokładny raport, oficerze...
- Tak jest.
- Jest Pan tu jedynym odpowiedzialnym za... - tu zrobiła zamaszysty gest wskazujący urządzenia – to wszystko?
- Tak jest. Są zmiany, ale za odczyty odpowiedzialny jestem ja.
- Wierzę, że jest Pan najlepszy do tej pracy, oficerze... – zrobiła pauzę i wyczekiwała jego reakcji. - Czy ten sprzęt się czasem myli? - zapytała z nadzieją.
Mężczyzna bezwiednie przekrzywił wątpiąco głowę, po czym odpowiedział szczerze:
- Nigdy.
- Nigdy? Wiem, że to najlepiej chroniona baza w Sanbetsu, ale każdy sprzęt elektroniczny ma jakiś margines błędu.
- Oczywiście, Pani porucznik, ale to są w końcu marginesy – odparł niczym lew broniący swojego królestwa. - Nikt i nic, co mogłoby zagrozić bezpieczeństwu bazy nie mogłoby zostać niezauważone. To najlepszy i najbardziej wyczulony dostępny sprzęt.
Mówiąc to, zbliżył się do jednego z ekranów, na którym niemrawo poruszały się na wykresach linie.
- Proszę zobaczyć, na przykład ten wykres to odczyt z szybu wentylacyjnego biegnącego od magazynu trzeciego. Jakiś czas przed Pani przyjściem czujniki coś w nim zarejestrowały, ale mieści się to w dopuszczalnych normach. Czasem wpada tam jakiś robak – stwierdził, wzruszając na koniec ramionami.
Curse przyjrzała się z namysłem wykresom, po czym zapytała:
- Jak wiele razy zdarzyło się to w ostatnim czasie?
- Dwa albo trzy... - odparł po chwili oficer.
- Może Pan sprawdzić?
- Oczywiście, moment.
Postukał w klawiaturę przy jednym z monitorów i kilka sekund później miał odpowiedź.
- Właściwie to tylko raz, dwa dni przed tym pechowym zdarzeniem...
- To znaczy przed zauważeniem kradzieży? - poprawiła go.
Przytaknął speszony.
- Da się stwierdzić co to dokładnie było?
- Nie, to anomalia w granicach błędu. Tak jak mówiłem, to pewnie był jakiś insekt... albo po prostu błąd, czasami się zdarza – mówił z pewnością, która nagle osłabła – To dziwne...
- Co takiego?
- Chwilę wcześniej czujnik zarejestrował podobną anomalię w okradzionym magazynie. Minimalna zmiana ciśnienia.
- Przed chwilą powiedział Pan, oficerze, że anomalia była tylko jedna... - stwierdziła, trochę zirytowana.
- W szybie wentylacyjnym jedna, druga w magazynie. To tyle.
- Na pewno?
- Tak jest, pani porucznik. W ciągu tych kilku dni nic więcej nie zostało zarejestrowane. Ale to i tak pewnie tylko błędy komputera.
- Zapewne – powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie do nieco zbitego z tropu oficera.
Kasumi spędziła w bazie jeszcze kilka godzin, głównie na obserwacji okolicy i rytmu dnia strażników. Spodziewała się zauważyć coś, co dla niewtajemniczonego mogło być nie do zauważenia. Niestety bez skutku. Po bezowocnie spędzonym czasie doszła do wniosku, że poszlaki, które ma składają się na obraz złodzieja – ducha z tendencjami maniakalno – morderczymi. Zapowiadało się ciekawie. |
|
|
|
| Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 16
|