Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


[Poziom 1] Coltis vs NPC (Mia Shirabata) - walka 1
 Rozpoczęty przez RESET2_Coltis, 23-10-2014, 23:43
 Zamknięty przez Lorgan, 31-10-2014, 14:17

7 odpowiedzi w tym temacie
RESET2_Coltis   #1 


Poziom: Ikkitousen
Posty: 91
Dołączył: 08 Lis 2015



Coltis 1300 道力
Mia Shirabata 1500 道力


Pomimo trwającej od paru tygodni jesieni, w Ishimie wciąż było bardzo ciepło. Mia Shirabata wybrała się w podróż w jeansowych spodniach i dość cienkiej bluzie, której nawet nie dopięła, prezentując czarny sportowy stanik pozostałym oczekującym pociągu ludziom. Jednym ramieniem opierała się o kolumnę na podziemnym peronie, na drugie zarzuciła torbę, wypełnioną ledwie do połowy. Miarowo postukiwała czubkiem buta w mozaikową posadzkę. Z głośników popłynął przytłumiony głos megafonisty, recytujący godzinę przyjazdu oraz kierunek kolejnego transportu. Brak jakichkolwiek opóźnień. To przecież Sanbetsu, pociągi chodzą tu jak w zegarku. Na dobrą sprawę dziewczyna mogła przyjść pięć sekund wcześniej, zamiast czekać od parunastu minut, jednak nic lepszego do roboty się nie znalazło. Wybijała więc rytm dla zabicia czasu. Jak zawodowy morderca. Tok. Jedno ciało. Tok. Dwa trupy pod pokładem. Tok. Biznesmen i dwójka asystentów - uwaleni na biurku, cieknąca z ust poranna kawa zabarwiona krwią. W zadawaniu śmierci Mia była bezlitosna, chociaż później trochę żałowała niektórych ofiar. Rozmyślania przerwał zbliżający się ochroniarz. Miała ochotę go zignorować, gdyż pociąg do Fojikawy właśnie wjechał na peron, lecz mężczyzna wyraźnie zmierzał w jej kierunku. Powie mu, że się spieszy i będzie po sprawie, przecież nawet nie wyglądała podejrzanie, a to tylko miejscowa służba porządkowa.
- Przepraszam panią bardzo... - zaczął człowiek w ciemnym mundurze, równie wysoki jak ona.
- Ale ja nie mam czasu – wytłumaczyła, wskazując palcem na otwierające się właśnie drzwi wagonu – zaraz odjeżdża.
Ruszyła pewnie, sprężystym krokiem. Nachalny ochroniarz próbował ją złapać za ramię, ale wywinęła się. Chwycił za torbę.
- Hej! - wykrzyknęła oburzona. Dołożyła drugą rękę, żeby wyrwać mu pakunek. Nie powinien zaglądać do środka. Wtedy na pewno miałby podstawy do zatrzymania. Dało się słyszeć ciche kliknięcie. Mia spojrzała z niedowierzaniem na swoje nadgarstki, skute kajdankami. Wbiła wzrok w nieznajomego, który spod firmowej czapki uraczył ją wesołym uśmieszkiem.
- Oddaj mi kluczyk – powiedziała spokojnie. Długowłosy mężczyzna spojrzał pobłażliwie. Było przecież oczywiste, że nie posłucha. Ku swojemu zaskoczeniu sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął pożądany przedmiot, a następnie upuścił na wysuniętą dłoń dziewczyny. Błyskawicznie chwyciła go w zęby, porwała sportową torbę z posadzki i rzuciła się do ucieczki. Ludzie w popłochu schodzili z drogi pędzącej kobiety. Niewysoka blondynka z włosami zebranymi w bliźniacze ogonki próbowała ją przechwycić, szeroko rozstawiając ramiona. Shirabata wybiła się w powietrze kilka kroków przed nią. Zgrabnie przefrunęła nad niską przeszkodą, podkurczając nogi w locie. Reszta ochroniarzy zareagowała z dużym opóźnieniem. Wyglądało na to, że niebardzo wiedzą co się dokładnie dzieje. Mia również mogła tylko zgadywać. Prawdopodobnie jedynie facet od kajdanek wiedział czym dziewczyna się trudni i co ma w torbie.

***

Atsushi ściągnął z siebie w pośpiechu mundur ochroniarza, a Lolita w biegu podała mu jego ulubioną grafitową marynarkę.
- Nie mogłam jej zatrzymać, Blight.
- To nic, Stingbee. Plan i tak jest inny. Jestem niemal pewien, że ucieknie do kanałów. Tam łatwiej się ukryć, ciężej ścigać. Jeśli znają twoją twarz, nie chcesz być na widoku.
Dziewczyna skinęła głową. Przeciwniczka chwyciła przynętę.
- Tylko nie mam pojęcia, dlaczego oddałem jej ten klucz. Zakładałem, że może zwiać, dlatego plan nie kończył się na kajdankach, ale...
- Jej moc. Zapewne jakaś odmiana kontroli umysłu – wytłumaczyła Lolita. Przypomniała sobie to skrajnie fascynujące uczucie, gdy jej wzrok reagował na pojawienie się mutanta. Dzięki niemu miała stuprocentową pewność, że przeciwnik nie jest zwykłym człowiekiem.

***

To oczywiście nie pierwszy raz, kiedy ktoś chce ją dorwać. Popełniła w życiu wiele zbrodni. Nic dziwnego, że znaleźli się ludzie, którzy za swój obowiązek powzięli ją ukarać. Mia wbiegła do rozpadającej się publicznej toalety na drugim końcu dworca. W najgorszym przypadku spodziewała się spotkać tu najwyżej kilku bezdomnych. Od czasu przebudowy nikt inny nie interesował się tą częścią kompleksu. Rzuciła przed siebie torbę i szybko ściągnęła buty, następując na pięty. W międzyczasie przy pomocy kluczyka trzymanego w zębach uwolniła sobie ręce. Bluza oraz jeansy wylądowały na zbrązowiałej, plastikowej klapie pękniętego sedesu. Zastąpił je czarny dopasowany strój, nie krępujący ruchów. Miękkie buty, wyciszające kroki, również nadawały się lepiej niż sztywne sportowe obuwie. Pakunek zawierał też sporo ostrych przedmiotów, takich jak shurikeny czy noże do rzucania. Obecny ubiór ułatwiał noszenie sporych ilości podobnej broni. Na samym dnie spoczywała jeszcze katana. Mia wyjęła oręż z należną mu czcią i przewiesiła przez plecy, tak aby ułatwić jego dobycie w razie potrzeby. Torba trafiła tam, gdzie poprzednie odzienie, po uprzednim podpaleniu. Dziewczyna rozejrzała się ostrożnie. Gdy uznała, że nie jest śledzona, odnalazła studzienkę kanalizacyjną i zeszła jeszcze głębiej pod ziemię.

***

Zasłużone wakacje śmignęły Shirabacie koło nosa. Gdyby wybrała podróż statkiem, już dawno byłaby w trakcie relaksującego rejsu, tylko że pociągiem spodziewała się szybciej dotrzeć do celu. Jedyne co pozostało, to cicho i jadowicie zakląć. Szła teraz chodnikiem konserwacyjnym w niemal całkowitych ciemnościach. Wzrok zdołał się już przyzwyczaić, pozwalał widzieć kipiący dwadzieścia centymetrów niżej potok ścieków i nikłą smugę światła w oddali. Wpadała przez sklepienie, sugerując potencjalne wyjście na powierzchnię. Poblask zniknął na krótką chwilę i Mia pomyślała, że to wina oczu, zmęczonych wpatrywaniem się w mrok. Złudzenie rozwiał narastający odgłos metalowej puszki toczącej się po posadzce. Zabójczyni rzuciła się do wody, jednak zbyt późno. Huk eksplozji, zwielokrotniony przez echo odbite od kamiennych ścian kanału, niemal rozerwał bębenki. Dziewczyna aż krzyknęła z bólu i padła bezwładnie w potok na tyle głęboki, by ją zakryć. Wynurzyła głowę i próbowała odnaleźć się w tej kiepskiej sytuacji. W uszach dzwoniło. Rwący ściek wydawał z siebie teraz ledwo słyszalny szmer. Lejąca się z pozlepianych włosów woda prawie przesłoniła kolejny lecący z ciemności przedmiot. Ten jednak, zamiast ogłuszyć dźwiękiem, implodował. Zaczął wsysać powietrze i skupiać pobliską ciecz w jeden punkt. Mią również szarpnęło i pofrunęła w jego kierunku. Wyciągnęła z zasobnika na udzie dwa noże. Wbiła je w pobliską ścianę tworząc równoległe rysy na kamiennych blokach, gdy nieubłagana siła wciąż ściągała wszystko dookoła. Efekt w końcu przestał działać. Shirabata spadła na zgięte łokcie, boleśnie je sobie obijając. Zazwyczaj to ona była w ofensywie, zastawiała pułapki i zasypywała przeciwnika gradem niespodzianek, ale dziś wszystko układało się wbrew jej oczekiwaniom. Czuła się jak zwierzyna łowna, a przecież zazwyczaj grała rolę myśliwego. Nie miała nawet pojęcia kim jest przeciwnik. Długowłosy mężczyzna z kolei zdawał się ją rozpoznawać, chociaż była pewna, że wcześniej go nie spotkała. Czego chciał i dla kogo pracował? Natłok myśli rozwiało terkotanie pistoletu maszynowego i zbliżające się w szybkim tempie rozpryski wody

***

Lolita biegła bocznym chodnikiem i pruła przed siebie z dwóch DE 215 naraz, celując w sylwetkę kobiety dochodzącej do siebie po wybuchu obu zrzuconych przez Blighta granatów. Uśmiechnęła się pod nosem. Tylko dzięki interwencji ojca udało się zdobyć taką fajną implodującą zabawkę. Nagle od strony przeciwniczki nadleciał ledwo widoczny w mroku pocisk. Płaski shuriken ze świstem przeciął powietrze, a później skórę na policzku.
- Szlag! - zaklęła Stingbee. Docisnęła spusty do oporu i biegła dalej, plując ołowiem z rozgrzanych do czerwoności luf, w nadziei na szybkie zlikwidowanie zagrożenia. Bezbłędnie rzucony kunai zwalił ją z nóg. Siła uderzenia nie była tak wielka, lecz ostrze bez trudu poradziło sobie ze skórą i mięśniem, wbijając się ostatecznie w kość – ból dokończył dzieło. W międzyczasie Atsushi zdołał przebiec niezauważony drugą stroną tunelu. Jego partnerka zacisnęła zęby i wyszarpnęła nóż.
Blight znalazł się dostatecznie blisko, żeby Mia mogła go zauważyć. Spodziewał się ataku shurikenem, lecz zamiast tego poczuł delikatne ukłucie w ramieniu. Sterczała z niego mała strzałka z barwioną lotką.
- Nie ruszaj się. Inaczej umrzesz – poinstruowała zabójczyni. Zealota przełknął głośno ślinę. Z jakiegoś powodu odczuwał właśnie paniczny lęk. Przecież nie bał się śmierci aż tak bardzo, dlaczego więc zamarł w bezruchu? Odczuł przyspieszone bicie serca, a na czoło wystąpił mu pot. To efekty chemikaliów zawartych w pocisku, czy po prostu obleciał go strach?
- Co mi zrobiłaś?
Chciał zabrzmieć spokojnie, ale głos niespodziewanie się złamał. Chyba naprawdę poczuł oddech śmierci na karku.
- To nieistotne. Odpowiesz mi na jedno pytanie. Jeśli odpowiedź mi się spodoba, zostawię cię tak jak stoisz i może przeżyjesz, o ile ktoś cię tu odnajdzie. Natomiast gdy usłyszę coś, z czego nie będę zadowolona...
Mia wyciągnęła katanę jedną ręką i wycelowała czubkiem ostrza w przeciwnika. Gest był bardzo sugestywny. Spojrzała Blightowi prosto w oczy.
- Powiedz kto cię tu przysłał i dlaczego.
- Gabriel. Mam cię schwytać i upewnić się, że trafisz za kratki, chociaż on wolałby cię widzieć martwą.
Atsushi znów złapał się na tym, że bezwiednie wykonał polecenie dziewczyny.
- Cholera! Jak ty to robisz, że tańczę jak mi zagrasz?
- Nie znam żadnego Gabriela – odpowiedziała, ignorując pytanie.
- Dlatego chce cię żywą, żeby mógł osobiście tobie przypomnieć, że z zimną krwią zamordowałaś jego matkę.
- Och. Każdy jest czyjąś rodziną. Moich rodziców nikt nie oszczędził. Zabił ich mój własny kraj. Nie pracujesz przypadkiem dla rządu Sanbetsu?
- Nie.
- Wygląda na to, że podoba mi się twoja odpowiedź, choć niechętnie to przyznaję.
Blight z lekką ulgą złapał za drętwiejące ramię, jakby chciał je rozmasować. Trochę bolało, gdy skażenie zapuściło swoje gnijące macki w poszukiwaniu trucizny, a w gardle poczuł metaliczny posmak krwi. Strach również go opuścił, musiał więc być indukowany zdolnością mutantki. Shirabata natomiast zastanawiała się przez chwilę i chyba przypomniała sobie o prześladującym ją dziś pechu.
- Jednak nie mogę cię tak zostawić. Ryzykuję, że znów spróbujesz mnie schwytać. Wybacz.
Ostrze katany śmignęło niebezpiecznie blisko nosa zealoty i ścięło kosmyk włosów, gdy te zafalowały od desperackiego uniku. Na następny cios Atsushi był już przygotowany. Schylił się pod prostym pchnięciem i z całej siły uderzył pięścią poniżej żeber. Przeciwniczce zabrakło przez chwilę tchu, wskutek czego spóźniła kolejny zaplanowany atak. Wielka kamienna ręka wystrzeliła spod wody, rozpryskując brudną ciecz na wszystkie strony oraz przechwytując impet cięcia. Miecz pokonał bez większego trudu połowę niespodziewanej przeszkody, lecz nagle się zaklinował. Mia szarpnęła rękojeść, dodatkowo napierając na magiczny twór nogą. Ten zamienił się momentalnie w proch, co wytrąciło zabójczynię z równowagi i ponownie pozwoliło skosztować kąpieli w ścieku. Powietrze od początku nie było tu zbyt świeże, ale teraz pachniało jeszcze gorzej. Zupełnie jakby nieczystości spływające kanałem zaczęły psuć się ponownie.

***

Shirabata, mimo obojętności zademonstrowanej długowłosemu prześladowcy, doskonale pamiętała tamto zlecenie. Spaliła je zresztą, bo Gabriel przeżył, chociaż miał zginąć razem ze swoją matką. Dzieciak okazał się niebezpieczny – również potrafił mieszać w umyśle, lecz w trochę inny sposób. Prawie na pewno nie był mutantem. Obecny przeciwnik raczej też, chociaż ewidentnie władał jakąś nadprzyrodzoną mocą.
- Jesteś magiem na usługach Babilonu, prawda? – Zgadła Mia. Zamiast odpowiedzi nadeszła seria zamaszystych i potężnych ciosów, które oprócz zadawania bólu zostawiały dość dotkliwe zadrapania na skórze. W jakiś sposób oponent sprawił, że jego ataki raniły niczym kły zwierzęcia. Część uderzeń była wprawdzie możliwa do wyparowania lub uniknięcia. Dzięki znakomitemu refleksowi zabójczyni broniła się całkiem sprawnie, ale długowłosy napierał bez opamiętania, nie pozostawiając miejsca na jakikolwiek cios kataną. Dziewczyna odskoczyła. Rzuciła się w mrok tunelu, zwiększając dystans. Mag spróbował ją zatrzymać. Olbrzymia dłoń pojawiła się nagle, wystrzelając spod wody. Mia z rozpędu wbiegła po ścianie, wybiła się wyprężając ciało i chwyciła najmniejszy z przerośniętych palców. Użyła go jako drążka, żeby zmienić kierunek lotu. W połowie obrotu sięgnęła po kunaie wsunięte w zasobnik na udzie, po czym korzystając z nabranej prędkości posłała trzy z nich w kierunku Babilończyka. Sama wylądowała na przeciwległym chodniku i natychmiast rzuciła jeszcze dwoma shurikenami. Nie potrzebowała używać wzroku, by trafić, lecz mimo tego spojrzała na przeciwnika, ciekawa jak mocno oberwał. Wymuskany garnitur, w którym wpadł do kanałów miał teraz cały mokry i w strzępach, a z rozciętego czoła ciekła strużka krwi. Za nim w oddali coś się poruszyło. Shirabata przypomniała sobie o blondynce, którą wyeliminowała na samym początku walki.
- Uciekaj, dziewczyno, jeśli chcesz przeżyć! - Krzyknęła, po czym dodała w kierunku maga – Każ jej stąd iść, nie ma ze mną najmniejszych szans i na pewno jest tego świadoma. Nie musi patrzeć jak umierasz.

***

- Lolita, wyjdź na powierzchnię, zaraz do ciebie dołączę – zakomenderował zealota. Jego partnerka wciąż stała w ciemnościach, bez ruchu.
- Idź, słyszysz? - ciągnął Atsushi wbrew swojej woli. Czuł jak narasta w nim panika. Zabójczyni zaraz wykona jeden ruch i będzie po sprawie. Rzuci swoją zatrutą strzałkę, a on nawet nie zdąży dobiec, by uratować swoją wątłej postury wspólniczkę. Trucizna położy ją w sekundę.
- Na co czekasz! Właź na drabinę i uciekaj!
Blight przełknął głośno ślinę.
- Lolita?
W końcu odpowiedziała.
- Osłaniam cię, Blight. Rób swoje.
Poprawiła noktowizor i nacisnęła spust karabinu snajperskiego. Pocisk przeciął powietrze szybciej niż noże Shirabaty kiedykolwiek latały i roztrzaskał jej piszczel, przechodząc na wylot. Wrzask zabójczyni rozniósł się echem po całych kanałach. Atsushi wyrwał się z objęć strachu. Tak jak zaplanował, zdołał podczas walki umieścić w zabójczyni pierwiastek skażenia.
- Sinner's Command: Decay – wyrecytował. Wijąca się w stanie bliskim agonii, przeciwniczka nie stanowiła już żadnego zagrożenia. Zgnilizna trawiła ją od środka, a brzegi ran zaogniły się. Blight podszedł powoli i oddarł mokry, śmierdzący ściekiem rękaw koszuli, który posłużył za knebel.
- Żadnych więcej rozkazów, moja droga – powiedział, zaglądając Mii w wywrócone do góry oczy. Podniósł ją za kostium i pociągnął przez wodę w kierunku wyjścia. Pod drabinką siedziała Lolita. Spojrzała w górę, na towarzysza, a ten wyciągnął do niej rękę.
- Jak noga?
- Jeśli gangrena się nie wda, tudzież inne świństwo, to wciąż będę miała dwie.
- Nie mogę nic obiecać, w moim otoczeniu ciągle coś gnije – zażartował Blight, podciągając Stingbee do pionu.
   
Profil PW Email
 
 
^Pit   #2 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Seikigun Bushou
Posty: 567
Wiek: 34
Dołączył: 12 Gru 2008

Coltis

Prosta, przyjemna walka. Brak tu jakichś super finezyjnych ruchów, raczej skupiłeś się na fabularnym poprowadzeniu obu stron "konfliktu". Podobały mi się opisy tego co czuje postać, czy też jak się porusza. Miałem na początku dziwne skojarzenie z Mirror's Edge, co też na plus. Samo starcie, jak wspomniałem, nie było jakieś finezyjne, ale parę plusów miało (jak zblokowanie miecza, czy fajny opis obrotu z rzutem kunajami). Nie rozumiem tylko, czemu Mia postanowiła tak po prostu zostawić Stingbee bez upewnienia się, że ta nie postanowi zrobić...cóż, tego co zrobiła, ale walkę ktoś musiał wygrać :D Końcówka to standardowy trik z przyparciem do muru i użyciem atutowej karty.
Dla mnie, to taka typowa walka, przystawka przed głównym daniem ^^
6.5/10 wygrałeś.
   
Profil PW Email
 
 
^Genkaku   #3 
Tyran
Bald Prince of Crime


Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227
Wiek: 39
Dołączył: 20 Gru 2009
Skąd: Raszyn/Warszawa

Przyjemna walka, chodź dość krótka. Oczywiście nie jest to nic co negatywnie wpływałoby na obiór. No może trochę zabrakło mi tej otoczki w jaki sposób twój bohater wpadł na trop przeciwniczki, jak ją wytropił etc. Postanowiłeś jednak od razu rzucić czytelnika w wir wydarzeń. Mamy więc dworzec, Shirabata wtapiającą się w tłum no szybkie rozpoczęcie pościgu.
W moim odczuciu bardzo oddałeś charakter przeciwniczki, z jednym małym wyjątkiem o którym pisał Pit - Mia trochę zbyt litościwie potraktowała twoją towarzyszkę nie upewniając się co do jej wyłączenia z walki. Ze odwzorowaniem statystyk w starciu radzisz sobie gorzej. Zauważyłem to już przy poprzednich walkach. Po pierwsze, co mi trochę przeszkadza, Mia ma o jeden pkt taktyki więcej od ciebie, mimo to, to jednak ty wykiwałeś ją. Nie wyróżniała się podczas starcia żadną interesującą strategią. Druga sprawa, NPC jest od ciebie duuużo szybsza i gdyby nie to, że zajrzałem do waszych kart, z tekstu nigdy bym się tego nie domyślił.
Świetnie za to poradziłeś sobie z opisem Mind tricków :) Wyszło bardzo naturalnie i zgrabnie. Podobnie jej styl walki, opisy naprawdę super.

Cytat:
Mag spróbował ją zatrzymać. Olbrzymia dłoń pojawiła się nagle, wystrzelając spod wody. Mia z rozpędu wbiegła po ścianie, wybiła się wyprężając ciało i chwyciła najmniejszy z przerośniętych palców. Użyła go jako drążka, żeby zmienić kierunek lotu. W połowie obrotu sięgnęła po kunaie wsunięte w zasobnik na udzie, po czym korzystając z nabranej prędkości posłała trzy z nich w kierunku Babilończyka. Sama wylądowała na przeciwległym chodniku i natychmiast rzuciła jeszcze dwoma shurikenami. Nie potrzebowała używać wzroku, by trafić, lecz mimo tego spojrzała na przeciwnika, ciekawa jak mocno oberwał.


Wow.

Ocena: 7,5

Zabrakło mi otoczki fabularnej i oryginalnego pomysłu.
   
Profil PW Email Skype
 
 
*Lorgan   #4 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa

Coltis – Zacnie ;) Podobało mi się wykorzystanie mocy NPC - wiarygodnie i uciążliwie. Tak właśnie powinno to wyglądać. Wstęp i konfrontacja w kanałach również niczego sobie - lubię takie klimaty. Zastanawia mnie tylko, dlaczego urządziłeś Top Model dla bezdomnych? Po co to całe przebieranie? Kto miałby na to czas i ochotę? Dużo bardziej wiarygodnie byłoby bez obcisłego stroju u Mii i grafitowej marynarki u ciebie.
Nie mam żadnych uwag dotyczących długości. Tekst stworzył spójną i dopowiedzianą historię, więc niczego mi nie zabrakło.

Ocena: 7/10
______________________________________________________________

Oddaję swój głos na Coltisa.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 
^Coyote   #5 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 669
Wiek: 35
Dołączył: 30 Mar 2009
Skąd: Kraków

Pomysł na walkę miałeś fajny ale nie wykorzystałeś całego potencjału. Było typowo i bez szału ;) Gdybyś bardziej skupił się na swojej postaci też ode mnie byłby za to plusik. Mia była fajniejsza kiedy pisał o niej Pit. Na walce też nie zabłysłeś bo nei było ani konkretnie jak ja lubie ani dramatycznie, ani śmiesznie. Może następnym razem pójdzie lepiej.

Coltis 6/10


"No somos tan malos como se dice..."
"Nie jesteśmy tacy źli jak się o nas mówi..."
   
Profil PW Email WWW
 
 
»Kalamir   #6 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 36
Dołączył: 21 Lut 2009

No tak szczerze mówiąc: cała walka była nudna. Naczytałem się o postaci Coltisa (znowu), która jest groteskowo zniechęcająca. Później naczytałem się o przeciwniku, wiele Coltisowy w wymienionym temacie nie ustąpiła. Następnie ogarniam walkę i... odkrywam, że niepotrzebnie czytałem karty postaci, ponieważ poza mocami nie było tam żadnych pomocnych informacji - no chyba, że istnienie Coltisowej pomagierki co jest słabym motywem z taniego animca o licealistach. Mam na myśli oczywiście to, że po przeczytaniu tekstu nie czułem autorskiej chęci oddania czegokolwiek z charakterów. Ninmu nałożyło elementy fabularne, niestety sam wpis nie zrobił ani kroku do przodu ani do tyłu. Będąc dokładnym, ta walka uosabia wszystko to czego nie lubię w "walkach": same opisy walki. Zaczyna się od razu nagonką bohatera na cel i kończy się słabym nieefektownym zakończeniem.

Jakbym miał to narysować, zrobiłbym to w taki sposób:

Fabuła: 2/10
Postacie: 2/10
Walka: 4/10

Niestety, takie wpisy są nie dla mnie, ocena będzie efektem wyłącznie mojej poprawności politycznej, poprawności gra/sty samego wpisu.

Natomiast gdybym został zapytany jak ja chciałbym to widzieć, odpowiedziałbym tak:
1. Coltis zostaje najęty do zadania, jest okazja pokazać jego odczucia lub chorobę
2. Okazja przedstawienie zleceniodawcy oraz motywacji. Samo ninmu tego nie określiło, Coltis zrobił to przelotem w walce.
3. Coltis coś tam sobie planuje - jest okazja popisania się umiejętnością budowania dialogów - gracz ma okazję zaszpanować swoją:

• Psychologia (1)
• Taktyka (1)

i w ogóle....ble ble ble...walka wychodzi mniej uboga.

I na litość boską. Ostatnio panuje jakaś przygłupia moda na strzelanie z karabinów snajperskich o kalibrze 2 milimetry. Nie wiem [ cenzura ], strzelacie do siebie igłami? Karabinkami sportowymi dla upośledzonych? Weźta ogarnijta sobie kilka filmów akcji albo może jakiś dokument miłośników broni i zobaczcie co pociski z karabinów snajperskich robią z celem. Zobaczcie co robiły te stare z lat '80 co robią te dzisiejsze...


ooooo i jeszcze jedna rzecz na koniec. Jak prowadzisz z kimś dialog w dramatycznej sytuacji, nie urywaj go pięcioma linijkami błyskotliwego opisu, który rozpierdala cała dramaturgię, bo czytelnik traci wątek a klimat się rozpływa w powietrzu. Czekaj...o czym oni gadali zanim ...fuck... jeszcze raz...

Ocena: 6.5/10

Gratuluje wygranej. Pozdrawiam.



   
Profil PW
 
 
^Curse   #7 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 551
Wiek: 36
Dołączyła: 16 Gru 2008
Skąd: Lublin/Warszawa?

Podobało mi się. Walka jest prosta, opisy nieprzekombinowane. Biorąc pod uwagę, że to ninmu, nie oczekiwałam żadnych epickich opowieści i fabularnej otoczki, więc wszystko mi grało. Fakt - doprowadziło to do tego, że fabularnie walka jest raczej średniakiem, ale podrasowana dobrym pisarstwem owocuje oceną powyżej średniej ;) Dodatkowo lubię prostą, ale sensowną wymianę ciosów zdecydowanie bardziej niż przerysowane opisy przepakowanych mocy. Ty znalazłeś między nimi złoty środek. Po za tym, przypadły mi do gustu dialogi, dzięki którym zbudowałeś rdzeń fabuły. Lubię takie zabiegi ;)

Daję Ci 7.
   
Profil PW Email
 
 
*Lorgan   #8 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa

..::Typowanie Zamknięte::..


Coltis - 40,5 pkt.

NPC - 37,2 pkt.

Zwycięzcą został Coltis!!!

Punktacja:

Coltis +40
Pit +10
Genkaku +10
Lorgan +10
Coyote +10
Kalamir +10
Curse +10


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 

Temat zablokowany  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 14