5 odpowiedzi w tym temacie |
RESET_Drax |
#1
|
Poziom: Ikkitousen
Stopień: Fukutaichou
Posty: 26 Dołączył: 28 Cze 2014
|
Napisano 18-06-2011, 22:45 [Poziom 1] Drax vs NPC (Kurokari) - walka 1
|
|
Drax
Kurokari
Dziś. Wieża Babel. Arkadia.
Kurokari siedział na szczycie jednej z siedmiu kolumn, będących jedynymi wyróżniającymi się elementami na piaszczystej arenie. Wesołe majtanie nogami kapturnika ustało, gdy były genin dojrzał swojego najnowszego przeciwnika.
- Kopę lat, knypku – przywitał się wysoki brunet i wystrzelił z Dragoona.
Chybił. Niski gladiator w ostatniej chwili rzucił się na podłoże, lądując miękko. Przekrzywił lekko głowę, potrząsnął rękawem płaszcza, wyciągając swoją drobną dłoń na wierzch, po czym pokiwał karcąco palcem. Był to naprawdę rzadki widok, gdyż Kurokari zazwyczaj bardzo skrzętnie ukrywał całe swoje ciało pod białym odzieniem wspomaganym przez zaklęcie „kamuflażu”.
- Dalej nie potrafisz wydobyć z siebie słowa, tak? – zapytał Drax, nie oczekując jednak responsu.
Było to w pewien sposób pokrzepiające, że ten śmieszny typek wcale się nie zmienił od czasów wspólnej nauki w Zigguracie Płaczu. Kolejną zaletą małego maga był fakt, iż po zrezygnowaniu z czynnej służby nie zaczął działać na własną rękę, jak Sandor, lecz wciąż służył pomocą, testując innych zealotów w sławetnej Wieży Babel.
Zgodnie z przewidywaniami Scordare, odpowiedź przeciwnika nie nadeszła. Werbalnie. Miast tego, Kurokari użył drugiego ze swoich czarów i cały obszar wokół niego zalał niemalże namacalny mrok. Oscuro Niebla. Czar ten był opisany w prawie wszystkich grymuarach dostępnych adeptom Sombry i Hayt doskonale wiedział, na czym on polega. Zastanawiający był jednak fakt, że oponent postanowił dołączyć go do swego arsenału. Przecież to był pierwszy ze studentów jego roku, który opracował własne, oryginalne zaklęcie i wszyscy się spodziewali, że następne także będą jego autorstwa.
***
8 lat wcześniej. Ziggurat Płaczu. Isztar.
Nastoletni brunet z zaczątkami męskiego zarostu usiadł w jednym z pierwszych rzędów krzeseł, tuż za niziutkim osobnikiem w białym płaszczu. Aula, w której się znajdował, była ogromna i spokojnie mogła pomieścić do tysiąca osób, lecz tegoroczne nabytki Zigguratu nie imponowały swoją liczbą. Zresztą, młody Scordare wątpił, by kiedykolwiek wszystkie miejsca w tym pomieszczeniu były zajęte.
Religia. W przeciwieństwie do innych zajęć, te były obowiązkowe dla wszystkich. I chociaż z początku wnuk Czarnej Róży spodziewał się powtórki ze zwykłej szkoły świeckiej, a więc wkuwania świętych pism na blachę, to po kilku sesjach z korpulentnym księdzem musiał przyznać, że się srogo omylił. Poprzez uczenia się tajników wiary, poznawali tak naprawdę istotę magii. To właśnie Lumen był źródłem potęgi zealotów.
Oprócz religii, Hayt uczęszczał na wiele innych zajęć, lecz jego ulubionym przedmiotem było strzelectwo. Już na samym początku swojej nauki odkrył w sobie niesamowity talent i ich instruktor nieustannie go chwalił, wróżąc mu w tej dziedzinie świetlaną przyszłość. Porównywał go nawet do świetnego snajpera z czasów wojny światowej – niejakiego Draksa. Być może się kiedyś znali? Scordare nie dopytywał, tym bardziej, że sprawiało mu to przyjemność.
Odchrząknięcie księdza prowadzącego zajęcia podczas poprawiania statywu z mikrofonem, przywróciło uwagę Hayta.
- Niech będzie pochwalony Lumen – przywitał się ze swoimi słuchaczami, po czym wygrzebał ze sporej torby kilka obszernych ksiąg. – Ktoś wie, co trzymam w ręce? – zapytał, biorąc w dłoń jedną z nich.
Kilka osób głośno wciągnęło powietrze, lecz nikt się nie odezwał.
- To grymuar. Magiczna książka – powiedział w końcu jakiś chłopak, Scordare nie znał jeszcze wszystkich, ale wydawało mu się, że ten kazał nazywać siebie Sandorem.
- Pierwsze określenie dobre, drugie błędne – odparł ksiądz, uśmiechając się kącikiem ust. – Tak, to grymuar, lecz na pewno nie magiczny. Nie słyszałem jeszcze o magicznym grymuarze. Księgi takie jak ta zawierają w sobie listę zaklęć, ich opis i sposób wykonania, lecz same na pewno nie czarują – wyjaśnił.
Kilka osób na sali się roześmiało, jak na zawołanie.
- Encender, Lumbre, Tormenta, Sombra, Viento, Polvo, Escarcha. Siedem dróg magii, lecz wasza przyszłość leży tylko na jednej z nich. Z pewnością już o tym słyszeliście i się zastanawialiście, którą wybrać – mówił, jednocześnie przekazując grymuary studentom siedzącym najbliżej. – Radziłbym się zastanowić dobrze, gdyż od tego może zależeć wasza przyszłość oraz to, w jaki sposób przysłużycie się Lumenowi i Kościołowi Matce. Oczywiście nie będziecie dokonywali wyboru już teraz, lecz to są nasze ostatnie wspólne zajęcia. Swoją decyzję przekażecie opiekunowi roku pod koniec miesiąca.
Scordare przeglądał właśnie księgę z zaklęciami magii cienia, gdy zauważył na rogu jednej ze stron odręczny dopisek:
Po cóż byłoby światło, gdyby nie istniał mrok?
***
4 lata wcześniej. Ziggurat Płaczu. Isztar.
Hayt rozpakował swój niewielki bagaż, układając ubrania w jednej z szafek w niewielkim dormitorium. Powrót do ośrodka nie wywołał w nim większych emocji, po tym, jak jego mistrz przyjął go na indywidualne nauki, oczywiście za zgodą Jego Magnificencji Rektora. To była wyjątkowa chwila dla adepta Sombry, gdy staruszek postanowił go wziąć na swego ucznia, widząc, jak Scordare dziesięć razy z rzędu trafił w sam środek tarczy strzeleckiej. Później okazało się, że emeryt przybył na zaproszenie dawnego przyjaciela, instruktora strzelnicy, by przyjrzał się młodemu talentowi.
Drax. Potężny mag cienia, uczestnik wojny światowej, wyśmienity strzelec i bardzo stary człowiek, który postanowił przekazać swoje umiejętności komuś młodszemu, by nie odeszły w zapomnienie wraz z nim.
Wnuk Czarnej Róży otrząsnął się ze wspomnień i ruszył na centralny dziedziniec Zigguratu, gdzie zbierali się pozostali adepci Sombry z jego rocznika. Po dotarciu na miejsce, stanął na uboczu, przyglądając się grupie ludzi, których nie widział parę lat. Naturalnie, po tak długim czasie zaszło parę zmian. Najlepszym przykładem był Sandor, który niegdyś za wszelką cenę chciał znajdować się w centrum uwagi, a teraz bardziej przypominał outsidera. Najwyraźniej zaprzyjaźnił się jednak z Kurokarim, kolejnym milczkiem, którego nie odstępował na krok. I o ile ten pierwszy nie wyróżniał się niczym, poza kiepskimi żartami, o tyle drugi z wymienionych uchodził za utalentowanego ekscentryka, jednego z nieoficjalnych liderów grupy.
Opiekun roku szybko przywołał rozgadane towarzystwo do porządku, dzieląc ich na zespoły. Po kilku latach nauki, przyszedł czas na sprawdzenie swoich umiejętności w praktyce.
Dokładnie rok później Hayt na stałe opuścił Ziggurat Płaczu, zostając zaproszony przez dowódcę pionu wojskowego, który wypatrzył go i paru innych adeptów podczas jednej z wielu zaawansowanych technicznie symulacji.
***
Dziś. Wieża Babel. Arkadia.
Drax uśmiechnął się złośliwie i pewnym krokiem wszedł w obszar działania zaklęcia przeciwnika. Kurokari może nie był tego świadom, ale sam ułatwił walkę ciemnowłosemu zealocie – gdyby nie mrok Oscuro Niebla, ten niemalże wcale nie mógłby czarować.
W chwili, gdy ciemność zasłoniła obraz, Hayt zdał się całkowicie na pozostałe zmysły, wyczulone przez dar św. Łucji. Potrafił bez problemu zlokalizować niskiego maga, a także to, iż próbował on okrążyć swoją potencjalną ofiarę, stawiając stopy najciszej jak się dało. Nic z tego. Słuch czarnowłosego wyłapywał każde przesunięcie ziarenek piasku. Nie zareagował jednak w żaden sposób. Kurokari był dobrym taktykiem i zaraz by się połapał, że ma do czynienia z kimś, kto podobnie do niego, mógł walczyć po omacku. Wykorzystanie elementu niespodzianki mogło przynieść znacznie większe korzyści Draksowi.
Po kilku następnych kroczkach, niziołek najwyraźniej uznał, że zbliżył się już na odpowiedni dystans i doskoczył do rywala w celu zasypania go szybkimi ciosami. Scordare natychmiast zareagował i wystrzelił z Dragoona. Niestety, nie miał aż tak wielkiego doświadczenia w walce w zupełnych ciemnościach i kula minęła poruszającego się z niebanalną szybkością gladiatora, umożliwiając mu bezpośredni atak.
Hayt syknął z bólu, gdy zaciśnięta pięść ugodziła go prosto w żołądek. Kolejny cios trafił go prosto w podbródek, a gdy jego ciało mimowolnie odchylało się do tyłu, Kurokari zakończył swoje combo prostym podcięciem. Żołnierz wypuścił dech z piersi, gdy huknął ciężko plecami o podłoże. To nie był jednak koniec, gdyż przeciwnik nie miał zamiaru wypuszczać z rąk takiej okazji i siadł na nim, okładając go brutalnie po twarzy. Drax zasłonił się instynktownie, upuszczając przy okazji rewolwer, lecz na niewiele mu się to zdało – niewielkie piąstki bez większych problemów znajdowały drogę do celu. Dziękował jedynie Panu, iż nie ma do czynienia z żadnym nadczłowiekiem, czy szamanem po transformacji – wtedy byłoby już pewnie po nim – a tak, to uderzenia znajomego z Zigguratu, choć częste, nie miały w sobie zbyt wiele siły.
Scordare otrząsnął się momentalnie z szoku i, wykorzystując krótką przerwę w ataku rywala, wypowiedział inkantację, po czym teleportował się kilkanaście metrów dalej. Musiał działać szybko, ponieważ gladiator, chociaż zaskoczony takim obrotem sprawy, nie będzie długo próżnował.
- Muszę przyznać, że stanowisz znacznie większe wyzwanie niż Sandor – rzucił Drax beztroskim tonem, wyjmując jednocześnie miecz z pochwy. – Twój stary koleżka nie stawiał zbyt wielkiego oporu, nim go zabiłem – dodał, licząc na odpowiednią reakcję.
Kurokari zastygł w bezruchu na parę sekund. Nic dziwnego, ostatnia ofiara Hayta była jego jedynym przyjacielem podczas ciężkich lat w Zigguracie Płaczu.
Takiej okazji nie można było zmarnować! Brunet teleportował się po raz kolejny, tuż za plecy przeciwnika i ciął szybko. Nie dość szybko.
Niziołek błyskawicznie odzyskał rezon i wykonał natychmiastowy unik. Ostrze, co prawda, rozszarpało materiał płaszcza, lecz Manto de Muerte skutecznie ochroniło swego użytkownika. Jednakże Drax nie miał zamiaru się poddawać. Rzucił się na ziemię w miejscu, gdzie leżał Dragoon, złapał za uchwyt, wycelował i kilkukrotnie pociągnął za spust. Tym razem nie miał prawa nie trafić. Nie z takiej odległości. Nie z takim talentem. Nie on – następca wyśmienitego snajpera z czasów wojny.
Nie przeliczył się. Tym razem czar nie uchronił gladiatora i drobne ciało zealoty padło na piach. Ulatujący mrok odsłonił szkarłatne plamy tworzące się na płaszczu przegranego.
Scordare z wielkim wysiłkiem pokonał chęć podejścia do dawnego towarzysza, by zajrzeć mu pod kaptur teraz, gdy zaklęcie kamuflażu nie działało.
- Jak tak dalej pójdzie to wybiję wszystkich kolegów ze szkolnych lat – mruknął sam do siebie, po czym skierował się w stronę wyjścia z areny. |
|
|
|
»Bakushin |
#2
|
Zealota
Poziom: Keihai
Posty: 50 Dołączył: 27 Sty 2009
|
Napisano 25-06-2011, 12:48
|
|
Retrospekcje jak już wcześniej Ci mówiłem, uważałem za bardzo nudną i całkowicie zbędną. Ale po przeczytaniu tego drugi raz zmieniam nieco zdanie. Wcale nie jest taka zła. Musiałeś czymś mnie zainteresować no i właściwie pokazanie powiązania między tobą a Kurorakim wyszło fajnie.
Walka jest średnia i zdecydowanie zbyt krótka. No i to właściwie wszystko na jej temat. xD Może tylko ja mam takie odczucia ale brakowało mi akcji. Gdyby walka była dłuższa pewnie nie miałbym takiego wrażenia. Zarówno Ty jak i Twój przeciwnik macie witalność na 1 i wydaje mi się, że powinniście się dłużej prać. Finał jakiś taki bezpłciowy. Chyba nie miałeś pomysłu na zakończenie. : p
Od strony technicznej wszystko jest ok. (chyba? Nigdy nie byłem dobry w wytykaniu błędów xD) Więcej barwnych opisów! : >
Ogółem wpis wydaje się być przeciętny. Za pierwszym razem chciałem Ci wystawić 4-4.5 ale przyznaje, że przez przeczytanie tego po raz kolejny zyskało troszeczkę w moich oczach.
5.5 |
|
|
|
»Naoko |
#3
|
Zealota
Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 594 Wiek: 33 Dołączyła: 08 Cze 2009 Skąd: z piekła rodem
|
Napisano 30-06-2011, 11:08
|
|
Drax, chłopie, nie będę się dzisiaj rozpisywać ^^ wydaje mi się, że ostatnio spisałam się na medal, więc teraz pozwolę sobie na zwykłe wyliczenia ^^
- kwestia, którą omawiałam: Drax czy Draks (mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję)
- słownictwo wysokiego lotu, które na szczęście prawie zanikło (jeszcze trochę, a będziesz brzmiał jak człowiek)
- chyba niepotrzebnie powtórzyłeś "wnuk Czarnej Róży" - akurat w tym starciu przywołanie korzeni nic Ci nie dawało, więc za lepsze określenie biorę słowo "brunet"
- starcie zdecydowanie za krótkie, powinno być o wiele dłuższe od retrospekcji
- widać, że przejrzałeś tekst, bo nie rzuciło mi się w oczy nic takiego, co wymagałoby wypomnienia
OCENA: 5 przykro mi, ale wydaje mi się, że walka na Arenie to powinna być przede wszystkim walka. Żadne chwyty literackie i wymyśle fabuły - oczekiwałam czystego zderzenia pięści z twarzą. Więc tylko przeciętnie. |
Za lekceważenie prawdziwej urody, tej nieopisanej przez zwykłe zwierciadło
Zgromieni przez lepszą, aż łzy z gniewu trwonią
W sedno trafiło stare porzekadło
Mądrość, nie seksapil jest straszliwszą bronią. |
|
|
|
»Coltis |
#4
|
Agent
Poziom: Keihai
Posty: 358 Wiek: 36 Dołączył: 25 Mar 2010 Skąd: Białystok
|
Napisano 01-07-2011, 00:39
|
|
Zdecydowanie za krótko jeśli chodzi o samą akcję. Nie było tam nic ciekawego, żadnego opisu który by narzucił rytm walki i kazał się go trzymać. Retrospekcja według mnie średnio się udała. Czytając fragmenty opisujące wykład o grymuarach nie mogłem powstrzymać się od złośliwego uśmieszku i myśli "jaki fajny Harry Potter"
Ocena: 4,5 - niestety, ale nic nadzwyczajnego. Walki na arenie mają duży potencjał i aż proszą się o akcję non-stop. Retrospekcje i wewnętrzne przeżycia uszłyby, a może nawet zapunktowały, gdyby wpis był oprócz tego wypełniony dobrą walką. |
I wanna be the very best, like no one ever was. |
|
|
|
»Insoolent |
#5
|
Zealota
Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 195 Wiek: 33 Dołączyła: 20 Gru 2009 Skąd: Olsztyn, Warszawa
|
Napisano 04-07-2011, 21:35
|
|
Zgodzę się z poprzednikami, że retrospekcje były zbyt długie w porównaniu do samej akcji. Gdybyś rozwinął "łomot" byłoby o wiele ciekawiej. Mimo tego, praca mi się spodobała Nie zgodzę się z Bakushinem, że opisy były ubogie. Były na tyle dobre, że mogłam wszystko sobie wyobrazić w swojej głowie. Przyznam się, że zaczynając czytanie Twojej pracy byłam strasznie znużona, z podejściem "trzeba ocenić, to trzeba". Retrospekcje zaciekawiły mnie i naprawdę wciągnęły Błędów językowych czy ortograficznych nie zauważyłam, więc plus dla Ciebie.
Ocena: 7 Byłoby 8, gdybyś rozwinął tę akcję. |
bo ja też chcę mieć posty przedzielane kreską ! |
|
|
|
*Lorgan |
#6
|
Administrator Exceeder
Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209 Wiek: 38 Dołączył: 30 Paź 2008 Skąd: Warszawa
|
|
|
|
| Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 13
|