Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


[Poziom 2] Curse vs NPC (Cryo) - walka 1
 Rozpoczęty przez ^Curse, 03-11-2010, 20:38
 Zamknięty przez Lorgan, 12-11-2010, 21:24

6 odpowiedzi w tym temacie
^Curse   #1 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 551
Wiek: 35
Dołączyła: 16 Gru 2008
Skąd: Lublin/Warszawa?

Curse
Cryo


- My kobiety, słaba płeć... - powiedziała pod nosem, po czym znów zaciągnęła się papierosowym dymem.
Białowłosy stał spokojnie naprzeciw niej, jakby czekał na jej ruch. Ona natomiast korzystała z ułamków sekundy, by nacieszyć się specyficznym, nikotynowym posmakiem w ustach. Przeciągała tę chwilę najdłużej jak mogła, aż dostrzegła, że przeciwnik szykuje się do pierwszego kroku. Wypuściła peta spomiędzy palców dokładnie z momencie, w którym mężczyzna znalazł się przed nią, szeroko zamachując się ramieniem. Kątem oka dostrzegła coś połyskującego w jego zaciśniętej pięści. Zakręciła zwinny piruet i znalazła się za nim, kilka metrów dalej. Wypuściła resztkę dymu z płuc.
- Nie możemy załatwić tego polubownie? - zapytała, robiąc niewinną minę.
- Nie – odpowiedział natychmiast.
Połyskujące „coś” okazało się być dziwną naroślą na wierzchu dłoni. Lodową bądź kryształową, nie była w stanie określić. Narośl pokrywała również kolana, łokcie i skórę wokół oczu białowłosego. Te natomiast stały się równie białe, co jego włosy. Kasumi z lubością przyznała w duchu, że na końcu dzikiego świata przyszło jej spotkać bardzo przystojnego mężczyznę.
Daj spokój... - niewinność wyrazu jej twarzy przybierała na mocy. - Co mam zrobić? Oddać ci się?
Khazarczyk nadal był skupiony, ale brew lekko mu drgnęła. Dziewczyna musiała przygryźć wargę, żeby głośno się nie roześmiać. Zrobiła to o wiele za mocno i na ustach pojawiła się spora, czerwona plamka. Oblizała ją ze smakiem.
Białowłosy nadal czekał. Ona jednak nie miała zamiaru atakować. Oboje chcieli sprawdzić na ile mogą sobie pozwolić, więc stali naprzeciw siebie w bezruchu.
Widzę, że trzeba przejść do czynów – powiedziała w końcu Kasumi.
Wykonując szybki, zamaszysty ruch, ściągnęła z siebie płaszcz i odrzuciła go w bok.
- Cryo, tak? - zapytała, poprawiając z gracją opięty golf. - To imię czy ksywka?
Cryo stał teraz na lekko ugiętych nogach, gotowy w każdej chwili odeprzeć atak. Dziewczyna oparła dłonie na biodrach, przy których delikatnie zakołysały dwa drobne miecze, wcześniej ukryte pod płaszczem. Przekrzywiła rezolutnie głowę.
Jakiś małomówny się zrobiłeś... - stwierdziła z dezaprobatą.
Miała wrażenie, że pozwoliłby jej tak stać jeszcze bardzo długo, że nigdzie mu się nie spieszyło – w przeciwieństwie do niej. W jej przypadku granie na czas nie było wskazane i mężczyzna stojący naprzeciwko niej doskonale o tym wiedział. Musiała jak najszybciej się z nim rozprawić i przedostać do ukrytej gdzieś na wyspie windy.
Zrobiła więc rzecz najprostszą, jaką mogła – zaczęła kręcić wokół przeciwnika zwinne piruety i znajdując odpowiednią pozycję, rzuciła z odległości kilkunastu metrów dwoma sztyletami. Celowała w ramiona i nie zdziwiło jej, że zostały sparowane i upadły głucho obok Cryo. Zdziwiło ją natomiast to, że mężczyzna nie użył do tego żadnej broni, a własnej dłoni. Trzy kolejne sztylety również nie dotarły do celu. Tym razem trafiły wprost na, sporych rozmiarów, kryształową tarczę. Kasumi nie miała już wątpliwości co do materiału, z którym przyszło jej się zmierzyć. Nie bez powodu mówiło się o kryształowo czystym dźwięku – taki bowiem był odgłos odbijanych ostrzy. Tarcza wyrosła przed mężczyzną nagle i Curse domyśliła się, że niekoniecznie jest to jedyne zastosowanie tego tworzywa. W tym momencie Cryo odrzucił tarczę w bok, a ta pękła, rozsypując się na miliony kawałeczków.
Zatrzymała się gwałtownie, sięgając po katanę. Musiała spróbować. Trzema szybkimi susami dotarła do przeciwnika i wykonała kilka cięć, z czego tylko jedno lekko go drasnęło, a pozostałe sparował. Kolejny cios wyprowadzili w tym samym momencie: ona cięła od dołu, w biodro, a on wycelował w jej bark. Zrobiła unik, ale chwilę później poczuła potężne grzmotnięcie z drugiej strony i zrobiło jej się ciemno przez oczami. Przeleciała dobre kilka metrów, zatrzymując się z głośnym łupnięciem na drzewie. Potrząsnęła bezwiednie głową, ale nie pomogło to na tyle, na ile by chciała. Wszystko trwało ułamki sekund, ale wiedziała, że za chwilę może skończyć się jej przygoda.
Splunęła siarczyście krwią, odzyskując wzrok i spróbowała wstać, ale udało jej się dobrnąć tylko do pozycji klęczącej. Jak przez mgłę, widziała zbliżającą się postać. Przeszło jej przez głowę, że gdyby okoliczności były nieco inne, uznałaby ten widok za piękny i zapierający dech w piersiach. Cóż, może i taki był, ale w jej sytuacji oznaczał nadchodzącą śmierć. Kiedy blado-błękitna postać stała się już zupełnie wyraźna, Curse zobaczyła, że struktura ciała Cryo zupełnie się zmieniła, nie tyle pokrywając się kryształem, co stając się nim. Nie mogła nic poradzić na to, że taki widok zachwycał.
Trzymając głowę uniesioną w górę, nadal znajdując się na czworaka, odkaszlnęła i wypluła jeszcze raz sporą ilość krwi. Metaliczny zapach zmieszany z wonią wszechobecnych kwiatów tworzył mdłą mieszankę. Zachciało jej się wymiotować. Zacisnęła mocniej dłoń na rękojeści katany, którą przez cały czas trzymała. Nie zdążyła jej jednak unieść, bo w tym momencie jej przeciwnik stanął już tuż przed nią i z impetem przydeptał kryształową nogą ostrze miecza, które rozsypało się w proch. Ruch ten przy okazji nadwyrężył szarpnięty nadgarstek agentki.
- To koniec – powiedział dźwięcznie Cryo.
Przez głowę przemknęły jej tysiące myśli i obrazów. Krew i śmierć, czasem idące w parze, a czasem zupełnie osobno. Już tyle razy umknęła tej drugiej, więc dlaczego miałaby zginąć teraz? Nie w taki sposób i nie w tym miejscu.
Mdłości narosły, więc pozwoliła sobie ulżyć... wprost na kryształowe stopy przed sobą. Nie dając khazarczykowi zareagować w jakikolwiek sposób, przetoczyła się w bok, zerwała resztkami sił na równe nogi i zaczęła biec przed siebie. Usłyszała za plecami ciche, zniecierpliwione parsknięcie i przyspieszyła. Nie wiedziała gdzie zmierza, ale nie miała innego wyjścia.
Wokół siebie widziała tylko rośliny.. wszędzie kwiaty, drzewa i inne chaszcze. Nadal było jej niedobrze i stwierdziła, że prawdopodobnie nabawiła się jakiegoś urazu wewnętrznego. Przeklęła w duchu całą florę świata.
Słyszała go za sobą, a co gorsza czułą, że sił nie wystarczy jej na długo. Wiedziała, że do tej pory miała zbyt wielkie szczęście, a teraz to się na niej odbijało. Tylko dlaczego, do cholery, w tak skondensowany sposób?
- To nic nie da – dobiegł ją głos zza pleców.
Może i nie, ale warto spróbować. Potknęła się o jakieś wypolerowane kamyczki i wypadła na żwirową ścieżkę. Roślinność przed nią delikatnie się zmieniła. Podjęła szybką decyzję, by brnąć dalej na przełaj i gdy przebiegła następne kilkanaście metrów, ujrzała przed sobą ścianę wysokich iglaków. Nie miała innego wyjścia, jak tylko się przez nią przebić. Ku jej zdziwieniu, za ścianą znajdowało się kilka dużych szklarni. Bardzo prostych, ale gustownie przystosowanych do eleganckiego wyglądu całego ogrodu. Wbiegła do jednej z nich.
Zimno parzyło. Dokładnie tak to odczuwała. Dygotała, sapiąc jak oszalała. Przed nią znajdowało się kilka równych rządków niedużych krzewów, gdzieniegdzie przeplatanych dziwnymi, zwierzo-podobnymi roślinami wielkości człowieka. Wolała nie wnikać w to, czym były. Schowała się wśród nich, gotowa w każdej chwili odskoczyć, gdyby okazały się agresywne. Nie takie rzeczy już widziała.
Uspokoiła oddech, by jej nie zdradził. Bolały ją płuca i miała zwichnięty nadgarstek, ale przynajmniej nie chciało jej się już wymiotować - jeden plus przebywania w mroźnej szklarni.
Nie musiała długo czekać na Cryo. Chwilę później usłyszała jego spokojne kroki na kamiennej podłodze. Wiedziała, że wyczuwa jej obecność. Był niczym lew, tropiący swą zwierzynę. Kryształowy lew, dokładniej rzecz biorąc.
- Możesz po prostu się poddać i pozwolić aresztować – powiedział khazarczyk, stukając rytmicznie w podłogę.
- Nie mogę – odpowiedziała, wychodząc z kryjówki.
Odpowiedziała i zareagowała automatycznie. Nic nie działało na nią tak motywująco, jak perspektywa pojmania. W takim wypadku wolała umrzeć. Kryształowy golem patrzył na nią białymi oczami, prześwietlając każdą jej komórkę. Nie podobało jej się to. I było jej stanowczo za zimno.
Już wcześniej zauważyła, że szklarniane szkło jest bardzo grube, więc nie chciała ryzykować, że nie uda jej się przez nie przebić. Spróbowała wyminąć Cryo. Odbiła się od jednej z doniczek, przewracając ją i przeskakując na drugą stronę pomieszczenia. Jeszcze jednym skokiem zrównała się z przeciwnikiem i chciała przeturlać się w bezpiecznej odległości w stronę wyjścia. Była jednak zbyt osłabiona i khazarczyk złapał ją za nogę i machnął nią, jakby była szmacianą lalką. Wpadła wprost na... butlę z ciekłym azotem. Siłą uderzenia zmiotła zawór, zamrażając sobie obcas buta. Cryo był już tuż przy niej, kiedy wyszarpnęła drugą katanę i powiększyła wylot gazu, skierowanego wprost na dolne kończyny przeciwnika. Znalazła obok siebie drugą butlę i zrobiła to samo. Zobaczyła, jak kryształowy golem kruszy się, niczym piasek. Powtórzyła czynność jeszcze z dwoma napotkanymi butlami, kierując je w stronę mężczyzny. Wypadła ze szklarni, odłamując po drodze obcas drugiego buta.
   
Profil PW Email
 
 
»Coltis   #2 
Agent


Poziom: Keihai
Posty: 358
Wiek: 35
Dołączył: 25 Mar 2010
Skąd: Białystok

Curse, z niecierpliwością czekałem na Twoją walkę. Głównie dlatego, że walki w Tankyuu bywają bardzo niebezpieczne i często zwiastują porażkę gracza.

Zacznę od wyłapania rzeczy, które zwróciły moją uwagę w negatywnym sensie:

Curse napisał/a:
Wypuściła peta spomiędzy palców dokładnie z momencie, w którym mężczyzna znalazł się przed nią, szeroko zamachując się ramieniem.

-> Trochę niegramatyczne zdanie. Można by pomyśleć że wypuszczenie peta połączone jest z wymachem ramieniem. Słowo "pet" także mi przeszkadza i z jakiegoś powodu go nie toleruję, wolę już nawet "fajki".

Curse napisał/a:
Kątem oka dostrzegła coś połyskującego w jego zaciśniętej pięści. Zakręciła zwinny piruet i znalazła się za nim, kilka metrów dalej.

->Zaraz potem zauważyłem wytłuszczone powtórzenie. Chwilę później mamy "naroślą" i "narośl" z nieprzyzwoicie małym odstępem. Powtórzeń w całym tekście jest oczywiście więcej i widać je niestety na pierwszy rzut oka. To niedobrze.

Ale na szczęście to są wszystkie błędy, które wyłapałem. Może przeszkadzała mi jeszcze z jedna lub dwie konstrukcje zdaniowe, ale skanując tekst ponownie już ich nie znalazłem.

Wrażenia odnośnie treści są jak najbardziej pozytywne. Podoba mi się przede wszystkim dynamika walki. Akcja jest dość rozbudowana, a przy tym uniknęłaś wprowadzenia chaosu. Wszystko na swoim miejscu. Tempo także jak najbardziej pasuje i wciąga w kolejne opisy.
Jeżeli już mówimy o opisach, to ładnie sobie poradziłaś z ukazaniem przeciwnika i otoczenia - jest barwnie, obrazowo. Na dobrą sprawę można było nawet jeszcze więcej, bo robisz to z pomysłem.
Zabrakło mi trochę inicjatywy ze strony Cryo, co tłumaczę sobie konstrukcją tej postaci: 6 siły i 0 szybkości. Mimo wszystko parę słów więcej z jego strony i byłoby nieco lepiej.

Poziom walki został ustalony na dość wysokim poziomie. Oglądając się za siebie stwierdzam, że mało osób byłoby w stanie bez problemu poradzić sobie z silniejszym przeciwnikiem "walczącym na 7,5".
Pomimo, że walka może nie powinna dostać tak dużo, choćby ze względu na liczne powtórzenia, to jednak uważam, że zasługujesz aby wygrać starcie z Kryształowym Golemem.

Ocena: 7.5/10 - dokładnie tyle ile trzeba, żeby dać radę w tej walce. Mi się podobało. Twój sukces zależy od reszty.


I wanna be the very best, like no one ever was.
   
Profil PW Email
 
 
*Lorgan   #3 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 37
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa

Curse – Jak zwykle, brak Douriki w legendzie walki. Wkurza mnie taka niechlujność (u wszystkich zresztą).
Curse napisał/a:
Zrobiła więc rzecz najprostszą, jaką mogła – zaczęła kręcić wokół przeciwnika zwinne piruety i znajdując odpowiednią pozycję, rzuciła z odległości kilkunastu metrów dwoma sztyletami.

Wyobraziłem sobie tę sytuację i uznałem, że słabo pasujesz do roli diabła tasmańskiego. Nie wiem, co chciałaś wyrazić tym manewrem, a to znaczy, że jego opis jest do bani. Precyzyjniej, opis albo sam manewr, jeżeli żartem odczytałem go właściwie ;)

Starciu brakuje fantazji. Kilka ciosów, przemyślenia, ucieczka i koniec. Liczyłem, że rozwiniesz dialogi i spróbujesz ominąć brutalną bójkę. Fakt faktem, podeszłaś do sytuacji sprawiedliwie i zaznaczyłaś swoją bezradność. To jednak nie wystarczyło, żeby bezpiecznie zastosować łut szczęścia. Kasumi nie wysiliła się na tyle, żebym uznał "ufff, jak dobrze, że ta butla była pod ręką, bo inaczej byłoby z nią nieciekawie". Nie było też żadnego punktu kulminacyjnego.
Z plusów koniecznie trzeba wymienić niezła stylistykę i nikłą ilość błędów wszelakich. Nawet nie zapędziłaś się z powtórzeniami, co dla większości naszych użytkowników wydaje się czymś nierealnym. Pokazałaś też zupełnie nieznane oblicze swojej bohaterki.
Curse napisał/a:
Wykonując szybki, zamaszysty ruch, ściągnęła z siebie płaszcz i odrzuciła go w bok.
- Cryo, tak? - zapytała, poprawiając z gracją opięty golf. - To imię czy ksywka?
Cryo stał teraz na lekko ugiętych nogach, gotowy w każdej chwili odeprzeć atak. Dziewczyna oparła dłonie na biodrach, przy których delikatnie zakołysały dwa drobne miecze, wcześniej ukryte pod płaszczem. Przekrzywiła rezolutnie głowę.

Pomijając delikatny zgrzyt stylistyczny, ten fragment uzmysłowił mi (niestety błędnie), że będę miał do czynienia z nową jakością wpisu. Szkoda, że nie rozwinęłaś kokieteryjnego wątku.

Na koniec rzecz wielce osobliwa. Zamrożony kryształ chyba nie powinien zmieniać swoich właściwości fizycznych. Nie dysponuję w tej kwestii wystarczająco pewną wiedzą, ale po prostu nie brzmi to przekonująco ;) W sumie, nie ważne nawet jaka jest nasza rzeczywistość. W tekstach liczy się to, żeby przekonać czytelników. Mnie nie przekonałaś.

Ocena: 6,5/10
______________________________________________________________

Oddaję swój głos na NPC.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 
^Pit   #4 
Komandor


Poziom: Genshu
Stopień: Seikigun Bushou
Posty: 567
Wiek: 33
Dołączył: 12 Gru 2008

Curse

CursexCryo... no może może jednak nie :/ Facet kompletnie olewa "zaloty", odbija wszystkie ataki nożami, dominuje nad tobą.
Cytat:
Mdłości narosły, więc pozwoliła sobie ulżyć

Aj, no i czemu mnie to rozbawiło no. Zafajdałaś mu kryształowe stopy, więc tym bardziej już cię nie polubi.
To co mi się podobało we wpisie to to, w jaki sposób zmienia się twoje nastawienie . W walce próbujesz dosłownie wszystkiego i dalej nic nie wychodzi. Miałem autentyczne skojarzenie z filmem "Terminator 2". Przez to skojarzenie, nie podobało mi się zakończenie.
Cytat:
Wpadła wprost na... butlę z ciekłym azotem.

Tak, no skąd ja to znam. Dało się to wprowadzić jakoś mniej banalnie, tym bardziej, że wcześniej pojedynek bardzo mi się podobał. Był zabawny, tempo dobrze wyważone, klimat... i nagle bach - butla z azotem tam, gdzie powinna się znaleźć. Zabrakło mi jeszcze tylko "Hasta la vista, baby!".
Walka fajna, bez większych uchybień językowych, tudzież gramatycznych. Trzymała dobry poziom, aż nadszedł finał. Chociaż patrząc po Douriki, sytuacji, w której twoja postać "się śpieszy" i otoczeniu pewnie nie dało się wymyślić jakiegoś bardziej sensownego zakończenia. Niemniej niesmak po dobrym wpisie pozostał. Było by 8.5 a tak jest 7.5
   
Profil PW Email
 
 
»Kalamir   #5 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 35
Dołączył: 21 Lut 2009

Curse, miałem bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu walki i szczerze napisawszy, nie wiedziałem jak go ocenić. Dlatego przyznam się bez bicia, że szukałem ratunku w innych ocenach. Niestety, najbliższe moim odczuciom, okazały się argumenty Lorgana. Pomijam fizyczne właściwości kryształu i próby jego zamrożenia, bo to było spoko. Niestety przypadkowość i wspomniane "uff, dobrze, że butla była pod ręką" już bardziej przeszkadza. Tak samo jak tekst o piruecie, kompletnie bez sensu. Pituety i pół-piruety to fajne i mocne manewry, ale z tego opisu kompletnie nic nie wynika i też zwróciłem na to uwagę. Poza tym jak kręcisz wokół przeciwnika piruety to tak jak byś tylko prosiła "zabij mnie". Gwoli ścisłości (wbrew temu co pisze sapkowski) piruet nie służy do uników lecz do nabierania siły potrzebnej do zadania ciosu. Stosowany jako akcja obronna w takiej sytuacji jak tutaj to niemal samobójstwo. Mniejsza o to. Walka jest dobra, ale poziom trudności jest mocno przesadzony :/ szczególnie, że samo tankyuu stawia masę ograniczeń dla Gracza.

Ocena: 7 wydaje mi się sprawiedliwa i przykro mi, że może oznaczać dla ciebie przegraną :(



   
Profil PW
 
 
»Rooster   #6 
Agent


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 52
Wiek: 35
Dołączył: 19 Wrz 2010
Skąd: inąd

Jest to moja pierwsza "recenzja" i nie chciałbym wyjść na niesprawiedliwego i czepliwego gnojka :P Postanowiłem jednak ustalić sobie pewną stałą skalę i wychodzi na to, że Twoja praca stanie się moim punktem odniesienia do oceny przynajmniej kilku kolejnych walk.

Jeśli chodzi o stronę techniczną to sam nie jestem w tej kwestii specjalistą, piszę raczej "na wyczucie" i tak samo podchodzę do oceny tego aspektu. Jako wzrokowiec mogę się przyczepić tylko do tego co mi się rzuca w oczy:
Curse napisał/a:
Daj spokój... - niewinność wyrazu jej twarzy przybierała na mocy. - Co mam zrobić? Oddać ci się?
Curse napisał/a:
Jakiś małomówny się zrobiłeś... - stwierdziła z dezaprobatą.
Brak myślników przed początkiem wypowiedzi jest szczególnie rażący ze względu na ograniczenia techniczne samego forum, nie pozwalające na oznaczenie w jakikolwiek sposób kolejnych akapitów.
Curse napisał/a:
Tym razem trafiły wprost na, sporych rozmiarów, kryształową tarczę.
Przecinki w tym miejscu są moim zdaniem zbędne
Curse napisał/a:
Kiedy blado-błękitna postać stała się już zupełnie wyraźna
Myślnik niepotrzebny.

Mówiąc krótko: kilka błędów się wkradło, choć wiadomo, że zdarza się to każdemu z nas :P Ale to nie znaczy, że nie powinniśmy dążyć do doskonałośći ;)

Teraz wrażenia artystyczne: zastosowałaś kilka bardzo fajnych patentów, nadających tekstowi smaku, ale zaraz potem rozcieńczyłaś ten efekt marnymi opisami samej potyczki. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że mdłości Curse zostały wywołane nie zapachem kwiatów, a zbyt dużą ilością obrotów, zupełnie niepotrzebnych i nieskutecznych w walce na dystans.
Inna kwestia, która mnie rozbawiła jeszcze podczas czytania wpisów do samego Tankyuu: Kasumi kręci piruety, biega po plaży, dżungli i kamieniach, a nawet skacze niczym rącza łania, a wszystko to w butach na wysokim obcasie. Czy to jest w ogóle możliwe bez ryzykowania serii skomplikowanych złamań, skręceń i zwichnień w kostce?
Podobała mi się natomiast wspomniana przez Lorgana kokieteria, widoczna fascynacja przeciwnikiem, wyraźne ukazanie przewagi Cryo.
Finał taki sobie, zupełnie z powietrza i mało wiarygodny.


Reasumując: wpis jak dla mnie mało wciągający, tzw. "średniak".
Ocena takoż będzie "średnia": 6/10. Rzekłem.


"Nobody calls me a chicken!"
----------------------------------
Here they come to snuff the Rooster.
You know he ain't gonna die!
   
Profil PW Email
 
 
*Lorgan   #7 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 37
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa

..::Typowanie Zamknięte::..


Curse - 34,5 pkt.

NPC - 37,5 pkt.

Zwycięzcą został NPC!!!

Punktacja:

NPC +n/a
Coltis +5
Lorgan +5
Pit +5
Kalamir +5
Rooster +5


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 

Temat zablokowany  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0.17 sekundy. Zapytań do SQL: 14