10 odpowiedzi w tym temacie |
^Coyote |
#1
|
Komandor
Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 669 Wiek: 35 Dołączył: 30 Mar 2009 Skąd: Kraków
|
Napisano 31-08-2010, 22:46 [Poziom 1] Coyote vs Insoolent - walka 1
|
|
Legenda:
- Coyote
- Insoolent
Wybaczcie, że walka nie jest dłuższa (miała być) , ale w trakcie pisania dowiedziałem się o walkowerze Insoolent i bardzo się zdenerwowałem. Nie będę się wysilał, kiedy przeciwnik mnie olewa .. Czas? Ja też go nie miałem. Dopiero niedawno mogłem zabrać się za pisanie i jakoś dałem radę.
Polowanie IV: Deja Vu
Jak mogłem popełnić tak głupi błąd? Rozglądałem się otępiale po korytarzu płonącego budynku. To było dziesiąte lub jedenaste piętro. Wszędzie wokół szalały płomienie.
- Przeklęty Babilon – syknąłem.
Skoro i tak miałem zginąć, warto było przypomnieć sobie od początku całą historię, która doprowadziła mnie do tego miejsca.
***
Wszystko zaczęło się po tym, jak zostałem zmuszony do eskortowania Vipów z Sermory do Koudar. Kiedy wykonałem zadanie i szykowałem się do opuszczenia miasta, zaczepił mnie pewien gruby facet i powiedział, że rząd ma dla mnie kolejne zlecenie. Dostałem od niego kopertę i życzenia szczęścia. Podejrzewałem, że praca ma jakiś związek z Sermorą i nie pomyliłem się. Chodziło o zealotkę, którą pojmano w czasie ataku na miasto-laboratorium. Udało jej się wyzwolić w panującym zamieszaniu i umknęła z Khazaru. Raczej nie zdążyła posiąść żadnych istotnych informacji, ale moi zwierzchnicy najwyraźniej chcieli mieć 100% pewność, że nie dostarczy Babilonowi dodatkowej wiedzy. Dziewczyna musiała zginąć. W kopercie miałem jej podpisane zdjęcie, babilońskie pieniądze i bilet lotniczy do Isztar.
- Odprawa za 20 minut? – oburzyłem się. – Kpią sobie ze mnie...
Podróżowanie po wielkich drzewach jest bardziej czasochłonne niż większość sądzi. Dostanie się taksówką na lotnisko oddalone zaledwie o kilometr zajęło mi kwadrans. Wszystko przez tych przeklętych ekologicznych ekstremistów, którzy wymusili taki układ dróg, który najmniej obciąża gałęzie.
Obsługa lotniska była dość zdziwiona, że w podróż na inny kontynent nie wziąłem ze sobą żadnego bagażu. Nikt jednak nie dopytywał się dlaczego tak postępuję. To dobrze, bo nie chciało mi się wymyślać bajek. Wystarczy mi takich rzeczy po szpiegowaniu Sanbetsu. Swoją drogą, wiem na temat tego kraju tyle, że bez problemu mógłbym udawać agenta.
Po lądowaniu w Isztar poszedłem od razu do sklepu, żeby kupić jakieś ubrania, w których nie wyróżniałbym się z tłumu. Chciałem zlikwidować cel najszybciej jak się da i wreszcie zrobić sobie zasłużone wakacje. Do tego musiałem bez budzenia podejrzeń móc się do niego zbliżyć.
Odziany w stylową koszulę i krótkie spodnie, pojechałem do ogromnego hotelu w centrum miasta. Planowałem tutaj obmyślić jak znaleźć zealotkę. Była już późna noc i najpierw jednak potrzebowałem przynajmniej kilku godzin snu. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy napotkałem ją w holu.
Zealotka Shina Inoki odbierała właśnie klucz do pokoju.
- Babiloński sługus i hotel... – mruknąłem cicho pod nosem. – Historia lubi się powtarzać.
Z lekkim uśmiechem na ustach poszedłem za nieświadomą niczego ofiarą wprost pod jej pokój. Przetransformowałem się za jej plecami i z pełną siłą przyładowałem kopniakiem w plecy. Dziewczyna wgniotła się w drzwi, które jeszcze chwilę temu starała się otworzyć i wyrywając je z zawiasów, wleciała do pomieszczenia. Ruszała się, choć możliwe że złamałem jej kręgosłup.
- To twój zły dzień, paniusiu – stwierdziłem, przyglądając się jej walce o każdy oddech.
Czyżby jakieś złamane żebro przebiło jej płuco? Chyba nigdy nie miałem łatwiejszego zadania. Najpierw znalazłem ofiarę przed tym, jak zacząłem ją szukać, a teraz to. Babilończycy są delikatni jak porcelanowe laleczki.
Podszedłem do okna, żeby sprawdzić, jak daleko jest z niego do ziemi. Nikt nie widział mojego ataku i nikt jeszcze nie zareagował na hałas wyłamywanych drzwi. Jakbym wyrzucił zealotkę przez okno, ludzie mogliby uznać, że to samobójstwo. Upadek zatarłby ślady po moim ciosie.
- Ej, włochaty – usłyszałem za plecami.
Obejrzałem się przez ramię i doznałem szoku. Shina Inoki stała cała, zdrowa i mierzyła do mnie z pistoletu.
- Chyba jaja sobie ze mnie robisz... – Nic innego nie mogłem powiedzieć, za bardzo byłem zdziwiony.
Najszybciej jak umiałem, wyskoczyłem przez okno. Zealotka zdążyła w tym czasie niecelnie wystrzelić tylko dwa pociski. Zahaczyłem pazurami o kamienny gzyms i podciągnąłem się. Wiedziałem, że zaraz znowu znajdę się pod ostrzałem, jeśli się gdzieś nie ukryję. Wśliznąłem się za czerwony neon i już chciałem odetchnąć z ulgą, gdy rozległy się strzały. Musiała wychylić się akurat w momencie, kiedy wchodziłem do kryjówki. Szczęście zaczęło mnie opuszczać.
Pistoletowe kule uszkodziły świetlówki i po chwili cały podświetlony napis zaczął skrzyć i sypać iskrami. Nie trzeba było długo czekać, żeby instalacja elektryczna nie zaczęła się palić od potężnego zwarcia. Musiałem uciekać, zanim spłonąłbym żywcem. Dopełzłem do najbliższego okna i wsunąłem się przez nie do środka budynku, akurat kiedy rozległ się alarm przeciwpożarowy.
- A miało być zgrabnie i niezauważenie – stęknąłem.
Przeciwniczka znajdowała się piętro wyżej i miałem kilka chwil, zanim mnie zlokalizuje. Postanowiłem zrobić jej małą niespodziankę.
Insoolent biegła w stronę klatki schodowej z pistoletem w ręku. Szybko otworzyła drzwi i ruszyła w stronę schodów. Wtedy właśnie zaatakowałem. Schwyciłem ją za ramiona, zwieszając się z rury biegnącej przy suficie i z całej siły cisnąłem z powrotem w korytarz, z którego nadeszła.
Dziewczyna z hukiem uderzyła w twardą ścianę mniej więcej w tym samym czasie, kiedy ja zeskoczyłem na podłogę.
- Chciałaś zapolować na mnie? – zakpiłem.
Już chciałem do niej podejść i brutalnie skręcić kark zanim otrząśnie się z przymroczenia spowodowanego przygrzmoceniem w mur, kiedy zwaliła nas z nóg eksplozja. Rura z gazem musiała przebiegać niebezpiecznie blisko płonącego i strzelającego prądem neonu. Jak widać głupie wady konstrukcyjne zdarzały się nawet w tych czasach.
Kiedy się ocknąłem, wszystko płonęło.
- Przeklęty Babilon – syknąłem.
Gdybym tylko nie schował się za tym przeklętym świecącym napisem, nic takiego by się nie stało. A teraz? Mogłem albo spłonąć żywcem, albo zginąć w ruinach zawalającego się wieżowca. Po prostu wspaniale. Przynajmniej zealotki nie było w pobliżu. Leżała bliżej źródła wybuchu, więc pewnie dołączyła już do świata duchów. I dobrze, bo musiałem poświęcić całą swoją uwagę szukaniu wyjścia z tej fatalnej sytuacji.
- No proszę – iskierka nadziei pojawiła się w moim sercu.
Zauważyłem niewielką windę bagażową. Urwałem od niej drzwiczki i wsadziłem głowę do środka. Było trochę dymu, ale płomienie jeszcze nie wdarły się do środka. Kolejny raz wywinąłem się śmierci. Może jednak miałem więcej szczęścia, niż sądziłem? |
"No somos tan malos como se dice..."
"Nie jesteśmy tacy źli jak się o nas mówi..."
|
|
|
|
*Lorgan |
#2
|
Administrator Exceeder
Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209 Wiek: 38 Dołączył: 30 Paź 2008 Skąd: Warszawa
|
Napisano 31-08-2010, 22:51
|
|
Cytat: | Insoolent: Sorry Coyote, ale jestem zmuszona oddać walkę walkowerem... Ogrom zajęć i natłok spraw do załatwiania przed przeprowadzką, zabrały mi czas na napisanie walki.. |
Zapraszam radnych do oceniania wpisu Coyote'a.
Pzdr. |
Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.
Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie |
|
|
|
»Coltis |
#3
|
Agent
Poziom: Keihai
Posty: 358 Wiek: 36 Dołączył: 25 Mar 2010 Skąd: Białystok
|
Napisano 01-09-2010, 09:12
|
|
Poprawnie, ale dość krótko i bez rewelacji. Nie znalazłem jakichś wielkich błędów.
Coyote napisał/a: | przymroczenia spowodowanego przygrzmoceniem |
-> "mechanicznie" się zgadza, aczkolwiek wywołało na mojej twarzy lekki coltisowy uśmieszek ;P
Coyote napisał/a: | Nie trzeba było długo czekać, żeby instalacja elektryczna nie zaczęła się palić od potężnego zwarcia. |
-> podkreślone "nie" jest według mnie zbędne.
To tyle jeśli chodzi o wpadki lub niedogodności językowe. Odnośnie fabuły muszę powiedzieć: "Ileż można!". To już kolejny pojedynek w hotelu! Wprawdzie każdy ma swoje ulubione miejsca walki (np. u mnie jest to w miarę zamknięta przestrzeń z kolumnami czy innymi przeszkodami), ale jednak przydałoby się chociaż zadbać, żeby się te miejsca różniły pod względem smaku i klimatu. Tak więc zamiast hotelu mógłby być biurowiec, w którym Insoolent załatwia sprawy, albo zapasowa kawalerka jej kumpla od misji, w której sobie zealotka właśnie odpoczywa.
Nie mówiąc już o zmianie tego miejsca na zupełnie odmienne Ale skoro lubisz przewagę jaką dają mieszkalne wieżowce - porszę bardzo - tylko niech to nie będzie kolejny hotel.
Nie wiem jak jest naprawdę, ale moje wrażenie się tutaj liczy. To było wtórne, przewidywalne do bólu.
Ocena: 5/10
Jako rzecze sługa Światłości: "Zwycięża zmiennokształtny!" |
I wanna be the very best, like no one ever was. |
|
|
|
»Kalamir |
#4
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1033 Wiek: 36 Dołączył: 21 Lut 2009
|
Napisano 01-09-2010, 13:24
|
|
Coyote napisał/a: | Wybaczcie, że walka nie jest dłuższa (miała być) , ale w trakcie pisania dowiedziałem się o walkowerze Insoolent i bardzo się zdenerwowałem. Nie będę się wysilał, kiedy przeciwnik mnie olewa .. Czas? Ja też go nie miałem. Dopiero niedawno mogłem zabrać się za pisanie i jakoś dałem radę. | Kogo to obchodzi? Przepraszam, że oddaje gorszą walkę niż zamierzałem bo przeciwnik... a co do cholery ma do całej sprawy twój przeciwnik? Chcesz mieć gorszą średnią, chcesz być niżej w rankingu, proszę bardzo. "Nie wysilaj się" jak nie chcesz. Nikt się tym nie zmartwi bo tylko dostarczysz argumentów a inni gracze będą czerpać z tego korzyści.
Powracając do oceny walki. Jesteście już na poziomie 1 a ty wciąż piszesz jak amator z poziomu 0. Historia jest dobra. Niestety jest za krótka i słabo rozbudowana. Przypomina mi to troszkę DIE HARD, tyle, że nawet Bruce Willis musiał się więcej namęczyć (chociaż i tak było wiadome kto wygra starcie).
Poza tym jesteś już gościem z wyższej półki, tymczasem "jakiś koles" daje ci rozkazy. Jakiś koleś? A skąd pewność, że jakiś koleś nie pracował dla Nag i nie zrobił cię w konia? No i odnajdywanie przeciwnika takim głupim przypadkiem? Come on... to komedia szpiegowska z Chevy Chasem i Danem Aykroydem? No i z mojej strony to wszystko co mogę napisać przed wystawieniem oceny.
Ocena: 5.5 bo nie ma za co dać więcej a szkoda. Jak tak dalej pójdzie będę musiał poszukać innego rywala. |
|
|
|
|
»Shiro Kumori |
#5
|
Agent
Poziom: Keihai
Posty: 58 Wiek: 34 Dołączył: 17 Sty 2010 Skąd: Kielce
|
Napisano 06-09-2010, 12:47
|
|
Fabuła dość słaba, ale walka mi się podoba, pomijając dwa błędy, które zauważyłem. Po pierwsze, nie sądzę, żeby ktoś taki jak Zealota (czy inny nadczłowiek) dał się tak łatwo podejść od tyłu i jeszcze pozwolić na transformację (chyba, że jest ona natychmiastowa), szczególnie z Eisai "Św. Daria". Po drugie, wydaje mi się, że konstrukcje na których trzymają się neony, nie są tak łatwopalne, a samo zniszczenie takiej żarówki prawdopodobnie powoduje co najwyżej trochę iskier, które raczej nie przepalą rury. Z drugim błędem może i trochę przesadzam, ale takie szczegóły po prostu rzucają mi się w oczy. Ogólnie nie ma rewelacji, szczególnie na tle innych Twoich prac.
Ocena: 5,5/10 |
|
|
|
^Genkaku |
#6
|
Tyran Bald Prince of Crime
Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227 Wiek: 39 Dołączył: 20 Gru 2009 Skąd: Raszyn/Warszawa
|
Napisano 08-09-2010, 18:15
|
|
Krótko:
Kolejna twoja walka w której traktujesz przeciwnika z góry jak idiotę. Nawet nie próbujesz jakoś wczuć się i odegrać tych postaci.
Fabuła jest naiwna. Od niechcenia trafiasz na przeciwnika. Znowu łatwo powalasz go na ziemię ciosem z zaskoczenia. Znowu przeciwnik nie ma szans i zachowuje się jak amator. Całkowity brak wyzwania dla twojego bohatera. Szkoda że więcej kłopotów przysporzyły ci tym razem "wady konstrukcyjne budynku" niż przeciwnik.
Cytat: | Przetransformowałem się za jej plecami i z pełną siłą przyładowałem kopniakiem w plecy. Dziewczyna wgniotła się w drzwi, które jeszcze chwilę temu starała się otworzyć i wyrywając je z zawiasów, wleciała do pomieszczenia. Ruszała się, choć możliwe że złamałem jej kręgosłup. |
+
Cytat: | Podszedłem do okna, żeby sprawdzić, jak daleko jest z niego do ziemi. Nikt nie widział mojego ataku i nikt jeszcze nie zareagował na hałas wyłamywanych drzwi. Jakbym wyrzucił zealotkę przez okno, ludzie mogliby uznać, że to samobójstwo. Upadek zatarłby ślady po moim ciosie. |
Faktycznie, na miejscu policji uznał bym że najprawdopodobniej nie mogła znaleść kluczy do drzwi, ze złości najpierw je wyłamała, a następnie, z wielkiego żalu i poczucia winny spowodowanego zniszczeniem własności hotelowej, postanowiła skoczyć przez okno. Jako dowódca Babilońskiego wywiadu też bym pewnie pomyślał, że Ins jest zdolna do samobójstwa. Nawet bym nie sprawdzał nagrań z holu hotelowego czy ktoś może szedł za nią czy coś.
Cytat: | - Ej, włochaty – usłyszałem za plecami.
Obejrzałem się przez ramię i doznałem szoku. Shina Inoki stała cała, zdrowa i mierzyła do mnie z pistoletu.
- Chyba jaja sobie ze mnie robisz... – Nic innego nie mogłem powiedzieć, za bardzo byłem zdziwiony.
Najszybciej jak umiałem, wyskoczyłem przez okno. Zealotka zdążyła w tym czasie niecelnie wystrzelić tylko dwa pociski. |
Jakoś...no nie wiem, daje sobie głowę uciąć, że Ins najpierw wpakowała by ci parę kulek a dopiero potem, ewentualnie powiedziała cokolwiek
Ogólnie nie podoba mi się. Widać, że się nie starałeś i nie pokazałeś nic nowego. Pewnie jestem czepialski za bardzo za co przepraszam.
Końcowa ocena 4 |
|
|
|
»Corvus |
#7
|
Rycerz
Poziom: Keihai
Posty: 23 Wiek: 39 Dołączył: 06 Sty 2010 Skąd: Z twojego koszmaru
|
Napisano 08-09-2010, 18:45
|
|
Hmm, chciałbym wiedzieć którą część napisałeś zanim dowiedziałeś się o walkowerze Insoolent. Bo tak na moje oko całość wyglada tak jakbyś wszystko wykasował i napisał od nowa w sposób " na odwal się". Fabuła przypomina te z trzeciorzędnych sesji RPG, podchodzi do Ciebie człowiek i daje ci zlecenie. Mógłby się chociaż przedstawić albo machnąć jakąś legitymacją. Co do walki... Mogłaby być ciut bardziej finezyjna, a nie dwa ciosy na krzyż i pięć strzałów, a reszta to przypadkowe wybuchy.
Ocena: 4
ale tylko dlatego ,ze czytałem gorsze walki. |
|
|
|
^Pit |
#8
|
Komandor
Poziom: Genshu
Stopień: Seikigun Bushou
Posty: 567 Wiek: 34 Dołączył: 12 Gru 2008
|
Napisano 09-09-2010, 11:51
|
|
Kojot Wiluś
Walkę czyta się szybko, może nawet trochę za bardzo.
Można spokojnie napisać plan ramowy tego:
- Dostajesz nowy quest od NPC
- idziesz do hotelu
- spotykasz swój cel
- Kopniak śmierci, strzał, strzał strzał, skok przez okno z mlecznego szkła (przecież kaskaderzy nie mogą się pokaleczyć no)
- dyndanie na neonie
- random explosions everywhere
- end, mission completed (?)
Fajnie, że twój cel dał się podejść tak bez niczego, strażników nic nie zaalarmowało, nawet to, że Ins przeleciała przez solidne drzwi, wyrywając impetem zawiasy i wpadając do pokoju. Whoa, ale masz siły tylko 1...
Do tego:
Cytat: | → Św. Daria - bohater obdarzony tym urokiem jest w stanie na pierwszy rzut oka rozpoznać, czy ktoś jest człowiekiem, czy nadczłowiekiem. |
Ins otwiera sobie drzwi "ziaaf, o a co to za facet ~KOPNIAAK!~". Fajnie, jak w filmie z Seagalem, tylko że ty nie masz kucyka i nie łamiesz ludziom rąk tylko ich dotykając.
Do tego - patrzysz na swoją ofiarę i nie zauważasz, że jest za tobą? Na twoich oczach Zealotka zachodzi cię od tyłu... Dwa strzały i już pękasz? Skok przez okno i zaiśnięcie na neonie. Niech zgadnę - Technoir? I te iskry to pewnie jakaś burza, zaś Ins mówi "there can be only one" - następnym razem jak dasz neon, spróbuj pobawić się konwencją i odwołać do tego filmu.
II nagle ni z tego ni z owego, gazowa rura robi wielkie "bum".
Jak na długo wyczekiwaną walkę to chyba nie jest to, czego można się było spodziewać. Na moje, za dużo szczęśliwego trafu, za mało taktyki. Gdzie ta Psychologia? Twoje aktorstwo ogranicza się do grania "super pewniaczka"? Ech...
No shit, masz u mnie 4 i to i tak naciągnięte. Nie jestem jeszcze taki bezlitosny... |
|
|
|
»Naoko |
#9
|
Zealota
Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 594 Wiek: 33 Dołączyła: 08 Cze 2009 Skąd: z piekła rodem
|
Napisano 11-09-2010, 16:16
|
|
Niestety, muszę zgodzić się z przedmówcami. Starcie napisane na odczepnego, nie doceniłeś przeciwnika i jego możliwości. Co do scenerii - ogólnie całkiem fajna [zawsze miałam radość z rozwalania hoteli na sesjach], ale schematyczne miejsce, w którym najczęściej wywarza się drzwi, wylatuje przez okno i ucieka windą/szybem wentylacyjnym nie pozwoli Ci na uzyskanie wysokich not.
Postać Insoolent wydaje mi się taka... Pozbawiona woli i życia. Kukiełka bez swojego animatora. Prawie nic nie mówi, rusza się gorzej od amatora i traci czujność w miejscu, w którym powinna być skupiona bardziej niż przy myciu zębów. A starcie to już... Nie powiem, żeby nie urazić. Rozumiem, że możesz być zdenerwowany olaniem ze strony Insoolent, ale to wcale nie zmusza Ciebie do olewania nas - czytelników. Trochę sucze podejście moim zdaniem. Zawsze mogłeś oddać walkę również walkowerem - przynajmniej mógłbyś wykorzystać czas, który spędziłeś na pisaniu na coś bardziej konstruktywnego.
OCENA: 4,5 - gorzej od przeciętnej, bo schematycznie. |
Za lekceważenie prawdziwej urody, tej nieopisanej przez zwykłe zwierciadło
Zgromieni przez lepszą, aż łzy z gniewu trwonią
W sedno trafiło stare porzekadło
Mądrość, nie seksapil jest straszliwszą bronią. |
|
|
|
^Curse |
#10
|
Komandor
Poziom: Genshu
Stopień: Shinobi Bushou
Posty: 551 Wiek: 36 Dołączyła: 16 Gru 2008 Skąd: Lublin/Warszawa?
|
Napisano 11-09-2010, 16:48
|
|
Coyote:
Naiwne, ale całkiem sympatyczne Czasami dobrze jest przeczytać coś.. hmmm... banalnego? Poza tym, pomysł 'deja vu' nie jest według mnie aż tak nietrafiony. Szkoda, że nie pokombinowałeś bardziej z możliwościami, które dają obie postacie, ale nie jest tak źle.
Nie czepiam się za bardzo strony technicznej, bo piszesz przyzwoicie: zdania są składne i sensowne, a styl masz całkiem przyjemny w odbiorze.
Ogólnie, wyszedł z tego taki średniaczek
Odnośnie twojego wstępu... wiesz, że w ogóle nie powinieneś czegoś takiego pisać? Powiem tak: na mnie działa to trochę jak płachta na byka. Ale masz szczęście, bo jak już pisałam, walka nie jest zła. Ba, Totalnie nie przeszkadzała mi narracja pierwszoosobowa. Zazwyczaj mocno przeszkadza mi to w czytaniu, a u ciebie w ogóle nie zwróciłam na to uwagi. To duży plus
Z drugiej strony wiem, że stać cię na dużo więcej, więc następnym razem nie daj się przez nic zdemotywować i po prostu napisz dobry wpis
Ocena: 5,5 |
|
|
|
| Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 14
|