18 odpowiedzi w tym temacie |
»Kalamir |
#11
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1033 Wiek: 36 Dołączył: 21 Lut 2009
|
Napisano 08-01-2010, 11:53
|
|
Minęło półgodziny odkąd tak leżała na plecach pod jakimś konarem. Odzyskała już troszkę sił i skłamałaby gdyby opowiedziała, że nie pomogły jej otaczające krzaczki malin. W końcu dźwignęła się na nogi i postanowiła iść dalej. Na wyspie znajdowały się dwie góry. Z tej wyższej bez wątpienia ostrzelano jej statek. Co do drugiej nie posiadała żadnych informacji. Przyczaiła się więc i obserwowała dziwne patrole jakby nieprzytomnych żołnierzy, którzy nawinęli się po kilku minutach dalszego odpoczynku. Bez wątpienia zmierzali ku niższej górze. Postanowiła podążać ich śladem z nadzieją, że natrafi na jakiś posterunek. Śledziła ich tylko dwie mile, bowiem szybko dotarli do kompleksu kilku budynków – zupełnie jakby małego miasteczka prosto z jakiegoś Babilońskiego westernu. Pięć budynków ciasno obok siebie. Jeden przypominał szklarnie. Tyle, że w środku były jakieś pompy. Pozostałe mogły być jakimiś laboratoriami lub magazynami.
- To może być interesujące – szepnęła. – Trzeba się koniecznie dowiedzieć co to za ludzie i co kombinują z tą wyspą.
Opcja 1
Nagle w północnym budynku otworzyły się szerokie drzwi. Ewidentnie znajdowała się tam winda – tylko dokąd? Czyżby podziemny kompleks? Po chwili spostrzegła, że nie był to przypadek. Kilku mężczyzn w białych kitlach otworzyło drzwi od szklarni i najwyraźniej szykowali się do przetransportowania jakiegoś generatora na dość dużym wozie. Oczy strażników były zajęte przepatrywaniem okolicy. Gdyby podejść wystarczająco blisko…
Opcja 2
Wartownik na dachu jednego z budynku odmeldował się przez radio. Na jego szyi wisiała czerwona karta – dokładnie taka sama jaką posłużył się dziwny doktorek, gdy wchodził do budynku obok. Naoko szybko spojrzała w jego kierunku i oceniła jakie szanse ma by się podkraść i ściągnąć tego pajaca a następnie podkraść jego kartę.
Opcja 3
Środkowy budynek najbardziej na południe miał uchylone okno na piętrzę. Łatwy cel, gdyby tak podkraść się niezauważonym. Oczywiście trzeba by jeszcze nie wpaść na przypadkowego doktorka albo innego wartownika. Ten pajac na dachu wydawał się pewnym utrudnieniem. No chyba, że był poszła na około – pomyślała Naoko. Spenetrowanie piętra a dopiero później podziemnego kompleksu mogło by przynieść jakieś dodatkowe rezultaty.
Za udany wpis otrzymasz 1-17 punktów. Postaraj się
Dodatkowe warianty
Mechanika (1)
Poluzowanie kilku odpowiednich śrub przy wozie z generatorem mogłoby narobić niezłego bałaganu, który zapewniłby dywersję umożliwiając skuteczniejszą penetrację.
Sukces: Będziesz mogła inwigilować na spokojnie. MG może zdradzić więcej dodatkowych informacji. Dodatkowo otrzymasz dodatkowe 7 punktów.
Programowanie (2)
O! Czy to na ścianie to jest panel od tych dwóch wyłączonych wieżyczek? Czy to się łączy z innymi wieżyczkami na wyspie? A gdyby tak, przez pomyłkę, ktoś je uruchomił i wydał polecenie zabicia wszystkiego co żyje? W szczególności wartowników.
Sukces: Urządzasz krwawą rzeźnie a twój frag counter rośnie o jakieś 4k6 osób xD Dodatkowo otrzymujesz 40 punktów ale tym samym wprowadzasz harmider wśród tych, którzy przeżyją lub czekają w kompleksie.
Zabezpieczenia (1)
Teraz ostrożnie przełożę tego claymore’a jakieś pięć yardów w lewo a tabliczkę z napisem „achtung!” przesunę w prawo.
Sukces: Ty cholerna sadystko! Ktoś może stracić nogi... wiesz ile to zamieszania z powodu jakiegoś pierniczonego idioty, który zapomniał o polu minowym? No ale to chyba dobrze. Premia do douriki za ten wariant +15 |
|
|
|
RESET_Naoko |
#12
|
Poziom: Wakamusha
Stopień: Jizamurai
Posty: 29 Dołączyła: 27 Cze 2014
|
Napisano 10-01-2010, 15:22
|
|
Dziewczyna szybko, ale dokładnie przeanalizowała swoją sytuację. Miała wielką ochotę dostać się do pomieszczenia z wyglądu przypominającego szklarnię, jednak ze względu na swój stan i lenistwo, zrezygnowała z tej opcji. Wzrok Naoko padł na strażnika na dachu. Był wystarczająco łatwym celem. Poza tym uwielbiała czerwony kolor. A wisząca na szyi młodzieńca kartka wręcz hipnotyzowała.
Rozejrzała się po okolicy. Gdyby mini miasteczko było ulokowane wśród chaszczy i gąszczy znajdującego się nieopodal lasu, byłaby wniebowzięta. Ale tak nie było.
"Nie można mieć wszystkiego."
Chcąc nie chcąc szatynka skupiła wszystkie zmysły na jak najcichszym poruszaniu. Okrążyła sprawnie skrajnie położony budynek i zbliżyła się od tyłu do ściany tego, na którego zwieńczeniu spacerował strażnik. Przylgnęła do konstrukcji i spojrzała w górę. Ukryta w cieniu miała pewną dozę swobodności w działaniu, jednak planowała póki co nie dać wykryć swojej obecności. I nagle uderzyła ją pewna myśl - jak miała niby dostać się na dach?!
Przeszukała wzrokiem okolice. Nie śmiała wdrapywać się na drewniane podesty, a tym bardziej szukać drabiny. Oblizała spierzchnięte wargi i otarła pot z czoła. Jakkolwiek w dżungli było jeszcze całkiem przyjemnie, nie mogła tego samego powiedzieć w obecnej chwili. Słońce dawało się we znaki z każdą sekundą, przez co Zealot mogła w każdej chwili przestać myśleć w racjonalny sposób. Otrząsnęła się z chwilowego zamyślenia i skoncentrowała na rozwiązaniu swojego problemu. A ciągłe rozglądanie się we wszelkie możliwe kierunki w ogóle jej nie pomagało.
Tymczasem wartownik przeszedł do ściany, przy której znajdowała się Naoko. Oparty niedbale nogą o krawędź dachu, powolutku i w całkowitym spokoju delektował się papierosem. Dziewczynę ogarnęła bezgraniczna zazdrość, ale i zarazem wpadła na pewien pomysł. Skoro strażnik był wyraźnie znudzony, postanowiła dostarczy† mu odpowiedniej rozrywki.
Sięgnęła powolnym gestem po swoją broń palną. Cały czas wpatrując się w sylwetkę mężczyzny ujęła klingę Beretty. Cień okalający dziewczynę jakby skurczył się w sobie. Uśmiechnęła się jadowicie i obróciwszy się o 180 stopni odskoczyła do tyłu najmocniej jak tylko potrafiła. Wartownik przyjrzał jej się w niemym zdziwieniu i natychmiastowo wstał na równe nogi. O to jej chodziło. Obróciła tak swoją broń by padające na nią promienie słoneczne odbiły się pod takim kątem, by ugodziły w oczy oponenta. Zealot będąc w Akademii często bawiła się w oślepianie lusterkiem starszych, zarozumialszych studentów, by uniemożliwić im dokończenie jakiegoś ćwiczenia. Dzięki temu doświadczeniu prawie natychmiast trafiła w oczy mężczyzny, który straciwszy orientację, zrobił o ten jeden krok za daleko. Jego noga ześlizgnęła się z krawędzi, przez co jej właściciel runął na ziemię. Szatynka, spodziewając się takiego obrotu spraw, podbiegła i własnym ciałem zatrzymała go przed bolesny, GŁOŚNYM upadkiem. Natychmiast przyłożyła mu lufę do skroni i pociągnęła za spust. Na szczęście tłumik zrobił swoje i obyło się bez zbędnych odgłosów.
Naoko wzięła zwłoki na plecy i jak najszybszym krokiem podeszła do spadku. Tam przetoczyła trochę ciało i ukrywszy się za wzniesień, zaczęła przeszukiwać ubrania nieboszczyka. Znalazła zapalniczkę i pustą paczkę po papierosach. Stłumiwszy w sobie jęk, zerwała czerwoną kartkę z szyi nieboszczyka i zawiesiła ją na własnej. Związała włosy w ciasną kitkę. Twarz obmyła wodą z plecaka.
Niedbałym kopnięciem wprawiła ciało w ruch, które potoczyło się szybko w okolice najbliższych krzaków. Teraz była w pełni gotowa do penetracji budynków. A zamierzała pójść najpierw do tego z przyotwartym oknem. Być może rozwiązanie tajemnicy tej wyspy znajdowało się właśnie tam.
Podbiegła lekkim krokiem do budynków i z pełną gracją przeszła do frontowej części mini miasteczka. Starając się zachowywać podobnie do innych żołnierzy, podeszła do drzwi i posłużyła się swoją przepustką. Gdy drzwi się otworzyły, a Naoko stwierdziła, iż najprawdopodobniej nikogo nie ma w pomieszczeniu, weszła do środka, zamykając za sobą cicho wejście. |
|
|
|
»Kalamir |
#13
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1033 Wiek: 36 Dołączył: 21 Lut 2009
|
Napisano 11-01-2010, 11:57
|
|
Naoko, za powyższy wpis otrzymujesz 10 punktów. Zostaną one naliczone po powrocie Lorgana.
Naoko już miała się wśliznąć do budynku, gdy północna góra eksplodowała snopem światła, celując jakby w południowy horyzont. Gdzieś daleko nastąpiła jasna eksplozja – kolejny statek poszedł na dno, pomyślała. Postanowiła się uwijać.
Budynek był jakimś pomniejszych laboratorium a może nawet małym szpitalem. Pełno w nim było zakurzonych skrzyń oraz dziwnej laboratoryjnej aparatury. Nagle Zelotka usłyszała hałas. Ktoś krzyczał w pokoju na piętrze. Przeładowała broń i ostrożnie zaczęła skakać po schodkach.
- Nie, błagam! – nastąpił strzał i znajomy odgłos krwi, która eksploduje chlapiąc na wszystkie meble.
Gdy wkroczyła do pokoju krzykacz już nie żył. Jego mózg zdobił ścianę. O dziwo nikogo innego nie było w pokoju. Spojrzała na jego rękę i spostrzegła pistolet. Więc to samobójstwo. Zaczęła przeszukiwać pokoje, licząc na więcej informacji. Jej nadzieje powoli znikały, gdy wreszcie wpadł w jej ręce dziennik na biurku denata. Powoli lecz skrupulatnie zaczęła go sobie czytać. Jej oczy rozszerzyły się gwałtownie.
Głupie Sanbetsu próbowało klonować nieżyjącego już, wielkiego wojownika – Samuraja z Doliny Wiśni. Wszystkie zapiski wskazywały na to, że jakiś zdrajca w ostatecznym rozrachunku zafałszował zapis D.N.A. Przez kilka miesięcy, sztuczne ciało rozwijało się w komorze klończej, która ukryta była na super wyspie – jedynej w swym rodzaju, niezwykle zaawansowanej stacji bojowej. Tragedia zaczęła się, gdy nieukończone ciało uruchomiło czynności życiowe mózgu. Ludzie popadli w obłęd. Zaczęła się rzeź. Wariaci zabijali się bez większych powodów. Wielkie zło zapanowało nad nimi i nie zamierzało puszczać.
Naoko przejrzała zapiski odnośnie wyspy. To dlatego się wynurzyła! Musieli uzupełnić zapasy powietrza oraz naładować tarcze, która w trakcie podmorskiej podróży nie dopuszczała wody do stacji. Zelotka przerzuciła kilka kolejnych stron by znaleźć więcej informacji o klonie. Szybko potwierdziła się oczywista myśl – był to jakiś niezwykle silny telepata. Ale komu mogło zależeć na wskrzeszeniu jakiegoś wariata? Odpowiedź została znaleziona równie szybko. Na wyspie pojawił się tajemniczy mężczyzna o imieniu Etsuya, który jako jeden z nielicznych nie był pod wpływem telepatii potwora w zbiorniku. Ów mężczyzna pochodził z Sanbetsu, jednak żaden z nadludzkich żołnierzy nie potrafił go zidentyfikować. To on kierował wyspą i jej poczynaniami jakby czekając na zakończenie procesu odbudowy ciała telepaty.
Oczy Naoko prawie wyskoczyły z orbit. Data zakończenia procesu renowacji miała minąć za 14 godzin.
Opcja 1
Przedostań się do podziemnego kompleksu windą z północnego budynku. Nie masz co liczyć na spokojną podróż. Na pewno ktoś rozpozna w tobie wroga, gdy będziesz tak paradować. Musisz się skradać i w razie konieczności zabijać. Tylko pamiętaj dobrze ukryć ciała. Musisz pozostać niezauważona dla sukcesu misji.
Douriki + 13
Punkty + 3
Opcja 2
Nieopodal budynków są ukryte wywietrzniki powietrza, które muszą prowadzić do podziemnego kompleksu. Ktoś o niezwykłej sile już wyrwał kraty jednego z nich a także wniknął do środka. Może to być niebezpieczne ale jedna droga do kompleksu więcej.
Punkty + 5
Opcja 3
Inwigiluj pozostałe budynki, może znajdziesz coś pomocnego. Przygotuj się jednak na kłopoty. Kto wie czy do tej pory po prostu nie wpadłaś na jakieś zabezpieczenia. Pyzatym im dłużej tu jesteś tym większa szansa wykrycia i przypadkowej walki. Pamiętaj, że wykrycie jest niepożądane.
Douriki + 16
Punkty + 2
Za kolejny wpis otrzymasz 4 punkty + grant w zależności od tego, którą opcję wybierzesz. Dodatkowo wciąż masz inne warianty do wyboru, jednak pamiętaj, że moga one bardzo zmodyfikować wydarzenia. Proszę też byś klarownie zapisała na początku wpisu, które warianty i opcje wybrałaś.
Historia (2)
Może czas zastanowić się nad tymi rzeczami, które przeczytałaś. Kto wie czym to zaowocuje. W razie co konsultuj się z Kalamirem.
Chemia (1) lub Medycyna (1)
W tym budynku jest tyle ciekawych rzeczy. Może znajdziesz coś niezwykle przydatnego. W razie co konsultuj się z Kalamirem.
Mechanika (1)
Poluzowanie kilku odpowiednich śrub przy wozie z generatorem mogłoby narobić niezłego bałaganu, który zapewniłby dywersję umożliwiając skuteczniejszą penetrację.
Sukces: Będziesz mogła inwigilować na spokojnie. MG może zdradzić więcej dodatkowych informacji. Dodatkowo otrzymasz dodatkowe 7 punktów.
Programowanie (2)
O! Czy to na ścianie to jest panel od tych dwóch wyłączonych wieżyczek? Czy to się łączy z innymi wieżyczkami na wyspie? A gdyby tak, przez pomyłkę, ktoś je uruchomił i wydał polecenie zabicia wszystkiego co żyje? W szczególności wartowników.
Sukces: Urządzasz krwawą rzeźnie a twój frag counter rośnie o jakieś 4k6 osób xD Dodatkowo otrzymujesz 40 punktów ale tym samym wprowadzasz harmider wśród tych, którzy przeżyją lub czekają w kompleksie.
Zabezpieczenia (1)
Teraz ostrożnie przełożę tego claymore’a jakieś pięć yardów w lewo a tabliczkę z napisem „achtung!” przesunę w prawo.
Sukces: Ty cholerna sadystko! Ktoś może stracić nogi... wiesz ile to zamieszania z powodu jakiegoś pierniczonego idioty, który zapomniał o polu minowym? No ale to chyba dobrze. Premia do douriki za ten wariant +15 |
|
|
|
RESET_Naoko |
#14
|
Poziom: Wakamusha
Stopień: Jizamurai
Posty: 29 Dołączyła: 27 Cze 2014
|
Napisano 15-01-2010, 18:10
|
|
Rozejrzała się bezradnie po pomieszczeniu. Robiła to machinalnie, bez większego skupienia. Od początku czuła, iż wszystko idzie nie tak jak powinno. Najpierw walka z Agentem, później śledzenie oddziału bezmózgich żołnierzy a teraz jeszcze to! Po jakiego grzyba zabrała się z marynarzami do tej przeklętej łodzi podwodnej!
W przypływie bezsilności i adrenaliny zrzuciła pozostałe rzeczy z biurka na podłogę. Nie mogła zapanować nad swoimi emocjami, a tym bardziej nad zmęczonym ciałem. Dyszała ze złości. Oparła dłonie o stosunkowo zimny blat i przyłożyła do niego policzek. Pomogło. Naoko czuła, jak zaczyna wracać do siebie. Zmęczenie dawało się jej we znaki, ale nie zamierzała jak gdyby nigdy nic próbować wydostać się z wyspy. Postanowiła załatwić sprawę jak należy. Nawet jeżeli w ostatecznym rozrachunku musiała wysadzić tę wyspę w powietrze.
Wziąwszy głęboki oddech wyprostowała się i schowała dziennik do plecaka. Nie przejęła się zbytnio zrujnowanym pomieszczeniem. I tak już pewnie wiedzieli, że na wyspie znajduje się co najmniej jedna niepożądana osoba. Tak, Zealot przypuszczała, iż nie tylko ona była w trakcie przeszukiwania. Uważnie przyjrzała się szklanej gablocie stojącej tuż po ścianą. Zaintrygowana podeszła bliżej. Przekręciła broń w dłoni i uderzyła nią o szkło od strony chwytu pistolowego. Szyba ustąpiła łatwo, a Naoko mogła spenetrować wnętrze szafki. Znalazła środki znieczulające a do nich kilka strzykawek.
- Super, przydadzą się – mruknęła zadowolona.
Szafka zawierała również małą buteleczkę chloroformu i sterydy. Zealot przyjrzała się im uważnie. Nie wyglądały podejrzanie, chociaż dziewczyna nigdy nie była przekonana do zażywania jakichkolwiek wspomagaczy. Jednak sytuacja była wyjątkowa. Szybko zażyła odpowiednią dawkę i przysiadła na blacie. Wiedziała, że efekt nie będzie natychmiastowy. Leniwym wzrokiem przeczesała półki.
- To niemożliwe… - mruknęła z niedowierzaniem i sięgnęła szybko po małe pigułki. Jeżeli jej tok rozumowania był słuszny, właśnie trzymała Zōketsugan - specjalnie zmodyfikowane pigułki z zakrzepnięta krwią. Nie wierząc we własne szczęście schowała je szybko do kieszeni.
Jednak rzeczywistość szybko sprowadziła ją na ziemię. Po kilku minutach siedzenia w miejscu narażała się na wykrycie. Musiała działać szybo. Siedzenie w miejscu nie wchodziło w grę. Użalanie się tym bardziej.
Jej wzrok padł na pobliskie okno. Widziała z niego wywietrzniki. W sumie nie powinna była być w stanie ich dostrzec, jednak powyłamywane kraty mówiły same za siebie. Początkowe odwlekanie penetracji podziemnej części wyspy nie mogło przedłużyć się nawet o sekundę.
Podeszła szybkim krokiem do framugi, zerkając na nieboszczyka. Szczęśliwie leżał tam, gdzie powinien. Przez głowę dziewczyny przebiegła jedna myśl. Może on miał przy sobie papierosy? Szybko odrzuciła od siebie ten pomysł. Jeszcze jej brakowało, by ją wytropiono po zapachu dymu tytoniowego. Uśmiechnęła się pod nosem. Aż tak głupia nie była, chociaż to, co teraz planowała do najmądrzejszych rzeczy nie należało.
Podeszła do okno i będąc blisko ściany, rozejrzała się, czy oby nikt nie przechodził w pobliżu. Czerwona kartka mogła służyć jej tylko w otwieraniu coraz to nowych drzwi. Oparła nogę o parapet i zwinnie zeskoczyła z okna. Pierwsze piętro to jeszcze nic. W Akademii robili lepsze numery.
Opadła zgrabnie na piasek i rozejrzała się uważnie na wszystkie strony. Wolne! Miała więcej szczęścia, niż przypuszczała. Pędem pobiegła w kierunku wywietrzników. Zerknęła za siebie. Nic. Widocznie Lumen sprzyjał jej sprawie. Pocieszona trochę tą myślą weszła do wywietrznika i pogrążona w mroku, zaczęła szybko spadać w dół. Broń w jej dłoni czekała w pogotowiu. Przecież nie nosiła jej dla zabawy. |
|
|
|
»Kalamir |
#15
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1033 Wiek: 36 Dołączył: 21 Lut 2009
|
Napisano 15-01-2010, 18:32
|
|
Naoko, Punkty + 5
dostałaś się do pomieszczenia w którym wcześniej był Coyote - sugeruje zapoznać się z jego wpisem. Twoim zadaniem jest wydostać się z kompleksu przedstawionego na mapie a następnie pochwycić kogoś kogo dałoby się przesłuchać. Możliwe, że znajdziesz jakiś pokój z anteną dzięki, której nawiązek kontakt ze swoimi. Rozmowę przez radio powinnaś odbyć na GG z prowadzącym.
Materiały wybuchowe (1)
Skonstruuj malutką bombę (ze śmieci znalezionych na półkach pozornie pustego magazynu)i po cichu wysadź zamek w drzwiach do pomieszczenia #3.
Mechanika (1)
Zreperuj i uruchom zapasowy mechanizm wentylacyjny a tym samym wyłącz ten pierwszy. Uruchomienie sprzętu pozwoli się dostać się do obecnie funkcjonującej wentylacji w celu dalszego penetrowania bazy.
Programowanie (0)
Znajdź ukryty (stary)modem, którym podłączysz się do panelu bezpieczeństwa i otwórz sobie drzwi do dalszej części kompleksu.
Programowanie (2)
Analogicznie otwórz drzwi do pomieszczenia #3
Zabezpieczenia (3)
Analogicznie otwórz drzwi do pomieszczenia #3
|
|
|
|
|
RESET_Naoko |
#16
|
Poziom: Wakamusha
Stopień: Jizamurai
Posty: 29 Dołączyła: 27 Cze 2014
|
Napisano 05-02-2010, 14:04
|
|
Naoko przyjrzała się pomieszczeniu. Nie widziała tutaj nic, co mogłoby ją zainteresować. Cmoknęła niezadowolona i oparła się plecami o ścianę. Musiała szybko postanowić, co robić dalej. Zawsze mogła dać się schwytać jakiemuś strażnikowi, ale równałoby się to porażką. A dziewczyna nie lubiła przegrywać.
Rozejrzała się ponownie i przyjrzała wentylacji. To zawsze była jakaś droga. Zaczęła przeglądać wszelkie szafki, w poszukiwaniu narzędzi. Znalazła wiele dziwnych sprzętów, których w życiu nie potrafiłaby nazwać. Jedno z narzędzi przykuło jej uwagę.
- Śrubokręt… - mruknęła i uśmiechnęła się szeroko. Akurat tym potrafiła się posługiwać.
Zaczęła rozglądać się za panelem sterującym wentylację. Tym dodatkowym. Znalazła go na przeciwległej ścianie. A że znajdowały się tam śrubki, Zealot z entuzjazmem rozpoczęła ich rozkręcanie. Po kilku minutach metalowy panel leżał na ziemi, a dziewczyna pieczołowicie zapoznawała się z różnymi kabelkami. Wiedziała, że musiała podłączyć któryś z nich do głównego panelu, aby móc przejąć kontrolę nad mechanizmem. Usiadła na podłodze i zaczęła przypatrywać się intensywnie różnokolorowym kabelkom. Cała paleta kolorów – do wyboru! Uderzyła otwartą dłonią w czoło i próbowała przypomnieć sobie, co od czego powinno być. Podczas szkolenia w Akademii musiała przecież przeczytać kilka książek technicznych. Pamiętała również, że o podstawowej obsłudze też ktoś jej coś opowiadał. Zrezygnowana podeszła do głównego panelu i zaczęła go rozkręcać na części pierwsze. Przychodziło jej tylko na myśl jedno rozwiązanie – odłączenie go od zasilania.
Zdjęła metalową pokrywę i przyjrzała się uważnie elektryce. Jeszcze więcej kabelków w różnych kolorach spowodowało mimowolne opadnięcie z sił dziewczyny. Wstała na równe nogi i zaczęła szukać wtyczki. Przecież wszystko jest na wtyczkę! Rozgorączkowana potknęła się o jeden z kabli i runęła posadzkę. Przeklinając w duchu wszystko i wszystkich, obróciła się na plecy. Przy swoim jakże efektownym upadku wyrwała jeden z grubszych kabli z panelu, który leniwie owinął się wokół jej łydki.
- Kabum – mruknęła niezadowolona i wyswobodziła się z pętli. Podeszła do elektroniki i zaczęła na głos zastanawiać się, gdzie by podłączyć ten kabel i nagle coś do niej dotarło.
Główny panel kontrolny został poważnie uszkodzony. A kabel który trzymała w dłoniach pewnie należał do tych ważniejszych. Uśmiechnęła się szeroko od ucha do ucha i podpełzła do zapasowego mechanizmu. Zaczęła dostrzegać między nimi podobieństwa. Przecież były tak samo zbudowane! Szatynka przeklinając, tym razem, swoją głupotę zaczęła odłączać i podłączać kabelki tak, by wyglądały tak samo, jak przy panelu głównym. Szło jej to opornie, ale do przodu.
- Nareszcie – mruknęła zadowolona, gdy z ostatni z kabli znalazł się na swoim miejscu. Zadowolona otarła pot z czoła i przykręciła ściankę od panelu. Śrubokręt włożyła za pasek i euforią nacisnęła duży, czerwony przycisk. Podziałało! Uruchomiła zapasowy mechanizm wentylacyjny!
Czując się panią sytuacji, wpełzła do szybko wentylacyjnego. Kolejną część penetracji czas zacząć.
*totalnie się nie znam na tego typu zadaniach. Zatem mój wpis jest co najmniej dziwny ^^ |
|
|
|
»Kalamir |
#17
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1033 Wiek: 36 Dołączył: 21 Lut 2009
|
Napisano 07-02-2010, 14:48
|
|
Naoko czołgała się w kierunku światła, gdy dotarła do końca szybu bardzo się zdziwiła. Zobaczyła ogromne pomieszczenie laboratoryjne, po środku którego stała olbrzymia balia z wodą. W środku zaś znajdowało się, swobodnie unoszące ciało – wciąż pozbawione skóry, błyszczące odsłoniętymi mięśniami. Przed balią stał wysoki mężczyzna w czarnym mundurze.
- Tak mistrzu, twoje ciało będzie gotowe za 129 minut. Również wtedy, twoje telepatyczne zdolności osiągnął 100% możliwości – mężczyzna zdawał się mówić do ciała w wodzie. – Wyspa będzie gotowa do zanurzenia za 173 minuty. Jak dotej pory Babilon ani żadne inne państwo nie spenetrowało wyspy. Mamy doniesienia o kilku wypadkach, podejrzewamy, że to rozbitkowie statku dotarli na wyspę. Niemniej nasze patrole już się tym zajęły.
Na chwilę umilk, zupełnie jak by czekał na odpowiedź.
- Nie mistrzu. Soczewki słoneczne zaopatrzyły nas w więcej energii niż trzeba. Jesteśmy w stanie oddać strzał o mocy małej bomby atomowej z dowolnego miejsca na świecie. Wystarczy tylko przemieścić wyspę. – znowu przerwał. – Niech tak będzie mistrzu. Gdy zaatakujemy Babilońskie porty, cały świat dowie się o naszej sile. Nie będą mogli nam odmówić.
Mężczyzna ukłonił się i odszedł z pomieszczenia pozostawiając na straży robota bojowego. Naoko przerażona wstrzymywała dech. „Więc to prawda, to wszystko prawda – krzyczała w myślach. – Ci maniacy przejęli kontrolę nad wyspą i klonowali jakiego psycho-tele-wariata. Teraz chcą bombardować miasta portowe jak pierniczeni terroryści. Muszę zabić tego szajbusa i się stąd zabierać.”
Zelotka cofnęła się kilka metrów do drugiego tunelu by zobaczyć czy znajdzie coś pomocnego. Szyb wentylacyjny kończył się na kolejnym pomieszczeniu, które mu radości Naoko okazało się niezwykle skomplikowaną maszynownią.
- To z tych maszyn biorą energie!
Cel misji
Sabotuj maszynownie najlepiej jak tylko potrafisz. Nie możesz pozwolić by te szalone małpy zbombardowały twój kraj. Znajdź też sposób na powstrzymanie lub zabicie telepatycznego świra. Gdy skończysz, uciekaj z wyspy. Niech Bóg ma cię w opiece.
Dodatkowe warianty:
Programowanie (1)
Przeprogramuj wieżyczki wyspy, tak by ostrzelały się nawzajem (punkty +10)
Programowanie (2)
Przeprogramuj urządzenia klonujące tak by zabić teleświra. Niech zdycha w agonii. (punkty +20)
Muzyka (1)
Złam program zabezpieczający drzwi do specjalnego magazynu (specjalny ekwipunek)
Matematyka (1)
Dorwij się do panelu zarządzania energią i ugotuj to miejsce jak cholernego kurczaka! (punkty +10) |
|
|
|
|
RESET_Naoko |
#18
|
Poziom: Wakamusha
Stopień: Jizamurai
Posty: 29 Dołączyła: 27 Cze 2014
|
Napisano 06-03-2010, 17:53
|
|
Wiem, że już dawno po terminie, ale postanowiłam skończyć tankyuu. Dla własnej satysfakcji. Wybacz Kalamirze za moją niesystematyczność ^^
* wykorzystałam budowę i działanie transformatora, wydało mi się to najbardziej odpowiednie do tego typu maszyny
Naoko z radością podbiegła do maszyn. Strach walczył z podnieceniem. Dostała od losu szansę, którą musiała teraz wykorzystać. Z błyskiem w oku sięgnęła po śrubokręt i zaczęła intensywnie poszukiwać śrubek.
Po kilku chwilach uśmiech spełzł z jej twarzy. Tym razem śrubokręt jej nie pomoże. Schowała go do plecaka i obeszła maszyny, uważnie przyglądając się ich budowie. Po kilku powtórzeniach była już niemal pewna, gdzie mogłyby znajdować się uzwojenia. *Jeżeli dobrze kojarzyła fakty, były one niezbędne do wytworzenia pola magnetycznego, które najprawdopodobniej zmieniało energię słoneczną w energię elektryczną. Zealot przyjrzała się obudowie maszyny. Wyglądała na wykonaną z jakiegoś niezwykle wytrzymałego metalu. Uśmiechnęła się pod nosem. Dzięki swoim umiejętnościom spokojnie mogła przetopić metal i dostać się do środka.
Przyłożyła ucho do powierzchni i zaczęła ostukiwać maszynę. Po kilku minutach wiedziała już, w którym miejscu będzie mogła względnie bezpiecznie zabrać się do roboty. Nie planowała wysadzić pomieszczenia w powietrze. Przynajmniej nie teraz.
Szatynka zatarła ręce i skupiła całą swoją energię właśnie na nich. Po chwili skóra na jej dłoniach zaczęła przybierać czerwonawy kolor. Z każdą sekundą stawały się coraz jaśniejsze i zarazem ciemniejsze. Naoko klasnęła w dłonie, by w tej samej sekundzie zajęły się najprawdziwszym ogniem. Podeszła bliżej i przyłożywszy je do metalu, zaczęła kreślić na obudowie koła. Za pierwszym razem na maszynie pojawił się tylko lekko czerwony obwód. Za drugim odwód przybrał jasnoczerwoną barwę. Kolejne trzysta sześćdziesiąt stopni rozpoczęło proces przetapiania.
Dziewczyna powtórzyła ruch parokrotnie. Obudowa przypomniała teraz galaretowatą powłokę, którą można było łatwo usunąć. Pchnęła delikatnie zaznaczony krąg, który rozpadł się na kilka kawałków i z głośnym trzaskiem spadł na posadzkę. Cofnęła zaklęcie i odczekała chwilę. Gdy metal przestał mienić się czerwienią, podeszła do wyłomu i zajrzała do środka. Za żadne skarby świata nie wiedziała, jak to urządzenie mogłoby działać! Na pewno nie posiadała wiedzy na temat budowy takich maszyn! Fuknęła z niezadowolenia i odchyliła głowę do tyłu.
- … MOTYLA NOGA! – krzyknęła, a raczej ryknęła. Nie obchodziło ją, czy ktoś się pojawi w pomieszczeniu, czy nie. Wściekła na cały świat kopnęła z całej siły obudowę, co nie poprawiło jej humoru. Podskakując na jednej nodze, przeklinała pod nosem maszynę i dziękowała zarazem w duchu za tak mocne buty.
Straciwszy motywację, zrzuciła z pleców plecak i pacnęła na podłogę. Naoko była bliska załamania nerwowego. Opadła bezsilna na plecy i zaczęła wpatrywać się w przestrzeń. Miała dość, serdecznie dość. Zwinęła się w mały kłęb. Chciała wrócić do domu. Sięgnęła bezwiednie po plecak. Przynajmniej mogłaby coś zjeść. Nie pamiętała już, kiedy po raz ostatni jadła. Otworzyła go i sięgnęła do środka. Jednak zamiast poczuć jedzenie, dziewczyna chwyciła za granat. Zerwała się i przyjrzała znalezisku. Przecież został jej jeszcze granat! Jej małe światełko w tunelu!
Biegiem umieściła granat przy samej maszynie i zaczęła wdrapywać się do wentylacji. Gdy znalazła się już wystarczająco daleko, wyjęła pistolet. Przełknęła głośno ślinę. To, co miała teraz zamiar zrobić nie należało do najnormalniejszych pomysłów. Wycelowała.
- Jeżeli wszystko dobrze obliczyłam, eksplozja powinna mnie odrzucić w głąb wentylacji… Prawdopodobnie… - po twarzy dziewczyny zaczęły spływać duże krople.
Wzięła głęboki oddech i oddała strzał. Pocisk przebił gęste powietrze z zawrotną szybkością i uderzył w granat. Eksplozja była ogromna. Ostatnią rzeczą, jaką Naoko ujrzała była fala ognia zmierzająca w jej kierunku.
*** dwie minuty później ***
Dźwięk syreny alarmowej. To pierwsze, co usłyszała. Z trudnością udało jej się unieść powieki. Drugie, co usłyszała, to był jej własny jęk. Dźwignęła się na łokciach i rozejrzała dookoła niezbyt przytomnym wzrokiem. Znajdowała się w małym, ciemnym pomieszczeniu. Złapała się za głowę, w której huczało jej niemiłosiernie. Kątem oka zauważyła po prawej stronie wielką dziurę w drzwiach, a przez nie przedzierające się delikatne, niebieskawe światło. Obraz był zamazany, a sama dziewczyna czuła się, jakby siedział na niej słoń. Po chwili dotarło do niej, że leży pod zwałami metalu i drewna. Z jękiem zrzuciła z siebie gruzowisko, by następnie usiąść z trudem. Syknęła. Na lewej nodze miała dość głęboką ranę, z której powoli spływała strużka krwi. Naoko sięgnęła do wnętrza plecaka. Wyjęła z niego bandaż, którym szybko owinęła ranę. Następnie wyjęła strzykawkę i środki znieczulające. Kawałek bandażu owinęła wokół przedramienia i mocno zacisnąwszy, wzięła go do ust. Napełniła strzykawkę i naciągnąwszy bandaż, wkłuła się w napiętą żyłę. Szybko wstrzyknęła środek i odrzuciła strzykawkę. Z kieszeni wyjęła Zōketsugan, które natychmiast zażyła.
Podniosła się i oparła ręce o ścianę, czekając, aż przestanie jej szumieć w głowie. Przestało. Bólu również nie odczuwała. Sięgnęła po pistolet, który szczęśliwie, był tuż nieopodal. Szatynka podeszła do drzwi i jednym kopniakiem wywaliła je z zawiasów. Prawie w tym samym czasie wyskoczyła z klitki do drugiego pomieszczenia, szukając przeciwników. Tuż przed nią stało dwóch strażników wyspy. Najprawdopodobniej nie zdążyli się nawet zorientować co się dzieje, ponieważ dziewczyna każdego trafiła w środek głowy. Padli martwi z wymalowanym zdziwieniem na twarzy.
Odrzuciwszy włosy twarzy, rozejrzała się po pomieszczeniu. W górnym rogu znajdowała się wielka dziura – kilka minut temu znajdowała się tam jeszcze wentylacja. Widocznie podczas eksplozji Naoko musiała wylecieć przez szyb i rąbnąć w drzwi będąc naprzeciwko.
Niebieskawe światełko zatańczyło na idealnie białej ścianie. Zealot odwróciła się szybko i ujrzała balię z wodą. A w niej nieludzkie ciało. Znalazła się w głównym pomieszczeniu wyspy!
Stworzenie – bo inaczej nie można było tego nazwać – wpatrywało się beznamiętnie w dziewczynę. Żaden mięsień na twarzy stwora nie poruszał się, jednak Naoko odniosła wrażenie, że próbuje się z nią skontaktować. Po chwili uderzyła ją myśl – przecież to coś używało telepatii! A ona po zażyciu dość dużej ilości leków była chwilowo na to odporna. To była jej szansa.
Wycelowała w głowę stworzenia. Dalej wpatrywało się w nią bez wyrazu. Uśmiechnęła się krzywo i pociągnęła za spust. Pierwsza kula przecięła policzek przeciwnika. Zanim pociągnęła za spust po raz drugi, zaczęła słyszeć odległy głos. Głos, który skłaniał ją do poddania się jego woli. Skrzywiła się i oddała kolejny strzał, tym razem chybiając. Głos w głowie spotężniał, sprawiając jej ból. Z krzykiem przełączyła berettę na mechanizm samonapinania i oddała pełną serię. Kilka pocisków wbiło się w ścianę, jednak większość znalazła się w klatce piersiowej stworzenia. A ono jeszcze żyło!
Zealot sięgnęła po drugi magazynek i przeładowała broń. Podeszła do przeciwnika. Głos w głowie odbijał się głębokim echem między jej komórkami, jednak nie czynił jej bólu, ani nie namawiał do posłuszeństwa. Po prostu był. Wycelowała. Oponent był już tylko bezbronną ofiarą. Pociągnęła po raz ostatni za spust. Oczy stworzenia przysłoniła mgła, a głowa bezwiednie opadła na zakrwawioną klatkę piersiową.
Naoko otarła łzy spływające jej po policzkach. Ostatnie, co usłyszała w głowie, to ciche westchnienie za uciekającym życiem. Później nastała już tylko pustka.
Dziewczyna nie pamięta, jak znalazła się w łodzi na brzegu wyspy. Pamiętała tylko czerwone światło systemu bezpieczeństwa, ludzi uciekających przed lufą jej broni i tych, którzy próbowali ją powstrzymać. Nadaremno. Wszyscy stojący jej na drodze musieli umrzeć. Zabijała ich niczym w amoku. By dotrzeć do celu do domu. I zdać raport. Nic więcej się nie liczyło. |
|
|
|
»Kalamir |
#19
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1033 Wiek: 36 Dołączył: 21 Lut 2009
|
Napisano 03-04-2010, 21:05
|
|
Naoko, za wpis przyzna ci 35 douriki, upomnij się gdy Lorgan powróci po świętach.
Cudza ręka zasłoniła mu usta chwilę przedtem jak nóź ześlizgnął mu się po gardle. Ka-Hei był bystrym i spostrzegawczym wartownikiem, niestety nie miał najmniejszych szans z komandosami Sanbetsu. Umarł szybciej niż zajmuje zapalenie papierosa. Komandosi zostawili jego zwłoki nawet nie kłopocząc się ich ukrywaniem. Wylali się na korytarze z każdej dziury i znów niknęli w cieniach gdy tylko doleciały do nich kroki kolejnych wartowników. Ci, którzy nadeszli również byli martwi – tylko jeszcze o tym nie wiedzieli.
Specjalny oddział porucznika Hiramatsu składał się z szesnastu osób – tak zwanego szwadronu śmierci. W skład wchodzili członkowie każdego pionu, elita elit. Dostali się na wyspie płynąc pod wodą wiele mil. Zabezpieczenia wyspy nie dopuściły by żadnego statku na bezpieczną odległość, ale oni nie byli zwykłymi płetwonurkami. Mogli godzinami przebywać pod wodą nie odczuwając żadnych efektów ubocznych. Były to wspaniałe efekty bioinżynierii.
Szwadron penetrował wyspę nie zostawiając przy życiu ani jednej żywej duszy. Podczas swojej krwawej wycieczki, członkowie oddziału upewniali się, że termiczne ładunki zostały umieszczone w odpowiednich miejscach.
- Jeszcze dwa ładunki i system obrony szlag trafi. Wtedy nasi zbombardują wyspę, więc uważajcie. Będziecie mieli tylko kwadrans by dostać się do morza i uniknąć promieniowania. Z tej wyspy ma nic nie pozostać aby inne narody nie poznały ani jednego fragmentu tej technologii.
Wysłuchawszy ostatnich słów pułkownika, komandosi ponownie się rozdzielili.
Naoko biegła jak szalona. Nie wiedziała ilu wariatów ją goni, ale z tego co widziała, spekulowała, że telepatyczna hipnoza straciła moc i większość żołnierzy kompletnie nie wiedziała co się dzieje. Dotarła na wzgórze i jej dobry humor poszedł wpizdu. W zasięg laserów wchodził kolejny krążownik Babilonu. Działo na wzgórzu wystrzeliło i karmazynowy snop światła wyskoczył do przodu jednak nim dotarł do celu wyspą wstrząsnęła seria eksplozji, które przerwały dojście zasilania. Powietrze wokół wyspy zafalowało a Naoko wiedziała co to oznacza. Spolaryzowana bariera wyspy przeszła do historii. Zelotka zaczęła skakać z radości, gdy nagle uświadomiła sobie co to oznacza.
- Ale…Ale przecież, skoro niema bariery… to na pewno jakiś kraj to wykorzysta i … aaaaaaaa! – szaleńczy bieg rozpoczął się na nowo. – Statek, łódka, cokolwiek, błagam!
Necros obudził się w chwili gdy jeden z komandosów przebiegł mu po stopie.
- Wa da fak, men!? – wyrwało mu się z pyskatego dzioba. – Ar ju fakin krejzi? Ju almost step maj bols! Ju łana daj stupido koksaker?
Lufa maszynowego rkm-a wsunęła mu się w usta ale zdziwienie komandosa szybko powstrzymało jego palec przed naciśnięciem spustu. Komandos rozpoznał swojego.
- Gdzie masz głowice tłumoku?
- Hufaj – pokazał palcem Necros, który nagle zrobił się jakiś nierozmowny. – Afe ofisjalne Ne wem ze to gowica wec pomysalem ze bezie hepiej hak Ne wycogne zawlecky. Mohesz wyhac to z mohej buhi?
- Teraz to już nie ważne. Zostaw to w pizdu bo nasi zaraz zbombardują wyspę. Dawaj długa i lepiej nie wynurzaj się z wody prędko.
Głowicę wystrzelił mały satelita. Wyspa przestała istnieć.
Kilka dni później
Porucznik Hiramatsu stanął przed kapitanem Demolką w jego schludnym gabinecie.
- Mamy potwierdzenie, wyspa została spenetrowana przez Babilon tuż przedtem jak dostali się tam nasze chłopaki – porucznik był wyraźnie niezadowolony. Mina kapitana zdawała się niewzruszona. – To była jakaś dziewczyna, pewno zelotka. Nasza wtyczka na wyspie, Necros, zdał już oficjalny raport ale ciężko zrozumieć coś z tego bełkotu. Niemniej jakiś tam rysopis jest. Zapis kamer jest bardzo niedokładny.
Kapitan oparł się w fotelu tak, że jego twarz zatopiła się w cieniu. Po chwili pomieszczenie wypełnił jego słodki melodyjny głosik.
- „Jakiś tam” to nie to co miałem nadzieję usłyszeć.
Porucznikiem szarpnął dreszcz.
- Jest jeszcze coś. Ta dziewczyn… według kamer, zanim go zastrzeliła, przez pięć minut gapiła się w jego kolbę i niedorozwinięte ciało. To…chyba była nieprzytomna, wiec…
- Ten [ cenzura ] zapisał jej w mózgu informacje a ona nawet o tym nie wie?
- Tak.
- Musimy ją mieć.
- To będzie ciężkie zadanie, przecież jest pod opieką Babilonu.
Kapitan milczał. Nagle zerwał się z fotela i szybko podszedł do okna.
- On ją zakodował. Zupełnie jak Karamurę przed zamachem. Dziewczyna nawet nie wie, że może być tykającą bombą atomową. Musimy ją odnaleźć Hiramatsu. Musimy… albo świat jaki znamy przestanie istnieć.
Kilka godzin później
Kapitan zjechał windą do sekretnego kompleksu więziennego. Chociaż był tu tysiąc razy, wciąż przerażała go myśl, że ten moloch został zbudowany dla tylko jednej osoby.
Szedł długimi korytarzami ze szkła, gdy wreszcie doszedł do celu. Cela światła była największym osiągnięciem więzzienej technologii. Co bardziej go przerażało to fakt, że siedział w niej dwunastoletni chłopiec.
Blondynek podniósł głowę by spojrzeć na kapitana.
- Pogratulować, twoim ludziom prawie się udało. Jeszcze dwie godziny i twój klon biegał by wolny po świecie. Dzięki bogom, nasi żołnierze byli troszkę lepsi niż ostatnim razem.
Chłopiec się zaśmiał, serdecznie, ciepło. Jego delikatne usta uniosły się w przyjacielskim uśmiechu.
- Panie kapitanie. To, że jestem pozbawiony możliwości komunikowania się ze światem, nie znaczy, że nie mogę go obserwować z tej śmiesznej celi.
Kapitan spojrzał w oczy chłopca i zobaczył w nich zło. Czyste, prawdziwe, nie mające końca zło. Gdyby to od niego zależało, to zabił by dzieciaka w najokrutniejszy sposób jaki by mu wpadł go głowy. Niestety wiedział, ze ludzkość nie potrafiła tego dokonać. Ludzkość, która wymyśliła miecz, karabin oraz bombę atomową…nie potrafiła zabić tego małego chłopca.
- Znajdziemy ich i zastrzelimy każdego. Każdy z twoich ludzi będzie zdychał jak pies. W końcu nadejdzie taki dzień, gdy będę pamiętał o tobie tylko ja. Jednak, w końcu umrę. Wtedy przyjdą inni by cię pilnować. Będziesz tu siedział do końca świata. Nigdy nie opuścisz tej celi. Nigdy to bardzo długo.
Chłopiec uśmiechnął się szerzej.
- Nigdy to bardzo długo. Niech mi pan powie jeszcze jedną rzecz. Tak zanim pan pójdzie. Jak pan myśli. Co mój klon mógł zapisać w głowie tej dziewczynki? – niewinny śmiech wypełnił szklany kompleks.
Gdzieś w śnieżnych górach gdzie szalała sobie śnieżyca…
Garvin zerwał się ze swego koszmaru cały spocony. Wciąż nie odróżniał rzeczywistości od jawy. Rzucał się jak oszalały i niszczył wszystko na co wpadł. Agonia się skończyła a jego zmysły na powrót wróciły do normy. Założył spodnie na swe nagie ciało i wyszedł na zewnątrz. Jego gołe stopy zetknęły się ze śniegiem ale on tego nie poczuł. Jedyne na czym się koncentrował to nowy zapach. Zapach intruza.
Mężczyzna w czarnym płaszczu stał przed jego domostwem jakby nigdy nic.
- Jestem Garvin, demon milenium, ten który kroczy w ciemności i świetle – ryknął nienaturalnym głosem setek poległych wojowników. – Ten, który mordował bogów, ten który niszczył narody. Przyszedłeś umrzeć z mej ręki?
- Przyszedłem przekazać ci wiadomość, ty pieprzony pozerze – warknął do niego zakapturzony. – Ten, który kroczy po tym świecie dłużej od ciebie znowu jest w grze. Mam ci powiedzieć, że wkrótce nadejdzie twoja kolej.
Garvin ryknął śmiechem, który poniósł się przerażającym echem wśród gór.
..::KONIEC TANKYUU!!!::..
Naoko! Gratulacje! Masz przesrane jak nikt do tej pory ale mam nadzieję, że czerpiesz z tego tyle samo smutku co ja radości. Dotrwałaś do końca (ledwo) jako jedyna, wiec przysługuje ci 30 punktowy grant! Juhu! Możesz sobie kupić nową sukienkę co zaś się tyczy historii? Mam nadzieję, ze twoja postać nie zginie szybko. Bowiem ta historia powróci gdy tylko osiągniesz 3 poziom (tak abyś mogła się bronić) i nie myśl, że pomogą ci jakieś moce blokujące telepatów. Powiedz mi, jakie to uczucie być kluczem do planu mającego na celu zniszczenie swiata? Buahahahahaha… |
|
|
|
| Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 13
|