Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


[Poziom 0] Tsurugiseigi vs Twitch - walka 1
 Rozpoczęty przez »Tsurugiseigi, 29-08-2009, 13:14
 Zamknięty przez Lorgan, 17-09-2009, 14:37

6 odpowiedzi w tym temacie
»Tsurugiseigi   #1 
Agent


Poziom: Keihai
Posty: 9
Dołączył: 12 Sie 2009

Twitch
Tsurugiseigi


Część I: Przygotowania
Początek września, gdzieś w Sanbetsu
Kurohi wykonywał właśnie jedno z kata* kenjutsu, które poznał jeszcze w trakcie szkolenia. Ubrany był w czarne kimono z białymi paskami na rękawach. Właśnie wyprowadził pionowy atak z góry, gdy zadzwonił jego comlink.
- Odbierz! – Tsurugiseigi rzucił polecenie głosowe.
Po chwili dawny ekran telewizora wypełnił się twarzą jednego z oficerów – Akamushy Soiro. Była to pewna innowacja techniczna – na ten przyjemniejszy sposób rozmowy wpadł właśnie Kurohi, ale nie zamierzał go patentować. W końcu czy można traktować jako wynalazek podłączenie dwóch urządzeń do siebie?
- Mamy dla ciebie zadanie.
- Witaj, Akamusha-sama**.
- Otrzymałeś już maila z informacjami. Powodzenia. Koniec rozmowy.
Kurohi ruszył do laptopa, włączył go i odebrał pocztę elektroniczną. Przeczytał wszystkie informacje i wymamrotał:
- Zdaje się, że zaraz przyjdzie paczka…
Nie pomylił się. Ledwo co skończył mówić to zdanie zabrzmiał dzwonek u drzwi. Młody agent wstał i ruszył otworzyć „bramę” do jego mieszkania. Odebrał od listonosza paczkę, pokwitował i wrócił przed ciepły komputer. Otworzył przesyłkę, jęknął na widok garnituru(„Dlaczego ci wszyscy biznesmeni muszą się ubierać tak sztywno?! Nigdy o kimonie nie słyszeli?!), ale uśmiechnął się na widok wszystkich dokumentów.
- Nazywam się teraz… Seryuu Ichigo. Nieźle, nieźle. I jestem… dyrektorem Działu Inwestycji w Konki Koushi. Jeszcze gdyby ta firma istniała, to byłoby wspaniale. Ale przynajmniej mam ich kartę kredytową. Muszę zrobić zakupy do misji.
- Dlaczego w takiej chwili każą mi opuszczać kraj! Mogłem w spokoju wylegiwać się w łóżku, ale nie! Muszę lecieć do jakiejś puszczy! – wykrzyczał na cały głos wściekle.


Kilka dni później, Strefa Wymiany
Ichigo, młody biznesmen wszedł na pokład nowoczesnego samolotu. Jako szanujący się człowiek sukcesu powinien lecieć 1 klasą i tak zrobił. Bez wątpienia wyglądał jak rasowy finansista. Może tylko za często luzował sobie krawat. Usiadł koło starszego mężczyzny i obdarzył go spojrzeniem ciepłym niczym pingwin***. W odpowiedzi uzyskał uśmiech, którego nie powstydziłby się Dziadek Mróz na mroźnych pustkowiach Nag. W każdym razie Seryuu tak uważał.
- Rozpoczyna się lot do Khazaru. Prosimy zapiąć pasy na czas wznoszenia się. Czas do przesiadki: 30 minut – rozległ się głos stewardesy.
- Przesiadki? – zapytał zaniepokojony Ichigo.
- Och, proszę się nie martwić – spróbował uspokoić go staruszek.- Khazar nie pozwala wlatywać naszym samolotom na jego terytorium, więc na morskiej linii granicznej przesiadamy się na statek.
- Statek… - wyszeptał pobladły i zdenerwowany Ichigo – robiło mu się nie dobrze na sam widok morza, o podróży już nie mówiąc!
- Och, to nic strasznego kołyszą tylko trochę bardziej niż nasze. Pewnie dlatego, że są na energię wodną.
Reszta drogi powietrznej upłynęła w milczeniu. Może Seryuu musiał przygotować się psychicznie. A może na samą myśl o kołyszącym statku zrobiło mu się niedobrze.

29 minut później, morska linia graniczna z Khazarem

Samolot wylądował na pasie skał i pasażerowie wysiedli. Żwawym krokiem ruszyli w kierunku statku, który został przygotowany specjalnie dla nich. Mieli doskonały widok na morze, aczkolwiek nie pocieszało to Ichigo. Dziś szalał sztorm jakiego nie widziano od czasów kamikaze****. Szykuje się wspaniały rejs. Kiedy tylko wszyscy znaleźli się na pokładzie obito od brzegu. Kilku wrażliwców, w tym Seryuu, mogłoby z powodzeniem udawać trawę. Nie myśląc wiele ruszyli do burty i zwrócili posiłek, który spożyli w samolocie. Cała morska „wędrówka” trwała niespełna kwadrans, aczkolwiek dla nich były to całe wieki pełne cierpienia, mdłości i zwrotów żołądka. Kiedy wreszcie dotarli na stały ląd poczuli się jak w niebie. Najwyraźniej Aumena się nad nimi zlitowała.
Szybko przeszedł hotel i wziął klucze do swego apartamentu, nr 45. Zapomniał zupełnie o biednym tragarzu, który miał mu pomóc i sam wziął swój ekiwpunek. Minął ochroniarza sprawdzającego gości(który nie był zachwycony na widok sprzętu Kurohiego, ale nic nie rzekł) i recepcję. Wszedł do swych pokoi i usiadł przy oknie. Jak wynikało z jego obliczeń to jedyny martwy punkt, gdzie nie sięgały kamery. W każdym razie miał taką nadzieję. Używając comlinka wtargnął do bazy ochrony hotelu(„Kto ją projektował?! Pięciolatek?”) i zmienił ustawienia kamer. Za 2 godziny i 15 minut wejdzie tutaj i położy się spać. A w każdym razie to pokażą kamery. Film na tą okoliczność był stworzony od dawna, więc nie bał się jego niedoskonałości. Pracował nad nim wszak aż kilka dni.

*formalna forma ćwiczeń, opierająca się na ściśle ustalonych ruchach.
**przyrostek –sama jest stosowany w Japonii wobec osób o wyższym statusie.
***pingwiny są stałocieplne!
****kamikaze- jap. Boski wiatr. Początkowo był to tajfun, który uratował Japonię w trakcie wojny z Mongolią.


Część II: Rozmowy handlowe

2 godziny później, Wilczy Hotel u wybrzeży Khazaru, sala konferencyjna
Siedzieli wszyscy, w liczbie 18, przy długim stole. 17 spośród nich pełniło ważne funkcję w spółce energetycznej Solar. Ostatni jednak nie miał z nią nic wspólnego. Chciał tylko wynająć część ich elektrowni. I właściwie zrobił to na samym wstępie. Zgodził się na koszmarne warunki(gwarancja działania tylko 3 miesiące) i to za dużą cenę. Jedyne co go usprawiedliwiało to wartość ubezpieczenia w przypadku uszkodzenia Solarów.
- Głupiec – pomyślał o nim prezes Solaru. – I wygląda strasznie podejrzanie. Może to podpucha? Kto widział, aby nosić taki garnitur?!
- Jak znajduje pan Khazar, panie Seryuu? – zapytał na głos.
- Och, to urocze państwo. Niezwykłą wagę przykładacie do ekologii. Uważam, że powinniśmy brać z was przykład – wydukał wyuczoną formułkę Ichigo, a właściwie Kurohi.
Dalszą, bez wątpienia uprzejmą i pozbawioną szczerości, rozmowę przerwało wejście napojów. Wszyscy pili różnorodne alkohole, począwszy od wytrawnego wina, a skończywszy na sake. W okolicach drugiej kolejki Ichigo zgiął się wpół i zwymiotował.
- Mam nadzieję, że nie zauważyli, że wsypał sobie środki przeczyszczające – przemknęło mu jeszcze przez głowę.
Prezes Solaru kiwnął na członka ochrony, który wyprowadził „chorego” do łazienki.
- Co o nim sądzicie – zapytał, gdy zostali sami szef Działu Kadr.
- To na pewno agent!
- Tak, widzieliście jego garnitur?
- No i jaką ma broń!
Te i inne oskarżenia padły pod adresem biednego Tsurugiseigi. Słysząc je wszystkie prezes pokiwał głową i rzucił rozkaz przez comlinka:
- Zabij!

Tymczasem w łazience
Ichigo pochylony nad ubikacją(niezwykle luksusową, wartą cały majątek) zwracał sake. Środek przeczyszczający zdążył stracić już moc, więc teraz się tylko pochylał. Nagle usłyszał krok za swoimi plecami. Odwrócił się odruchowo i zablokował cios, skierowany w jego głowę przez członka ochrony. Wygiął nadgarstki przeciwnika i rzucił go o ścianę. Jego oponent stracił przytomność.
- Doskonale… Mam tylko nadzieję, że nie mają tu kamer – pomyślał Kurohi, widząc, że wszystko idzie po jego myśli.
Wciągnął nieprzytomnego do ubikacji i zamknął ją od wewnątrz. Czas na najmniej przyjemną część – przebranie się. Z ulgą zdjął ten koszmarny garnitur z siebie, a z ochroniarza mundur. - Jak wynika z instrukcji mają tu te same mundury co w elektrowni. Doskonałe przebranie – pomyślał Kurohi.
Ubrał siebie w nieswoje rzeczy, podobnie uczynił z nieprzytomnym. Jedyna rzecz, którą zostawił to bielizna – co za dużo to nie zdrowo. Wyjął jeszcze piersiówkę z rodzimą sake, najwyższej jakości, i wlał ją do swego zakładnika. Tak się przygotowawszy ruszył przez korytarz. Nie wzbudzając niczyich podejrzeń odstawił go do pokoju, przykrył kołdrą i wyszedł. Opuścił hotel i wziął z parkingu jeden ze służbowych wozów. Wsiadł do niego i ruszył do pobliskiej elektrowni słonecznej.

Pół godziny później w sali konferencyjnej
- Sir! Jak donoszą kamery Ichigo żyje i śpi u siebie!
- Zabijcie go! Natychmiast!
- Już to zrobiliśmy, sir… I okazało się, że to nie on tylko nasz ochroniarz. Jednocześnie skradziono nasz wóz służbowy…
- On planuje zamach terrorystyczny… Skontaktuj się z Nightwindem! Każ mu jechać do naszej elektrowni i zabić drania!
- Tak, jest sir!

Część III: Podchody
2 godziny później, Elektrownia spółki Solar
Niczym niepokojony Kurohi wszedł do elektrowni. Minął budkę strażniczą, gdzie nie został zatrzymany. Przeszedł przez najbliższe drzwi i znalazł się w pomieszczeniu ochrony. Miał szczęście – przebywały tam tylko 2 osoby.
- Ej, ty nie jesteś jednym z nas!- rzucił jeden z nich.
Tsurugiseigi był przygotowany na rozpoznanie. Ba! Spodziewał się go. W końcu ilu Khazarczyków wygląda jak rodem z Sanbetsu? W związku z tym miał wyciągnięte swoje Senryuu. Kiedy tylko usłyszał oskarżenie zastrzelił najbliższego przeciwnika i wycelował w dalszego. Ten co prawda zdążył wyjąć broń, ale cały drżał.
- Uspokój się! Nie masz ze mną szans, jestem szybszy. Ale daruję ci życie jeżeli mi pomożesz. Zaprowadź mnie do głównego sterowania. Zgoda?
Strażnik, a właściwie dopiero, młody chłopak, kiwnął głową. Tylko na to czekał Kurohi. Doskoczył do niego i wykręcił mu dłoń, w której ten trzymał broń. Przyłożył równocześnie swoją do jego czoła.
- Oooszukałeś mnie!
- Wcale nie. Pilnuję żebyś ty mnie nie oszukał. Rzuć broń. O właśnie tak. Odwróć się plecami i prowadź mnie –rzucał polecenia. Na koniec tej uroczej rozmowy wydał jeszcze jedno, aczkolwiek już do comlinka:
- Zsynchronizuj się z bazą ochrony. Wykorzystaj moduł Włam 1.46. Potwierdź wykonanie.
- Melduję, synchronizację z bazą – rozległ się głos po kilku sekundach.
- Czy wy nie umiecie pisać porządnych programów zabezpieczających? – zapytał retorycznie agent i ruszył do celu.
Po kilku minutach marszu baza poinformowała o wtargnięciu kogoś do budynku.
- To na pewno pan Twitch – powiedział nagle zadowolony chłopak. – Mieliśmy telefon, że… - w tym momencie umilkł, bo zdał sobie sprawę, że nie powinien zdradzać sekretów.
- Pan Twitch? Brzmi groźniej niż ci strażnicy – pomyślał niezbyt radosny Kurohi.
- Zablokuj wszystkie wejścia za nami. Po minięciu jakiś również je zamykaj – wydał polecenie do bazy ochrony.
Zostało ono wykonane, ale wątpił, aby zatrzymało go to na długo. Solar mimo wszystko to mała firma, jak widać nie stać ją na porządne systemy ochronne. Wynika stąd wątpliwość, z resztą słuszna, w wytrzymałość tych drzwi.
Po pewnym czasie doszli do Sali Głównego Zarządzania Elektrownią. Wyglądała ona z zewnątrz niepozornie, ot zwykłe drzwi. Kiedy to obwieszczono Tsurugiseigiemu uderzył on lufą chłopaka w głowę, aby ten stracił przytomność. Wszedł do środka i rozpoczął pracę przed komputerem.

Część IV: Walka

20 minut później
Kurohi wciąż męczył się z głównym komputerem. Jego ochrona była śmieszna – blokowała tylko dostęp do sterowania solarami, niczego innego. Najwyraźniej nie mieli zbyt rozsądnego informatyka. Mimo to należała do bardzo dobrych. W końcu zdesperowany agent wyjął z kieszeni pendrive, na którym znajdował się wirus czyszczący cały dysk twardy, i włożył go do gniazda USB. Wcześniej nawet pamiętał o usunięciu antywirusa.
Czas do zakończenia operacji: 2 minuty
Bez wątpienia normalnie by się tym nie przejął. Ale właśnie usłyszał kroki i zobaczył przy wejściu do sali jakiegoś mężczyznę. Od razu zwrócił uwagę na jego oczy – nie należały one do przeciętnych.
- To pewnie ten cały Twitch – przemknęło mu przez głowę.
Nagle nowoprzybyły zmienił się – wyrosły mu skrzydła, oczy zmieniły barwę, podobnie jak paznokcie. Wyciągnął katanę i ruszył na Kurohiego, choć wyglądało to bardziej niczym lot. Bez wątpienia pięknie by to się prezentowało, gdyby nie zostało przerwane. Na drodze stanęła mu ściana wody, wytworzona przez agenta. Zatrzymała go chwilowo i porządnie wymoczyła. Bez wątpienia walka, będąc przemoczonym, nie należy do najłatwiejszych. W międzyczasie oponent szamana wyciągnął katanę. Zaczęli oni między sobą wymieniać ciosy. Równie szybcy, acz przewaga bycia suchym była obecna dla Tsurugiseigi, więc udawało mu się trochę wcześniej parować ciosy.
- To do niczego nie prowadzi – mam małą przewagę, gdy walczymy na miecze. Muszę go pozbawić broni – pomyślał.
Zamarkował cios w jego twarz, ale w ostatniej chwili obniżył go. Również jego przeciwnik to uczynił, blokując cios. Kiedy ich miecze się zetknęły Kurohi uderzył go pięścią w odsłoniętą twarz. Ku jego zaskoczeniu przeciwnik syknął z bólu i upuścił broń. W tym jednak momencie kopnął z wielką siłą dłoń agenta, co dało ten sam efekt.
- Niesamowite… Nie chce mi się wierzyć, że jest tak silny, a zarazem tak wrażliwy. To jakieś jego pogańskie sztuczki.
Kurohi rzucił się na wroga chcąc szybko to zakończyć. Ten jednak złapał za pokrywę od komputera i spróbował nią uderzyć swego oponenta.
- Ty draniu! Wiesz ile ten sprzęt kosztuje – wrzasnął wściekle i rzucił się na niszczyciela hardwaru.
Zdążył uderzyć go w żołądek nim opadła pokrywa. Poczuł osty ból w plecach i przewrócił się. Nie próbował wykonać padu – wyciągnął wtedy Singera. Boleśnie wylądował na podłodze i strzelił w stojącego nad nim szamana. Powstał z ociąganiem i chciał wyjść. Usłyszał jeszcze pytanie rannego:
- Dlaczego?
- Dla pieniędzy – opowiedział i ruszył do wyjścia ewakuacyjnego.
Gdy do niego dotarł przeraził się. Jedyna droga ucieczki wymuszała użycie stateczków Khazaru. Tak, tych które trzęsą. Pełen niepokoju wsiadł na jeden z nich i powtarzał:
- To nie jest trudne. To nie jest trudne. Widziałem jak obsługiwać motorówkę. To nie jest trudniejsze.
Powoli odpalił i ruszył w kierunku skał – w kierunku ojczyzny, Sanbetsu.
- Będą nieźle płacić – pomyślał z satysfakcją zanim zwymiotował za burtę.
Pewne rzeczy się nie zmienią. Ale idziemy wciąż naprzód. Po chwili coś mu się przypomniało. Połączył się ze swym dowódcą i rzekł:
- Akamusha-sama, misja wypełniona.
- Wiem. Już Solar do nas dzwonił z pretensjami. Ale ubezpieczenie zapłacą. Miliardy kouka znajdą się tam, gdzie ich miejsce. Pomyśl jak wiele dobrego uczynimy z nimi…
- Wiem – przerwał mu gwałtownie Kurohi – ale czy moglibyście mnie jakoś stąd ściągnąć? Nie uśmiecha mi się podróż statkiem do domu.
- Och, no tak. Sądzę, że znajdzie się helikopter czy coś takiego. Czekaj przy granicy. Po naszej stronie.
   
Profil PW Email
 
 
RESET_Twitch   #2 


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 23
Dołączył: 27 Maj 2013

Khazarskie terytorium jest bardzo rozległe. Jego mieszkańcy są rozrzuceni wszędzie, jedni w większych skupiskach tworzą miasta, inni w mniejszych żyją w spokojnych wioskach. Jednak zdarza się też wielu samotników, którzy z nieznanych przyczyn sami decydują się na taki wybór, a niektórym jest on odgórnie narzucany. W każdym kraju nazywa się takie osoby dziwakami, wykolejeńcami, wyrzutkami, wariatami, typami z pod ciemnej gwiazdy i tak dalej. Praktycznie co miejsce to inne określenie. Nie zmienia się jedno, wszędzie traktuje się ich jako gorszych i unika. Ludzie tego pokroju w Khazarze zamieszkują w najmniejszym z dystryktów, znajdującym się na południowy-wschód od stolicy kraju, tuż nad brzegiem morza. Potocznie nazywa się go Alostią, co w dialekcie okolicznych plemion, zamieszkujących sąsiednie tereny, tłumaczy się to jako ,,Odrzucony teren". Miejsce to prawie w 85% porośnięte jest wysoką, prawie metrową, trawą, pozostały procent stanowią niewielkie skupiska drzew, licznie rozrzucone krzewy oraz bujna roślinność rosnąca w koło wodospadu wypływającego z pod ziemi, ulokowanego na północnym-wschodzie dystryktu. Ponadto w całej okolicy rozsiane są ogromne, masywne głazy. To właśnie one, dzięki swemu ułożeniu, wielkości, czy też ilości, stały się domem mieszkańców Alostii. Są to jedyne zabudowania jakie się tu znajdują, o ile można w ten sposób nazwać kupę kamieni.

Ponieważ mało kto interesuje się tym miejscem, mało kto i wie kto znalazł tu swój dom. Jakże więc ogromne zdziwienie mogło się malować na twarzy Twitch'a, który otrzymał polecenie odnalezienia wielkiego podróżnika w najmniejszym dystrykcie Khazaru. Przez większość drogi ze stolicy zastanawiał się jakim cudem ktoś taki mógł znaleźć się w takim miejscu jak Alostia. Bardziej ciekawił go jednak cel tej misji, którym było pozyskanie niezwykle istotnych informacji od tajemniczego pustelnika. Nie miał nawet pojęcia z kim przyjdzie mu się spotkać, jedyne co mu przekazano to miejsce gdzie ma go szukać i imię, zresztą i tak trudne do wymówienia, a co dopiero zapamiętania. Więcej miał się ponoć dowiedzieć na miejscu. Aby dotrzeć tam jak najszybciej i w miarę niezauważonym, Nightwind poruszał się nocą, korzystając ze szczodrości Matki Natury, która obdarzyła go skrzydłami. Starał się tak organizować przystanki na odpoczynek i poszczególne etapy podróży, aby zatrzymywać się pośród nielicznych skupisk drzew i dotrzeć do chaty poszukiwanego mężczyzny rankiem. Na tym terenie ciężko było niepostrzeżenie przedostać się gdziekolwiek, szczególnie dla kogoś poruszającego się w powietrzu. Na szczęście z domostwo podróżnika znajdowało się nieopodal jednego z gęściej zalesionych obszarów. Gdy chłopak dotarł do niego, postanowił się zatrzymać na dłużej i dokładnie rozejrzeć. Z góry Twitch mógł mu się dobrze przyjrzeć, choć nie było to nic szczególnego. Trzy ogromne głazy tworzyły konstrukcję składającą się na dwie ściany i dach, całość obudowana była wielkimi kawałkami kory. Cały czas trudno było uwierzyć młodemu khazarczykowi, że ktoś mógłby w czymś takim zamieszkać i to jeszcze z własnej woli. Gdy tylko zaczynało świtać Nightwind zleciał na ziemię i powrócił do ludzkiej postaci. Prawie w tym samym momencie na horyzoncie, przy domostwie, pojawił się niewysoki, przygarbiony, starszy mężczyzna z długą białą brodą, skąpo odziany. Podrapał się po plecach i usiadł opierając się o jeden z głazów. Przybysz ze stolicy natychmiast ruszył w jego stronę. Im bliżej podchodził, tym wyraźniej widział co ów jegomość robił. Mianowicie bazgrał coś krzemieniem na innym kamieniu trzymanym pod sobą. Co więcej był z tego powodu niezwykle zadowolony. Chłopak zaczął się zastanawiać czy ten facet w ogóle jest normalny i jak niby ma od niego się czegokolwiek dowiedzieć. Gdy dotarł do starca zatrzymał się na moment. Pomyślał o tym jak się do niego zwrócić, jak zacząć skoro nawet nie pamiętał jego imienia.
- Witam, czy ty jesteś tym znanym podróżnikiem? - zapytał niepewnie. Jednak mężczyzna zdawał się w ogóle nie zwracać na niego uwagi. Dalej kiwał radośnie głową i dłubał w kamieniu. Lekko zdezorientowany gość powtórzył pytanie i ponownie nie uzyskał odpowiedzi.
- On cie nie słyszy - rozbrzmiał głos z drugiej strony kamiennej chaty. - Jest głucho-niemy - dodał jeszcze, ktoś wyraźnie męskim, donośnym głosem. Po chwili wyszedł zza głazu facet nieco niższy od młodzika, siwy z przystrzyżoną bródką.
- Nie wyglądasz mi na tutejszego, więc po co tu jesteś? - zapytał biorąc papierosa do ust, a następnie go odpalając. Nightwind'owi rzuciło się w oczy, że jego rozmówca nie ma ręki. Jego strój wyglądał na coś na wzór starego munduru wojskowego w kolorze beżowym. Wyraźnie już zniszczony, z licznymi dziurami i strzępami materiału unoszącymi się przy każdym podmuchu wiatru.
- Nazywam się Twitch, szukam podróżnika który ponoć ma istotne informacje, których posiadanie zgłosił do centrali - odpowiedział wysłannik ze stolicy.
- Ponoć? Mam na pewno coś ważnego dla was. Mojego imienia i tak byś nie spamiętał, więc wystarczy jak będziesz się do mnie zwracał Nesu - rzucił mężczyzna wstępując do chaty. Młody khazarczyk cicho odetchnął z ulgą, że to nie siedzący starzec jest osoba, którą szukał.
- Idziesz czy nie? - zapytał lekko poirytowany podróżnik. Gdy Nightwind przekroczył próg domostwa zobaczył, że wnętrze wygląda znacznie lepiej niż się mogło wydawać. Zapewne za sprawą licznego sprzętu i pamiątek rozstawionych wszędzie w koło. Oczy chłopaka same skakały z przedmiotu na przedmiot z ogromnym podziwem.
- Człowiek czasem nawet nie zdaje sobie sprawy z tego co może znaleźć na zwykłym bezdrożu, albo gdzieś po prostu w krzakach - powiedział jednoręki siadając na drewnianym stołeczku, zrobionym z konaru drzewa.
- Gdy ostatnio wracałem z mroźnych zakątków Nag kilkadziesiąt kilometrów od góry Knatri znalazłem ten notes - dokończył wyciągając niewielką książeczkę, starannie owiniętą w poplamiony, bordowy materiał.
- Na początku myślałem, że jest to po prostu czyjaś zguba, albo jakaś kolejna durnota napisana przez jakiegoś mądrale, albo napisana przez kogoś kto uważa się za mądrale. Jednak gdy przekartkowałem go w oczy rzuciły mi się niektóre fragmenty treści. Gdzieś od połowy zaczęło się dość często pojawiać słowo śmierć. Ponieważ pogoda była pod psem, zdecydowałem się odłożyć lekturę na później - przerwał na moment monolog i spojrzał na swego gościa.
- Że też przysłali kogoś tak młodego, nic się nie zmieniło w stolicy, nic - mruknął pod nosem mężczyzna. - Po powrocie do domu zacząłem żałować, że zabrałem ze sobą notes, a jeszcze bardziej, że zdecydowałem się go przeczytać - powiedział wyraźnie się krzywiąc i spoglądając spod byka na zawiniątko trzymane przez chłopaka. Ten w dalszym ciągu słuchał w milczeniu, nie chcąc niczego przegapić.
- W każdym bądź razie zapisana jest historia jakichś wojskowych, czy czegoś podobnego, więc uznałem, że powinno to i do nich trafić z powrotem. Z tego co zrozumiałem to bardzo im zależało na odnalezieniu czegoś, jednak część tekstu była chyba zaszyfrowana - dokończył wreszcie. Gdy zapadła krótka cisza obydwaj usłyszeli rozmowę dochodzącą sprzed chaty. Całkowicie zdziwieni, zastanawiali się kto może w tym miejscu prowadzić jeszcze konwersację.
- Więc ten stary głupiec posiada notatnik należący do kogoś z wojsk khazarskich o jakimś znalezisku, dobrze rozumiem? - odpowiedział niskim głosem ktoś z zewnątrz.
- Tak... tak... Ale musi się pan pośpieszyć, musi... on chce go dać komuś, komuś ze stolicy, szybko... - odpowiedział ktoś zachrypniętym, lekko zaniżonym tonem przeciągając poszczególne wyrazy. Nesu ruszył do wyjścia, Twitch był krok za nim. Gdy pierwszy mężczyzna wyszedł zauważył wysokiego, chudego chłopaka, o czarnych długich włosach i bladej cerze rozmawiającego ze starcem, który wcześniej siedział przy chacie.
- Myślałem, że Ty nie mówisz - rzucił podróżnik. Wtedy też drugi mężczyzna rzucił się na niego i zaczął go tłuc kamieniem w głowę. Nightwind natychmiast ruszył mu na pomoc, jednak przestąpił mu drogę osobnik z cienką blizną na prawym policzku, który wbił wzrok w trzymany przez khazarczyka notes.
- Uciekaj! - krzyknął z trudem z ziemi okładany jednoręki. Nie musiał nawet tego mówić. Chłopak wiedział co ma zrobić. Natychmiast uskoczył do tyłu i schował zawiniątko do wewnętrznej kieszeni ubrania. Następnie zniszczył prostym kopnięciem ścianę wykonaną z kory, osłaniającą dziurę między kamieniami i wydostał się na zewnątrz. Ku jego zdziwieniu przeciwnik już na niego czekał. Od razu wykonał silne kopnięcie w stronę wybiegającego. Ten osłonił się rękoma i został posłany do tyłu. Po przewrocie w tył rozejrzał się po pomieszczeniu za czymś czego mógłby użyć do walki. Chwycił za mały toporek do wspinaczki leżący przy plecaku i zaczął powoli wycofywać się do wyjścia. Tuż przed nim zauważył jeszcze wypełnioną do połowy lampę naftową, która wychodząc także zabrał. Po raz kolejny oponent już go wyczekiwał. Na zewnątrz Nightwind zauważył, że przygarbiony staruszek odciąga gdzieś za chatę nieprzytomnego Nesu, a wysoki chudzielec trzyma w jednym ręku singera, a w drugim katanę. Dzierżył identyczną broń co on, choć obecnie Twitch posługiwał się czym innym. Odruchowo prawie ruszył też do biegu. Po tym gdy wyrwał z miejsca zbliżył się na kilka kroków do przeciwnika i miotnął w niego lampę. Tsurugiseigi w ostatniej chwili zrobił unik, ale część oleju ochlapała jego pistolet.
- Strzelaj! - krzyknął rozbawiony khazarczyk ruszając w gęstą trawę nieco pochylony, tak aby nie było widać jego głowy. Na wysłanniku z Sanbetsu nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Znudzonym wzrokiem powiódł za zginającymi się kępami zieleni. Zaraz potem uniósł wolną dłoń do góry, tak jakby unosił powietrze. W okolicach miejsca w którym zdawał się być wróg powstała wysoka na 1,5 metra fala wody. Unik chłopaka i kolejna ściana. Wyglądało to tak, jakby co moment wybuchały miny pod stopami nacierających do przodu żołnierzy. Agent konsekwentnie kontynuował swoje działanie, idąc z wolna za śladami uciekiniera. Nagle tuż przed nim coś uskoczyło w bok, z przodu dalej coś szorowało przed siebie, a z prawej strony z jednego celu, który się pojawił zrobiły się nagle trzy. Lekko zdezorientowany użył Kijunhou, aby zagrodzić drogę oddalającym się osobnikom z boku. Wtedy też usłyszał przeraźliwy pisk. Gdy podbiegł na miejsce zauważył, martwe dziki, które nie zdążyły zbiec przed wodą. Tylko 2 jednak. W tym samym momencie poczuł przeszywający ból w nodze. Gdy spojrzał w dół zauważył wbity toporek. Przysiadł na moment, aby się go pozbyć i zatamować krwotok.
- Liberation! - usłyszał gdzieś okrzyk za plecami. Zdjął swój płaszcz i schował katanę. Wyciągnął za to dwa Senryuu, które były zawieszone na jego plecach. Po podniesieniu się z ziemi zobaczył unoszącego się w powietrzu przeciwnika. Ogromne ciemnoszare skrzydła wydawały się emanować światłem. Po chwili jednak Twitch wzleciał wyżej odsłaniając słońce znajdujące się za jego plecami, które na moment oślepiło Kurohiego. Wtedy też z niebywałą prędkością khazarczyk przypuścił atak z powietrza. Agentowi Sanbetsu udało się go jednak sparować dzierżonymi pistoletami. Nieprzyjemny, metalowy dźwięk rozniósł się, gdy skrzydlaty wojownik przeciągnął swoją kataną po nich. Gdy tylko odleciał Tsurugiseigi rozpoczął ostrzał. Korzystając z posiadanych mocy miotał wodnymi kulami, znacznie większymi od tych normalnych i zdawać by się mogło szybszymi. Jedna nawet dosięgła boku latającego chłopaka, jednak była to płytka rana. W odzewie zaczął on atakować jeszcze zacieklej, z nie wiadomych przyczyn każdy jego kolejny cios wydawał się być silniejszy. Podczas kolejnej szarży, tuż przed dotarciem do celu, chudzielec upuścił swoje pistolety i chwycił napastnika za nadgarstki, blokując przy tym jego cios. Jednak tylko po części i przeciwnik zdołał ostrzem rozszarpać jego bark. Nie zważając na ból Kurohi wykręcił nadgarstki Twitchowi i miotnął nim o ziemię. Gdy lekko ogłuszony czarnowłosy chłopak próbował się podnosić z ziemi jego oponent uniósł obydwie ręce gotując się do użycia swoich mocy. Wtedy khazarczyk chwycił za Singera, który wypadł mu w czasie upadku. Zdenerwowany i wciąż otumaniony uderzeniem o ziemie zaczął strzelać przed siebie. Przestał dopiero, gdy skończyły się naboje, nie zważał nawet na fakt, że jego przeciwnik już upadł. Trafiła tylko jedna kula, jednak wystarczająco celnie, prosto w brzuch, tuż pod splot. Trzymając się za głowę i podnosząc Nightwind spojrzał na leżącego agenta. Plując krwią, z przymrużonymi oczyma próbował wykonać jeszcze atak. Natychmiast, mimo obolałych skrzydeł, chłopak poderwał się z ziemi. Odleciał kawałek od wroga i wyciągnął komunikator. Po wysłaniu wiadomości do centrali powoli wrócił na ziemię. Z niemałym bólem głowy zbliżył się do nieprzytomnego Kurohiego. Zebrał jego broń w jedno miejsce, a potem zaciągnął oponenta pod chatę podróżnika. Jednak nie było ani jego, ani starca, który go zaatakował. Oczekując posiłków, po związaniu wysłannika Sanbetsu, zajął się swoją raną na boku.
   
Profil PW Email
 
 
»Kalamir   #3 
Yami


Poziom: Genshu
Posty: 1033
Wiek: 36
Dołączył: 21 Lut 2009

Rany boskie… myślałem, że tylko wstęp wyszedł ci tak chaotycznie. Niestety jak się okazało cała walka była nie składna, chaotyczna, poplątana i przede wszystkim koślawo opowiadana. W tekście jest mnóstwo fatalnie ułożonych zdań które charakteryzują się nadmiarem niepotrzebnych wyrazów lub złą kolejnością ich występowania. Dla przeciwwagi w innych zdaniach brakuje kluczowych słów które uczyniły by wpis atrakcyjniejszym. Styl jest nienajlepszy.
Fabuła….eee…no niby styka i na temat gry i w klimacie i w ogóle… ale ta scena gdy siedzisz w domku i nagle słyszysz tę przypałowa rozmowę z zewnątrz. Później ten głuchoniemy rzuca się na tego typa i rozwala mu głowę kamieniem xD kurna… co …jak…zaraz? Nie za szybko? Walka prawidłowa nie obudziła u mnie żadnych emocji. Całość zaś przypominała mi tor narciarski wyłożony kamieniami.

Podsumowując (troszkę kolokwialnie i nie fachowo ale bez owijania w piękne słówka) NARACJA jest słaba i jakby na przypał. W dodatku własnie przeglądam moje oceny z twojej poprzedniej walki i okazuje się, że najzwyczajniej w świecie muszę pisać drugi raz taką samą ocenę. Wydawało mi się, że stać cię na więcej :/ Niestety… w moich oczach stworzyłeś sobie lukę do wypełnienia.



Tsurugiseigi, Kamikaze to faktycznie tajfun jednak jeśli mamy być szczegółowi to nie mówimy kamikaze (ani w ogóle nie używamy tego terminu jeżeli chcemy być fachowcami) tylko Shinpū ^^ bo Kamikaze to już formacja wojskowa xD a same słowo „kamikaze” zostało właśnie wprowadzone do historii przez amerykanów. To taka ciekawostka historyczna mniemająca nic wspólnego z moją oceną 

Pół godziny później w sali konferencyjnej
- Sir! Jak donoszą kamery Ichigo żyje i śpi u siebie!
- Zabijcie go! Natychmiast!
- Już to zrobiliśmy,

„Kiedy tylko usłyszał oskarżenie zastrzelił najbliższego przeciwnika”

Popłakałem się ze śmiechu xD

- Pan Twitch? Brzmi groźniej niż ci strażnicy
I tu też złapałem zajawkę xD

Niepotrzebnie piszesz myśli w formie dialogowej.

Ech….skończyłem czytać wiec teraz ocena. W moich oczach świetny debiut i totalna masakra nad przeciwnikiem. Niewiele ci zabrakło do „Krzyż Rzeźnika” ale „Pięść Debiutanta” oraz „Gwiazda Zabójcy” są już twoje. Bardzo dobra forma (jak dla mnie świetna robota przy przecinkach) i całkiem niezła fabuła. Idealnie pokrywa się z założeniami gry….chociaż były momenty które w moich oczach sprawiały, że całość wydawała się naiwna. Mimo wszystko po przeczytaniu twojego wpisu byłem mile zaskoczony BAA! Czytając twój wpis nie przeganiałem myśli „rany niech to się już skończy” a to już coś. Bardzo długi wstęp, ale ja też takie robie wiec doskonale rozumiem zamysł twórcy :P

Podsumowując? Wpis uznaje, że dobry i liczę na kolejne. Goń bo kolejny poziom :P Może spróbuj pokonać Macha? Wasza walka mogłaby okazać się bardzo interesująca i … na poziomie.



OCENY KOŃCOWE:
Twitch, 3
Tsurugiseigi, 7.5
   
Profil PW
 
 
»Naoko   #4 
Zealota


Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 594
Wiek: 33
Dołączyła: 08 Cze 2009
Skąd: z piekła rodem

Tsurugiseigi: Twoja debiutancka walka wyszła przyzwoicie. Gratuluję pomysłowości w kwestii formy przedstawienia walki. Chociaż osobiście uważam wstęp za zbyt rozbudowany. Twój wpis mógł rozpocząć się od akcji w łazience. Byłaby ciekawsza i na pewno bardziej intrygująca.
Styl. Raczej w porządku. Przyznam szczerze, że przeczytałam Twój wpis tuż po jego dodaniu, a po tak długim czasie oczekiwania na pracę Twitcha, ciężko jest mi przypomnieć sobie o ewentualnych niedociągnięciach. I dzięki temu nie będę obniżała oceny za kompozycję czy interpunkcję. Chociaż jest jedno zdanie, które wręcz przeraża:
Tsurugiseigi napisał/a:
Nie próbował wykonać padu – wyciągnął wtedy Singera.
Mniej więcej wiem o co chodzi, jednak forma w jakiej przekazałeś tę informację jest mało zrozumiała. A teraz sobie wyobraźmy, że tę pracę ocenia osoba, która lubi mieć wszystko czarno na białym, natomiast bardzo nie lubi domyślania się, czym ten pad ma być. To tak na przyszłość.
Walka w porządku, trochę akcji, odrobina komizmu. Zgrabnie opisałeś swoją postać, jak również oponenta. Zastrzeżenie mam tylko do tego zdania o padaniu, ale o tym już napisałam wcześniej. Nie doszukałam się rozbieżności między zachowaniami opisanymi w KP, a przedstawionymi w tekście.
OCENA: 6,5 - nie należę do osób, które przyznają wysokie noty. Twój tekst był poprawny, nawet interesujący, jednak nie zdołał mnie porwać. Ale wszystko jest na jak najlepszej drodze.

Twitch: w przeciwieństwie do Kalamira, uważam wstęp za najlepszą część Twojej pracy. Czytając go, wiedziałam o co chodzi, gdzie co jest i po co. Jednak to, co przeczytałam w dalszej części...
Od momentu, w którym Twoja postać dotarła do chatki, w Twojej pracy posypało się wszystko. Skład, ład, pomysł, zachowanie postaci. Wiele błędów w interpunkcji, zdania złożone z przypadkowych wyrazów. Nie wnikam, jak krótko tworzyłeś ten wpis [bo na pewno nie jest to praca pisana w etapach], ale jednego zdania nie mogę darować i pozwolę sobie je zacytować:
Twitch napisał/a:
Nazywam się Twitch, szukam podróżnika który ponoć ma istotne informacje, których posiadanie zgłosił do centrali.
Tworzenie zdań złożonych przydawkowych nie jest niczym złym. Jednak nadmierne korzystanie z takich zdań świadczy o ubogim słownictwie. I na nic wówczas zdadzą się słowa typu: kontemplujący bądź dystrykt, których na co dzień się nie używa.
O walce wołałabym zapomnieć. W Twojej pracy postacie robią co chcą. Odnoszę wrażenie, że wymknęły Ci się zupełnie spod kontroli. Nightwind potrafi latać, co w ogóle nie powinno mieć miejsca. Na etapie Shuusei istnieją tylko delikatne zmiany fizyczne [nawet jeżeli dzięki przemianie Twoja postać zyskuje w statystykach, zaznacz proszę, iż dzięki skrzydłom Nightwind potrafi LATAĆ. Wielkimi, drukowanymi literami, specjalnie dla takich czepliwych osób jak ja]. Kurohi natomiast potrafi tworzyć i kontrolować lot wodnych kul. Skąd? Sugerując się kartą postaci, potrafi tworzyć wodny mur. O innych modyfikacjach nie wiem i uznaje, że ich nie powinno być.
Twitch napisał/a:
Gdy podbiegł na miejsce zauważył, martwe dziki, które nie zdążyły zbiec przed wodą. Tylko 2 jednak.
Co z tego wynika? Nie mam pojęcia...
OCENA: 3 początkowo chciałam ocenić Twoją pracę wyżej. Niestety, uniemożliwiłeś mi to. Najpradopodobniej wszyscy którzy przeczytają tę ocenę, dojdą do wniosku, że jestem czepliwym babsztylem. Zgadzam się, taka jestem. I nie mogę być inna, czytając taką pracę. Przykro mi Twitch, ale to jest Twoje najgorsze starcie. I chyba moja najostrzejsza ocena.


Za lekceważenie prawdziwej urody, tej nieopisanej przez zwykłe zwierciadło
Zgromieni przez lepszą, aż łzy z gniewu trwonią
W sedno trafiło stare porzekadło
Mądrość, nie seksapil jest straszliwszą bronią.
   
Profil PW WWW
 
 
*Lorgan   #5 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa

Tsurugiseigi – Chyba najlepiej ze wszystkich graczy odnalazłeś się w realiach gry. Nie dość, że żonglujesz technologią, to jeszcze w twórczy i ciekawy sposób przedstawiasz zależności polityczne. Brawo :DD Styl masz dość drętwy ale sądzę, że szybko się rozkręcisz. Dobrze, że tłumaczenia "*" zamieściłeś bezpośrednio pod akapitami, a nie na samym dole wpisu. Czytelność i względy estetyczne również wpływają na ocenę końcową. Popełniłeś spoko błędów językowych i zawarłeś całe starcie w ostatnim akapicie. To chyba największe zarzuty jakie mogę postawić wobec Twojej pracy. Wydaje mi się, że perypetie z przeciwnikiem jak również zarzewie walki mogłeś zacząć przedstawiać dużo wcześniej. Wtedy ostatni zarzut by się zapewne nie pojawił.

Ocena: 6/10
______________________________________________________________

Twitch – Może to i dziwne w kontekście pozostałych ocen, ale... sądzę, że poprawił Ci się warsztat (co nie znaczy oczywiście, że jest świetny – wciąż wypisujesz bzdury w stylu "wykonał kopnięcie w stronę kogoś tam"). Po wpisie nie widać również, że pisany był w ekstremalnych warunkach (a tak prawdopodobnie było, zważywszy na przesuwany termin).
Historia zaczyna się w sposób dla mnie mało przystępny, ponieważ przedstawiasz rejon świata, który nie został opisany (i być może nigdy nie zostanie). Szybko jednak przechodzisz do spotkania, monologów i zawiązujesz fabułę. Mimo, że czytając byłem piekielnie głodny, nie robiłem sobie przerw. Jeżeli wpis byłby na odpowiednio niskim poziomie z pewnością przerwałbym lekturę i udał się w kierunku lodówki :DD Wracając... Mogłeś odrobinę dokładniej opisać okoliczności, w jakich podróżnik wszedł w posiadanie notesu. Rozmowa przed domem może faktycznie była odrobinę naciągana, ale podobne błędy często można znaleźć również w kasowych, amerykańskich filmach. Nie jest najgorzej. Inaczej – nie to jest najgorsze. Wykorzystałeś moc przeciwnika jako broń mimo, że ewidentnie nie jest nią z opisu. Temu motywowi zawdzięczasz obniżenie oceny do... Spójrz dwie linijki niżej.

Ocena: 6/10
______________________________________________________________

Oddaję swój głos na remis.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 
»Irinn   #6 
Agent


Poziom: Keihai
Posty: 63
Wiek: 36
Dołączyła: 17 Gru 2008
Skąd: Lublin/Wolverhampton

Tsurugiseigi

A ja się jak zwykle przyczepię... Czy tak trudno jest nie używać powtórzeń? z tego co wiem to język polski jest jednym z bogatszych jeśli chodzi o słownictwo, więc nie rozumiem dlaczego zaraz w pierwszych zdaniach tak często pojawia się 'właśnie' (na prawdę nie dało się tego niczym zastapić?). Druga sprawa - stylistyka momentami leży i kwiczy, niestety. Część Twojego wpisu jest niby zrozumiała, ale jednak czegoś mi tam brakuje (skróty myślowe w pisaniu jednak nie mają racji bytu).
To tyle od strony ściśle językowej. A teraz czas na fabułę.
Wszystko fajnie, tylko powiedz Ty mi, czemu cała walka właściwa zajmuje 1/4 tego co wstęp do niej? Rozumiem budowanie historii, ciśnienia czy czegoś tam jeszcze, no ale bez przesady. Oczywiście podobała mi się zbudowana przez Ciebie historia, i to nawet bardzo, bo dobrze się to wszystko czytało, jednak trochę przesadziłeś z jej długością względem starcia jako takiego. Mimo wszystko - gratuluję udanego debiutu.

Ocena: 6/10

Twitch

Tak jak i u Twojego przeciwnika, muszę zwrócić uwagę na liczne powtórzenia pojawiające się w tekście (np. 'kto' powtarzające się w jednym zdaniu trzy razy). Mogłam również dostrzec pewne stylistyczne niedociągnięcia, które jednak nie zakłócały w zbyt wielkim stopniu czytania wpisu... przynajmniej na początku, bo potem nie bardzo wiadomo o co chodzi. Od pewnego momentu pojawiają się też przerażające błędy interpunkcyjne, przez co wszystko traci jakikolwiek sens i logikę. Muszę jednak przyznać, że historia, która nam przedstawiłeś, mimo ze czasami naciągana, nadrabia, przynajmniej częściowo, błędy językowe. Fabularnie wszystko w jakiś pokręcony sposób trzyma się kupy, co skłania mnie do stwierdzenia, że jeśli poprawisz warsztat możesz być naprawdę dobry.

Ocena: 5/10
   
Profil PW WWW
 
 
*Lorgan   #7 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa

..::Typowanie Zamknięte::..


Tsurugiseigi - 26 pkt.

Twitch - 17 pkt.

Zwycięzcą został Tsurugiseigi!!!

Punktacja:

Tsurugiseigi +45 (medal: Gwiazda Ochotnicza, Gwiazda Partyzancka)
Kalamir +5
Naoko +5
Lorgan +5
Irinn +5


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 

Temat zablokowany  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 14