Tenchi PBF   »    Rekrutacja    Generator    Punktacja    Spis treści    Mapa    Logowanie »    Rejestracja


Scryed
 Rozpoczęty przez *Lorgan, 12-01-2009, 12:16

0 odpowiedzi w tym temacie
*Lorgan   #1 
Administrator
Exceeder


Poziom: Joutei
Stopień: Taichou
Posty: 3209
Wiek: 38
Dołączył: 30 Paź 2008
Skąd: Warszawa
Cytuj

Gatunek: Sci-Fi, Sztuki walki.

Mamy trochę ciekawych gadżetów, mechów i pojazdów. Najważniejszą rolę pełnią osadzone w tym wszystkim, całkiem ładnie sklecone, pojedynki.

Oceny: W Polsce raczej wysokie, na świecie średnie.

Osobiście skłaniałbym się ku tym drugim. Scryed ma niewątpliwie wiele plusów, jak choćby oryginalny zestaw "nadludzkich mocy" i ich ewolucji. Tok wydarzeń pozostaje jednak na dość infantylnym poziomie, który w żaden sposób nie zaspokoił moich potrzeb jako widza.

Fabuła: Jak to ze sztukami walki bywa, potrzebują czasem jakiegoś pretekstu, żeby mogły zostać zastosowane ;) .

Losy głównych bohaterów są w sumie zadowalające, czego niestety nie można powiedzieć o organizacji tzw. mainlandu, czy choćby HOLY/HOLD. Ogólnie rzecz biorąc cały świat zachowuje się w sposób bardzo daleko odbiegający od normy: po każdym kataklizmie ludzie (konkretnie rzecz biorąc Inners) odbudowują swoje miasta (z miesiąca na miesiąc), właściwa Japonia (czyli wspomniany wcześniej "mainland") wykazuje minimalnie zainteresowanie ponownym zasiedleniem Zagubionej Ziemi (do tej pory nie rozumiem, czemu nie powstała tam żadna placówka badawcza o dużym znaczeniu, zaś zwykli obywatele przesiedleni) itd. itp.
Autorzy mocno zaniedbali również sferę uczuć bohaterów. Mamy jakieś chlapane na lewo i prawo "ajlowju", jednak nikt nie wysilił się specjalnie, żeby sprawić, by widz poczuł jakikolwiek nastrój z tym związany. Nikt również nie poczuł się na tyle łaskawy, by objaśnić, czy uczucie łączące Kanami z Kazumą było natury pedofilskiej, czy raczej rodzinnej.
Złota Malina nie należy się jednak żadnej z opisanych powyżej niedogodności. Zgarną ją (a jakże) najbardziej nieudolny i śmieszny antagonista z jakim miałem przyjemność (?) się zetknąć, czyli Kyoji Mujo - ktoś, kto od seiyuu, przez zewnętrzną aparycję i historię, aż po coś, co nazwano u niego "mocą" nie zbliżył się nawet do poziomu podłogi (od spodu, rzecz jasna). O ile mi wiadomo (z Wikipedii i tego typu źródeł), ten śmieszny ludek nie pojawia się nawet w mandze. Jeżeli jest to prawdą, mamy do czynienia ze szczytem debilizmu scenarzystów odpowiadających za odcinki fillerowe. Nawet tak żałosne kreatury, jak bohaterowie zapychaczy w Naruto w najmniejszym stopniu nie zbliżają się do jego żenady.

Bijatyki, o których wspomniałem gdzieś na początku swojego, jakże wartościowego z teoriopoznawczego punktu widzenia ( :DD ), wywodu są... ładne. Na prawdę trudno mi je zachwalić w inny sposób. Taktyka nie istnieje, ataki wiecznie się powtarzają, lecz mimo wszystko oglądałem je z wielką przyjemnością. Morał z tego taki, że nie trzeba silić się na różne udziwnienia. Miast tego wystarczy rzetelnie wszystko zrealizować. Ten punkt serii oraz zakończenie stanowią niemal 80% oceny całości (która gwoli ścisłości na Anime-Planet wynosi 7/10).

To już prawie koniec mojego postu. Jak zauważyliście lub nie, w ogóle nie ustosunkowałem się do głównych bohaterów. "Owszem, fajnie walczą" - to jest chyba najpełniejsza recenzja na jaką mnie stać. Ich psychika oscyluje gdzieś wokół tego, co prezentuje Pikachu, a o biografiach (w zasadzie biografii, ponieważ tylko Ryuho ją ma) też szkoda pisać.

Pozdrawiam.


Hit dirt, shake tree, split sky, part sea.

Poprawna polszczyzna | Wiedza dla ludu | Odpowiedź na Twoje pytanie
   
Profil PW Email WWW Skype
 
 

Odpowiedz  Dodaj temat do ulubionych



Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 12