16 odpowiedzi w tym temacie |
»Kalamir |
#11
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1033 Wiek: 36 Dołączył: 21 Lut 2009
|
Napisano 27-01-2010, 12:30
|
|
Mistic, Część III
Szaman usiadł przy czarnym stole i przyjrzał się uważnie wszystkim papierom jakie na nim zobaczył. Wraz z nim zasiadło ośmiu innych agentów oraz czterech wysokich rangą oficerów, od których wszyscy przyjmowali rozkazy.
- Więc tak wygląda sytuacja – podsumował starszy. – Dodatkowo przed godziną doszło do ataku pod Sanbetsu. Zamek Katagawy stoi w płomieniach. Sytuacji nie polepszył szczyt antyterrorystyczny w Babilonie. Wspólne manewry zapewne zostaną odwołane.
- Więc wiemy, że jedną z osób pociągających za sznurki jest Babilończyk – rzucił Mistic. – Powinniśmy dowiedzieć się, czy działa na polecenie swojego wywiadu czy też na własną rękę.
- Racja. To dziwne. Z drugiej strony w Babilonie również doszło do ataków. Myślicie, że to piach w oczy?
- To nie był by pierwszy raz, gdy jakiś wywiad posuwa się do takich sztuczek.
Myśleli przy stole jeszcze półgodziny nim uzgodnili plan.
- Crushwind, weźmiesz grupę żołnierzy i udasz się do Har – starszy wypowiadał słowa ostrożnie, tak by Mistic je zrozumiał oraz tak jak by chciał je jeszcze przemyśleć. – Pamiętaj, że władze Har nie są nam przychylne i wszystko musisz zachować w tajemnicy. Jeśli wykryją , że przeprowadzacie akcję bez ich wiedzy to będą do was strzelać wszystkim co mają.
- Rozumiem, nie mamy co liczyć na ich pomoc.
- Dokładnie. Idźmy dalej tym tokiem – starszy popił herbatę. – W mieście znajduje się Babiloński oficer. Podejrzewamy, że handluje bronią. Uważaj, może być silny. Porucznikiem w Inpu nie zostaje byle kto. Sam sobie nie poradzisz, dlatego będziesz miał przy sobie innych nadludzi. Wiem, że to ekstremalnie niebezpieczne zadanie, ale to może być nasza szansa. Przywieziesz go do nas. Wystarczy, że wywieziesz go dziesięć mil poza granice Har a my was zgarniemy.
- A dlaczego nie możemy wysłać tam kogoś bardziej doświadczonego?
- Niestety, po ostatnich wydarzeniach w Har łatwiej nam wrzucić do środka kilku mniej znaczących żołnierzy aniżeli oficerów – rzucił bez ogródek starszy oficer.
- No tak… - przytaknął niechętnie Mistic „kilku mniej znaczących” – Co ma być to będzie. Zgarniemy kolesia.
Za wpis otrzymasz wynagrodzenie 1-23 punktów oraz 1-30 douriki
Wariant dodatkowy #1
W trakcie akcji jeden z twoich ludzi zostaje ciężko ranny. Nie zamierzasz go zostawiać na pastwę losu. Kolega na ramię i jazda. (Sukces: +11 douriki)
Wariant dodatkowy #2
Odnajdujesz agenta Babilonu jako pierwszy i niestety… nie masz wsparcia. Przez kilka minut jesteś pozbawiony pomocy a przed tobą potężny wojownik.
Warunek sukcesu: bardzo dobra forma wpisu. Wpis pozbawiony błedów ortograficznych oraz interpunkcyjnych. (Sukces: +50 douriki)
Termin: 4 lutego godzina 18:00
Cytat: | Obecny bilans premiowy:
Mistic 12/33 punktów 0/20 douriki
Genkaku 19+5/33 punktów 33/40 douriki |
|
|
Ostatnio zmieniony przez Kalamir 01-02-2010, 14:26, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
^Genkaku |
#12
|
Tyran Bald Prince of Crime
Poziom: Genshu
Stopień: Senshu
Posty: 1227 Wiek: 39 Dołączył: 20 Gru 2009 Skąd: Raszyn/Warszawa
|
Napisano 28-01-2010, 20:16
|
|
Śmigłowiec był niemal niewidoczny na tle zachmurzonego, nocnego nieba. Od godziny lecieli na południe w kierunku gór. Przez ten czas Genkaku zdążył podsłuchać kilka rozmów między terrorystami. Z pozoru mało interesująca pogawędka, dostarczyła agentowi sporo ciekawych informacji. Lecieli do jednej z kilku ukrytych na terenie Sanbetsu baz organizacji. Z tego, co zrozumiał znajdowała się ona w starej, opuszczonej jeszcze przed wojną, stacji badawczej w górach Otawo. Pilot obniżył lot i zwolnił, był to jasny znak, że powoli dolatują na miejsce. Za chwilę pewnie zaczną podchodzić do lądowania, trzeba się przygotować. Sprawdził odczyt z małego komputera, który miał wmontowany w bransoletę. „Góra” już wiedziała gdzie jest i co robi. Zanim wyślą wsparcie ma półtorej godziny żeby rozejrzeć się po okolicy i dowiedzieć jak najwięcej. Nadlecieli nad słabo oświetlony obóz i maszyna leniwie osiadła na ziemi wzbijając w powietrze suchy śnieg. Sporej wysokości płaskowyż na zboczu góry ledwo mieścił lądowisko oraz dwa budynki, które wcinały się w zbocze góry. Skorzystał z zawieruchy spowodowaną przez śmigłowiec. Zanim jeszcze ktokolwiek zbliżył się do maszyny błyskawicznie wyskoczył i schował się na wcześniej wypatrzoną skałą. Była lekko na uboczu. Sądząc po nietkniętym stanie śniegu w jej okolicy, nikt tu nie zaglądał. Z grubsza zatarł za sobą ślady. Nie było czasu na dokładność. Jeżeli ktoś faktycznie przykładałby się do patrolowanie zauważy je bez problemu w innym przypadku nikt nie zwróci uwagi. Jeszcze raz rzucił okiem na komputer. Sygnał zniknął, musieli go tłumić jakimś urządzeniem z bazy. Mimo to nadal miał nadzieje, że wsparcie zdoła go odnaleźć na podstawie ostatniego położenia. Z torby wyciągnął cyfrowe gogle. Ustawił tryb noktowizji poczym przyłożył urządzenie do twarzy. Powoli i ostrożnie zaczął rozglądać się po okolicy. W okolicy kręciło się kilkunastu żołnierzy, głównie w 2 -3 osobowych grupkach. Nie wyglądali jak by interesowało ich to, co dzieje się w okolicy. Wszyscy zajęci byli rozmową lub paleniem. Kilku z nich tylko stanowiło patrol, ale byli teraz daleko i nie zapowiadało się żeby w najbliższym czasie skierowali swoje kroki w tą okolicę. Odwrócił głowę w kierunku zabudowań. Dwa budynki, każdy do połowy zbudowany, do połowy wydrążony w skale. Wyglądało to jak by kiedyś zasypała ja w części lawina. Mierzyły ledwie trzy piętra. Zwrócił uwagę na jedną z grup zmierzającą w kierunku drzwi wejściowych, nad którymi znajdowała się kamera. Szybko okazało się, że aby wejść do środka potrzebna jest karta. Czas mijał, trzeba było działać nim zacznie świtam i zjawi się kawaleria. W zasadzie sytuacja, w której się znajdował nie różniła się niczym od tego, co tysiące razy przechodził na treningu. Popularny scenariusz – inwigiluj bazę przeciwnika i nie zostań zauważonym. W głowie zaczął układać mu się plan działania. Podkradł się bliżej drzwi. Ostrożnie, uważnie rozglądając się za innymi kamerami. Znalazł miejsce w cieniu, miedzy stosem skrzyń a ścianą. Zawsze w takich sytuacjach czuł się jak dzikie zwierzę. Zmysł wyczulały mu się, tętno milo przyspieszało. Czuł się niczym szczur zakradający się do spiżarni. Był podekscytowany, ale panował nad sobą. Poczekał aż jedna z dwu osobowych grup będzie przechodziło obok w kierunku drzwi. Oderwał się od ściany i dołączył do powoli spacerującej w kierunki drzwi pary. Procesor sprawiał, że nie zwracali na niego uwagi. W panującym do na około półmroku ego ubiór był niemal nie do odróżnienia od mundurów żołnierzy. Wystarczająco by nie zwracać na siebie uwagi w oku kamery. Podeszli do drzwi, jeden z najemników otworzył drzwi kartą. Nawet, jeżeli ktoś teraz obserwował Genkaku na ekranie to nie powinien odróżnić go od reszty terrorystów. Ciemność i ci ludzie stanowili doskonały kamuflaż. Weszli do środka. Przeszedł jeszcze chwilę w ich towarzystwie. Rozmawiali o swoich poprzednich jednostkach. Wyglądało na to, że każdy z terrorystów odsłużył wcześniej sporo czasu w oddziałach specjalnych. Ktoś, kto ich rekrutował musiał dołożyć dużo starań by zebrać najlepszych ludzi. Jak do tej pory nie spotkali wielu ludzi ani kamer. W jednym z korytarzy agent zauważył na ścianie prowizoryczną mapę, która opisywała najważniejsze miejsca w bazie. Gankeku odnalazł interesujący go punkt. Na najbliższym rozwidleniu odbił w lewo zostawiając za sobą swoją dotychczasową przykrywkę. Szedł po ciuchu, zręcznie wymijając wartowników. Po ok. 20 minutach dotarł do ambulatorium. Znowu szczęście, nikogo nie było w środku. Włączył małą latarkę i podszedł do komputera. Organizacja sprawiała wrażenie dobrze zorganizowanej, był pewien, że w komputerze znajdzie karty medyczne większości najemników. To pozwoliłoby mu przynajmniej w przybliżeniu poznać liczebność żołnierzy stacjonujących tutaj a może także kilka innych ciekawych faktów. Przekopiował dane na swój komputer. Trzeba ruszać dalej. Wyślizgnął się z ambulatorium, odnalazł klatkę schodową i zaczął zakradać się na górę. Miejsca, którego teraz szukał nie było na mapie, ale liczył na szczęście. Dotarł na najwyższe piętro. W samą porę zauważył parę wartowników przechadzających się korytarzem u wyjścia z klatki schodowej. Schował się w jednym z pokojów. W środku całe pomieszczenie wypełniamy duże i głośne szafy serwerowe. Genkaku uśmiechnął się sam do siebie. Tego właśnie szukał. Zadowolenie osiągnęło zenit, gdy zauważył mężczyznę majstrującego coś przy jednej z szaf. Był szczupły, na nosie miał okulary a w uszach słuchawki. Po ciuchu nucił coś pod nosem. Najprawdopodobniej to ktoś z obsługi technicznej. Kogoś takiego właśnie potrzebował. Najdelikatniej jak tylko potrafił zamknął drzwi na zamek, poczym przy podłodze zamontował jeden z dźwiękowych czujników ruchu. Gdy tylko ktoś po drugiej stronie zbliży się do drzwi na odległość dwóch metrów, urządzenie wyśle sygnał do jego komputera. Zakradł się do mężczyzny, który w nieświadomy niebezpieczeństwa majstrował coś przy jednej z szaf. Genkaku przez chwilę zastanawiał się jak to rozegrać, na jego twarzy zaczął malować się podły uśmiech. Czas trochę się zabawić. Pozwolił procesorowi zadziałać. W tej samej chwili technik zesztywniał. Świat na około niego pociemniał nagle by po chwili rozjaśnić się bladozielonym światłem płomieni, którymi właśnie zajęły się ściany. Informatyk zerwał się na równe nogi. Naprzeciw niego właśnie wyłoniła się postać ubrana w czarny płaszcz. Technik miał ochotę krzyczeć ale strach całkowicie go sparaliżował. Postać wyciągnęła rękę w jego kierunku. Na własne oczy widział jak z ust ulatuje z niego dusza prosto w ręce nieznajomego.
- jeżeli chcesz mieć spokój na tym i na tamtym świecie, będziesz robił co mówię.
- zrobię wszystko co zechcesz ale proszę odejdź i zostaw mnie w spokoju!!! - informatykowi w oczach pojawiły się łzy, cały drżał. Wzrok miał wbity w to co wydawało mu się swoją duszą ściskaną teraz przez nieznajomego. Genkaku zaczął mieć wrażenie że tym razem przeholował z iluzją.
- chcę abyś wyłączył urządzenie które blokuje sygnały wychodzące, i zachowuj się cicho.
- tak...tak Panie....co tylko rozkażesz - ocierając łzy, podbiegł do jednego z terminali pod ścianą. Mało nie uderzył w niego głową, potykając się o własne nogi. Nerwowo wystukiwał komendy na klawiaturze. Genkaku stał z tyłu i patrzył mu przez ramię. Rzucił okiem na swój komputer. Był w stanie nawiązać połączenie z satelitą. Zaraz poinformuje górę o wszystkim. Zaczął wprowadzać odpowiednie komendy gdy jego uwagę przykul cichy dźwięk z terminala. Przyjrzał się uważnie. Ktoś z bazy właśnie nawiązywał połączenie z babilonem, było szyfrowane.
- możesz podsłuchać tą rozmowę ? - zapytał technika. Po chwili przypomniał sobie o roli i dodał z animuszem - Chcę byś to zrobił! Dasz radę!?
- eee nie! jest szyfrowane, nie dam rady Panie...
- wiec zginiesz gnido!!
- zaraz !!! nie mogę podsłuchać ale mogę włączyć widok ze zdalnego pulpitu! Bezpośredni podgląd na to co widzi użytkownik! - wyjąkał, przerażony technik.
- na co czekasz ? do roboty. - stanowczo przesadził z tą iluzją. Miał dziś wyjątkowe szczęście. Co on sobie myślał. Wystarczyłby jeden głośny wrzask tego faceta a miał by tu niezły bigos. Z rozmyślań wyrwał go głos mężczyzny.
- to terminal kapitana...chyba rozmawia z samym szefem.
Na terminalu widniał podzielony ekran z video-konferencji. Jeden z mężczyzn, którego technik wskazał jako kapitana, zdawał teraz relacje z minionych wydarzeń. Jego partner w rozmowie miał kamienną twarz nie zdradzającą ani odrobiny emocji.
- z przykrością donoszę sir - tłumaczył się dowódca bazy. - że nie idzie akcja w zamku pod Ishimą nie powiodła się. Hayate Katagawa jest cały i zdrowy. Jeden z agentów pokrzyżował nam plany. Na domiar złego w Avalonie jeden z Khazarskich szamanów dopadł paru naszych i wyciągnął z nich parę informacji. Przesłaliśmy już jego zdjęcia z ukrytej kamery do Hollinga. - przerwał i nerwowo przełknął ślinę - Holling nas pozabija za te niepowodzenia. Ten skurczybyk może i siedzi teraz bezpiecznie w babilonie i odgrywa swoją rolę ale nas pozabija.
- spokojnie, załatwię to z szefem - drugi mężczyzna miał chrypliwy głos, teraz dopiero dało się zauważyć bliznę na szyi. - wszystko i tak poszło jak należy. Mieliśmy tylko odwrócić uwagę. Ta cała historia z bombą i nasionami to mydlenie oczu. Rób dalej swoje. Bez odbioru.
Genkaku poczuł dreszcz podniecenia. W najśmielszych snach nie spodziewał się że zdobędzie tu takie informację. Góra będzie zachwycona. Obezwładnił technika i natychmiast wysłał wiadomość do swoich, po chwili dostał potwierdzenie że są już w drodze. Sprawy nabierały tempa.
----------------
15 minut po czasie. Na swoją obronę mam to że jestem chory, mam gorączkę, wszystko w d**** i spałem, i zaraz znowu idę spać. |
Ostatnio zmieniony przez Genkaku 28-01-2010, 20:22, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
»Kalamir |
#13
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1033 Wiek: 36 Dołączył: 21 Lut 2009
|
Napisano 29-01-2010, 15:36
|
|
Dobry wpis Gen, niestety sporo błędów. Dialogi rozpoczęte z małych liter i t d to tylko wierzchołek góry. Niemniej wpis jest dobry. Osiemnaście punktów leci na twoje konto w tym tankyuu.
Cytat: | Obecny bilans premiowy:
Mistic 12/33 punktów 0/20 douriki
Genkaku 37+5/58 punktów 37/51 douriki |
Genkaku Cześć IV:
Rakieta uderzyła w prosto pomiędzy grupkę wartowników, którzy nie spodziewając się ataku zrobili kolejny fajrant na papierosa. Komandosi z Seikigun wyłonili się z każdej dziury a nawet spadli z nieba. Jeden szczęśliwy terrorysta uniknął odłamków i pocisków by szczęsliwie dobiec do budynku. Jakże zdziwił go pocisk, który wyleciał z wnętrza ostatecznie kończąc jego żywot.
- Do roboty! Czas zrobić porządek z tym frajerstwem – ryczał przez radio porucznik. – Przypominam, macie odnaleźć Genkaku!
Dwa kwadranse zajęło opanowanie sytuacji oraz ostateczne uciszenie wszystkich niebezpiecznych elementów. Genkaku powoli i ostrożnie usiadł na fotelu śmigłowca, który studził silnik na górskim lądowisku.
- Oberwałeś, chłopcze? – zapytał porucznik.
- Nie, ale ostatnie pięc minut było ostre – odpowiedział spokojnie. – Rzadko zdarza mi się, że ktoś strzela do mnie z automatu na wspomaganiu smartowym. Tymczasem w tym tygodniu już…
- Wiem, wiem, można się przyzwyczaić, uwierz mi. W każdym razie wedle tego co nam powiedziałeś, sytuacja robi się coraz gorsza. Wciąż nie wiemy, kto za tym stoi. Czy osobiście Babilon czy tez jakiś ich oficer zaprzedał swoją dupę. Dlatego polecisz z nami do bazy nieopodal. Zobacz coś interesującego.
Lot helikopterem trwał niespełna godzinę. Podziemny kompleks wojskowy i wszystkie laboratoria jakie w nim widział Gen od razu zdradziły cel tej wizyty. Szczególnie, że żołnierzom seikigun towarzyszył oficer terrorystycznego hasu.
- Zrobicie mu pranie mózgu?
- Mniej więcej. Tyle, że nie użyjemy sprzętu a konkretnego człowieka. Nie przylecieliśmy tutaj skorzystać z laboratorium. Jesteśmy tutaj bowiem stacjonuje tu samuraj o bardzo unikalnej zdolności – powiedział porucznik, otwierając drzwi do pokoju przesłuchań, w którym siedział już jakiś mężczyzna. – Zapraszam pana.
Terrorysta wyrywał się na wszystkie strony jednak kajdanki i obstawa pozbawiły go złudzeń. Drzwi zamknęły się z trzaskiem a Gen usłyszał tylko krzyk. Pół godziny później było po wszystkim. Drzwi ponownie się otworzyły, ale tym razem terrorysta był już spokojny.
Zadanie!
Jiramoto to samuraj o specjalnych zdolnościach grzebania w pamięci człowieka. Potrafi on również kontrolować zachowania swych ofiar. Z głowy wygrzebał on wszystkie potrzebne informacje odnośnie szefa ugrupowania Hasu – Hollinga. W razie kłopotów, istnieje sposób na potajemne skontaktowanie się z szefem. Wykorzystaj to by się do niego dostać i zlikwidować sukinsyna. Pamiętaj, że Jiramoto jest bezbronny gdy używa swych mocy – musisz go pilnować. Misje wykonasz na terenie Babilonu wiec maksymalne wsparcie jakie możesz dostać to trzech ludzi, którzy wstąpią do akcji tylko w krytycznej sytuacji.
Nagroda: za wpis otrzymasz 1-25 punktów oraz 1-20 douriki
Termin: 5 luty godzina 21.00 (na prośbę zmieniłem termin - będzie cię to kosztowało 5 punktów) |
|
Ostatnio zmieniony przez Kalamir 04-02-2010, 09:24, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
»Mistic |
#14
|
Szaman
Poziom: Wakamusha
Stopień: Gunjin
Posty: 20 Wiek: 33 Dołączył: 15 Gru 2008
|
Napisano 05-02-2010, 18:22
|
|
Dziewięciu Khazarczyków maszerowało jedną z ulic Har. Starali nie rzucać się w oczy, podczas gdy Mistic wykładał im plan działania. Oficer, którego mieli ‘podrzucić’, według danych najczęściej przebywał w okolicach ich aktualnej pozycji. Jednak dokładnie miejsce gdzie handlował, było nieznane. Opierając się jedynie na zdjęciu, każdy z żołnierzy lustrował wzrokiem okolicę. Cała akcja miało odbyć jak najciszej, Babilończyk albo pójdzie po dobroci, albo w worku. W pewnej chwili jeden z podwładnych szturchnął Crushwinda ramieniem, wskazując w bok. Do pobliskiej rudery wchodził właśnie łysy, szeroki w barach mężczyzna ubrany w ciemną, morową kurtkę. Na potylicy wytatuowaną miał niewielka gwiazdę. Wkomponowana w język płomieni, nadawała czaszce złudzenia jakby zajęła się ogniem. Nie było wątpliwości, że był to człowiek, którego szukali. Kiuro nakazał reszcie trzymać się tuż za nim i wkroczyli do wnętrza. Panował tam lekki zaduch, a na podłodze walały się najróżniejsze śmiecie. Pomieszczenie było średnich rozmiarów, ale niewielkie okno nie zapobiegało stagnacji powietrza. Łysol oparty o ścianę, uważnie wpatrywał się w przybyłych. Chwilę przed tym jak jego usta rozchyliły się, przemknął po nich nikły uśmieszek.
- Proszę, proszę… Po mieście przewinęła się plotka o jakiś szurniętych szamanach, którzy najwyraźniej czegoś szukają , ale nie sądziłem że może chodzić im o mnie. Schlebiacie mi panowie.
- Interpretuj to sobie jak chcesz, jesteśmy tutaj w interesach- odparował Mistic, powoli zbliżając się do niego.
- Interesach? Chyba pomyliliście mnie z kimś innym… Owszem dorabiam sobie na boku, ale nic z mojej oferty was nie zainteresuje. Są zbyt ‘inwazyjne’ dla środowiska- Babilończyk zaniósł się rechotem.
- Nie martw się, parę informacji jeszcze nikogo nie zraniło. Brać go!
Szamani rzucili się naprzód, spodziewając się nikłego oporu. Przeliczyli się jednak, przemytnik, zgrabnie uniknął wyciągających się w jego kierunku ramion i nim wyprostował się ponownie, w jego dłoniach pojawił się potężnych rozmiarów, zakrzywiony nóż. Szybki rozkaz Crushwinda, by oddział dobył broni i zaatakował. Mimo przewagi liczebnej, nie byli w stanie go pochwycić. Miotał się po pomieszczeniu niczym piskorz, parując cięcia i oddając z nawiązką. Kilku z żołnierzy przeszło transformacje, ale nawet one na niewiele się zdały. Ani miecze, ani kły nie mogły go dosięgnąć.
Mistic tracił cierpliwość, raz po raz atakując szponami. Zamieszanie jakie wzbudzili do tej pory musiało już zaalarmować Skrzydła, liczyła się każda chwila. Wtedy do jego uszu dobiegł cichy jęk. Jeden z jego towarzyszy zacharczał przeraźliwie, gdy jedno z jego płuc przebiło na wylot ostrze noża. Osunął się powoli na podłogę, łysol zaś z diabelskim uśmieszkiem oblizał klingę. Tym razem to jednak on nie przewidział furii jaką wzbudzi w szamanach. Choć przez kolejną minutę wydawało się, że nadal radzi sobie doskonale, krok za krokiem spychany był do ściany. W końcu palnięty przez łeb rękojeścią, zachwiał się, a kolejny cios pięścią powalił go na glebę. Kiuro popatrzył po ludziach. Każdy z nich miał jakieś obrażenia, a z początku wyglądało to tak pięknie… Gdy klęknął przy żołnierzu z przebitym płucem zaklnął:
- Nawet nie próbuj mi tu [ cenzura ] umierać! Weźcie go pod ręce, a ‘przesyłkę’ wepchnijcie do wora, ale najpierw zwiążcie mu kończyny. Już ja mu dam lekcje, cholera! – wstał i rzucił przez krótkofalówkę kilka komend. Samochód czekał pod bramą, ale siły porządkowe wiedziały już o ich wyczynach, niełatwo będzie przebić się do bramy. Ostatnie komendy i cała grupa wyszła na zewnątrz. Wokół budynku zebrała się już pokaźna grupa gapiów, która na ich widok zaczęła rzucać wyzwiskami i przeraźliwie gwizdać. Nikt jednak nie zrobił nic by ich zatrzymać, a odpowiedź na to nadeszła natychmiast. Oddział „Orlich skrzydeł”, uzbrojony we włócznie, maszerował w ich kierunku. Było ich około dwudziestu i jasnym stało się, że tłum czeka na krwawą łaźnie. Khazarczycy, nie mieli jednak zamiaru ryzykować. Jeden z nich, przemieniwszy się w humanoidalną wersję jeżozwierza, wystrzelił w kierunku przeciwników chmurę długich na stopę igieł. Z przeraźliwym świstem wbiły się w ciała i ziemię, tworząc tuman kurzu. Gdy ten opadł, po szamanach nie było ani śladu…
Crushwind, z głośnym rykiem roztrącał przechodniów. Przybrawszy formę tygrysa, z rannym towarzyszem na plecach, gnał ulicami Haru. Starając się unikać oddziałów skrzydeł, nadkładał drogi, ale nieustępliwie zbliżał się do bramy miasta. Żołnierz zarzęził, rzygnąwszy krwią. Drugie płuco powoli tez wysiadało. Ale ceł był coraz bliżej, choć nie obyło się bez kilku niespodzianek. Parę razy natknęli się na siły porządkowe, salwując się ucieczką lub przebijając się przez kilka łbów, pękających jak arbuzy. Gdy w końcu dotarli pod bramę, Mistic zalany był potem i krwią, co najmniej kilku osób. Nogi odmawiały posłuszeństwa, ale parł naprzód, czując na karku coraz słabszy oddech. Minąwszy wrota, rozpaczliwie rozejrzał się, szukając ciężarówki, ale miał przed sobą pusty horyzont. Jeszcze chwila i padłby na ziemię, rozpaczliwie wyjąc, gdy usłyszał klakson. Zza pobliskiego wyłomu ze zgrzytem wytoczył się samochód i z piskiem opon zatrzymał się tuż obok niego. Spojrzawszy pod plandekę upewnił się, że zarówno cały oddział oraz związany jak baleron wór, są bezpieczni. Szybko wskoczył na pakę, modląc się aby jak najszybciej opuścili to miejsce. Szczególnie że karoserie przeryło kilka kul z karabinku. Pojazd ruszył. |
|
|
|
»Kalamir |
#15
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1033 Wiek: 36 Dołączył: 21 Lut 2009
|
Napisano 05-02-2010, 21:08
|
|
Spojrzawszy pod plandekę upewnił się, że zarówno cały oddział oraz związany jak baleron wór, są bezpieczni. Szybko wskoczył na pakę, modląc się aby jak najszybciej opuścili to miejsce. Szczególnie że karoserie przeryło kilka kul z karabinku. Pojazd ruszył.
Cytat: | Obecny bilans premiowy:
Mistic 24/56 punktów 21/50 douriki
Genkaku 37+5/58 punktów 37/51 douriki |
Coś wybuchło – samochód ruszył. Straszny hałas przebił się przez bębenki Mistica. Coś błysnęło. Zderzenie z ziemią. Cisza i ciemność.
- Mówię ci, zamienił się w jeżozwierza!
- Głupiś Banan! W tym kraju nie ma takich zwierząt…eee…jest łoś, tygrys, mysz, kangur, nosorożny orzeł…eee…
- Nie [ cenzura ], patrz! Obudził się – krzyknął Banan.
Mistic otworzył oczy, spostrzegł, że jest przykuty do ściany w jakimś lochu. Spostrzegł również rozpędzoną pięść, którą za chwilę poczuł w żebrach.
- No cwaniaczku, przespałeś się przez nockę to teraz pewno dowiesz się jaki fart. Ci się trafiło.
Wciąż oszołomiony Mistic rozejrzał się ponownie po czym zapytał.
- Co się stało? Wybuch…strzały…
- Ano wybuchł, wybuchł. Złapaliśmy cię cwaniaczku jak uciekałeś. Twoi kumple nawet nie pomyśleli by się zatrzymać i podnieść z ziemi kiedy rakieta pierdykneła obok waszego samochodu.
Mistic uśmiechnął się skrycie.
- W każdym razie masz fart – przemówił drugi strażnik więzienia. – Normalnie takich jak ty torturujemy przez tygodnie. Szczególnie szamanów, którzy w dupie mają zasady panujące w Har. Ty jednak umrzesz już dzisiaj.
Mistic pobladł.
- Tak się składa, że za godzinę miało dojść do walki na arenie ku radości naszego wielkiego wodza. Niestety jeden z gladiatorów został zadźgany pod prysznicem. Masz więc fart, zostaniesz zadziugany w honorowej walce z innym więźniem.
Szaman wypuścił powietrze z płuc.
- Świetnie, jeśli wygram to mnie puścicie?
- Nie, wystawimy do kolejnej walki.
Mistic pobladł.
- Dobra, przygotuj się – spojrzał na kajdany trzymające Mistica – Mentalnie…He, He, He. Za kwadrans walczysz.
Poczym odszedł. Mistic ponownie wypuścił powietrze z płuc i ponownie rozejrzał się po celach. Tym razem spostrzegł innego człowieka, również przypiętego do ściany.
- Słyszysz mnie! – zawołał do więźnia. – To ty będziesz moim przeciwnikiem?
Więzień o siwych o długich siwych włosach uniósł głowę i spojrzał prosto w oczy szamana.
- Witaj chłopcze – wydyszał. – Też wpadłeś tutaj przez przypadek, będąc w złym miejscu i złym czasie?
Mistic zaśmiał się pod nosem.
- Można tak rzec. Jestem Crushwind.
- Terrence Podróżnik. Miło mi cię poznać.
Walka!
Mistic vs NPC Terence Forza
TERMIN: 21.02.10 godzina 20:00
Warunek sukcesu – wygraj walkę I znajdź sposób na ucieczkę wraz z Terrencem. |
|
|
|
|
»Kalamir |
#16
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1033 Wiek: 36 Dołączył: 21 Lut 2009
|
Napisano 07-02-2010, 14:08
|
|
Genkaku Cześć IV: PORAŻKA
Niestety z uwagi na nieoczekiwany reset kompa, Genkaku stracił część swego wpisu i nie oddał go na czas. Ponieważ termin był już raz przesunięty, muszę być uczciwy wobec innego gracza i zgodnie z zasadami podjąłem decyzję o eliminacji Agenta Sanbetsu. Oznacza to, że Iluzjonista zawalił swoje zadanie i kończy przygodę tylko z tymi punktami, które ugrał w trakcie swego udziału w tankyuu bez prawa do 30 punktów za udział w sesji. Poniżej zamieszczam Outro dla gracza.
_________________________________
- Jiramoto, jesteś tam? – Genkaku szarpał za słuchawkę radia, wciąż pędząc po krętych schodach na trzecie piętro obskurnego hotelu.
Na drodze pojawiły się drzwi, kopnięcie natychmiast rozerwało przeszkodę w drzazgi. Gen przeskoczył sprzątaczkę na zakręcie i dopadł do drzwi pokoju z widokiem na plac główny. Pośpiesznie szarpnął klamką i zobaczyła swego kompana w kałuży krwi, z trzema dziurami w plecach i jedną w potylicy. Zaklął pod nosem i upadł na kolana. Nie leżał tam tak długo, szybko się ogarnął i dopadł do snajperki stojącej tuż przy oknie. Ktokolwiek sprzątnął Jiramoto popełnił fatalny błąd nie kradnąc karabinu. Gen przyłożył oko do lunety i natychmiast zlokalizował Hollinga, który już siedział przy stoliku obok fontanny, czekając na wtyczkę - terrorystę marionetkę sterowana przez moce Jiramoto. Plan wziął w łeb ale wciąż mógł sprzątnąć tego frajera. Wtedy zrozumiał jakim jest kretynem. Ktokolwiek sprzątnął Jiramoto na pewno nie popełniłby takiego błędy i nie zostawił by snajperki. Gen szarpnął za karabin by obrócić się w stronę szafy, było za późno.
Pistolety Altora wystrzeliły dwukrotnie trafiając cel. Gen szarpnięty siłą pocisków skierował swe chwiejne kroki w kierunku okna – chociaż nie pozwolę by ten [ cenzura ] mnie dobił, pomyślał. Później poczuł pękającą szybę i kolejne ukłucia w plecy. Widział jej odłamki tańczące na wietrze, gdy coraz szybciej oddał się od framug okna. Słyszał krzyki ludzi. Uderzył w dach samochodu, późnił była ciemność i więcej krzyków.
Altor podszedł do okna i spojrzał w dół, prosto na krwawą plamę ponad dziesięć metrów pod nim. Prychnął pod nosem a później szybko zasłonił ręką usta aby stłumić śmiech.
- Kurde, to było mocno – rzucił do trupa gdy opuszczał pokój.
_________________________________
1. Pozwoliłem sobie na gościnny udział bohatera gracza - Altora. Niestety nie miałem możliwości spytać go o pozwolenie. Jeśli Altorowi przeszkadza taki event, wtedy pojawi się stosowna edycja. Jeśli nie, zakończenie to zostanie uznane za kanoniczne. Od graczy (Altor i Gen) zalezą ich dalsze losy
Punktacja została wysłała do Lorgana - wkrótce uaktualnienie. |
|
|
|
|
»Kalamir |
#17
|
Yami
Poziom: Genshu
Posty: 1033 Wiek: 36 Dołączył: 21 Lut 2009
|
Napisano 03-04-2010, 21:11
|
|
Wanderer i Crushwind dotarli do rzeki gdy nawiązała się jedna z ostatnich rozmów tej dwójki.
- Dobra, granica. To chyba koniec tej posranej przygody – rzucił na wiatr Szaman. – Muszę przyznać, ze czuje się głupio nie mogąc zaoferować więcej.
Starszy gość roześmiał się serdecznie.
- Niby co możesz zaoferować facetowi, którego największym skarbem są wspomnienia z górskich szczytów Kotii czy też wycieczka do świątyni Haku…
- Dobra, dobra. Kumam.
- Trzymaj się dzieciaku.
- Jasne – pomachał mu ręką gdy tamten ruszył do portu.
Do Crushwinda podszedł jego przełożony, młody szaman zmarszczył twarz gdy wyczuł jego zapach.
- To było [ cenzura ]. Największe jakiego doświadczyłem w całym życiu – bez ogródek mówił patrząc starszemu szamanowi prosto w oczy.
- Wiem, przepraszam. Kiedyś zrozumiesz, że było to konieczne.
- Więc, to całe „Hasu”…
- Nie istnieje. Grupa była przykrywką dla operacji przeprowadzanych na terenie obcych państw.
- A ataki na nasze laboratoria?
- Też my. Wiedzieliśmy, że wśród naszych jest kret. Te wszystkie misje miały dać nam okazje by…
- Go zidentyfikować? Gówno prawda. Wysłaliście nas na śmierć. Wcale wam nie zależało na naszym powrocie. Ganialiśmy za [ cenzura ] walizkami skakaliśmy tu i tam za jakimiś gówno wartymi informacjami. Umieraliśmy…
- Myślisz, że to wszystko na darmo? Mylisz się. Wiesz jak bardzo w górę skoczyła wasza pozycja? Znaczy tych, którzy przeżyli misję?
Crushwind zamyślił się przez moment jednak oczy zdradzały ogromne pokłady gniewu, który nie ulatywał tak sobie.
- A ci goście, których mordowaliśmy? To całe „fałszywe hasu”? Nie powiesz mi, że to byli nasi?
- Najemni żołnierze. Byli dobrze opłaceni.
- A inne państwa? Przecież wszyscy rzucili się jak szaleni na ten temat.
- Tak naprawdę tylko jakiś Sanbeta był bliski sedna. W porę wysłaliśmy strzelca, który wsadził mu kilka kulek i wyrzucił przez okno.
- Po prostu brakuje mi słów – Szaman odwrócił się na pięcie i zniknął w cieniu drzew.
..::KONIEC TANKYUU!!!::..
Mistic! Gratulacje! Dotrwałeś do końca. Zgodnie z zasadami przysługuje ci dodatkowe 30 punktów po które upomnij się do Lorgana po świętach. Wybacz mi te zwłoki ale były spowodowane problemami życia prywatnego. Niemniej jednak mam nadzieję, że cieszyła was ta, krótka sesja, która dała wam kilka okazji by zdobyć punkty i wzmocnić postacie. Dzięki za współprace i zapraszam następnym razem.
Co do zakończenia – tak, przyznaje, że nie do końca tak to sobie wyobrażałem. Musiałem troszkę przyśpieszyć z powodów osobistych. Niemniej jednak całość powinna trzymać się kupy a nawet powinna być logiczna oraz nieco …mało oryginalna? Ale to akurat zamierzone bo w raz z tym idzie „taka w którą łatwo uwierzyć” xD
Nagroda specjalna!
Wanderer! (poproś lorgana by umieścił w twojej karcie postaci) ta zdolność to oczywiście przyjaciel, którego jeszcze kiedyś możesz spotkać! Możesz użyć tego w dowolnej walce, która nie jest częścią Tankyuu ani nie bierze w niej udziału inny NPC. Zdolność jest jednorazowa i po jednorazowym wykorzystaniu zostaje na zawsze wymazana z karty postaci. Musisz uprzedzić swego przeciwnika, że wykorzystujesz te zdolność tak aby i on uwzględnił to w swej wersji walki. Użycie zdolności pozwala ci przypadkiem spotkać Wanderera, który ruszy ci na pomoc w imię zaciągniętego długu. W ten sposób zwiększysz liczbę przeciwników z jakimi będzie musiał się borykać twój przeciwnik. |
|
|
|
|
| Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 13
|